Ubezpiecznie zdrowotne od dochodów

0
wartek01 napisał(a):

Nie wiem dlaczego. Po prostu dowolna argumentacja nt. progresji podatkowej jaką słyszałem była wewnętrznie niespójna.

No ok. Ja nie zauważyłem takiego zjawiska, argumentacja z jaką się stykałem (oczywiście oprócz pozamerytorycznej w rodzaju "bogaci powinni płacić więcej, bo są bogaci") była spójna. (Co nie zmienia faktu, że nie zgadzam się z nią na bardziej podstawowym poziomie.)

System podatkowy jest progresywny. Problemem są składki na ubezpieczenia społeczne.

Nawet bez ubezpieczeń społecznych system jest degresywny. Progresywny jest co najwyżej podatek dochodowy, ale też nie w każdym przypadku

Rzeczywistość wygląda tak, że coraz więcej dopłacamy z budżetu - i oprócz lokalnych fluktuacji to ciągle będzie coraz gorzej.

Owszem, więc (przy obecnym ustroju i władzy) można albo uporządkować kwestię składki albo zwiększać podatki.

To można za część osób płacić z budżetu - tak jak teraz.

W czym lepsza dopłata z budżetu (a więc podatków) od zebrania tych samych pieniędzy ze składek?
Teraz budżet nie płaci za 1/4-1/3 obywateli generujących statystycznie większe koszty.

No to właśnie to jest problem Polski i na nim się skupiam. Reszta świata mnie nie obchodzi.

Więc co proponujesz?

A gdzieś ja to pomyliłem?

Tak, mylisz działalność gospodarczą z rodzajem umowy.

0

@somekind:

Nawet bez ubezpieczeń społecznych system jest degresywny. Progresywny jest co najwyżej podatek dochodowy, ale też nie w każdym przypadku

Kłamstwo. Przelicz sobie efektowną stawkę PIT osoby zarabiającej średnią krajową i porównaj do tego co płaci osoba na B2B.

Owszem, więc (przy obecnym ustroju i władzy) można albo uporządkować kwestię składki albo zwiększać podatki.

W zamian mamy dalsze brnięcie w niesprawiedliwy system ubezpieczeń zdrowotnych.

W czym lepsza dopłata z budżetu (a więc podatków) od zebrania tych samych pieniędzy ze składek?

Napisałeś:

Nie każdy ubezpieczony płaci składkę, nie każdego byłoby stać na taką składkę.

Czyli:

  • ubezpieczeni, którzy obecnie nie płacą składek są pokrywani z budżetu - to się nie zmienia. Zakładam tutaj jakieś ekstremalne sytuacje.
  • ludzie, których nie stać byłoby na pełną składkę - tacy ludzie ciągle płaciliby większą składkę niż teraz, jedynie część mogłaby być dotowana z budżetu

W przypadku punktu 2 miałoby to taki sens, że przynajmniej po części taka osoba ponosiłaby koszt swoich niezdrowych wyborów.

Teraz budżet nie płaci za 1/4-1/3 obywateli generujących statystycznie większe koszty.

Kłamstwo. W budżecie z 2019 r. dopłata do służby zdrowia to ok. 95 miliardów złotych, podczas gdy przychód ze składek wyniósł 88 miliardów złotych. Duża część z tych 25-33% obywateli spokojnie mogłaby zostać obciążona wyższymi składkami zdrowotnymi, a w rezultacie wyszłoby to na zdrowie wszystkim.

Więc co proponujesz?

Napisałem - normalne ubezpieczenia zdrowotne, koszt stały, zależny od stanu zdrowia.

Tak, mylisz działalność gospodarczą z rodzajem umowy.

Tzn. gdzie?

