Deadline projektu, a stres w życiu prywatnym

4

W firmie outsourcingowej w której pracuję, do końca tego roku mamy oddać wstępnie działającą aplikację. Nie ja ustalałem ten termin ale management. Od 2 miesięcy zauważyłem, że mojemu managerowi zaczął się palić grunt pod nogami i zaczyna nas, że tak powiem "cisnąć". Pracujemy w zespole 5 programistów + jeden PM + architekt.

  1. Jestem programistą z 4 letnim expem, odpowiedzialnym za integrację z jednym z zewnętrznych systemów, po mojej stronie jest wszystko wykonane prawidłowo, jednak z powodu braku ludzi DevOps/Architekta, sam nie wiem kogo, nie zostało prawidłowo wymienione z klientem typ zabezpieczeń i do tej pory nie jest to sprecyzowane jak mamy się z nim łączyć. Wysłałem email do klienta dwa razy bez odpowiedzi, on mi nie odpowiada. Informowałem o tym wszystkich dookoła że mi nie odpowiada klient oraz że uważam że to architekt powinien ustalić takie rzeczy jak typ zabezpieczenia połączenia z klientem jak jest, ale on ciągle się miga jakimiś callami i markuje ciągle pracę. Niestety mam nietechnicznego PM'ama i przerzuca całą odpowiedzialność na mnie słowami "ile to może trwać??" (jednocześnie podnosząc delikatnie głos) oraz czuje na Daily że wywiera na mnie presję, a ja nic nie mogę zrobić.... Wpływa to na to, że nie mogę sypiać po nocach, bo się tym wszystkim zaczynam stresować. Co o tym wszystkim myślicie?

  2. Druga sprawa którą chciałbym poruszyć jest taka, że od niedawna przestaliśmy w zespole ze względu na brak czasu organizować wyceny, planningi, analizy techniczne. Mamy jakieś spotkanie z klientem na którym PM informuje go, co mamy zamiar dokończyć, zrobić do końca miesiąca. Taki przykład. Potrafi wziąć jakiegoś taka i powiedzieć mi/kolegom że to musi być skończone do końca miesiąca... Niestety nikt z nas nie potrafi się postawić. Robimy aktualnie wszystko na szybko i w chaosie. No i zauważyłem że Team Leader i jeden programista zaczęli pracować w weekendy, czy nieraz w nocy. Pytałem się ich czy to płatne, a oni że nie, i że się nie wyrabiają. Czyli po prostu boją się postawić i robią nadgodziny, a de facto nie mamy nadgodzin bo nie ma na to pieniędzy...

  3. Zacząłem czuć, że PM zaczyna pytać nas po prostu - "dasz radę do skończyć do końca tygodnia?", tak jakby wymuszając presję, nadgodziny, ja np mówię "no trochę dużo tego jest, nie wiem, chyba zdąże", a on do mnie "no trochę nie czuć optymizmu w Twoim głosie" i tego typu tekstu okraszone grymasem na jego twarzy.

Piszę to wszystko teraz o 1:41 bo spać przez to nie mogę, jak się podziało w moim projekcie ostatnim czasy, a odbija się to na psychice, kto miał taką sytuację to wie jak jest...

Kajko

40

Ja bym zaczął od sikania PMowi do herbaty, ale jeśli wolisz mniej finezyjne metody, to masz tu parę linków:
Praca
https://justjoin.it/
https://nofluffjobs.com/
https://bulldogjob.pl/

