Obserwowałem kiedyś wdrożenie Excellowe na 5-6 handlowców.
"Wielodostęp" rozwiązali przez wrzucanie zapisanego arkusza koledze na udostępniony dysk C:
"czasem" coś nie wyszło, zamieniły się okienko prawe z lewym itd, i stracili kilka godzin danych albo dniówkę, wtedy łebek siedział w nadgodzinach, szefowa happy "jesteśmy najlepszą firmą", że ktoś siedzi po godzinach i nie woła kasy.
Generalnie właścicielka nie widziała problemów nic a nic. A z zespołu ten najbardziej "wexellowiony" utwierdzał ją "jesteśmy tak wybitną firmą, że żaden program z rynku nie jest dla nas". ZTCW skończyli na Optimie czy czymś podobnym, ale przy tych JPK nie dało się więcej prowizory uprawiać