6

@wartek01: jak może ubezpieczenie zdrowotne zależeć od stanu zdrowia?
Co miałoby to determinować? Jak Ci się dziecko "z problemami" urodzi i będzie skazane na dożywotnią terapię to ile masz tej składki zapłacić?
Jeśli przewlekle zachoruje Twój członek rodziny np. mama, będąca na emeryturze, to zabierzesz jej całą emeryturę na składkę? Do pracy nie pójdzie zarówno ze względu na wiek jak i chorobę.
Zastanów się dwa razy zanim będziesz dalej brnąć w utopię składki zależnej od stanu zdrowia.
Umówiliśmy się jako społeczeństwo, że ratujemy życie, nawet jeśli ktoś nie rokuje.

0

@jurek1980 @Ideaman: widać, że nie macie pojęcia jak działają normalne ubezpieczenia zdrowotne i bardzo szybko poszliście w "a co z biednymi".

Po pierwsze: już w tej chwili osoby niepełnosprawne (i nie tylko) nie płacą składek NFZ. Nic nie stoi na przeszkodzie aby osoby, które w ten czy inny sposób chorują nie z własnej winy nie mogły mieć refundowanego ubezpieczenia zdrowotnego.
Po drugie: w trakcie dowolnej terapii składka się nie zmienia. Hipotetyczny scenariusz z mamą będącą na emeryturze - składka dla osób starszych powinna być odpowiednio wyższa, natomiast choroba nie spowoduje dalszego wzrostu składki.
Po trzecie: zapominacie o ciemnej stronie medalu. W Polsce prawidłową wagę ma mniej niż 40% społeczeństwa, drugie tyle ma nadwagę a reszta - otyłość kliniczną (!). Pomijając ekstremalne przypadki typu leczenie sterydami - przeliczcie ile kosztuje nas jako kraj leczenie ludzi, którzy z własnej nieprzymuszonej woli niszczą swoje zdrowie. Do tego doliczcie alkoholików i palaczy.

Zastanów się dwa razy zanim będziesz dalej brnąć w utopię składki zależnej od stanu zdrowia.
Umówiliśmy się jako społeczeństwo, że ratujemy życie, nawet jeśli ktoś nie rokuje.

No i nie mam nic przeciwko ratowaniu życia. Jednak przy dyskusji o moralności systemu składkowego nie możesz pominąć osób, które same niszczą swoje zdrowie a społeczeństwo musi na nich płacić.

2

@wartek01 : masz na to podatek cukrowy, czy tam daninę, bo rząd podatków nie podnosi.

A co z tobą? Ileś godzin przy kompie dziennie? Plecy nie siadają? Każdy zawód, praca ma też swoją specyfikę.
Podaj przyklad kraju z "normalnym ubezpieczeniem zdrowotnym". Może moja wiedza jest za mała i mam zacieśnione horyzonty.

1
wartek01 napisał(a):

Kłamstwo. Przelicz sobie efektowną stawkę PIT osoby zarabiającej średnią krajową i porównaj do tego co płaci osoba na B2B.

Napisałem wyraźnie o systemie podatkowym, którego Ty najwyraźniej nie odróżniasz od PIT. Tymczasem istnieją też inne podatki.

  • ubezpieczeni, którzy obecnie nie płacą składek są pokrywani z budżetu - to się nie zmienia. Zakładam tutaj jakieś ekstremalne sytuacje.

W Twojej propozycji (składki zależnej od stanu zdrowia płacącego) ludzi nie płacących będzie znacznie więcej. Użyj wyobraźni.

W przypadku punktu 2 miałoby to taki sens, że przynajmniej po części taka osoba ponosiłaby koszt swoich niezdrowych wyborów.

A jeżeli nie dokonała żadnego niezdrowego wyboru?

Kłamstwo. W budżecie z 2019 r. dopłata do służby zdrowia to ok. 95 miliardów złotych, podczas gdy przychód ze składek wyniósł 88 miliardów złotych.

Skąd Ty bierzesz te dane, że 1/5 budżetu idzie na dopłatę do NFZ? Chyba nawet TVP tak nie ściemnia.