14
  1. To zwykle klient ustala deadline na który chce dostać produkt ;)
  2. Pisałeś ze macie spotkania z klientem - czemu na tych spotkaniach nie poruszasz kwestii brakujących wymagań? Jednocześnie jeśli wymagań nie ma, to #yolo, jak klient będzie później coś kaszleć to mówisz że w wymaganiach nie było nigdzie napisane że np. musisz się w tym zewnętrznym serwisie jakoś autoryzować...
  3. I jak mu powiesz że nie będzie skończone to co? xD Serio, dorośli ludzie a zachowują sie jak dzieci. Nakrzyczy na ciebie? xD PO/PM może ustalić priorytety zadań i powiedzieć co najwyżej że chciałby żeby ficzer X miał priorytet, ale o tym kiedy będzie zrobiony decydujecie wy i tyle. Jeśli uważasz ze nie zrobicie tego taska w określonym czasie to mówisz o tym PMowi i tyle. Ściemnianie tylko pogorszy sytuacje, bo albo będziesz rypać darmowe nadgodziny jak debil, albo PM obieca klientowi że będzie, a jednak nie będzie.
  4. Nie widzę niczego wymuszonego w tym pytaniu. Z punktu widzenia PMa fajnie byloby wiedzieć na czym stoicie. Jak widzisz że nie zrobisz do końca tygodnia to mówisz ze nie da rady i tyle. Nie dziwne że grymasi, bo pewnie w powietrzu wiszą kary umowne i to jego głowa poleci za niedopilnowanie projektu.
  5. Nie wiem czy wiesz, ale nikt cię tam nie trzyma na łańcuchu. Możesz zwyczajnie zmienić robotę na inną. 4 lata expa to nową robotę znajdziesz w 15 min od ustawienia na LinkedIn że szukasz. Życie jest za krótkie żeby nie sypiać albo nabawić się wrzodów z powodu jakiejś g**no-pracy w januszexie.
0

Dzięki Panowie za wsparcie, ofert pracy bardzo wiele, ale ciężko trafić na coś normalnego/sensownego (nie chciałbym zmieniać pracy po 1-3 latach, bo będę mieć dość), czy macie jakieś wskazówki jak już na poziomie rekrutacji wyłapać jak może być w projekcie? Jak znaleźć fajną firmę?

Np. do tego projektu gdzie teraz pracuję już na rozmowie rekrutacyjnej jasno informowałem pracodawcę że nie chcę mieć stresu i pośpiechu w projekcie, chcę normalnie pracować robić swoje i tyle, bo wiedziałem, że na rynku jest sporo patologii, a zostałem okłamany jak teraz to widzę...

5

Jeszcze dodam że w razie czego ręka na pulsie i ewakuacja jak zrobi się nieciekawie (nie mówię teraz - sam będziesz w stanie określić swoją granicę), bo brzmi jak sytuacja która może skończyć się w ten sposób.

A co do zmieniania co 1-3 lat, to typowa rekruterka z linkendina jeszcze by ci słodziła że jak rzadko zmieniasz pracę :D

2

@kajko9: jesteś na B2B czy UoP?

6

Niestety mam nietechnicznego PM'ama i przerzuca całą odpowiedzialność na mnie

Nie każdy programista jest dobry, i nie każdy PM jest dobry. Ty trafiłeś na osobnika wyjątkowo niekompetentnego, bo tego typu rzeczy czyli dogadanie się z klientem oraz taka organizacja pracy żeby wszystko się zgrało na czas to podstawowe kompetencje PMa w IT. Dobry PM chroni swój zespół, i nigdy nie zrzuca na niego winy. Pamiętaj że za stan projektu odpowiada PM, za to mu płacą i taka jest jego rola.

Druga sprawa którą chciałbym poruszyć jest taka, że od niedawna przestaliśmy w zespole ze względu na brak czasu organizować wyceny, planningi, analizy techniczne.

Punkt 2 utwierdza mnie w przekonaniu że człowiek ten (PM) jest debilem i nie ma zielonego pojęcia o zarządzaniu IT. Kolejny wanna-be manager bez technicznego doświadczenia, który przynosi więcej szkody niż pożytku.

Ad 3. Jedna ze sztuczek miernego zarządzania - wywarcie presji, zamiast np. szczera rozmowa z zespołem wyjaśnienie sytuacji i wspólna dyskusja co można z tym zrobić (np. zredukować scope, lub obniżyć jakość pewnych komponentów, lub znaczne uproszczenie funkcjonalności itd.)

Jak było wspomniane w tym wątku radzę zacząć szukać nowej pracy. Z twojego opisu wynika że Death March dopiero się rozkręca aka będzie tylko gorzej...

ref: https://en.wikipedia.org/wiki/Death_march_(project_management)

5

Po pierwsze to powiedziałbym PM że to o co prosi nie będzie zrobione bo mój tydzień pracy to 40 godzin i nie wyrobię się z dodatkowymi rzeczami w tym czasie.
Po drugie, wiedząc że ktoś kto powinien ogarnąć rzeczy organizacyjne pomiędzy moim zespołem a zespołem klienta robi wszystko tylko nie to to wziąłbym się za to samodzielnie (dołączając w Cc management i zespół) oraz organizując spotkania jeśli byłyby konieczne.
Po trzecie - gdybym czuł, zbyt dużą presję ze strony managementu to bym im zwyczajnie powiedział żeby dali sobie spokój z ciśnięciem mnie bo nic na tym nie zyskają a mogą stracić pracownika.
Po czwarte - jakby wciąż było mi tam źle to poszukałbym sobie innej roboty i z uśmiechem rzucił wypowiedzenie.

