Ostatnio wyszedł nowy OpenSuSE, poza tym od pół roku noszę się z zamiarem przeniesienia linuxa na nowszy HDD i tak się zastanawiam, czy koniecznie wydzielać mu partycję na swapa...
Od kilku (nastu?) lat panuje przekonanie, że swapa powinno być 3/2 tego, ile się ma fizycznej pamięci. OK - pogłoski ludowe pogłoskami, ale jak jest w rzeczywistości? Jeżeli mam w PC 2GB ram, w dodatku linux mi ich nigdy do końca nie wykorzystuje - zawsze mam ~90% zajęte, w tym pamięć programów to 10-30%, raz miałem 50% (jak jednocześnie odpaliłem dwa xpeki, trzy firefoxy, dwa IE, dwie opery, gimpa, zend studio, parę klientów różnych rzeczy, konquerora i jeszcze trochę drobnicy w tle).
Z praktycznego punktu widzenia - po co więcej swapu, jak się ma dużo ramu? Nie powinno być raczej na odwrót? Czy dobrym pomysłem jest całkowita rezygnacja ze swapu (skoro nigdy z niego do tej pory nie skorzystałem)?