Nie nazwał bym tego dobrym. Od poczatków mojego programowania wyznawałem zasadę jednego folderu (wszystko co jest w programie powinno znajdować się w tym samym folderze), a tu kicha.
Nie podoba mi się pomysł rozprzestrzeniania aplikacji na 20 folderów:
-C:/DocumentsAndSettings/xxx/Dane Aplikacji
-C:/DocumentsAndSettings/xxx/Ustawiania lokalne/Dane Aplikacji
-C:/DocumentsAndSettings/xxx/Temp
-C:/Windows/Temp
-C:/Program Files/MyApp
-Rejestr
-...
Nie dość że problematyczne jest utrzymanie porządku w tym śmietniku, program może działać na kompie developera, a na innych nie, bo ten jako jedyny ma jakiś tam stary plik.
Do tego testowanie kilku wersji jest niemożliwe, bo każda zacznie robić bałagan w Tych wspólnych folderach.
Inną sprawą jest to, co przeżywam przy każdej reinstalacji Windowsa - przeszukiwanie tego całego śmietnika i zastanawianie się, czy zarchiwizowałem wszystko co trzeba.
A przy okazji, ciekawe jak bez możliwości pisania w Program Files miały by działać aktualizatory.
Czy istnieje sposób, aby program w Windows Vista i Win7 dostał zezwolenie (stałe bez ciągłych pytan o udzielenie praw admina) na grzebanie w plikach z własnego katalogu i podfolderów?