Hej,
Postanowiłem podzielić się z Wami moją obecną sytuacją życiową.
Kilka lat temu dostałem pracę jako Front-End. Praca była dla mnie niebywale rozwojowa mimo, że słabo płatna.
Wiedziałem, że trzeba poświęcić czas aby się podszkolić, mieć większego skilla i móc pójść dalej. Tak tez się stało, po ponad roku otrzymałem kolejną ofertę pracy - skorzystałem z niej. Minął kolejny rok i przeniosłem się dalej. Umiejętności rosły z każdym miesiącem, pojawiał się tez progres płacowy co było bardzo pokrzepiające. Wiodłem bardzo poukładane życie - do czasu.
Poznałem kobietę, którą pokochałem, oddałbym jej serce gdybym mógł ( tutaj cytat "i już bym ***** nie miał ręki" ). Też pracowała w IT ale w strukturach HR-owych. Po niecałym roku znajomości zacząłem dostrzegać, że zostałem wciągnięty w coś czego do tej pory nie widziałem. Zdałem sobie sprawę, że zaczęła niszczyć mnie materialnie, wziąłem kredyt 60k, który pozwolił spełnić część jej marzeń ( także naszych wspólnych - podróżowanie ). Chciałem po prostu ją uszczęśliwić. Pewnie ktoś pomyśli, że mam 22 lata, niestety mam ich 35 i teraz wiem, że byłem ofiarą zaplanowanej manipulacji.
Miłość się skończyła, musiałem odejść od kobiety bo:
- straszyła, że mnie wyrzuci z mieszkania ( chciała mieszkać razem ze mną ale na swoim ). Mam swoje mieszkanie więc miałem gdzie się podziać.
- zaczęła używać przemocy fizycznej wobec mnie na co nigdy nie było zgody.
Już jako single załapałem się do kolejnej pracy i po pomyślnie przebytym okresie próbnym pracowałem tam jeszcze 3 miesiące.
Dlaczego 3 miesiące? Projekty, które miałem prowadzić pod nadzorem bardziej doświadczonych kolegów nie zostały w ogóle rozpoczęte, kazano mi szybko uczyć się innych technologii a gdy powiedziałem ,że potrzebuję na to więcej czasu zostałem po prostu zwolniony.
Do zwolnienia otrzymałem kolejny cios w postaci śmierci bliskiej mi osoby.
Mam przekonanie, że ten moment był początkiem mojego upadku.
Przez okres roku borykałem się z totalnym załamaniem, gdy już z pomocą specjalisty stanąłem na nogi nie miałem żadnych oszczędności ( stopniały w okresie rekonwalescencji ). Stopniowo przypominałem sobie technologię ale miałem wrażenie, że muszę zrobić krok wstecz i zaaplikować na niższe stanowisko juniorskie ( zaliczyć regres płacowy ) i wypracować z powrotem powrót na prawidłowe tory.
Sporym zaskoczeniem okazał się fakt, że nie udało mi się załapać nigdzie nawet na niższe stanowisko. Robiłem kursy, jakieś zadanka, wpadały nawet okazjonalnie projekty od znajomych, które dowoziłem bez problemu, jednak było tego za mało żebym mógł za to żyć a nie wspomnę o odłożeniu czegokolwiek na życie.
W całej tej nieszczęśliwej próbie znalezienia pracy pojawił się jeden wątek, który dodał mi skrzydeł, nowa miłość.
Kobieta, która mnie rozumie i razem pomaga mi rozwiązywać problemy, generalnie przeciwieństwo poprzedniej manipulatorki.
Obecnie jestem w momencie w którym ledwo łączę koniec z końcem, totalnie nie mogę sobie poradzić z faktem, że stoję w takiej sytuacji.
Wiecie, nigdy nie myślałem, że taki problem mnie dotknie, tym bardziej, że wcześniej radziłem sobie dobrze.
Zacząłem już myśleć, że może kompletnie się do tego nie nadaje i po prostu trzeba iść do pracy fizycznej aby zarobić na chleb.
Wiem tylko, że przy swoim boku mam kobietę, która bardzo mnie kocha ( a ja ją :-) ) i pomaga przetrwać ten trudny okres...
Na koncie mam 11 zł (to nie żart) i to wszystko po posiadam.
Proszę nie zrozumieć mnie źle - nie chcę żeby ktoś cokolwiek mi dawał - wszystko chcę sam zarobić.
Jedyne czego potrzebuje to troszkę szczęścia i kogoś kto dałby mi szansę aby się z powrotem odbić.
Procesy rekrutacyjne trwają nie rzadko ponad miesiąc i mam wrażenie, że wypadam na nich tragicznie...
Z zakresu umiejętności - może nie zabrzmi to dumnie mogę zajmować się Wordpressami, składać widoki i je stylować.
Javascriptowo jest średnio ale w prostszych zadaniach na plain js-ie czy starym jQuery radzę sobie nieźle.
Przyznam, że poczułem się lepiej gdy wyrzuciłem to z siebie.
Życzę Wam miłego dnia.