Początki na studiach informatycznych

0

Zastanawiam się nad pójściem na studia informatyczne. W szczególności interesuje mnie software i programowanie. Dlatego mam pytanie do osób, które są obeznane w temacie. Ile języków programowania poznaje się przez cały okres studiów? Jakie to języki i czy osoba, która zna tylko xhtml, css i podstawy js poradzi sobie z natłokiem nauki języków służących do programowania? Będę wdzięczny za odpowiedź.

0

Przeciętny przedmiot to 2 godziny (lekcyjne) wykładów i 2 laboratoriów tygodniowo. Nie nazywałbym tego "natłokiem".
Ile ich poznasz, to zależy od Ciebie i od uczelni. W zasadzie na większości uczelni są przedmioty na których poznaje się pewne języki obowiązkowo, a z drugiej strony na niektórych przedmiotach sam wybierasz język. O to lepiej pytać w kontekście konkretnego wydziału, i najlepiej jego studentów/absolwentów.
Ale jakby nie patrzeć, jeśli zaczniesz uczyć się samodzielnie teraz, to później będzie Ci łatwiej.

0

Każda średnio rozgarnięta osoba, która interesuje się programowaniem, na 100% może sobie poradzić :)

0

Można dać radę nie znając wcześniej żadnego języka programowania. Miałem takich kumpli na polibudzie, choć czy którykolwiek został dobrym programistą to nie wiem.

Na pewno przydałoby się znać wcześniej jakiś jeden język programowania. Z tych, co wymieniłeś, językiem programowania jest JavaScript, ale on jest cokolwiek nietypowy. No ale lepiej jest umieć przed studiami JS choćby w ujęciu strukturalno-proceduralnym (tj. przepływ programu -- instrukcje warunkowe, pętle -- definiowanie i wywoływanie zmiennych i funkcji) niż nic.

W jakich językach mi przyszło pisać podczas całych studiów?

Niech pomyślę...

Delphi, C, C++, C#, Java, JavaScript, ActionScript, Prolog, PHP, OCaml, (PL/)SQL, awk, Basic, coś tam w powłoce (Bash). Nie pamiętam czy było trochę ASM-a, czy nie. I pewnie parę języków pominąłem.

Zdarzało się, że mogłeś sobie wybrać język programowania, więc np. kumpel pisał sobie coś w Perlu.

Za moich czasów nauka programowania szła jednak relatywnie od podstaw, choć dobrze było znać chociaż to programowanie strukturalne. Bo nie jestem pewien, czy ktoś nam tłumaczył co robi if w C :).

0

Musisz się liczyć też z tym, że na początku informatyka to głównie matma przewijana przedmiotami informatycznymi. Dopiero później się ta "maszyna" rozkręca i wtedy uczysz się nowych języków/technologii i przedmiotów stricte informatycznych. Na początku bardziej nastawiałbym się na naukę matematyki, a dopiero później martwił się o języki. Podstawy są szybkie dlatego najlepiej już przed studiami zapoznać się z podstawami C/C++ (przynajmniej u mnie na wydziale od tego się zaczyna), żeby nie być zaskoczonym już na "dzień dobry".
Jeśli Cię to kręci, masz chęci, jesteś cierpliwy i solidnie pracujesz, to nie widzę problemu, żebyś sobie nie poradził.

0

wszystkiego można się nauczyć. Skończyłem inzynierie oprogramowania i od samego początku wpajane nam było C,C++, JAVA, trochę VBA a później bazy danych SQL. Polecam abyś zrozumiał chociaż jeden z języków, później jest łatwiej zrozumieć inne. Ja zostałem przy C, bo zajmuje się programowaniem mikrokontrolerów.

0

A w C# coś się robi? Bo w sumie tylko ten język znam. I też zastanawiam się czy powinienem się czegoś poduczyć przed pójściem na infe - tuż tuż matura i za nie cały rok studia. Jakieś algorytmy, czy coś? Albo może przypomnieć sobie C++? Z matmy się staram coś robić, choć powoli, póki co znam granice funkcji i pochodne...