13

Stres to mogłaby mieć Pani pracująca w jednym banku od 15 lat a nie programista z 4 letnim expem. Akurat mamy poniedziałek, więc zacznij rozsyłać CV. DO końca tygodnia na pewno coś znajdziesz + jeszcze wyjdziesz finansowo na plus.

13
kajko9 napisał(a):

Niestety mam nietechnicznego PM'ama i przerzuca całą odpowiedzialność na mnie słowami "ile to może trwać??"

Prawda nas wyzwoli (ewentualnie Prawda czyni wolnym, ale to się jeszcze gorzej kojarzy) a w tym wypadku prawda brzmi Jak klient nie odpowie to tego nigdy nie zrobimy

(jednocześnie podnosząc delikatnie głos)

Że ci PMi się nie boją. I wcale nie chodzi mi o to że programista strzeli fochem i rzuci papierami. Tylko o to że rzuci się na PMa i strzeli go w mordę. Jak w tym starym filmie o tym jak powstawał Apple co Jobs oberwał na review od swojego programisty.

  1. Zacząłem czuć, że PM zaczyna pytać nas po prostu - "dasz radę do skończyć do końca tygodnia?"

I ponownie Prawda nas wyzwoli - Nie, nie dam rady

"no trochę nie czuć optymizmu w Twoim głosie"

Ja w pracy jestem strasznym pesymistą i marudą

To radziłem ja, programista crudów zmieniający pracę co półtora roku

8

@kajko9: skoro jesteś na B2B, to zapomnij o czymś takim jak nadgodziny. Tego nie ma. Jesteś firmą a nie pracownikiem na umowę o pracę. To ktoś pracujący na UoP ma coś takiego jak urlopy, nadgodziny i chroni go kodeks pracy.

No i zauważyłem że Team Leader i jeden programista zaczęli pracować w weekendy, czy nieraz w nocy. Pytałem się ich czy to płatne, a oni że nie, i że się nie wyrabiają. Czyli po prostu boją się postawić i robią nadgodziny, a de facto nie mamy nadgodzin bo nie ma na to pieniędzy...

No skoro pracujesz na B2B, to płacą Ci za godzinę pracy nie? Skoro pracujesz w weekend i potem uwzględniasz to w FV to nie widzę problemu. Chyba, że nie uwzględniacie, to wtedy sorry...

Jeżeli chodzi o ciśnięcie i niezdrowe podejście do projektu, to raczej wszyscy napisali już dość. Jak dla mnie zmiana pracy zostaje, bo jak dojdzie koniec roku i zaczną się kary, to wtedy może polecieć po m.in. Tobie, bo jako firma masz jednak wyższą odpowiedzialność (ile w umowie masz? 50-100k?).

2

czyli w skrocie dajesz sie dymac

4

Niestety mam nietechnicznego PM'ama i przerzuca całą odpowiedzialność na mnie słowami "ile to może trwać??" (jednocześnie podnosząc delikatnie głos) oraz czuje na Daily że wywiera na mnie presję, a ja nic nie mogę zrobić.... Wpływa to na to, że nie mogę sypiać po nocach, bo się tym wszystkim zaczynam stresować. C

= Mobbing. Gdybyś pracował na UoP, to byłoby to sprzeczne z Art. 94³ kodeksu pracy i byś mógł jeszcze dostać hajs od pracodawcy za to.

Jak na B2B to nie wiem, chyba po prostu lepiej odejść dla własnego zdrowia psychicznego. Niech niewidzialna ręka rynku nauczy firmę, że mobbing nie jest akceptowalny.

Druga sprawa którą chciałbym poruszyć jest taka, że od niedawna przestaliśmy w zespole ze względu na brak czasu organizować wyceny, planningi, analizy techniczne. Mamy jakieś spotkanie z klientem na którym PM informuje go, co mamy zamiar dokończyć, zrobić do końca miesiąca. Taki przykład. Potrafi wziąć jakiegoś taka i powiedzieć mi/kolegom że to musi być skończone do końca miesiąca... Niestety nikt z nas nie potrafi się postawić. Robimy aktualnie wszystko na szybko i w chaosie.

