Praca inżynierska a prosty na blogu

0

Witam,

za niedługo zaczynam pracę inżynierską (z programowania) na dość ciekawy temat (na razie nie chcę zdradzać). Tematy wydajem i się na tyle ciekawy, że chciałbym pisać o nim dość sporo postów na blogu.

Zastanawiam się, czy to rozsądna decyzja ? Nie wiem czy można ujawniać pracę inz (w tym przypadku chodzi o kod i jego opis - czyli jednak w sporym % pracy). Zastanawiam się czy to nie zawadza w niczym, czy lepiej opublikować posty już po oddaniu i zatwierdzeniu pracy. Ktoś o "złych" zamiarach, może praktycznie dostać sporą częśc kodu => pracy na tacy, oczywiście można spierać się o plagiat, a swoje prosty na blogu pisać pod swoim nazwiskiem.

Poza opisem samego kodu, miałbym tam pewne zapiski i "śmieci" , które w sumie mógłbym potem użyć jako tipy w pracy.

Chętnie dowiem się, co Wy o tym myślicie.

0

W swojej pracy inz nie wymyslasz niczego nowego - tez opierasz sie na czyjejs pracy. Tak samo ktos, kto robilby prace w oparciu o Twojego bloga mialby go wpisanego jako zrodlo informacji. Pytanie brzmi, jak duzo by z niego wzial ;p Praca inz jest wlasnoscia uczelni, jesli sie nie myle, a nie Twoja (to tak na marginesie).

0

Dobra, ale wiesz, że na blogu to się pisze posty a nie prosty...?

Praca inz jest wlasnoscia uczelni, jesli sie nie myle, a nie Twoja

To nie do końca tak ;) jest własnością uczelni, ale to nie znaczy, że nie jest też twoją własnością. Nie możesz na niej zarabiać nie podzieliwszy się z uczelnią, a gdy uczelnia chce sprzedać twój projekt, to też zyskami dzieli się z tobą.

Jak najbardziej możesz sobie takiego bloga prowadzić, przecież żadnych tajemnic zawodowych tam umieszczać nie będziesz tylko wiedzę. Która w dodatku w 90% będzie odtwórcza. Dlatego pamiętaj, by podawać źródła do rzeczy, które cytujesz i licz na to, że inni też będą tacy uprzejmi :P

Ktoś o "złych" zamiarach, może praktycznie dostać sporą częśc kodu => pracy na tacy, oczywiście można spierać się o plagiat, a swoje prosty na blogu pisać pod swoim nazwiskiem.

Cóż, tak, ktoś może sobie zrobić plagiat z twojej pracy. Ale prawdę powiedziawszy - to wątpliwe. Ludzie, którzy są na tyle leniwi, że chcą pracę inżynierską plagiatować - kupują gotowca, bo nie chce im się nawet posklejać czegoś z internetu.
W dodatku nawet jeśli ktoś sobie taki plagiat będzie uprawiał, to tobie to nie szkodzi w żadnym razie, poza tym, że może urazić twoje poczucie "własności intelektualnej". Wtedy oczywiście możesz pociągnąć plagiatora do odpowiedzialności.

0

Z drugiej strony też nie radziłbym Ci się tak "podpalać" na prowadzenie bloga. Poczekaj, pisz posty w notatniku na boku, gdy uzbierasz ich przyzwoitą ilość wtedy założysz blog i zaczniesz publikować. W ten sposób przynajmniej będziesz pewny, czy twój blog nie zgaśnie po miesiącu, czy tygodniu.

0

Gorzej, jeśli system antyplagiatowy wykaże, że 90% treści jest skopiowane z bloga.

0
lukas_gab napisał(a)

Ale o co chodzi ? jego blog to i jego praca, nie plagiatował, tylko sam napisał. tylko, że 2 razy.

Zatem można to uznać za autoplagiat, który również jest plagiatem.

Nie wiem co się dzieje w sytuacji, gdy system wykazuje więcej plagiatu niż przewiduje norma. Obawiam się, że nic dobrego, tzn. praca może zostać np. niedopuszczona do obrony.
Założenie jest takie, że praca dyplomowa ma być nowa, więc nigdzie nie publikowana, nawet przez jej autora.

Myślę, że najbezpieczniej wstrzymać się do publikacji treści do obrony. A na blogu można pisać jedynie jakieś ogólniki, a na pewno nic na żywca wycięte z pracy.

