Analiza rynku i sens regularnego słuchania podcastów

1

Cześć, czym dla Was jest analiza rynku? Czy jest to po prostu sprawdzenie konkurencji, konkurencyjnych produktów i tego ile kosztuje produkt/usługa konkurencji? Czy też uważacie, że jest to bardziej szczegółowa temata czyli jakieś wykresy, ankiety wśród docelowej grupy klientów itd?

W jaki sposób wg Was powinno się sprawdzać rynek pod kątem apki czy też jakiegokolwiek produktu jaki chcemy zrobić? No bo z jednej strony mamy aplikacje, które chcemy wstawić na sklep, a z drugiej strony produktu, których corowe funkcjonalności będą podobne, ale będziemy je personalizować pod konkretnego klienta.

I w pierwszym przypadku możemy rejestrować się na jakieś grupy, fora gdzie są odbiorcy, pytać czy taka aplikacja rozwiąże ich problem, pytać czego im brakuje, opisywać swój pomysł.
W drugim przypadku możemy wyszukiwać firm, które mogą być naszymi klientami i pytać podobnie czy rozwiążemy naszym rozwiązaniem jakiś ich problem itd.

W obu przypadkach zanim napiszemy linijkę kodu możemy zrobić jakieś makiety np w figmie, zrobić możliwość przeklikiwania się między nimi, aby pokazać jak apka działa, nagrać jakiś promo film, zrobić lading page.

Uważacie, że to co napisałem to za mało? Czy coś jeszcze powinno się zrobić w temacie analizu rynku i ogólnie sprawdzania pomysłów?

I teraz płynnie przechodząc do drugiej części tytułu- staram się słuchać podcastów z tematyki ogólno startupowej, rozwijania własnej marki itd. Czy uważacie, że to naprawdę przypatne? Bo takich podcastów jest multum i każdy przedstawia swoją historię i swoje przemyślenia, ale dochodzę do takiego wniosku, że poświęcanie czasu na słuchanie tego w pewnym momencie przestaje nam cokolwiek dawać. Zamiast poświęcać czas na robienie swojego, na wyciąganie wniosków podczas porażki oraz eksperymentowanie to po prostu słuchamy, a przecież historia tych ludzi jest specyficzna i zależna od ich charakterów. To co innemu wyszło nam nie musi, bo każdy z nas jest inny i nie ma przepisu na to.

Wydaje mi się, że ci wszyscy którzy osiągnęli sukces to po prostu robili, a nie tracili czas na jakieś podcasty. Podobnie z książkami. Jest pełno książek o firmach, zarządzaniu ludźmi itd.
I teraz pytanie jak odfiltrować te najcenniejsze i zawierające serio przydatną wiedzę.

Jestem ciekawy Waszego zdania.

4
Bambo napisał(a):

W jaki sposób wg Was powinno się sprawdzać rynek pod kątem apki czy też jakiegokolwiek produktu jaki chcemy zrobić? No bo z jednej strony mamy aplikacje, które chcemy wstawić na sklep, a z drugiej strony produktu, których corowe funkcjonalności będą podobne, ale będziemy je personalizować pod konkretnego klienta.

Najlepszy chyba jest MVP. Niektórzy twierdzą, że dobrym sposobem badanie jest opowiadanie o produkcie, zanim cokolwiek powstanie. Czyli robisz stronę, na której opisujesz jak ma biznes wyglądać i dajesz link do zapisu na newslettera. Potem patrzysz, jaka jest konwersja, czyli ile wlazło a ile wlazło i się zapisało. Jest to opisane na blogu Pawła Tkaczyka, ale nie mogę teraz znaleźć linka.

I teraz płynnie przechodząc do drugiej części tytułu- staram się słuchać podcastów z tematyki ogólno startupowej, rozwijania własnej marki itd. Czy uważacie, że to naprawdę przypatne? Bo takich podcastów jest multum i każdy przedstawia swoją historię i swoje przemyślenia, ale dochodzę do takiego wniosku, że poświęcanie czasu na słuchanie tego w pewnym momencie przestaje nam cokolwiek dawać. Zamiast poświęcać czas na robienie swojego, na wyciąganie wniosków podczas porażki oraz eksperymentowanie to po prostu słuchamy, a przecież historia tych ludzi jest specyficzna i zależna od ich charakterów. To co innemu wyszło nam nie musi, bo każdy z nas jest inny i nie ma przepisu na to.

