Witajcie! Po roku od tej tragedii dzisiaj spotkało mnie znów ... to samo..
Włączam laptopa, a tam nic, czarny ekran. Wiatraczki chodzą, jedna dioda się świeci, ale nie ma żadnych dźwięków, nie słychać, żeby system się uruchamiał. Na laptopie obecnie mam Windows Vista i Kubuntu 12.04.
Podłączyłem go do zewnętrznego monitora (tylko jeden kabel od monitora do laptopa wpiąłem) i na tym zewnętrznym monitorze nic nie widać... ciemność. Nie mam możliwości odłaczenia nieczego, nie znam się na tym, i nie chcę nic zepsuć ...
Tylko jeden raz system się uruchomił, bo słyszałem dźwięki uruchamianej Visty ... potem już (za kolejnymi uruchomieniami) nawet tego nie było... Nic się nie dzieje, nic nie widać.
W poprzednim roku oddałem laptopa do serwisu i zażyczyli sobie 150 zł. Powiedzieli, że było "coś z elektroniką dysku" i tyle; a objawy były takie same, jak teraz.
Bardzo potrzebuję tego laptopa do pracy, bez niego ani rusz, ale czy jest jakiś sposób na jego obudzenie? Nie chciałbym oddawać go znów do serwisu, 150 zł piechotą nie chodzi, ale to już będzie ostateczność....
Istnieje możliwość bootowania przez Lan, z innego komputera? Jak to zrobić, jakieś wskazówki? (Laptop ma taką opcję).