Mnie w biznesie odpowiada najbardziej amerykański styl. W zasadzie trudno mi się porozumieć z Brytyjczykami, którzy są strasznie zarozumiali i nie rozumieją na czym polega konstruktywna dyskusja.
Co to za stereotypizacja? Chyba próba losowa na kilku osobach lub nieszczęście współpracy z trudnymi(?) ludźmi, a więc fundamentalnie nie uzasadnione wnioski? Tak jak i w Polsce, i w Wielkiej Brytanii mamy ludzi, których zachowania odbiegają od konwencji i norm społecznych, natomiast nie wrzucałbym wszystkich do jednego worka, pod egidą bycia "strasznie zarozumiałymi" jako cała nacja.
Niemniej jednak, uważam że (spora?) część Brytyjczyków ma pewne latentne, myślę że nawet często nieuświadomione (lekkie) poczucie wyższości względem ludzi z krajów uważanych za kulturowo, intelektualnie i ekonomicznie mniej rozwinięte, czyli Brytyjczyków w stosunku do Polaków (i innych Słowian czy Południowoamerykańców) albo Niemców do Polaków (i innych Słowian czy Południowoamerykańców).
Sytuacja analogiczna ma miejsce w relacji Warszawiaków do mieszkańców innych (zwłaszcza) mniejszych miast Polski. Taka psychologia człowieka, że często szuka (nie)świadomie percepcji i oceny siebie, która łatwo pozwala czuć się "lepszym". Nikt nie zasłużył i nie zapracował sobie na bycie urodzonym w "lepszym" kraju, posiadaniu "lepszych", wyedukowanych rodziców należących do klasy wyższej, czy odziedziczenia dużego majątku, a jednak ludzie notorycznie eksploatują te niezasłużone i nie zapracowane dobra dla tworzenia iluzji bycia "lepszymi" od innych.
Fundamentalnie, te różnice są jeno epistemologiczne, niestety ludzie tego nie widzą (albo nie chcą wiedzieć), i w ten sposób powstawały i powstają wszelkiego rodzaju nacjonalizmy, które skutkowały działaniami militarnymi od skali lokalnej do wojen światowych.
Jedno z doświadczeń, które mi się przypomina, to menadżer, z którym miałem kontakt parę lat temu, zarządzający polskim oddziałem banku, który z definicji uważał się za lepszego, bo był Brytyjczykiem wyedukowanym w Londynie. Tak, jakby dawało mu to moralną wyższość względem nie-Brytyjczyków. Ta różnica była, co prawda, bardzo subtelna i nigdy nie została zwerbalizowana. Amerykanie, natomiast, z mojego doświadczenia są bardziej down to earth, jako że historycznie są przecież nacją emigrantów, i myślę że to przekłada się na ich sposób bycia, który jest bardziej bezpośredni, naturalny i neutralny w stosunku do ludzi z innych krajów.