Wydaje mi się, że ci wszyscy którzy osiągnęli sukces to po prostu robili, a nie tracili czas na jakieś podcasty. Podobnie z książkami. Jest pełno książek o firmach, zarządzaniu ludźmi itd.
I teraz pytanie jak odfiltrować te najcenniejsze i zawierające serio przydatną wiedzę.

Kiedyś słuchałem dużo podcastów. I tak jest, że to, co zdziałało tam u ciebie może nie zadziałać, ale nie dowiesz się, dopóki nie sorbujesz. Z mojej perspektywy to Małą wielka firma i Jak oszczędzać pieniądze miały dobrą wartość. Oczywiście nie wszystkie odcinki, ale można coś tam wybrać o reklamie w internecie, sprzedaży. Możesz też przejrzeć książkę "zaufanie jako waluta przyszłości" .

1

@UglyMan:
Ale twierdzisz, że zrobić MVP już zakodzony zanim zacznę badać jakkolwiek rynek? Samo MVP może zająć miesiąc kodzenia i to takiego kilka h dziennie.
Co do newslettera - jakoś nie mogę się przekonać. Ja np nie wchodzę w reklamy aplikacji przez innych i tym bardziej nie zapisuję się do newsletterów (zapisałem się na newsletter jeden jedyny - kwantowo.pl).

Zastanawiam się nad jakimiś studiami podyplomowymi związanymi z biznesem, startupami. Polecacie coś? Wielki plus tego jest taki, że jak się wybierze dobre studia to będzie jakościowa wiedza i społeczność ludzi jak ja, z którymi można pogadać i też dadzą jakieś rady. Być moze nawet nawiązać współpracę.

0
Bambo napisał(a):

@UglyMan:

Ale twierdzisz, że zrobić MVP już zakodzony zanim zacznę badać jakkolwiek rynek? Samo MVP może zająć miesiąc kodzenia i to takiego kilka h dziennie.
Co do newslettera - jakoś nie mogę się przekonać. Ja np nie wchodzę w reklamy aplikacji przez innych i tym bardziej nie zapisuję się do newsletterów (zapisałem się na newsletter jeden jedyny - kwantowo.pl).

Możesz zlecić zrobienie badania rynku: czyli jakaś firma roześle do swoje bazy maili ankietę i tam się dowiesz czy są zainteresowani, czy nie. Jak masz coś, co kierujesz do ogólnego użytku może się okazać przydatne, ale jak to jest jakaś specjalizowana aplikacja to lepiej pogadać z ludźmi, którzy mogą być zainteresowani.
Moim zdaniem MVP jest najlepszym rozwiązaniem.

Zastanawiam się nad jakimiś studiami podyplomowymi związanymi z biznesem, startupami. Polecacie coś? Wielki plus tego jest taki, że jak się wybierze dobre studia to będzie jakościowa wiedza i społeczność ludzi jak ja, z którymi można pogadać i też dadzą jakieś rady. Być moze nawet nawiązać współpracę.

To już lepiej jakiś meetup czy coś jak szukasz ludzi zainteresowanych. Jak mieszasz w dużym mieście to powinny trochę tego być.

2

Do wyboru: MVP i dajesz, albo wpadasz w pulapke perfekcjonizmu i wiecznego douczania sie i dopieszczania produktu.

0

@UglyMan:
A od tego nie ma aplikacji? Słyszałem, że jest coś takiego, że masz tam bazę maili do dyrektorów i szefów firm i możesz tak wysyłać maile do grupy odbiorców, To był chyba SaaS i się płaci za subskrypcję. Coś obiło mi się takiego o uszy, ale nie pamiętam nazwy.

@WhiteLightning
Ale MVP przed jakimkolwiek mailem do odbiorcy czy landing pagem? Bo tak jak pisałem MVP może potrwać. Nie lepiej interaktywne makiety + film prezentacyjny + landing page?