W zeszłym roku dopłata z budżetu to było około 2,5 mld.
screenshot-20210414163926.png

Źródło: https://www.nfz.gov.pl/gfx/nfz/userfiles/_public/bip/finanse_nfz/2020/ostateczny_plan_na_stronie_za_2020_rok_po_stanowisku_mf-autokorekta.xlsx

Duża część z tych 25-33% obywateli spokojnie mogłaby zostać obciążona wyższymi składkami zdrowotnymi, a w rezultacie wyszłoby to na zdrowie wszystkim.

Obciążyć zawsze można. Można nawet kazać płacić każdemu z nich milion złotych miesięcznie. Albo miliard, czemu nie?
Tylko to trochę naiwnie liczyć, ze zapłacą. Zwłaszcza, że większość z nich nie może legalnie pracować, a część nie umie jeszcze mówić ani chodzić. :D :D :D

Tzn. gdzie?

Np. tu: Tu leży fundamentalny błąd, bo dyskusja nie powinna latać wokół UoP vs B2B

wartek01 napisał(a):

Po pierwsze: już w tej chwili osoby niepełnosprawne (i nie tylko) nie płacą składek NFZ.

Niepełnosprawność nie ma nic do płacenia składek. Składki się płaci jeśli się podlega obowiązkowemu ubezpieczeniu, czyli generalnie albo się pracuje na oskładkowanej umowie albo np. od renty z tytułu niezdolności do pracy.

Po drugie: w trakcie dowolnej terapii składka się nie zmienia. Hipotetyczny scenariusz z mamą będącą na emeryturze - składka dla osób starszych powinna być odpowiednio wyższa, natomiast choroba nie spowoduje dalszego wzrostu składki.

Tylko, że osoby starsze zazwyczaj mają mniej pieniędzy. Na tyle mniej, że mogłoby im na tę składkę nie wystarczać.

Pomijając ekstremalne przypadki typu leczenie sterydami - przeliczcie ile kosztuje nas jako kraj leczenie ludzi, którzy z własnej nieprzymuszonej woli niszczą swoje zdrowie.

Bardzo, bardzo dużo.
Tylko zdajesz się nie uwzględniać upływu czasu w swoich dywagacjach. Tzn. ktoś jest w sile wieku i jest zdrowy, więc według Twojego pomysłu płaci mało, a potem jest już chory, więc składka ma mu wzrosnąć "zależnie od stanu zdrowia", ale jest już na emeryturze, więc prawdopodobnie nie będzie miał jej jak zapłacić.

Do tego doliczcie alkoholików i palaczy.

No ci akurat w ostatecznym rozrachunku więcej wpłacają niż zdążą wyjąć.

4
jurek1980 napisał(a):

jak może ubezpieczenie zdrowotne zależeć od stanu zdrowia?

W Japonii jest taki system, jeżeli jesteś otyły (tzn. masz tam ileś cm w talii więcej) płacisz większą składkę zdrowotną ponieważ osoby otyłe częściej i poważniej chorują więc wydatki na ich leczenie są większe. W USA prywatna składka zdrowotna jest również uzależniona od takich czynników jak otyłość, palenie czy picie alkoholu.

4

Stan zdrowia a swiadome pogarszanie stanu zdrowia to dwie rozne rzeczy

0
ToTomki napisał(a):

Stan zdrowia a swiadome pogarszanie stanu zdrowia to dwie rozne rzeczy

Bycie otyłym to nie jest stan czyjegoś zdrowia?

2

Fakt, ze 9% mojego wynagrodzenia ma stanowic skladka na leczenie jest totalnie absurdalny. Zalozmy, ze zarabiam 20k, to oznacza, ze 2000 miesiecznie wydaje na sluzbe zdrowia. Ostatni raz leczony na nfz bylem w wieku 14 lat. Powaznie? Prawie 10%?

2
renderme napisał(a):

Fakt, ze 9% mojego wynagrodzenia ma stanowic skladka na leczenie jest totalnie absurdalny. Zalozmy, ze zarabiam 20k, to oznacza, ze 2000 miesiecznie wydaje na sluzbe zdrowia. Ostatni raz leczony na nfz bylem w wieku 14 lat. Powaznie? Prawie 10%?

