List intencyjny a nie podpisanie umowy

0

Otrzymałem list intencyjny w którym jest zapis, że zaakceptowanie listu intencyjnego będzie skutkowało podpisaniem umowy o pracę. Dodatkowo jest zaznaczone, że jeśli teraz zaakceptuję ofertę i będę chciał z niej zrezygnować w przyszlości, to jest to możliwe tylko poprzez rozwiązanie umowy o pracę (która jeszcze nie jest podpisana).

Czy coś takiego ma sens i jest wiążące?

0

Ogólnie sam list intencyjny nie ale którym jest zapis, że zaakceptowanie listu intencyjnego będzie skutkowało podpisaniem umowy o pracę. to już sam nie wiem ;)

2
MortaliKombat napisał(a):

Otrzymałem list intencyjny w którym jest zapis, że zaakceptowanie listu intencyjnego będzie skutkowało podpisaniem umowy o pracę. Dodatkowo jest zaznaczone, że jeśli teraz zaakceptuję ofertę i będę chciał z niej zrezygnować w przyszlości, to jest to możliwe tylko poprzez rozwiązanie umowy o pracę (która jeszcze nie jest podpisana).

Czy coś takiego ma sens i jest wiążące?

Jak najbardziej coś takiego fajnie świadczy o pracodawcy, miałem też taki list intencyjny jak mnie podkupili z firmy konkurencyjnej, miałem wtedy spokój na głowie podczas 3 miesięcznego okresu wypowiedzenia. Co jak co ale daje taki list intencyjny dla mnie komfort psychiczny, dla pracodawcy także się coś takiego opłaca zrobić.

0

Zgadza się, daje to super poczucie bezpieczeństwa, ale mogą wystąpić nieoczekiwane zdarzenia i podpisanie umowy moze okazać sie niemożliwe.

Czy w takiej sytuacji firma ma prawo oczekiwać, że jedyna forma rezygnacji z akceptacji listu intencyjnego będzie podpisanie umowy i jej rozwiazanie?

4

Pytanko: czemu nie podpisuje się w takim wypadku umowy o pracę z datą startu X? Zamiast dwóch papierków.

1

Samo już otrzymanie listu intencyjnego stawia Cię w dobrej pozycji negocjacyjnej bo możesz w tym samym momencie złożyć wypowiedzenie i podpisać list intencyjny w nowej firmie. Według mnie jest to dobra praktyka.

Co do zerwania umowy. Dokładnie przeczytaj jakie możesz mieć kary umowne. Na umowie o pracę mogą Ci nasrać do świadectwa pracy dlatego lepiej być na b2b. Z reguły firmy odpuszczają ludzi, którzy podpisują i rezygnują, bez żadnych konsekwencji bo jest za dużo zachodu z walką prawną. Z niewolnika nie ma pracownika.

2

@TerazOdpowiemNaKomcie: w przypadku tych papierów przedwstępnych możesz zawrzeć karę umowną na okoliczność niepodpisania umowy (przez dowolną ze stron).
Przy zwykłej umowie pewnie wiązałoby się to z dodatkowymi klauzulami (edit: o ile w ogóle jest to wykonalne). No i przy ubieganiu się o wizę pracowniczą to również może mieć znaczenie (dla urzędu wydającego wizę).

0

A tak w ogole, bo ja wczesniej takiego listu sam nie podpisywalem, jest tam jakies szersze info na temat umowy? Jakies zapiski o hajsie, formie umowy, te rzeczy ktore negocjowales podczas rozmowy?

10

Sam list intencyjny jest jedynie wyrazem woli i nie skutkuje powstaniem zobowiązania po żadnej ze stron.

ALE

ważna uwaga - nie ma co patrzeć na nagłówek dokumentu, tylko na jego treść. Bo równie dobrze można uznać (to dopiero się okaże po zobaczeniu treści tego listu) że to jest np. umowa przedwstępna. Z tego co piszesz to trochę tak wygląda - nie jest to list, ale raczej umowa przedwstępna, która zobowiązuje strony do zawarcia umowy przyrzeczonej.