0

Każdy język liźniesz na studiach. Jedne w większym, inne w mniejszym stopniu - chodzi o to, że jako przyszły informatyk/programista masz mieć pojęcie o całokształcie, więc parę języków znać wypada. Sam pracować będziesz musiał najwięcej, tzn. we własnym zakresie rozwijać umiejętności, poznawać techniki i nowe technologie. Studia programować Cię nie nauczą, ale na pewno dadzą Ci solidne podstawy i wytyczą drogę, którą warto iść. Pokażą lepsze sposoby i gorsze na rozwiązanie danego problemu. Jednak tak jak mówię, są to podstawy - w reszcie zagłębić będziesz musiał się sam.
Teraz skup się na maturze z matematyki, żeby dobrze ją zdać. Matma na studiach, a matma w LO to 2 różne bajki i praktycznie to, co poznałeś do tej pory przyda Ci się może, góra w 10%. Algorytmiki jakiejś obszernej teraz też znać nie musisz. Natomiast warto sobie napisać parę programów w C/C++, poznać podstawy programowania obiektowego - to na pewno da Ci dużą przewagę na początku, a to jest ważna rzecz.
A, no i teraz nie zajmuj się granicami czy pochodnymi, bo w zakresie maturalnym tego nie ma ;). Lepiej skupić się na tym co ważne - Pazdro do ręki i jedziesz arkusze.

0

prawda jest taka, ze wszystkiego mozna sie nauczyc, a nauki (jak widze po sobie i np mojej siostrze) jest niewiele, ja siedze i programuje dla przyjemnosci, ona ostro zakuwa na akademi medzycznej.

czego ucza ? przynajmniej u mnie : najpierw c, potem c++, troszke php, java, w miedzyczasie podstawy baz danych czyli SQL.

kilka prawd:

  • jak znacz jeden jezyk programowania, to inne jakos zrozumiesz, roznice sa, ale czesto niewielkie.
  • studia nie naucza Cie wszystkiego - dadza Ci podstawy , ja w zyciu robie cos czego sam sie ucze ciagle i uczylem juz przed studiami, a po studiach z samego przedmiotu niewiele wiedzialem.
  • praktycznie przez wiekszosc studiow da sie "przeslizgnac" bez wiedzy i umiejetnosci, wazne zebys chcial sie czegos nauczyc, a nie oczekiwal ze ktos Ci wbije do glowy.
0

Prawda jest taka, że mam ogromną chęć iść na studia informatyczne, bo kręci mnie myśl o uczeniu się programowania. Na to jednak teraz nie mam czasu, bo w tym roku piszę maturę, a jestem mocno zacofany z fizy i siedzę po kilka godzin dziennie i wkuwam fizykę. Co gorsze, o ile mata mi jakoś tam idzie, o tyle z fizą mam spore problemy, bo jest to przedmiot co tu dużo mówić trudny. Przynajmniej na początku. Szczególnie, gdy uczymy się go sami (nauczyciela w liceum praktycznie nie mam żadnego). Trudno jest mi znaleźć nawet motywację do nauki, gdy materiału jest ogrom, a ja często muszę siedzieć po kilkanaście minut nad zadaniami trudniejszymi (te prostsze ogarniam). Jedyną motywacją jest w tej chwili myśl o studiowaniu informatyki, a to mnie kręci. Mam już wybraną uczelnię i wydział. Jasny określony cel pomaga mimo wszystko w nauce, bo wiemy do czego dążymy.

W każdym razie dziękuję Wam wszystkich serdecznie za odpowiedź. Po maturze, jeżeli uda mi się ją napisać na przyzwoitym poziomie i dostanę się na wymarzone studia, będę się uczył pochodnych, całek i podstaw programowania w C++. Wszystko jest możliwe, a jeżeli sprawia mi to przyjemność, to powinno pójść w miarę szybko. Dzięki za odpowiedź. :)

0

Niedawno mój znajomy programista powiedział, że stracony czas jaki miał to czas na studiach. Programować nauczył się sam. Ale z drugiej strony jeśli Ci się marzy etat a nie własna firma bez studiów będzie ciężko, bo panie z hr od razu odrzucają aplikacje, gdzie nie ma studiów. No niestety...