  1. Byłeś dzieckiem?
  2. Masz dzieci?
  3. Będziesz stary?
0

@somekind:

  1. Byłem - dużo nie chorowałem. Leczenie szpitalne mnie ominęło. Może jakieś włożenie kończyny w gips; raz czy dwa.
  2. Mam dziecko - lecze je prywatnie. Dostaje tylko szczepienia na NFZ, poród odebrany był na NFZ.
  3. Nie wiem. Jeżeli dożyję, to najprawdopodobniej będę na tyle bogaty, żeby leczyć się prywatnie.

tzn. Pewnie łączny koszt mojej opieki medycznej i mojego dziecka to koło 3-4k jak do tej pory. Czyli tyle ile zapłacę w 2 miesiące. W ciągu pracy zawodowej, według nowego pomysłu *** zapłacę w ciągu życie około milion złotych składki zdrowotnej.

5

zapłacę w ciągu życie około milion złotych składki zdrowotnej

A potem dostaniesz raka płuc z przerzutami i leczenie pochłonie 3 miliony. To w temacie tych "zmarnowanych składek".

Odnośnie głównego tematu tego wątku - nie uważam, żeby związek wysokości składki z zarobkami był sprawiedliwy. Bo raczej osoba, która jest na UoP i zarabia 50k, przez co płaci wyższy ZUS, nie będzie mogła mocniej/lepiej/bardziej intensywnie korzystać z opieki zdrowotnej. A nawet tacy ludzie często są mniejszym obciążeniem dla ZUS - bo leczą się prywatnie. Ja np. nie pamiętam, kiedy ostatnio byłem u dentysty na NFZ, a jak kilka miesięcy temu żona miała zabieg nóg, to także nie w ramach NFZ, tylko jakieś 8k poszło z prywatnej kieszeni.

Niesprawiedliwe jest to, że ludzie pracujący - czy na B2B, czy UoP, płacą na NFZ, ale potem ktoś wzywa karetkę do jakiegoś obsranego i nawalonego jak tramwaj menela, który dostaje leczenie na nasz koszt.

W każdym razie - skoro ludzie na UoP płacą ZUS (nazwijcie to jak chcecie - składkę/podatek/daninę/opłatę) proporcjonalnie do swoich zarobków, to nie wiem, czemu b2B by miało być traktowane inaczej. Więc - albo tak samo liczyć ludzi z działalnością, albo zluzować śrubę tym robiącym na etat.

0

@cerrato:
Dla mnie ta cała idea celowości tej daniny to jakiś absurd w sytuacji, gdy i tak nie jest to rachunek indywidualny, tylko jakiś wspólny budżet, w którym utrzymuje sikających pod siebie meneli.

Ogólnie nie powinno być żadnej składki zdrowotnej, bo to fikcja. Blisko 100% ludzi w PL jest ubezpieczona, wiec latwiej przyjąć, że każdy ma dostęp do zdrowia, a służba zdrowia finansowana jest ogólnie z podatków, bo inaczej to tylko narzędzie do uderzania w jakąś grupę.
Dlaczego ktoś kto np. pracuje i dużo zarabia ma się dokładać do opieki nad patologią, a ktoś kto ma 6 mieszkań i dużo zarabia na wynajmie już nie ma się dokładać?

To tylko mnoży jakieś dziwne absurdy i pomnaża problemy księgowe, a także koszt utrzymywania odrębnych instytucji.
Niestety gadamy o tym co jest tu i teraz, a tu i teraz jest atak w klasę średnią.

4

i teraz jest atak w klasę średnią.

Czemu atak na klasę średnią? A może usuwanie prawnego bubla, jakim jest pozorowanie etatu pod przykrywką "prowadzenia swojej firmy"? :P

0

@cerrato:
No nie bardzo, bo ja np. autentycznie świadczę usługi programistyczne jako przedsiębiorca dla kilku firm, wiec jestem prawdziwym przedsiebiorcą + ten podatek uderza we wszystkich przedsiebiorców, a nie odsiewa "fikcyjnych".