Żeby nie było, że to jakaś moja fantazja - poniżej link do zaprzyjaźnionej kancelarii (swoja drogą - polecam, mega ogarnięci specjaliści od kwestii prawa pracy)

https://szuszczynski.pl/czy-list-intencyjny-moze-stanowic-przedwstepna-umowe-o-prace/

Instytucja listu intencyjnego nie została uregulowana w przepisach polskiego prawa. Co do zasady, wśród przedstawicieli doktryny oraz w orzecznictwie przyjmuje się, że list intencyjny nie jest traktowany jako zobowiązanie i dlatego też nie wywołuje skutków prawnych
[...]
Jednakże należy wskazać, że nie sama nazwa dokumentu przesądza o jego charakterze. Jeżeli bowiem z treści listu intencyjnego będzie wynikać, iż w rzeczywistości należy go traktować jako umowę przedwstępną, to w takiej sytuacji może on zostać uznany w rzeczywistości za taką umowę. Ta natomiast zobowiązuje strony do zawarcia umowy przyrzeczonej na określonych warunkach. Aby uznać list intencyjny za umowę przedwstępną, w treści takiego dokumentu muszą zostać zawarte wszystkie istotne elementy, jakie powinna zawierać umowa przyrzeczona.

4

Jeśli dobrze pamiętam w polskim prawie nie ma czegoś takiego jak list intencyjny.
Jesli to miałoby być wiążące to powinna to być umowa przedwstępna.

OK, list intencyjny może być uznany za umowę przedwstępną, ale dalej:

A żeby umowa przedwstępna była cokolwiek warta powinna zawierać kary umowne.

Podsumowując, fajnie że firma chciała coś takiego podpisać ale jest to 💩 warte (bez kar umownych)

4

Jesli to miałoby być wiążące to powinna to być umowa przedwstępna.

Jak napisałem (oraz podlinkowałem stosowny artykuł) - nie ma co patrzeć na nagłówek dokumentu, bo jeśli z jego treści wynika że to jest umowa przedwstępna, to nawet jakbyś go zatytułował "Umowa adopcji psa" to nic by nie zmieniło :P

żeby umowa przedwstępna była cokolwiek warta powinna zawierać kary umowne.

Niekoniecznie. Kary umowne są łatwe do egzekwowania, ale ich brak nie oznacza, że nie da się pociągnąć drugiej strony do odpowiedzialności - w przypadku, jakby jakieś straty były poniesione. Przykładowo - masz umowę przedwstępną bez kar umownych i z faktu jej posiadania stwierdzasz, że zostaniesz zatrudniony w firmie, która Ci to obiecała, więc się zwalniasz z obecnej pracy. Druga strona jednak się wycofuje i zostajesz na lodzie. Przez miesiąc jesteś bez pracy, a potem znajdujesz inną, 3k mniej płatną. W tym momencie, w efekcie złamania zawartej umowy przedwstępnej, Ty jesteś stratny i jak najbardziej masz prawo domagać się odszkodowania na zasadach ogólnych.

1
cerrato napisał(a):

żeby umowa przedwstępna była cokolwiek warta powinna zawierać kary umowne.

Niekoniecznie. Kary umowne są łatwe do egzekwowania, ale ich brak nie oznacza, że nie da się pociągnąć drugiej strony do odpowiedzialności - w przypadku, jakby jakieś straty były poniesione. Przykładowo - masz umowę przedwstępną bez kar umownych i z faktu jej posiadania stwierdzasz, że zostaniesz zatrudniony w firmie, która Ci to obiecała, więc się zwalniasz z obecnej pracy. Druga strona jednak się wycofuje i zostajesz na lodzie. Przez miesiąc jesteś bez pracy, a potem znajdujesz inną, 3k mniej płatną. W tym momencie, w efekcie złamania zawartej umowy przedwstępnej, Ty jesteś stratny i jak najbardziej masz prawo domagać się odszkodowania na zasadach ogólnych.

Hm, ciekawe czy komuś coś takiego się udało (wygrać takie odszkodowanie). I jak duże byłoby to odszkodowanie. No bo umowa na okres próbny to często tylko 3 miesiące. A potem mają pełne prawo nieprzedłużyć bez podania przyczyny. Czyli mówimy o ewentualnej stracie z 3 miesięcy po twoje przykładowe 3 tysiące, czyli razem 9 tysięcy które by trzeba próbować wywalczyć w sądzie "na zasadach ogólnych". Trudne. Zwłaszcza jak ktoś nie ma praktyki w tym jak działają sądy i nie wie na ile go prawnik naciągnie :(
Poza tym główna strata może być niematerialna i trudna do wycenienia. Np zrezygnowałem z pracy w Scali bo powiedzieli mi że zatrudnią mnie do Haskella, ale jednak się wykręcili i teraz znalazłem pracę w Javie 8 za te same pieniądze co w Scali.
Oficjalnie straty nie mam, ale straty psychiczne i moralne są duże :(

3

Nie rozumiem takich listów. Przecież można zawrzeć umowę o pracę z datą dzisiejszą, ale rozpoczęciem świadczenia pracy - za 3 miesiące. Zerwanie takiej umowy przed rozpoczęciem pracy też jest możliwe, ale na zasadach KP. W ostateczności możesz zerwać umowę i mieć 2 tyg. wypowiedzenia mimo, że jeszcze nie pracujesz. Natomiast tak blisko rozpoczęcia pracy raczej już wiemy, że chcemy tam pracować.