0

Fizyka? Nawet mi nie mów. Ja piszę tylko maturę z matmy (+angielski) :D I mam nadzieję, że prześlizgnę się na studiach z fizyką - lub że jej wcale nie będzie (zależnie od uczelni).

0

Ja na moich studiach poznałem Asembler, C, C++, C#, Pascal, Java i XML.

0
hmmmm napisał(a)

panie z hr od razu odrzucają aplikacje, gdzie nie ma studiów.

Nie.

0
somekind napisał(a)
hmmmm napisał(a)

panie z hr od razu odrzucają aplikacje, gdzie nie ma studiów.

Nie.

Prosta i przede wszystkim uzasadniona odpowiedź :)

0
Ramzess napisał(a)

Prosta i przede wszystkim uzasadniona odpowiedź :)

Równie uzasadniona jak stereotyp, który powielasz. :)

Może gdzieś tak jest, ale normalna firma na takie coś sobie nie pozwoli. Programistów na rynku pracy brakuje.

0

A ja się tak czasami zastanawiam. Skoro teraz kierunki techniczne są tak popularne i załóżmy brakuje właśnie programistów, to czy za parę lat (powiedzmy 5-6) nie będzie przesytu? Mnóstwo osób chce się dostać na kierunki techniczne, więc kiedyś musimy dojść do pewnej granicy. Dlatego zastanawiam się czy nie lepiej pójść na kierunek, który jest popularny nie teraz, ale może być mega popularny za kilka lat. Czytałem coś o materiałach i nanostrukturach na Politechnice Warszawskiej. Nie sądzicie, że to może być świetny i przyszłościowy kierunek?

0

Rynek nie zostanie nasycony tak latwo. Wez pod uwage ze nie wszyscy ktorzy ida na studia cos soba beda reprezentowac, wiekszosc skonczy jako marne klepaczki lub nawet nie. Specjalista, lub nawet ktos srednio dobry, prace znajdzie zawsze i wszedzie. Jak nie w Polsce, to np. Niemcom brakuje ok 30-40tys (zaleznie od zrodel) informatykow, wiec wessa kazdego kto zechce. U nas (firma w Niemczech) aktualnie jest nabor od 1.5 miesiaca i nie bylo ani jednego kandydata godnego przyjecia (jak mowie, wiekszosc to barany, jeszcze wieksze niz u nas). Prawde mowiac, ja bym nie zaprosil nikogo patrzac po CV, ale nie mozemy az tak krecic nosem. Wiec jak skonczysz studia (albo i nie, mnie np. nikt nigdy nie spytal o dyplom, i tak liczy sie rozmowa i umiejetnosci) i cos bedziesz wiedzial, to dasz rade.

1

@TheGrabish póki nie była obowiązkowa maturę z matematyki pisało mniej niż 10% absolwentów. Z tego mniej niż 5% wybierało studia techniczne. Wątpię żeby teraz nastąpiły radykalne zmiany. W efekcie zapewniam cię że przesyt specjalistów z dziedzin technicznych specjalnie nam nie grozi. Co innego politologów, socjologów, psychologów, pedagogów i europeistów ;]

0

@TheGrabish:
Te kierunki rzeczywiście brzmią fajnie i przyszłościowo tak na chłopski rozum, no ale "na dwoje babka wróżyła"...

Ja nie sądzę, by dla mnie aż tak wiele się zmieniło na rynku programistycznym w przeciągu paru lat.

Wysyp absolwentów w ogóle mnie nie obchodzi. Nie celuję w tę niszę. Fakt, teraz jestem "senior developerem", ale nawet zaraz po studiach czy w trakcie nic nie celowałem w poziom przeciętnego absolwenta uczelni!

I nie chodzi tu bynajmniej o oceny. One się nie liczą i ich zresztą nigdy nie miałem super dobrych (choć nie były też złe). Chodzi o poziom wiedzy w danej dziedzinie. Po prostu wystarczy dbać o to, by w swojej dziedzinie być po studiach (po I stopniu) lepszym niż 90-95% ludzi z roku. I co z tego, że absolwentów będzie dwa razy więcej? To nie robi dużej różnicy dla osoby, która tak czy siak chce być w górnych 5-10%.