2

@renderme: tak samo jak większość osób lecących samolotem nie jest terrorystą i nie planuje go porwać, ale jednak każdego sprawdzają, nie możesz wnieść na pokład plastikowego noża ani własnego picia. Niestety - są ludzie, którzy naprawdę prowadzą firmy, ale ogromna większość B2B (przynajmniej w niektórych branżach) to jest ściema i jak widać - władza chce z tym zrobić porządek. A przy okazji - uzyskać kilka dodatkowych PLN.

2

@cerrato: Już pisałem wcześniej, że problemem nie jest bubel prawny B2B tylko dlaczego ludzie tak masowo jak magicznie zaczynają zarabiać 5cyfrową kwotę przechodzą na tą formę zatrudnienia, jak myślisz :)?

1

@Uśpiony wiosenny but:
Bo się rżnie klasę średnią jak ostatnią damę do towarzystwa.

1

@renderme: Na razie problemu nie ma, bo realnie osoba z zarobkiem 8-12k brutto ma bardzo dużo pieniędzy wolnych, ale inflacja jest realna wszystko idzie do góry, za moment osoba z 10k brutto nie będzie odczuwać już że ma te 2-3k wolnej gotówki do oszczędzania/wydawania na przyjemności i pójdą po kasę do pracodawcy/zmienią robotę ale wpadną w drugi próg jeszcze bardziej i o to rządzącym chodzi, nie ruszać śmiesznie niskiego drugiego progu od 13 lat i powodować, że klasa niższa będzie wpadać w drugi próg.

Druga śmieszna sprawa to jest, że dużo osób myśli, że klasa średnia zaczyna się od "drugiego progu" jakby wyznacznikiem bycia w klasie średniej było te 7k netto plus minus, dla mnie osoba klasy średniej to osoba, która jest niezależna finansowo od rządu, ma hobby ma swoje zainteresowania na które może pozwolić sobie sporą część zarobku, osoba, która może spokojnie przez rok nie zmieniając stylu życia, rzucić pracę w między czasie np. przekwalifikować się kompletnie albo podróżować przez cały ten okres czasu i nie odczuć problemów/zależności finansowej.

Więc jakby miał estymować, kim jest osoba klasy średniej to strzelałbym, że są to osoby posiadające już mieszkanie/samochód pozwalająca sobie na przyjemności, którą stać na jedno albo dwa lub więcej opłacania zajęć dla swoich dzieci, osoba, która może pozwoilić sobie z całą rodziną jechać na konkretne wakacje 2-3 razy do roku na 1-2 tygodnie. Reasumując klasa średnia zaczyna się w moim przekonaniu, kiedy samotna osoba zarabia 15k a jeśli chodzi o 3 osobową rodzinę suma zarobku to 25k+

2

@Uśpiony wiosenny but:
Wiesz, przestawiasz wizję świata, która wmawia nam system.
Ta wizja jest taka, że jeżeli pracujesz i masz na bieżącą oraz odroczoną konsumpcję to znaczy, że jest dobrze.
Nie jest dobrze. Zauważ, że taką metodą całe życie pracujesz na swoje utrzymanie i niczego faktycznie się przez swoją pracę nie dorabiasz.
Stawki o których powiedziałeś właśnie klasyfikują Cie w takiej grupie. Nurt myślowy na zachodzie bardzo atakuje osoby, które odważą się trochę więcej zarabiać, ale bycie milionerem i życie z aktywów już traktowane jest pozytywnie. Podobnie system podatkowy warunkuje u ludzi niesamodzielność, bo nie pozwala im się wyrwać z samsary zarabiania na przeżycie.

Już jakiś czas temu na zachodzie zauważyłem ogromne rozwarstwienie społeczne i mentalne. Podział klasowy jest tam niezwykle silny i trudno np. w takiej szwecji wyrwać się z dostatniego życia pracownika w kierunku grupy posiadającej.