3
Bambo napisał(a):

@UglyMan:

A od tego nie ma aplikacji? Słyszałem, że jest coś takiego, że masz tam bazę maili do dyrektorów i szefów firm i możesz tak wysyłać maile do grupy odbiorców, To był chyba SaaS i się płaci za subskrypcję. Coś obiło mi się takiego o uszy, ale nie pamiętam nazwy.

Ale wiesz ze taki mail do dyrektorów i szefów to jest nic nie warty? Najważniejsze to dotrzeć do odpowiedniej osoby w filmie. Jak rozmawiamy o B2B.

0

Czyli do kogo powinienem wysyłać te maile?

1
Bambo napisał(a):

Czyli do kogo powinienem wysyłać te maile?

Ale jaki to ma być produkt? Raz to będzie kierownik It, raz kierownik utrzymania, innym razem kierownik warsztatu czy produkcji albo ktoś odpowiedzialny za obsługę klienta, albo marketing.

2

@UglyMan:
Mam kilka pomysłów

  1. Aplikacja do zarządzania szkolami z nauką jazdy. Taki system, dzięki którym np kursanci mają kalendarzyk i jak ktoś odmówi lekcje to wszyscy inni dostają notyfikację np, że coś się zwolniło. Apka, która ułatwia pracę właścicielom szkół. Niestety tego jest sporo. Tutaj wiadomo, że trzeba pisać do właścicieli.

  2. Aplikacja do zarządzania flotą pojazdów typu dźwigi samochodowe czy jakieś koparki. Podobnie - kalendarz, apka mobilna do otrzymywania notyfikacji, szybki pogląd na to, który pojazd wyjechał, który przyjechał, może przypomnienia z jakimiś OC czy badaniami technicznymi. Tutaj też jest pełno tooli, ale mega rozbudowanych i mogą powodować chaos. Można wygrać tworzeniem skrojonego produktu dla klienta. Pytanie do kogo pisać maila ;p

  3. Apka do sparowania programistów z firmami i odwrotnie. Coś jak linkedin, ale bez spamu. Programista określa swój profil w jakiejś ankiecie, pisze swoje widełki i mu co dzień wyszukuje firmy, który oferują to co on chce. To dla mnie np byłoby pomocne bo jak nie ma widełek w ofercie na linke to nie czytam. Podobnie no nie zejdę poniżej jakiejś stawki. To apka typu wypełnij profil i zapomnij. Niestety jest coś podobnego już: https://inhire.io/ .. być może można zrobić lepiej i lepiej wypromować.

Niestety nie wiem jak sprawdzić ilość klientów aplikacji istniejących na rynku.
Jak tak sobie patrzę i co potwierdził @cerrato to chyba aplikacje już do wszystkiego zostały stworzone :D

2
Bambo napisał(a):

@UglyMan:

Mam kilka pomysłów

  1. Aplikacja do zarządzania szkolami z nauką jazdy. Taki system, dzięki którym np kursanci mają kalendarzyk i jak ktoś odmówi lekcje to wszyscy inni dostają notyfikację np, że coś się zwolniło. Apka, która ułatwia pracę właścicielom szkół. Niestety tego jest sporo. Tutaj wiadomo, że trzeba pisać do właścicieli.

Szkoły nauki jazdy to raczej nie duże biznesy i tu bym nie mierzył w konkretną osobę albo firmę tylko raczej robił szum w odpowiednich grupach - nie będzie się opłacić, podchodzić indywidualnie do poszczególnych firm.

  1. Aplikacja do zarządzania flotą pojazdów typu dźwigi samochodowe czy jakieś koparki. Podobnie - kalendarz, apka mobilna do otrzymywania notyfikacji, szybki pogląd na to, który pojazd wyjechał, który przyjechał, może przypomnienia z jakimiś OC czy badaniami technicznymi. Tutaj też jest pełno tooli, ale mega rozbudowanych i mogą powodować chaos. Można wygrać tworzeniem skrojonego produktu dla klienta. Pytanie do kogo pisać maila ;p

Jakieś utrzymanie ruchu, planiści, Ogólnie to bardzo mgliście zdefiniowane funkcjonalności nie pozwalają no określenie do kogo jest to kierowane.
Lokalizację pojazdów teraz określą się na podstawie modułów GPS.

