Za 1500 juz mozna kupic naprawde dobry, firmowy rower , przykladowo ja 4 lata temu kupilem http://kross.pl/rower/134-LEVEL_A2.html Wtedy kosztowal 1200 i mial troche inne(minimalnie lepsze..) wyposazenie, ale sluzy mi do tej pory(po roznych naprawach i modyfikacjach - nie ma latwego zycia ;) ). Ogolnie Krossy uwazane sa za dobre rowery do rozbudowy - przystepna cena, dobra rama i niezly osprzet 'bazowy'. Czesto sa polecane jako pierwszy rower dla osob, ktore dopiero lapia bakcyla ;)
- hamulec najlepiej tarczowy, chociaż tutaj się zastanawiam czy to dobre wyjście - słyszałem że hamulce tarczowe lubię odmówić posłuszeństwa gdy są zabrudzone (nawet piach przeszkadza i kurz). Z kolej te tradycyjne kiepsko działają gdy są mokre (i cholernie piszczą przy hamowaniu) - może coś mi doradzicie?
Hamulec tarczowy to czesto przerost formy nad trescia - dobrze ustawione v-brake'i spokojnie wystarcza Ci do jazdy glownie po miescie i lekkiej jazdy po lesie. Tarczowki sa tak naprawde potrzebne do naprawde ostrej jazdy i wydawanie na nich kasy w Twoim przypadku raczej mija sie z celem. Lepiej miec dobre v-brake'i niz gowniane tarczowki(ktore swoja droga tez potrafia piszczec). No i koszty ekspolatacji sa znacznie nizsze(tarcze potrafia kosztowac wiecej niz cale v-b ;) ). Mialem unibike'a flite'a z tarczowkami(i to juz takimi wmiare konkretnymi - wtedy kosztowaly cos kolo 400-450zl sztuka) i naprawde nie bylo jakies kolosalnej roznicy. Jedyna istotne dla mnie roznica wynikala z tego, ze byly to hamulce hydrauliczne dzieki czemu odpadaly problemy z linkami - nie trzeba bylo ich wymieniac, czyscic, smarowac itp. To znaczaco zalezy od tego w jakich warunkach bedziesz jezdzil - jezeli deszcz, bloto, snieg itp beda Ci czesto towarzyszyc to po pewnym czasie linki zaczna sie brudzic, rdzewiec i ogolnie beda wymagaly konserwacji, jezeli bedziesz jezdzil racze w dobrych warunkach to nie powinno byc z tym zadnego problemu(wyczyscic raz na ruski rok i bedzie ok).
Dynama/pradnicy nigdy nie mialem, wiec nie beda sie wypowiadal na jej temat. Co do samych swiatelek to testowalem duuzo roznych lampek i wszystkie przednie po pewnym czasie sie rozwalaly, psuly i ogolnie nie nadawaly do dalszego uzytku. Aktualnie jako przedniej lampki uzywam czolowki(nparawde dobrze sie spisuje - oswietla droga po innym katem ni zwykle lampki no i mozesz swiecic tak gdzie chcesz :) ), a z tylu mam cos takiego - http://velo.pl/produkty/default/?m=0&pk=%&id=1830 (tylko ta czerwona). W sumie bialej mozesz uzywac z przodu, ale tylko to po to zeby bylo Cie widac, bo raczej drogi w lesie tym nie oswietlisz. Pewnie sam bym jej uzywal(w ww. celu) gdybym jej nie zgubil :] Tylna sprawuje sie idealnie - bardzo latwa w montazu, na dlugo bateria starcza, i widac ja z daleka.
osłonięty i zabudowany łańcuch, żeby nie brudzić spodni
Na brudzenie spodni jest prosty sposob - opaski, mi sie zdarzalo juz nawet uzywac takich z nart i bylo ok, nic wiecej nie potrzeba. Aczkolwiek jezeli zalezy Ci na bezobslugowosci roweru to zabudowany lancuch moim zdaniem bedzie dobrym rozwiazaniem - kumpel ma i chociaz czesto jezdzi w zly warunkach to nie musi zbyt czesto czyscic i smarowac lancucha.
Taki to już mam, ale po przejechaniu około 3 tys km wszystko już do wymiany kolejny raz. Zostanie tylko rama, bo nawet tylne koło do wymiany (zwichrowane po tym jak zaliczyłem glebę zimą). W sumie i tak już wszystko prawie miał wymieniane, oprócz chyba łańcucha (teraz już konieczność) i tylnych przerzutek.
Akurat lancuch warto wymieniac(jak i rowniez o niego dbac) - lancuch z czasem sie wydluza, przez co nie trafia idealnie w dziury miedzy zebami co powoduje szybsze zuzycie zebatek i przeskakiwanie lancucha, dlatego lepiej w pore wymienic lancuch i dac zebatkom jeszcze pozyc niz potem wymieniac caly naped. Dobrym rozwiazaniem jest tez jezdzenie na 2 lancuch - jezdzisz na jednym 500 km, zdejmuejsz, czyscisz itp, zakladasz drugi na nastepne 500 km, potem sprawdzasz ktory jest krotszy i na tym jezdzisz natepne 500km. en sposob pozwala naprawde znaczaco wydluzyc zycie napedu, zwlaszcza jezeli jezdzisz w ciezkych warunkach.
Także sobie pomyślałem, że tym złomem można wlec się gdzieś bliżej albo w złą pogodę (błoto, deszcz), a na poważne wycieczki lepiej kupić coś porządnego zamiast pakować kasę w ten złom kolejny raz.
Bardzo dobre rozwiazanie, sporo osob tak robi :)
Zwroc uwage na czesto niewidoczne na pierwszy rzut oka detale jak np siodelko - ostatnio czesto widze nowe rowery w ktorych fabrycznie montowane sa jakies wynalazki dla masochistow ;) Moze w stroju supermana jezdzi sie na ty wygodnie, ale w normalnych ubraniach czesto nie idzie usiedziec ;)
Czesc o ktorej pisales ("kiepskie łożyska przy pedałach (chodzi o to, co w ramie siedzi, nie znam fachowego nazewnictwa)") to wklad supportu.
@cepa - Zlituj sie z tym rowerem za 300zl, przeciez wiesz jak sie takie zakupy koncza ;) Mozna pojechac po cenie na maxa, ale to nie ma sensu - widzialem kiedys w carefourze albo leclercu promocje - rower, ktory byl dokladany jako gratis do... 30 jajek ;| (nie, nie odwrotnie - to rower byl gratisem, a jajka 'glownym' zakupem) :D Inna sprawa, ze za te 30 jajek chcieli chyba 150 zl :D
//edit: - o kurde ale post wyszedl, czuje sie jak bswierczynski :D