4

dlaczego ludzie tak masowo jak magicznie zaczynają zarabiać 5cyfrową kwotę przechodzą na tą formę zatrudnienia, jak myślisz

@Uśpiony wiosenny but: Tutaj nie ma niczego do myślenia, bo to jest oczywiste - koszty pracy są absurdalnie wysokie, coś koło połowy wynagrodzenia zżerają ZUSy i inne podatki, pracownik dostaje na rękę netto, wynagrodzenie brutto jest znacznie wyższe, a tak zwany koszt pracodawcy to prawie 2x kwota netto. Dlatego całkowicie to rozumiem. Inna sprawa, że np. pracownik mający na papierze jakąś kwotę, jeśli pójdzie na zwolnienie to dostanie coś zbliżonego do tej kwoty. A biznesmen 20k miesięcznie, jeśli płaci najniższy możliwy ZUS (i do tego jest podpięty pod chorobowe, bo to wcale nie jest konieczne) to dostanie jakieś 1,5k na otarcie łez (albo opłacenie bieżących składek ZUS) ;)

Co nie zmienia faktu, że jest to naginanie rzeczywistości i kombinowanie. Skoro jest "oficjalny i zgodny z wytycznym partii" sposób zatrudniania, jakim jest UoP, a także mamy możliwość zawierania umów między podmiotami gospodarczymi, to dobrze by było tego się trzymać. Osobiście uważam, ze aktualne przepisy są w wielu miejscach bezsensowne i nadają się do kompleksowej przebudowy, a koszty pracy są niedorzeczne i wręcz zachęcają do akcji w stylu "minimalna na papierze, reszta w kopercie". Faktem jest, że mamy jakieś przepisy i obchodzenie ich pod przykrywką "bycia biznesmenę" jest podobne do tego, co widać na poniższym obrazku - bardzo wysoki poziom naciągania rzeczywistości

screenshot-20210415142054.png

0

@cerrato: Bubel prawny był umyślnie przez rządy stworzony i pozostawiony, to nie był przypadek. Sami ludzie, którzy współpracują z politykami są na takich umowach ze znamionami umowy o pracę.
Jeśli chodzi o obrazek i naciąganie rzeczywistości, jeśli masz durniów za rządzących nie potrafiących poprawnie ustalać i z sensem prawa i są wybierani przez większość w państwie, która jest niewyedukowanymi idiotami to trzeba kombinować albo pozostaje Ci opcja wyjazdu jak nie pasuje Ci płacenie dużych stawek ze śmiesznie niskimi programi i dużymi kosztami dochodu.

2

Bubel prawny był umyślnie przez rządy stworzony i pozostawiony, to nie był przypadek

Ale to nie zmienia niczego w jego ocenie. Czy okno wybiję celowo - bo chciałem rozładować wkurzenie, czy przypadkiem - bo nie złapałem zszywacza, nie ma żadnego znaczenia: szyba jest i tak rozwalona. Ja nie analizuję tego, z czego taki zapis wynika, a jedynie stwierdzam fakt: mamy słabe prawo (oraz rozbite okno).

Poza tym trochę sam sobie zaprzeczasz - bo jeśli zostało to wprowadzone celowo, żeby znajomi @Krolika mieli lepiej, to teraz - jeśli opisywane pomysły wejdą w życie - ich sytuacja się pogorszy. Czyli - rząd robi teraz źle tym, którym wcześniej twierdzisz, że chciał zrobić dobrze.

A co do wyjazdu - każdy ma prawo. Tak samo jak ludzie mają możliwość jakiegoś wpłynięcia na rząd i to na wiele sposobów - poprzez nagłośnienie sprawy w mediach, poprzez inicjatywy ustawodawcze oddolne, czy najlepszy - podczas wyborów. Ale póki mamy jakieś określone przepisy, to trzeba się liczyć z tym, że próby ich naciągania mogą się skończyć nieprzyjemnie.

