Ponawiam pytanie czy można polecić jakąś uczelnie która nauczy konkretnie programować, czy raczej programować trzeba samemu w domu a na studiach poszerzać horyzonty i tylko zdobyć mgr.. by
potem np. podyplomowo ukończyć jakiś fach ?
Samo programowanie to dziedzina w której musisz uczyć się sam. W pracy np dostajesz opiekuna, który często sam Ci nie pomoże a jedynie powie do jakiej lektury powinieneś zajrzeć. Programowania nikt nikogo nie nauczył. Tej dziedziny nauki trzeba nauczyć się samemu z książek. Książki zaowocują znajomością podstawowej składni danego języka, potem będzie trzeba zacząć po prostu w nim pisać i nauczyć się pewnych "myków", które występują chyba w każdym języku programowania.
Niemniej język programowania nie ma nic do samego programowania. Język to tylko narzędzie dzięki któremu możesz coś zrobić. Programiście prawdziwemu nie robi różnicy czy pisze w Javie, C# czy C++ czy w czymś innym. Znajomość kilku języków jest fikcją bo programiście nauka składni nie zajmie więcej jak tydzień (mówiąc oczywiście o językach najpopularniejszych) i nikt nie liczy sobie ile języków zna, bo jeśli przyjdzie czas na napisanie czegoś w języku nam nieznanym to nie stanie to na przeszkodzie w ukończeniu projektu.
Uczelnie uczą bardzo dużo matematyki i różnych pierdółek, które mimo wszystko są warte zwrócenia uwagi. Moim przykładem niech będzie matematyka dyskretna i wyuczona tam zdolność do tworzenia wzorów iteracyjnych z rekurencyjnych. Taka umiejętność niejednokrotnie przyśpieszy pisany algorytm. Studia poszerzają horyzonty i DODATKOWO uczą czegoś w małym stopniu. Dlaczego na studiach nie uczą programować na poziomie pozwalającym pewnie się czuć w pracy? Odpowiedź jest banalna: Bo nie każdy Pan Inżynier musi być programistą. Nie każdy też musi być w tym nawet średni. Przecież informatyka jest ogromną dziedziną a programowanie w niej to tylko kawałeczek. Nas programistów interesuje programowanie i każdy śmieje się z poziomu nauczania tego przedmiotu, ale zarazem trzeba zobaczyć jaki poziom prezentują inne przedmioty. Także mierny za wyjątkiem matematyki, która jest kosmicznie trudna.
Niestety z moich obserwacji gdzie studiuję (Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy) wynika, że po 1 roku studiów pozostało wielu nie-informatyków, a matematyków. Niemniej powód dla którego tak się stało jest tam związany z pewną Panią Doktor, która po prostu kosi równo z matematyki. Znana zresztą w Polsce jest z tego i niejednokrotnie została zwolniona z tego powodu na innych uczelniach. Tak, więc na drugim roku zostają wybitni matematycy a czasami naprawdę słabi informatycy. (Nie mówiąc już o programistach). Z drugiej strony są zaś dobrzy informatycy, a nawet programiści, którzy po prostu nie poradzili sobie z wymogami Pani Doktor. Mniejsza z tym bo kto tam nie był nawet sobie nie wyobrazi co się tam dzieje. (chociaż muszę oddać fakt, że na UMK w Toruniu podobno jest jeszcze gorzej). Uczelnia UKW w Bydgoszczy jest jednak bardzo fajna, a ludzie na niej po prostu najfajniejsi pod słońcem. Także ogólne wrażenia bardzo pozytywne i polecam tę uczelnie bo jest bardzo dobra a poziom naprawdę wysoki. Niemniej jeśli nie masz nerwów ze stali oraz wiesz, że siedzi w Tobie choćby maleńki leń to daruj sobie zarówno UKW jak i UMK. Po prostu szkoda roku wtedy bo z leniem nawet najmniejszym sobie nikt tu nie poradził. Odsiew w tym roku był ogromny, ponieważ wczoraj dowiedziałem się, że dokładnie ze 113 osób na roku pozostało nas niecałe chyba 30 O_o. plus minus 30 w każdym razie.
Z tego co wiem na większości uczelni taki odsiew jest, jednak tutaj w Bydgoszczy powodem tego była tylko i wyłącznie matematyka. Tzn 3 matematyki.
Na pewno unikałbym uczelni prywatnych. Opinie o nich są bardzo słabe i choćby nie wiem co mówili studenci, którzy studiują na takich uczelniach to faktów nie zmienią, a fakty mówią, że na takie uczelnie pracodawcy patrzą "z byka". Z drugiej strony na takiej uczelni naprawdę dużo łatwiej się utrzymać. Prawdą też jest, że uczelnia prywatna uczelni prywatnej nierówna, ponieważ znam dwa przykłady gdzie w jednym przypadku typowa blondi nie wiedząca nawet co to rejestr (autentyczny przykład) zdała na uczelni prywatnej z bardzo dobrymi wynikami. No cóż - fakt miała niezłe zalety ()|(), w drugim zaś przypadku znów uczelnia prywatna, ale tak jednak nie było tak łatwo. Nie ulega jednak wątpliwości, że do poziomu trudności szkoły publicznej to się nawet nie umywało.
Wybór uczelni zależy od wielu czynników i tak naprawdę nie ma sensu dużo polecać czy odradzać bo dla każdego dobrem najwyższym jest co innego. W moim odczuciu wygląda to tak - jeśli masz ambicje i chcesz po prostu sobie coś udowodnić, chcesz nauczyć się sporo - nie zawsze rzeczy do końca potrzebnych - oraz chcesz zdobyć dużą wiedzę na temat algorytmów i ogólnego liczenia, którą potem możesz przełożyć na programy pisane przez siebie to zapraszam na UKW lub UMK. Niemniej na naukę programowania nie licz i musisz sam się tego nauczyć. Na pocieszenie jednak - albo na obronę wymienionych dwóch uczelni powiem - że nie ma uczelni, która by nauczyła kogokolwiek programowania. Zdarzały się jedynie przypadku, że uczelnia pokazała studentowi świat programowania a ten zafascynowany tym zaczął się tego uczyć sam w swoim zacisznym pokoiku.
Z kolei, która uczelnia jest najlepsza itd to pytanie jest be sensu bo takie informacje znajdziesz na googlach. Ranking uczelni jest publicznie dostępny. To tyl co mam do powiedzenia ;)