6

Mi jeden outsourcing zerwał list intencyjny tydzień przed startem, argumentując to słowami "Offer doesn’t mean the job as we have not signed any contract with you. ".

3

List intencyjny to coś takie że mają cię na zapas a między czasie będą prowadzić rekrutację nadal. Jak znajdą kogoś lepszego to idziesz do odsztrzalu, nie polecam nigdy zgadzać się na listy intencyjny.

0
  1. Idź do prawnika.
  2. List intencyjny jest właśnie po to żeby NIE podpisać z tobą UoP. Aka robią cię w konia.
0

@Patryk Mieleszko: Ciekawe bo w 2 przypadkach miałem list intencyjny i w każdym doszło do podpisania umowy (uop) i kilku znajomych także, więc kategoryczne mówienie że

List intencyjny jest właśnie po to żeby NIE podpisać z tobą UoP. Aka robią cię w konia.

to kłamstwo bo wszystko zależy od firmy i jej podejścia do pracownika.

0

To że z tobą podpisali umowę po liście intencyjnym to nie oznacza że z 1000 innych łebków sprawa nie zakończyła się na liście intencyjnym. Po to jest list żeby nie dawać umowy.

0

Może tylko pokażę inną perspektywe listu intencyjnego. Jeżeli firma szuka kogoś na kluczowe stanowisko to często taki list to jakby zapewnieniem, że proces rekrutacji się finalizuje i że czekające projekty, plany a co z tym idzie budget może być uruchamiany.

Oczywiście jest to cos dobrego dla poszukującego pracy, ale trzeba pamiętać, że rynek IT zrobił sie specyficzny ktos z poziomu architekta/leada z dużym doświadczeniem to perełka, którą chciałaby mieć każda firma czy corpo. Ale Panowie i Panie pamietajcie w biznesie trzeba byc samolubnym. Jak ktos ma rodzinę to podwójnie!

Raz tylko miałem do czynienia z takim listem intencyjnym i na dzień przed odesłaniem z podpisem zrezygnowałem bo dostałem inną ofertę znacznie lepszą. Gdy poinformowałem, że jednak nie podpiszę listu i kontakt momentalnie sie urwał. Na początku były ochy i achy, kontakt z Zurichem na skype, odpisywali na skype nawet w nocy jak mialem jakies pytania. Miałem jakieś dziwne wrażenie, że mają jakis palący projekt i problem z nalezieniem kompetentnej osoby.

A gdy chciałem wyjasnic moją decyzje, nagle totalne olanie i zero odpowiedzi ani jednego słowa. Próbowałem kilka razy jeszcze sie skontatkować ale musiałem mocno im namieszać bo juz osoby, z którymi prowadziłem rozmowy przestały sie odzywać.

Jaki wniosek mi przyszedł do głowy? może się nieźle wkurzyli bo już widzieli, że kończy im sie szukanie a tu zonk i dalej trzeba czekac. Ale też zastanawiam sie czy jakbym nie podpisał tego listu, a potem nie chciał jednak zrezygnować (mowa tu o 3 m-scach gdzie jeszcze duzo mogloby sie wydazyc) Pytanie, czy nie mogli by wyjść z jakimiś roszczeniami odnośnie poniesionych kosztów i zamknięciu np, procesu rekrutacyjnego? trudno powiedzieć ale zawsze warto jednak dwa razy pomyśleć zanim się na coś zgodzi i podpisze dokumenty.

ot taka moja rada.

0

Programista na kluczowe stanowisko? Chyba ci się z prezesem pomyliło.

Programista jest w klasie wyższej, ale to nie znaczy że ma kluczowe stanowisko.

Zawsze można go zastąpić 5 Ukraińcami.

1
wadus napisał(a):

Może tylko pokażę inną perspektywe listu intencyjnego. Jeżeli firma szuka kogoś na kluczowe stanowisko to często taki list to jakby zapewnieniem, że proces rekrutacji się finalizuje i że czekające projekty, plany a co z tym idzie budget może być uruchamiany.

Jeżeli firmie na kimś naprawdę zależy i jest to kluczowe stanowisko to daje od razu umowę, a nie pisze listy.

0

Moze maćie racje ale takie ja miałem doświadczenie. Może też prawda była taka, że szukali managera a nie leada? stawka była tez mocno średnia tylko pakiet relokacyjny był "gruby". robili wszystko aby mnie uwiązać z firma bo lojalka też by była jakbym wziąłten pakiet.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1