Ten PM to chyba wzory zachowania brał oglądając dokumenty o obozach koncentracyjnych i teraz myśli, że jego rola polega na poganianiu więźniów do roboty, niczym kapo.

Przy czym z obozów koncentracyjnych droga ucieczki wiodła przez komin krematorium, a tutaj macie o tyle lepszą sytuację, że możecie powiedzieć "spier, papier'.

4

To jedna z wielu sytuacji, w których osoba nietechniczna coś naobiecuje a programistów nie dopuszcza się do głosu. Jeśli dobrze rozumiem słowa autora wątku, to programiści, PM i architekt widzą jaka jest sytuacja. Prawdopodobnie ciężko będzie pojedynczemu programiście coś wskórać - efekty będą małe w porównaniu do wysiłku włożonego w rozmowy. Dlatego też jestem za tym, żeby szukać nowej pracy.
Druga sprawa, to radzę popracować nad komunikacją i znaleźć czas na aktywny odpoczynek. Stresujących sytuacji będzie jeszcze dużo. Jeśli ktoś miałby się przejmować każdą z nich, to ciężko takiej osobie będzie sobie poradzić

0

Dzięki Wam wszystkim za wsparcie!

19

Ja bym tu nie wieszał psów na PMie. Zawalił projekt, to fakt, ale teraz pewnie robi takie cyrki bo na niego jest wywierana jeszcze większa presja i on też pewnie nie sypia po nocach bo śnią mu sie kary umowne :D
@kajko9 pamiętaj, że PMowi właśnie za to płacą, żeby projekt się spiął w czasie i dostępnych zasobach. Jego zadaniem jest analiza harmonogramów i wyłapywanie kiedy jest jakaś obsuwa w terminach. To do jego obowiązków należy analiza ryzyka i takie zaplanowanie projektu, żeby się udało. Jeśli się nie wyrabiacie, to jest wina PMa i tylko jego. Albo zatrudnił zły zespół (np. za słabych technicznie ludzi), albo źle wyestymował czas potrzebny na realizację projektu, albo jeśli deadline był z góry narzucony, to źle wyestymował potrzebne zasoby, albo nie zauważył, że projekt posuwa się do przodu za wolno i trzeba coś z tym zrobić (powiększyć zespół, obniżyć scope, przesunąć deadline). Taki PM zarabia miliony monet żeby takie sytuacje nie miały miejsca. Nie masz powodu zeby winić siebie albo robić darmowe nadgodziny. Ktoś inny zawalił swoją robotę.

2

Zacząłbym od tego, że to tylko i aż projekt. Niemniej wyjałbym umowę oraz sprawdził punkt po punkcie co tam zapisane. Niekiedy są pewne furtki które wyciąga się jak sprawy zajdą za daleko. Jakby się zrobiło gorąco to rządaj wszystkiego na piśmie, niczego nie podpisuj, nie dyskutuj bo każda pogadanka to dla nich argumenty do ręki. Jak chcieliby się spotykać to weź ze sobą prawnika i wtedy zmienia się perspektywa.

Jakby było bardzo źle to krajowym systemie prawnym obowiązuje zasada miarkowania sankcji finansowych. Jak zarobiłeś z tego projektu powiedzmy 10k, a oni chcą powiedzmy 100k to raczej sąd przychyli się do sankcji w wysokości kilku tysięcy złotych. Chociaż wątpię aby do tego doszło. Obrona przed takimi sprawami jest prosta. Po pierwsze developer nie ma kontaktu z biznesem, nie ustalał szczegółów, nie zna umów łączących strony, nie siedzi przy stoliku przy któryrym zasiada biznes.

Większoś project managerów to ludzie po jakichś dziwnych studiach, technika to dla nich istny kosmos, a jedyne co potrafią to obsługiwać worda, excela, powerpointa i jirę. Zapewne są po różych szkoleniach z wywierania wpływu, siły persfazji, motywowania zepołu czy przeczytali kilka książek Cialdiniego bądź innych guru i stosują tą wiedzę bo myślą, że osiągną efekty. Niestety to, czego się nauczyli Moim zdaniem w takim przypadku trzeba sobie zdać sprawę kto jest dla kogo i postawić sprawę jasno. PM jest dla biznesu i dla zespołu. Zadaniem tego człowieka jest branie spraw na siebie. Jak nie potrafi to cóż...