  1. Apka do sparowania programistów z firmami i odwrotnie. Coś jak linkedin, ale bez spamu. Programista określa swój profil w jakiejś ankiecie, pisze swoje widełki i mu co dzień wyszukuje firmy, który oferują to co on chce. To dla mnie np byłoby pomocne bo jak nie ma widełek w ofercie na linke to nie czytam. Podobnie no nie zejdę poniżej jakiejś stawki. To apka typu wypełnij profil i zapomnij. Niestety jest coś podobnego już: https://inhire.io/ .. być może można zrobić lepiej i lepiej wypromować.

Działy HR.

Masz starszy rozrzut swoich pomysłach. Wybierz jedne i zacznij nad nim pracować.

1

Nie wiem czy do końca to wystąpienie odpowiada na pytanie wątku, ale na pewno jest warte obejrzenia:

0

No mam rozdmuchane strasznie pomysły i trochę błądzę za co się najpierw zabrać ;d
@UglyMan z każdego tego punktu jest już sporo aplikacji, bardzo rozbudowanych. Pytanie ten fakt nie przesądza o tym, że jest już to bez sensu i lepiej szukać czegoś czego nie ma. Bo nie potrafię zrozumieć dlaczego klient wolałby mój mały, skrojony produkt niż te wielkie istniejące.

A co do nauki jazdy to z tego co rozumiem preferujesz alikację typu SaaS aniżeli skrojoną pod klienta?

1
Bambo napisał(a):

A co do nauki jazdy to z tego co rozumiem preferujesz alikację typu SaaS aniżeli skrojoną pod klienta?

Tylko Saas koszty infrastruktury i utrzymania zabiją taki pomysł.

2
Bambo napisał(a):

(…) nie potrafię zrozumieć dlaczego klient wolałby mój mały, skrojony produkt niż te wielkie istniejące.

Myślę, że to zależy od klienta.

Side note: mnie trudno wyobrazić sobie różnorodność jako taką. Jeśli mogę sam siebie ocenić, to mam pewną tendencję do myślenia analitycznego, przyczynowo-skutkowego. To powoduje, że ostatecznie wszystkie rozważane przypadki zwykłem sprowadzać albo do jednego, albo do dwóch na przeciwległych biegunach.

Więc tak, pewnie masz rację, że gdzieś tam powinieneś próbować wyobrazić sobie różnorodność, podobnie jak ja. :)

0

@UglyMan:
No tak, ale ostatnio z tego co słucham po jakimś YT to właśnie SaaSy przeważają obecnie i są najlepszą ścieżką. Co proponujesz zamiast SaaS w przypadku np takich OSK? Stawianie każdorazowo apkę do kogoś domenie? TO wydaje się jeszcze gorsze.

@Silv
Co masz na myśli mówiąc różnorodność w omawianym kontekście?

4

Saas ma ten plus, że masz stałą kasę, wprawdzie niewielką, ale i tak masz.

Na przykładzie szkoły jazdy - żeby jednorazowa sprzedaż miała sens, to musiałaby kosztować przynajmniej kilka tysięcy (tak bliżej 10). Kasujesz to jednorazowo i OK, fajnie jest przytulić 10k, ale po pierwsze - potem już nie masz źródełka, a po drugie - jak pisał @UglyMan - większość szkół to są małe firmy, jedna czy kilka osób, 2-3 samochody. I dla nich takie wydanie kilku/kilkunastu tysięcy może być nie do przyjęcia.
Dlatego lepiej jest zrobić SaaS - płacą co miesiąc tą przysłowiową stówkę i mają dostęp. Ty za to masz jakieś stałe źródło dochodów. Ale minusem jest to, że taka opłata miesięczna zbyt wysoka być nie może, więc żeby mieć to 5-10k miesięcznie (zakładając, że działasz sam i kasą się nie dzielisz) to, po odliczeniu kosztów (ZUS, podatki, infrastruktura typu serwery itp), musisz mieć ponad setkę klientów. Jest to do ogarnięcia, ale będzie wymagało trochę biegania za nimi.

1
Bambo napisał(a):

@Silv
Co masz na myśli mówiąc różnorodność w omawianym kontekście?