I nie, nie jest tak trudno znaleźć się w tym top 5% z danej dziedziny. To najzupełniej normalne, że jedna osoba na studiach pójdzie bardziej w kierunku np. C# i baz danych, druga w jakieś low-levelowe rzeczy typu ASM/C, a trzecia w JavaScript. I każda z tych osób powinna być w swojej dziedzinie dużo lepsza niż pozostała dwójka. Wtedy się jest jakimś tam -- choćby początkującym, ale jednak -- "specjalistą".

Mnóstwo ludzi zaś ze studiów informatycznych, nawet dobrych, nie wynosi prawie nic :). Koderzy z nich żadni. Może co najwyżej po dobrej uczelni opanują, siłą rzeczy, zupełnie podstawy. Ale ich nie tak trudno zostawić w tyle, jeśli człowiek się weźmie odpowiednio do roboty.

Efekt potem jest taki, jak napisał kolega powyżej. Ja też przeglądam CV i prowadzę rozmowy kwalifikacyjne z kandydatami. Szukam jednak specjalistów. Większość kandydatów ma za sobą dobre szkoły, ale poziom ostatnio naprawdę jest... nienajwyższy. Tak w sumie zawsze było i nie sądzę, że rzucenie iluś tysięcy wyszkolonych na chybcika informatyków by coś zmieniało. Kogoś dobrego trzeba ze świecą szukać.

Taka osoba czuje się pewnie na rynku pracy. Odejdzie z jednej, to bez większych problemów znajdzie drugą -- również dobrą.

W tym samym momencie, na dole rynkowego łańcucha pokarmowego, ludzie przeciętni i słabi walczą o przetrwanie, pracując niekiedy za niemal minimalne stawki. Może oni się mogą bać, że za ileś lat konkurencja jeszcze bardziej im urośnie i zaczną zarabiać stawki minimalne lub wręcz odbijać się od drzwi do drzwi.

Szkopuł w tym, żeby nie być w tym segmencie. Już dzisiaj przecież są klepacze pracujący za 1500 zł w dużych miastach. Ci, którzy obecnie zarabiają parę razy więcej i są tego warci, raczej nie mają się co martwić o wysycenie.

0

Oczywiście, że będzie przesyt. Już się mówi, że dziś informatyków robi się za dużo jak i automatyków dla których i tak nie ma zbytnio pracy. Oczywiście dobrych programistów jeszcze ze świecą szukać. Mówi się o mechatronice jako przyszłości. Ale gdzie my do ludzi? Jedynie po mechatronice to w warsztacie lub przy zarządzaniu ruchem drogowym (naprawa, zakładanie sygnalizacji pfffff). Ludzie tak kombinują z tymi technicznymi studiami, bo myślą, że mamony będą mieli nie wiadomo ile. Mamonę się zarobi ale w Niemczech, tam doceniają inżynierów ale niedługo i tam będzie problem. Niedawno pisano (co potwierdziło moją teorię), że cały potrzeba przedstawicieli handlowych, więc jak sądziłem w dalszym ciągu w Polsce lepiej być dobrym sprzedawcą produktu niż genialnym twórcą produktu.

0

Bswierczynski: Tylko pytanie co zrobić aby nie być tym zwykłym klepaczem. Dalej studiować a zarazem szkolić się? Czy wystarczy właśnie tylko łeb na karku pisać linijki i kombinować całymi nocami tak aby wreszcie powstawał program :]

0

Co do tej popularności, to patrząc po mojej polibudzie owszem, infa zawsze popularna, jednak po pierwszym semestrze/roku odpada połowa ludzi, a kończy 1/4. Ludzie kierują się propagandą "przyszłościowych" kierunków i idą na studia, które tak naprawdę wcale ich nie interesują, a potem przychodzi rozczarowanie. Dlatego wg mnie, jeżeli kręci Cię informatyka to ją studiuj. Jak będziesz dobry to nawet mimo "przesytu" bez problemu pracę znajdziesz. Jednak wątpię, aby DOBRYCH programistów było kiedykolwiek wystarczająco dużo.