W rozmowach podkreśl, że projektów / firm jest w opór, można przebierać/wybierać i na stole jest kilka ofert. Jakby w umowie pojawił się wredy zakaz konkurencji to powiedz, że skoro pozbawiają kogoś możliwości zarabiania to na czas obowiązywania zakazu muszą zapłacić Tobie porównywalne wynagrodzenie i na to są paragrafy.

4

@Shalom: skoro wie, że zawalił to dlaczego nie przyjdzie do zespołu który robi ten projekt i zwyczajnie nie powie że projekt jest w czarnej pupie?
Często widać na forum narzekania na programistów z problemami że zachowują się dziecinnie (i ja jestem z tych narzekających), ale to nie dotyczy tylko programistów a wszystkich wokół.

Przyszedłby jak człowiek, postawił kilka flaszek, zaproponował jakiś układ a zespół przemyślałby sobie czy chce walić nadgodziny czy nie. A może wiedząc że idzie deadline przyciąć jakiś mniej priorytetowy element (jeśli się oczywiście da).
Zamiast tego lepiej próbować cisnąć osoby, które ciągną projekt - to naprawdę mądry pomysł.

4
kajko9 napisał(a):

W firmie outsourcingowej w której pracuję, do końca tego roku mamy oddać wstępnie działającą aplikację. Nie ja ustalałem ten termin ale management. Od 2 miesięcy zauważyłem, że mojemu managerowi

  1. Jestem programistą z 4 letnim expem, odpowiedzialnym za integrację z jednym z zewnętrznych systemów, po mojej stronie jest wszystko wykonane prawidłowo, jednak z powodu braku ludzi DevOps/Architekta, sam nie wiem kogo, nie zostało prawidłowo wymienione z klientem typ zabezpieczeń i do tej pory nie jest to sprecyzowane jak mamy się z nim łączyć. Wysłałem email do klienta dwa razy bez odpowiedzi, on mi nie odpowiada. Informowałem o tym wszystkich dookoła że mi nie odpowiada klient oraz że uważam że to architekt powinien ustalić takie rzeczy jak typ zabezpieczenia połączenia z klientem jak jest, ale on ciągle się miga jakimiś callami i markuje ciągle pracę. Niestety mam nietechnicznego PM'ama i przerzuca całą odpowiedzialność na mnie słowami "ile to może trwać??" (jednocześnie podnosząc delikatnie głos) oraz czuje na Daily że wywiera na mnie presję, a ja nic nie mogę zrobić.... Wpływa to na to, że nie mogę sypiać po nocach, bo się tym wszystkim zaczynam stresować. Co o tym wszystkim myślicie?

ja bym zadzwoniła do klienta i go przycisnęłaz pytaniami i potem już kompletnie bym miała przechlapane u PM, no trudno

6

Pracowałem kiedyś w firmie, gdzie PM był członkiem zarządu i też stosował takie techniki, wywierał presje, skracał terminy itp.
Zmówiliśmy się, że odchodzimy równocześnie. Na jednym spotkaniu odeszła połowa osób. Nigdy nie zapomnę miny tego PMa. Wierze, że koleś tej lekcji pokory nie zapomni nigdy. Firma zawaliła wszystkie terminy i aż trudno mi policzyć, ile na tym straciła, wiem, że mnóstwo. Oczywiście kariera tego pma skończyła się w trybie natychmiastowym. Na jego miejsce nie trafił niestety nikt lepszy.
Życzę Twojemu PMowi takiego samego końca kariery.