Przez "różnorodność" rozumiem tutaj taki stan rzeczy, że każdy klient jest inny.

Oczywiście nie każdy klient jest inny. :) Gdyby tak było, domniemywam, cała gospodarka wyglądałaby inaczej. Są pewne wspólne cechy klientów (osób prywatnych, firm, instytucji itp.). Choćby, żeby odnieść się do Twojego problemu: wyobrażam sobie, że każdy klient potrzebuje niezawodnego oprogramowania. (Oczywiście, jeden bardziej na tę cechę zwróci uwagę, inny mniej, ale nie o to mi chodzi). Dalej: każdy klient potrzebuje oprogramowania dopasowanego do siebie. Dalej: są klienci wybredni, są akceptujący wszystko. So on and so forth, można cechy wspólne wymieniać.

Więc żeby różnorodność zobaczyć, trzeba by szukać nie podobieństw, a różnic. Mamy dwóch klientów: czy jeden jest taki, a drugi inny, czy też obaj są jednakowi? Myślę, że zwykle szuka się podobieństw. Bo podobieństwa mogą pomóc w sprzedaniu produktu obu z nich. Choć może nie mam racji? Jeśli zaś mam, to… zauważanie różnorodności nie pomoże w sprzedaży? Może nie w konkretnym przypadku. Może nawet nie chodzi konkretnie o sprzedaż, a o pewną analizę klientów, rynku czy gospodarki, żebyś Ty jako negocjator, jako sprzedawca czy jako producent potrafił odnaleźć się w większej liczbie sytuacji. Żebyś miał głębsze spojrzenie.

Sam nie wiem, czy to, co piszę, ma sens. Może moje przemyślenia Ci się przydadzą.


UPDATE

Żeby jakoś ukonkretnić te oderwane od rzeczywistości myśli:

Chcę stworzyć produkt – oprogramowanie (na razie koncepcyjnie). Czy powinienem kierować go do jak największej grupy klientów czy dla wybranych (konkretnych)?

W pierwszym wypadku szukałbym cech wspólnych. W drugim wypadku szukałbym różnic: co odróżnia tych wybranych klientów od innych, czy inaczej: dlaczego akurat tych chcę wybrać, a nie innych. A dalej, koncentrując się na różnicach: czy każdy z nich jest inny, czy są tacy sami? Jak widać, wyróżniłem tutaj dwa bieguny, o jakich wspomniałem w poprzednim poście: "wszyscy są tacy sami" oraz "każdy jest inny".

I stoję na stanowisku, że takie dwa bieguny zawsze można wyróżnić – jak to się mówi, "jak się uprzeć". Tylko właśnie, masz ograniczone zasoby czasu, energii, własnego zrozumienia. (Zresztą podejściem biznesowym jest, jak zoptymalizować dostępne zasoby :) ). Więc nie "upierasz się", tylko wygładzasz krawędzie.

Co to znaczy "wygładzać krawędzie"? Załóżmy, chcesz produkt kierować do wybranej grupy, i wyróżniłeś dwóch potencjalnych klientów, których chciałbyś mieć za klientów. Mieć – może nie naraz, tylko jednego dziś, a drugiego w jakiejś perspektywie czasowej. Cechą, którą Twój produkt może się poszczycić, jest, powiedzmy, interfejs – bardzo intuicyjny. Zauważasz przy tym, że potrzeby obu potencjalnych klientów co do interfejsu różnią się. Jeśli pierwszy chce mieć interfejs przezroczysty, a drugi nieprzezroczysty, to "wygładzaniem krawędzi" będzie dodanie opcji konfiguracyjnej w panelu użytkownika, umożliwiającej określenie przez użytkownika, jaki ma ten interfejs być.

(Ciągnąc przykład jako side note: wtedy pierwszy potencjalny klient zauważa: "panel użytkownika z tą dodatkową opcją konfiguracyjną jest dla mnie zbyt skomplikowany". I w domyśle – bo zakładam, że tego nie powie: "jeśli nie zaproponuje mi pan czegoś odpowiedniego, to raczej wybiorę produkt innej firmy, który ma panel prostszy, bez tej opcji").