Co do tej fizyki, to ja bym trochę wyluzował i przyłożył bardziej do matmy, która na pewno jest lepiej punktowana przy rekrutacji na studia. Poprawiałem w ubiegłym roku maturę i pisałem fizykę na rozszerzeniu (na "swojej" maturze w ogóle jej nie pisałem). Żeby dostać się na infę, wystarczało żebym ją po prostu zdał na te 30%, więc zacząłem coś czytać 2 miesiące przed i były to podręczniki tylko z podstawowym materiałem. Chciałem po prostu tylko ogólnie się rozeznać i przypomnieć co nieco z liceum, a na maturze są w dużej mierze zadania na myślenie, więc nie było sensu wkuwać, skoro samo zdanie egzaminu miało być dla mnie satysfakcjonujące. Zadań raczej nie robiłem. Miałem 35% i byłem happy, bo pisałem z ludźmi z klas mat-fiz (ja byłem na humanie) świeżo po liceum, z których rozszerzenie zdała chyba tylko jedna osoba, na 30%. Chociaż może pomogło mi to, że ja ogólnie fizykę w liceum lubiłem (moja jedyna "5" na świadectwie :D). Głównie za sprawą nauczyciela, który umiał pokazać, że nauka ta może być bardzo ciekawa.

0
TheGrabish napisał(a)

A ja się tak czasami zastanawiam. Skoro teraz kierunki techniczne są tak popularne i załóżmy brakuje właśnie programistów, to czy za parę lat (powiedzmy 5-6) nie będzie przesytu? Mnóstwo osób chce się dostać na kierunki techniczne

Gdzie jest to "mnóstwo"? Które niby kierunki są popularne? Motłoch ciągle idzie na psychologię, socjologię i europeistykę.
Myślisz, że którzy ludzie boją się obliczeń na procentach, o pierwiastkowaniu już nie wspominając, zostaną nagle programistami? :)

0
somekind napisał(a)

Myślisz, że którzy ludzie boją się obliczeń na procentach, o pierwiastkowaniu już nie wspominając, zostaną nagle programistami? :)

Jednym słowem - ludzie, którzy nie potrafią myśleć - tacy nami dzisiaj rządzą.
Kiedyś czytałem artykuł, że za 5 lat będzie 30% niedobór programistów. Mnie tylko ciekawi na jakiej podstawie obliczono te 30%, bo programista programiście nierówny.

Ludzie idą na informatykę tylko dlatego, że słyszą, że kasa jest zajebista. Obecnie na kierunkach połowa ludzi nie wie w co ręce włożyć, albo rezygnują w połowie semestru bo jednak okazuje się, że trzeba uczyć się matmy a nie grać na komputerze. Inni natomiast wybierają informatykę metodą "na chybił trafił" - "A nie dostałem się na medycynę, to może informatykę zrobię". Dość, że tacy ludzie mają nikłe pojęcie o czymkolwiek związanym z programowaniem, to w większości uważają się za super intelektualistów, bo mieli z "fefnastu" matur po 95%. Owszem, zawsze znajdą się ludzie, którzy na prawdę żyją tą pasją, ale ich procent w porównaniu do reszty jest niewielki.

Kierunki humanistyczne zawsze będą miały większą liczbę zainteresowanych. Dlaczego? A no dlatego, że nie wymagają specjalnego myślenia (no, może oprócz takiej psychologii, która rzeczywiście jest ciekawym tematem). Zdać tam łatwo, wystarczy wklepać na pamięć kilka regułek i samo się zrobi. Wszystko na pałę, bez kreatywności.