0

Masz racje, jednak Twoje myśli pozostają Twoimi i masz do nich prawo. Dodatkowo, posty można publikować po zatwierdzeniu, czy przejrzeniu danej części przez promotora. Autoplagiat z założenia jest bezsensowny. To tak , jak by skarżyć samego siebie o wykorzystanie jakiejś tam biblioteki. To, że wykorzystałem kod programu z roku 2000 do projektu w roku 2010 nie sprawia, że program z 2000 jest plagiatem tego nowszego. Osobiście znam znanego i szanowanego profesora , który reprezentuje sobą coś więcej niż "profesorowie" i on wielokrotnie powtarza fragmenty swoich książek, bo akurat porusza w danym rozdziale jakiś temat będący niezbędną podstawą do opisu kolejnych zagadnienia, przy czym różne warianty, modyfikacje, czy czasami czysto skopiowane fragmenty prezentowane są na wykładzie jako prezentacja. Nie mówię, tutaj, o suchym rzucaniu książki jak to mają w zwyczaju wykładowcy, ale o efektywnym wykorzystaniu materiału. Szczególnie programiści powinni rozumieć bezsens odkrywania koła od nowa. Skoro ktoś coś zbadał to nie musi jeszcze raz przechodzić przez proces poznawczy, żeby opublikować swoje wnioski w innym medium bez uszczerbku na reputacji pierwotnej publikacji.

0

Miałem urwane zdanie w poprzednim poście odnośnie autoplagiatu, więc teraz je poprawiam: "To tak, jakby do pracy magisterskiej skopiować rozdział ze swojej pracy inżynierskiej".

lukas_gab napisał(a)

Masz racje, jednak Twoje myśli pozostają Twoimi i masz do nich prawo.

Nikt temu nie przeczy, tu chodzi o coś zupełnie innego. Skoro tekst był już gdzieś opublikowany, to nie jest już nowy. A praca ma być tworem nowym.

Autoplagiat z założenia jest bezsensowny.

Masz rację, autoplagiat jest bezsensowny, a na dodatek zły. Bez sensu jest udawać, że napisało się więcej niż się napisało. Autor dziesięciu publikacji, mógłby sobie z nich zrobić jeszcze dziesięć, gdyby poprzestawiał rozdziały. Czy to ma sens? Nie, ale niektórzy tak robią, w celu nadmuchania liczby publikacji i zwiększania "dorobku naukowego".

To tak , jak by skarżyć samego siebie o wykorzystanie jakiejś tam biblioteki. To, że wykorzystałem kod programu z roku 2000 do projektu w roku 2010 nie sprawia, że program z 2000 jest plagiatem tego nowszego.

Porównanie tekstu pracy dyplomowej nie ma się nijak do kodu.

Osobiście znam znanego i szanowanego profesora , który reprezentuje sobą coś więcej niż "profesorowie" i on wielokrotnie powtarza fragmenty swoich książek, bo akurat porusza w danym rozdziale jakiś temat będący niezbędną podstawą do opisu kolejnych zagadnienia, przy czym różne warianty, modyfikacje, czy czasami czysto skopiowane fragmenty prezentowane są na wykładzie jako prezentacja.

Nic dziwnego w tym, że ktoś opracowuje swoje wykłady na podstawie swoich książek, podobnie jak nie dziwi powtarzanie treści w podręcznikach. Ale to nie jest analogia do samodzielnej pracy twórczej.

0
somekind napisał(a)

To tak , jak by skarżyć samego siebie o wykorzystanie jakiejś tam biblioteki. To, że wykorzystałem kod programu z roku 2000 do projektu w roku 2010 nie sprawia, że program z 2000 jest plagiatem tego nowszego.

Porównanie tekstu pracy dyplomowej nie ma się nijak do kodu.

Tak jednak się nie zrozumieliśmy. Teraz prawie sie z Tobą zgadzam. Czepiam się powyższego kawałku. Moim zdaniem analogia jest. Jednak bez abstrakcji. Mamy ten tekst. Piszemy rozdział w maju a w czerwcu publikujemy kawałkami w postach. Czy znaczy to, że na podstawie tych postów nasza praca jest plagiatem mimo, że była pierwsza ? To raczej post jest plagiatem, którym jednak być nie może, ponieważ posty nie mają wymogu być twórcze i płodzone od podstaw.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1