Innymi słowy, "wygładzaniem krawędzi" jest adaptowanie produktu do różnorodności. Czy zawsze tak należy robić? Pewnie nie; vide moją poprzednią wzmiankę o ograniczonych zasobach. Pewnie są przypadki, że raczej spojrzysz na oprogramowanie z własnej perspektywy i powiesz sobie samemu: "chcę sprzedawać je z takim a takim interfejsem, nie pójdę na ustępstwa w tym i w tym; tworzę sam, więc nie mam czasu na takie a takie zmiany; korzystam z języka XYZ, który nie umożliwia utworzenia przezroczystego interfejsu". Lub podobnie. Idea jest: już widzisz różnorodność, próbujesz ją więc ogarnąć, sklasyfikować, dopasować do siebie i do swojego spojrzenia na świat ("świat", czyli biznes, produkt, rynek).

Ale się rozpisałem, no.

2

Pamiętaj, że ludzi mających wielkie pomysły na apki w głowie jest mnóstwo, i 99% z nich nigdy nie ujrzy światła dziennego w postaci jakiegokolwiek produktu. Sam pomysł jest g**no wart. Rób jak najszybciej MVP. Im więcej czasu zainwestujesz w projekt, tym większa szansa, że przy nim zostaniesz, i że coś z tego wyjdzie. Podcasty to imo strata czasu. Lepiej go zainwestować w implementację MVP. No i powiem Ci, że miesiąc na napisanie MVP to chyba jakiejś totalnie prymitywnej aplikacji, bo na to co pisałeś na pewno poświęcisz więcej czasu, jeżeli robisz po godzinach.

0

@Inclouds:
Ale czy własnie to MVP to nie za dużo skoro nawet nie wiem jaki będzie odzew? Czy MVP to nie jest drugi krok po tym jak dotrę do grupy odbiorców, dam się poznać, sprawdzę ich problemy i wyjdę ewentualnie z jakimiś makietami interaktywnymi zrobionymi w Figmie?

3

Uderz do bardzo wąskiego grona potencjalnych odbiorców i po prostu podpytaj co sądzą o takim rozwiązaniu i czy byliby za nie w stanie zapłacić. Jeżeli będą podzielone opinie w małym gronie to rozszerz grupę badanych i potem wyciągaj wnioski. Jezeli małe grono Ci powie, że jest super albo do d**y to bym się tutaj nie zastanawiał. Podpytaj też znajomych i rodzinę co sądzą. Jeżeli rozwiązanie nie tyczy się specjalistycznej dziedziny to ich feedback też może być wartościowy, mimo, że mogą nie być z tym w ogóle powiązani. Tylko trzymaj się z dala od hejterow wszystkiego. Jakieś tam makietki to bym sobie darował.

0

Ok, ale w którym momencie na osi czasu zacząłbyś pisać mvp? To też jest o tyle problematyczne, że wszelkie logowania np przez social media wymagają umów od radców prawnych, bo przechowuję maile/nr tel userów w bazie.

I dlaczego makiety są wg Ciebie słabe?

2

Wręcz przeciwnie, jeżeli korzystasz z zewnętrznych auth providerów jak fb, twitter, google, to nie potrzebujesz żadnych umów, bo nie przechowujesz danych rodo użytkownika po swojej stronie.

2
Bambo napisał(a):

Cześć, czym dla Was jest analiza rynku? Czy jest to po prostu sprawdzenie konkurencji, konkurencyjnych produktów i tego ile kosztuje produkt/usługa konkurencji? Czy też uważacie, że jest to bardziej szczegółowa temata czyli jakieś wykresy, ankiety wśród docelowej grupy klientów itd?