5

Powiem tak - zwalniałem się, mnie zwalniano i jeżeli coś bym chciał zmienić w swojej karierze, to szybciej odchodzić z firm w których praca nie dawała nic. Na wszystkich wywierana jest taka presja, czy szczególnie na ciebie? Jak na wszystkich, to nie masz się co przejmować.
Jeżeli widzisz, że coś nie będzie skończone, to wyjaśniasz dlaczego. Jak się poddajesz presji i mówisz "spróbuję", a nie dowieziesz, to jest to już twoja wina.
Jak masz zewnętrzny blocker, to nie piszesz do klienta i nie pytasz, tylko mail do PM, architekta i kogoś tam jeszcze z informacją "nie mogę zacząć taska X, bo nie mam informacji o Y". Ostatecznie mając w projekcie architekta, nie jest twoją rolą określanie jak to co napisaliście ma się łączyć z czymś u klienta.
Ktoś podpisał tę umowę, zrobił jakiegoś SWAG'a na pracę potrzebną do dowiezienia, liczbę ludzi, którą muszą przydzielić do projektu, ktoś cię zatrudnił i miał możliwość sprawdzenia umiejętności, więc pracujesz tyle za ile ci płacą i na co się umawiałeś. Zdarzają się deadline'y, jak się pracuje nad projektem dla zewnętrznego klienta to nic dziwnego. Zawsze jak zbliża się jakaś data (nawet jakiś ustalony wewnętrznie moment), to w projekcie robi się ciśnienie. Nawet jak wszystko jest dopięte, to pojawiają się pytania, czy aby wszystko zrobiliśmy, czy warto coś jeszcze, czy o czymś nie pomyśleliśmy itd. Trzeba się do tego przyzwyczaić i nauczyć funkcjonować w takich warunkach.

1

@froziu:

Nadgodziny są w kodeksie pracy i jeśli jest on przestrzegany, to są wypłacane. Jeśli Ty lub pracodawca nie przestrzegacie kodeksu pracy to albo to olewasz, albo idziesz do sądu.

Przecież napisałem, że jak jesteś pracownikiem a nie firmą to są nadgodziny.

Zdanie "nie rozumiesz pewnych rzeczy. Na B2B nie ma nadgodzin. Nadgodziny są przy umowie o pracę." jest nieprawdziwe.

Jest jak najbardziej prawdziwe. Niektórzy myślą, że prowadząc działalność gospodarczą dotyczą ich te same zasady co osób zatrudnionych na UoP.

W umowie B2B są stawki - za pracę miesięczną, godzinową, a także czasem zapis o dodatkowym wynagrodzeniu za pisemną obustronną zgodą w przypadku powyższym - dodatkowej pracy.

Przecież pisałem o tym...

Jeśli umowa jest przestrzegana, to są wypłacane (w stawce standardowej godzinowej uwzględnionej w umowie lub uwzględnionej wyższej). Wystawiasz fakturę - płacą, lub nie - idziesz do sądu.

A skąd wiesz jak ma skonstruowaną umowę? Zresztą, dzisiaj większość tych umów B2B, to tak na prawdę zakamuflowane UoP. ;)

Kodeks pracy = umowa.

Ale umowa != kodeks pracy ;) Prowadząc działalność gospodarczą nie dotyczy cię kodeks pracy i nie ma czegoś takiego jak nadgodziny rozumiane jak w przypadku kodeksu pracy. Co najwyżej możesz w umowie sobie określić, że ilość godzin powyżej X będzie rozliczana z większą stawką itp. To jednak nie są nadgodziny w rozumieniu kodeksu pracy, bo jak pisałem kodeks pracy nie ma tutaj zastosowania. Jesteś firmą.

Zdanie "nie rozumiesz pewnych rzeczy. Na B2B nie ma nadgodzin. Nadgodziny są przy umowie o pracę." jest nieprawdziwe.

Jest.

To Ty czegoś nie rozumiesz. Nadgodziny to wykonywanie pracy lub usługi przekraczającej określoną ilość godzin ustaloną obustronnie.

Art. 151.

§1. Praca wykonywana ponad obowiązujące pracownika normy czasu pracy, a także praca wykonywana ponad przedłużony dobowy wymiar czasu pracy, wynikający z obowiązującego pracownika systemu i rozkładu czasu pracy, stanowi prace w godzinach nadliczbowych. Praca w godzinach nadliczbowych jest dopuszczalna w razie:

konieczności prowadzenia akcji ratowniczej w celu ochrony życia lub zdrowia ludzkiego, ochrony mienia lub środowiska albo usunięcia awarii,
szczególnych potrzeb pracodawcy.

Podpisując umowę o usługi (B2B) podpisujesz najczęściej stawkę za godzinę i możesz dodać zapis gdzie nazwiesz sobie coś "nadgodziną".

Już wcześniej Ci wyjaśniłem. Serio prowadzenie działalności to nie to samo co umowa o pracę i nie można ich stosować zamiennie.

5

Złota zasada czym bardziej cisną tym mocniej zwalniasz :v.

4

To co mogę Ci poradzić to budowanie swojej pozycji w firmie od pierwszego dnia. Niestety zmiana kursu/swojego wizerunku jest bardzo trudna w zespole, w którym jesteś.