@somekind: Dzisiaj nawet AGH ma socjologie i kulturoznawstwo, więc popatrz jak można się rozwijać - "Studiuję socjologie na AGH!". Prawie, jak "Wykładam na uniwersytecie. Szkoda, że kafelki". ;)

0

Fakt, ludzie usłyszeli, że jeśli pójdą na kierunki techniczne, to będzie praca. Ale niewiele z tych osób ma cel być w tym, co się robi, dobrym. Większość chce po prostu mieć pracę, etat. Niekiedy nie starcza samozaparcia (bo ciężko się robi coś, czego się nie lubi), a czasem zwyczajnie talentu. Ci, których coś pasjonuje, zawsze zrobią krok do przodu przed tymi, którzy robią tylko to co muszą.
Ogólnie żeby z czegoś być dobrym to trzeba samemu pracować. Ja gdybym miał nawet 100% obecności na szkolnej matmie i odrabiał prace domowe, to podejrzewam, umiałbym mniej, niż gdy kilka razy w miesiącu na cały dzień siądę do zadań.

0

Ale widać mimo wszystko taką społeczną fascynację pieniędzmi jakie drzemią w dziedzinach technicznych i elektronicznych. Przynajmniej tak się ludziom wydaje i pchają się na te studia bez żadnego przygotowania. Mój kumpel ostatnio stwierdził, że nie najmniejszych szans, żeby poszedł do szkoły pożarniczej, o której marzy, bo przejrzał listę płac komendantów straży pożarnej. Teraz myśli o medycynie albo informatyce... Dla mnie to trochę żałosne robić coś tylko dla kasy. Wiadomo - takie czasy, że kasa rządzi umysłami ludzi, ale pazerność zawsze wychodzi bokiem. Dlatego ja uważam, że motłoch chodzi też na kierunki czysto techniczne. To dlatego daje się słyszeć głosy, że "połowa roku wyleciała". Pisał o tym m.in. gienek.

Mimo wszystkich tych głosów przeciwko studiowaniu ja mimo wszystko nie wyobrażam sobie, żebym nie poszedł na studia. Wiem, że może to głupio zabrzmieć i być może będę tego żałował, ale chcę mieć wykształcenie wyższe. Jeżeli mam być dobry (a zrobię wszystko, żeby być) to studia mi nie zaszkodzą. Trochę przejmuję się tą matą, bo to dla mnie beznadziejnie głupi przedmiot. Przepraszam, jeżeli kogoś tym obrażam, ale takie mam właśnie zdanie. Fizyka pokazuje jak działa świat - może akurat nie bloczki na równi pochyłej, czy mnóstwo wzorów, z których niewiele się rozumie, ale ma zadatki na bycie ciekawą. Informatyka i programowanie to w ogóle odjazd. Za to mata... nigdy nie pojmę jaki jest sens w uczeniu się tych wszystkich funkcji, wielomianów, logarytmów, a w szczególności stereometrii i planimetrii, która stwarza niestworzone problemy. To taka nauka dla nauki moim zdaniem, którą trzeba bezwarunkowo kochać, ale o zakochanie się - przynajmniej w moim przypadku - bardzo trudno. Może na studiach będzie z tym lepiej...

0

A czy warto studiować ekonomię lub coś takiego jak informatyka i ekonometria?

0

Stereometria i planimetria - tego chyba nikt nie lubi :D Ale za to logarytmy, trygonometria, wielomiany to całkiem fajne działy, gdzie zadania niekiedy są swoistymi zagadkami i można się pogłowić.
W stereometrii i planimetrii głównie przeszkadza mi to że rysunek bywa mylący zwłaszcza jak ktoś (ja) niedbale rysuje.

"stwarza niestworzone problemy" - taka ogólnie jest matematyka, niestworzona :D

Aaa i jeszcze jedno. To co najbardziej mnie dziwi, to że jest taki pęd na kierunki typu Zarządzanie. Czy ludzie naprawdę myślą, że człowiek po tym zostanie jakimś szefem czy kierownikiem?

0

Ja akurat widzę niewiele fajnego w matematyce. Może dlatego, że lubię, gdy to co robię przynosi efekt albo odnosi się do czegoś normalnego (infa, fiza). Jak sobie pomyślę w jakim stopniu logarytmy i wielomiany pomogą mi w życiu po skończeniu edukacji... Zapał jakoś odchodzi. Ale na tym polega nauka. Aby zdać maturę na przyzwoitym poziomie. Potem o licealnych dylematach z matematyki zapominam. :P

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1