Zależy od typu produktu. Inaczej się to robi jak masz 4 miliardy potencjalnych klientów, inaczej jak jest ich na świecie 10. Masz już wejście do branży, czy nie. Czy twój produkt ma innowacyjne, ale łatwe w implementacji pomysły, czy kluczem jest to, że wiesz jak go zrobić. Stawiam na podejście naukowe - czyli masz świetny swoim zdaniem pomysł i szukasz ludzi, którzy znają się na rzeczy (domenowo, idealnie członkowie grupy docelowej) i zadajesz pytania czy to co pokazujesz jest ciekawe, czy chcieliby używać w pracy twojego rozwiązania, zamiast aktualnego, albo dlaczego by nie chcieli. Miałem kiedyś "genialny" pomysł na narzędzie do zarządzania rekrutacją, zrobiłem wywiad wśród znajomych HR'ek i pomysł poszedł do kosza, bo okazało się, że pomysł, owszem super, ale w jakiejś tam formie już istnieje w iluś tam istniejących produktach, tylko nie umiem w Google.
Był pomysł na grę, przegadaliśmy to wewnątrz "zespołu projektowego" - fajne, zrobiliśmy jeden level, poprosiliśmy znajomych o przeprowadzenie testów, też się podobało, ale dostaliśmy uwagi i rozwinęliśmy mocno przed wydaniem. Jakoś tam nawet poszło z tą grą, chociaż później się okazało, że to bardzo kapryśny rynek i trzeba sporo kasy włożyć w reklamę.

W jaki sposób wg Was powinno się sprawdzać rynek pod kątem apki czy też jakiegokolwiek produktu jaki chcemy zrobić? No bo z jednej strony mamy aplikacje, które chcemy wstawić na sklep, a z drugiej strony produktu, których corowe funkcjonalności będą podobne, ale będziemy je personalizować pod konkretnego klienta.

Uważacie, że to co napisałem to za mało? Czy coś jeszcze powinno się zrobić w temacie analizu rynku i ogólnie sprawdzania pomysłów?

Oprócz tego jaką opinię mają twoi potencjalni klienci ważne jest jeszcze parę szczegółów. Kim są, na jakie grupy się dzielą, ile byliby w stanie zapłacić, czy na rynku nie ma czegoś podobnego. Ważne jest też, żeby wiedzieć dlaczego chcieliby (lub nie) używać tego co im opisujesz.

I teraz płynnie przechodząc do drugiej części tytułu- staram się słuchać podcastów z tematyki ogólno startupowej, rozwijania własnej marki itd. Czy uważacie, że to naprawdę przypatne? Bo takich podcastów jest multum i każdy przedstawia swoją historię i swoje przemyślenia, ale dochodzę do takiego wniosku, że poświęcanie czasu na słuchanie tego w pewnym momencie przestaje nam cokolwiek dawać. Zamiast poświęcać czas na robienie swojego, na wyciąganie wniosków podczas porażki oraz eksperymentowanie to po prostu słuchamy, a przecież historia tych ludzi jest specyficzna i zależna od ich charakterów. To co innemu wyszło nam nie musi, bo każdy z nas jest inny i nie ma przepisu na to.

Tu niestety mam dość mocną opinię. Uważam startupy, szczególnie w polskim wykonaniu za raka. Zrobić coś (jak najmniej), znaleźć inwestora, przepalić jego kasę, czynność powtórzyć w innym startupie. Do tego ludzie którzy nagrywają te podcasty to w większości psychopaci z przerostem ego, próbujący odgrywać Elona. Przede wszystkim , są to ludzie prowadzący startupy, co z definicji oznacza, że jeszcze nie mają pojęcia, czy ich pomysł wypali i nie ma żadnego argumentu na to, że te ich rady są skuteczne.

Wydaje mi się, że ci wszyscy którzy osiągnęli sukces to po prostu robili, a nie tracili czas na jakieś podcasty. Podobnie z książkami. Jest pełno książek o firmach, zarządzaniu ludźmi itd.
I teraz pytanie jak odfiltrować te najcenniejsze i zawierające serio przydatną wiedzę.

To czego potrzebujesz to podstawy wiedzy z marketingu. Zamiast słuchać tych wszystkich pierdół, kup i przeczytaj jakiś uniwersytecki podręcznik do marketingu. Mogą delikatnie zmieniać się metody pracy, ale cele pozostają te same - wiedzieć co i komu się chce sprzedać, nauczyć się, że nieważne co sądzisz o swoim produkcie, ważne co myślą o nim potencjalni klienci, wiedzieć jak będzie wyglądać produkt, promocja, dystrybucja, jaka jest cena akceptowalna, czy przychody pozwolą ci utrzymać firmę.