To co ja osobiście staram się robić to zawsze komunikować problemy/wyzwania, nie zgadzać się na "zróbmy to do piątku" gdy z góry wiem, że to niemożliwe. To są takie rzeczy, które potem zawsze się mszczą i przenoszą presję na Ciebie. PM też zaczyna wtedy mieć nierealistyczne oczekiwania, które zaczyna przenosić na estymaty - innymi słowy zaczyna żyć w wirtualnej rzeczywistości. Co ciekawsze bycie takim głosem rozsądku wcale nie oznacza, że będziesz mniej ceniony czy coś - wręcz przeciwnie w długim okresie czasu wyrastasz na lidera zespołu. Nawet kiepski PM po kilku wpadkach z wymuszonymi estymatami w końcu się nauczy, że to jednak Ty wiesz co robisz.

Staraj się też w sytuacjach z klientem/PM tworzyć konstrukcje warunkowe. Na przykład w Twoim przypadku na pytanie "kiedy będzie oddany task" rzeczowo bym powiedział, że klient nie odpowiada na pytania o zabezpieczenia. Mój educated guess to od X-Y gdzie (Y to już estymata taka ,że PM'owi robi się ciepło), ale estymatę zrobię jak klient dostarczy szczegóły konieczne do implementacji. Proponuję klientowi wysłać ultimatum, że jeśli nie dostarczy danych do X to wymusi to przesunięcie oddania całego projektu o Y.

Ogólnie to co trzeba zrozumieć w takich sytuacjach to, że trzeba wykazać aktywność i komunikować (często wielokrotnie) problemy i wymagać od osób (klienta, PM), żeby robili swoje. Pisz z góry co się stanie jak swojej pracy nie wykonają (np. odroczenie oddania projektu). Wtedy jak nagle ktoś się budzi za 5 dziewiąta to wyciągasz swoje 5 emaili, które w tej sprawie wysłałeś i w celach wychowawczych robisz dokładnie tak długo jak opisałeś.

Uwierz mi, że 2-3 miesiące takiej pracy i ludzie Cię szanują. Najgorzej jak dajesz się przekonać to wzięcia odpowiedzialności na siebie mówiąc "postaram się to zrobić do piątku", gdy z góry wiesz że to nierealne. Albo robisz prowizorkę tylko po to aby dowieźć coś w sprincie, bo nikt CI potem nie da godzin na poprawkę tego - w kolejnym sprincie znowu będziesz gonił jakiegoś innego króliczka robiąc kolejną prowizorkę. Musicie coś zrobić na szybko - ok, ale niech od razu pojawi się w Jirze task na następny sprint na poprawkę tego. Jak kartofel robi się gorący to każdy próbuje go odrzucić, więc musisz być twardy.

Tak wiem, że łatwo się mówi, ale tak jak koledzy pisali uświadom sobie, że jesteś w tej szczęśliwej sytuacji, że to firma potrzebuje Ciebie a nie Ty jej, więc nie musisz zgadzać się na taki quasi-mobbing.

1

@kajko9:

Piszesz, że pracujesz w firmie outsourcingowej. To niestety ogranicza twoje opcje strategiczne. Jeśli swoimi działaniami uratujesz projekt, to prawdopodobnie nie dostaniesz jakiegoś awansu czy dużej premii, bo twoja kontraktornia i tak dostaje stałą stawkę za godzinę. Jeśli dotrwasz do marnego końca, to twoja wytrwałość i optymizm nie będzie miała znaczenia w nowym projekcie, zakładając nawet, że dalej będziesz pracował przez tego samego pośrednika.

Kariera programisty w większości składa się z patologicznych projektów. Musisz nauczyć się z tym sobie radzić. Zacznijmy od tego, że skoro jesteś szeregowym członkiem zespołu, to powinieneś spokojnie spać po nocach. Za projekt odpowiada PM. Ty odpowiadasz za kod w swojej działce. Nikt na rozmowach kwalifikacyjnych nie wyciąga faktu, że projekty w CV były porażką biznesową. Liczą się technologie i twoje role. Jeśli praca dostarcza ci odpowiednich benefitów - wynagrodzenie/spełnienie/technologie do CV, to zostajesz. Jeśli nie, to szukasz innej.

Najbardziej mnie ciekawi, jak to się skończy. Proszę opowiedz za kilka miesięcy.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1