1

nie potrzebujesz żadnych umów, bo nie przechowujesz danych rodo użytkownika po swojej stronie.

Teraz to się mocno minąłeś z prawdą - jak najbardziej trzeba. Nie ma znaczenia gdzie fizycznie się znajduje baza (znaczy - ma, ale akurat nie jest to istotne w tym przypadku). Skoro Ty te dane zbierasz, zapisujesz, masz do nich dostęp itp, to uzyskać zgody od klientów musisz.

Chyba, że miałeś nas myśli coś innego i po prostu się nie zrozumieliśmy ;)

0

@Silv: @Inclouds
Trochę nie czaję jakby to miało działać. No bo zawsze implementowałem to tak, że user na kliencie loguje się przez fb, dostaje token, idzie request do mojego backendu z tokenem, serwer odpytuje fb czy innego google z tym tokenem, dostaje takie dane jak email/tel + zdjęcie i co tam było podane w permissionach, zapisuje/aktualizuje krotkę w DB, tworzy JWT i zwraca. Zwykły oauth2.

Jak miałoby to inaczej działać, żebym nie miał w db tabeli userów a mógł wiązać cokolwiek z użytkownikiem?

@piotrpo

To czego potrzebujesz to podstawy wiedzy z marketingu. Zamiast słuchać tych wszystkich pierdół, kup i przeczytaj jakiś uniwersytecki podręcznik do marketingu. Mogą delikatnie zmieniać się metody pracy, ale cele pozostają te same - wiedzieć co i komu się chce sprzedać, nauczyć się, że nieważne co sądzisz o swoim produkcie, ważne co myślą o nim potencjalni klienci, wiedzieć jak będzie wyglądać produkt, promocja, dystrybucja, jaka jest cena akceptowalna, czy przychody pozwolą ci utrzymać firmę.

Zgadzam się, że na internetach jest wiele pierdół, ale z drugiej strony wybrać jakościowo dobrą książkę do marketingu jest chyba mega ciężko wśród setek innych, słabych pozycji? Czy taka "akademicka" księga nie będzie zbyt stara w kontekście obecnych czasów? Przecież teraz to głównie social media itd... Czy w takiej książce znajdę coś o analizie rynku, biznes planach itd? Ja nawet nie wiem jak taki biznes plan zrobić i czy w ogóle warto chodzić do inwestorów i jeśli tak to kiedy.

Masz polecić jakieś pozycje?

1

@Bambo: Zależy czego potrzebujesz. Jeżeli zakładasz, że ni będziesz korzystać z danych użytkownika, a jedynie z tożsamości, to przecież nie musisz niczego zapisywać, a jedynie zrobić hash z jakiegoś identyfikatora, który dostajesz. Nie wiem, czy nie potrzebujesz jego zgody na przetwarzanie danych, ale zdecydowanie zabezpieczysz się przed wyciekiem danych, bo ich nie będziesz mieć.

Co do marketingu i książki, uważam, że warto zapoznać się z podstawami tej dziedziny. Można wtedy przejść do bardziej aktualnych pozycji, ale już z wiedzą pozwalającą na odfiltrowanie bullshitu. Zwyczajnie warto mieć wiedzę o tym co robić, a nie tylko jak robić.

0

@piotrpo:
Ok czyli w Twoim rozwiązaniu po prostu dostaję np z FB jakieś ID, hashuje i to jest ten ID po mojej stronie tak? W takim przypadku nie ma żadnego ekranu usera z imieniem, nazwiskiem - dobrze rozumiem?

Co do książek - znasz jakieś dobre jeśli już o tym rozmawiamy? Albo wiesz gdzie takich szukać? Bo wydaje mi się, że w dziale marketingu o wiele więcej shitu niż w takim IT.

0

Tak, nie możesz mieć po swojej stronie danych PII, czyli pozwalających na zidentyfikowanie jakiejś osoby, lub skontaktowanie się z nią. Książki ci żadnej nie podam, bo te z których się uczyłem faktycznie mogą być mocno nieaktualne :)

0

@piotrpo:
Ale czytałeś o marketingu czy o sprzedaży, analizie rynku itd również?

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1