0

@cerrato: Nie rozumiem kompletnie twojego porównania, wybiciem okna można by było nazwać jakbym oszukiwał na podatkach, a to, że ktoś jest na B2B to normalny jego wybór i zgodnie z prawem i przepisami oficjalnymi jest legalne, do tego legalne jest świadczenie usług programistycznych jako firma. A to czy ktoś ma znamiona umowy o pracę i fałszuje faktury i tak naprawdę nie płaci za najęte biurko/komputer/lokal to inna sprawa i jak udowodnione, że ma znamiona umowy o pracę to powinien urzędnik prawnie wymuszać zmianę formy zatrudnienia albo naliczać stawki/składki tak jak na UoP i do tego jest już zapis prawny pozwalający na weryfikację, natomiast dlaczego tego urzędnicy nie weryfikują?

Może po prostu zmiana naliczania stawek z ilości osób, które przeszły w ostatnim czasie z UoP na B2B z perspektywy budżetu państwa jest większa niż to, że "koledzy" partyjniaków dostaną podwyżki/przejdą na UoP wypełniając excella raz w tygodniu za 60k brutto i sobie odbiją :) Ja sam mam znajomego, który ma w rodzinie kogoś kto jest posłem na sejm RP z PiS i mając studia kompletnie nie w zakresie managementu/ekonomii ani IT został jednym z dyrektorów będąc wcześniej szeregowym pracownikiem za średnią krajową. Więc wiesz wystarczy mieć plecy, a nie skilla/umiejętności i sobie odbić w zarobkach.

Co do wyjazdy tak każdy ma wybór, tylko, że ostatnim czasem zamiast walczyć i bawić się w polityke nagłaśnianie spraw itp, większośc ludzi tacy jak my z IT ma w dupie szczerze politykę nie chce się bawić w tym szambie i prościej jest dla większości polaków wyjechać niż czekać na zmiany przez dziesięciolecia, a życie ucieka i młodość. A tak poza tym, zejdź na ziemię, przez ostatnie 2 wybory Polacy zdecydowaną większością w sejmie wybrali PiS i pokazali, że pragną ultra-katolickiej partii kolesi, bo tak większość Polaków nie wie co to jest nawet 5k netto, w głębi duszy są lewakami bo chcą ciąć na kasę coraz bardziej tych zdolnych, wykształconych, żeby sami mieli lepiej.

0
renderme napisał(a):

@somekind:

  1. Byłem - dużo nie chorowałem. Leczenie szpitalne mnie ominęło. Może jakieś włożenie kończyny w gips; raz czy dwa.
  2. Mam dziecko - lecze je prywatnie. Dostaje tylko szczepienia na NFZ, poród odebrany był na NFZ.
  3. Nie wiem. Jeżeli dożyję, to najprawdopodobniej będę na tyle bogaty, żeby leczyć się prywatnie.

To były pytania retoryczne, ale dzięki za podzielenie się odpowiedziami.

W ciągu pracy zawodowej, według nowego pomysłu *** zapłacę w ciągu życie około milion złotych składki zdrowotnej.

A więc musisz zrobisz wszystko, żeby bardzo mocno zachorować, aby sobie te pieniądze odebrać i nie być w plecy. ;)

cerrato napisał(a):

Niesprawiedliwe jest to, że ludzie pracujący - czy na B2B, czy UoP, płacą na NFZ, ale potem ktoś wzywa karetkę do jakiegoś obsranego i nawalonego jak tramwaj menela, który dostaje leczenie na nasz koszt.

No tak, tylko tym menelem może okazać się po prostu starszy człowiek, który dostał ataku serca albo wpadł w śpiączkę cukrzycową. Wydaje mi się, że mimo wszystko mniejszym ryzykiem jest zbieranie meneli niż nieudzielenie pomocy naprawdę chorej osobie.

renderme napisał(a):

Dla mnie ta cała idea celowości tej daniny to jakiś absurd w sytuacji, gdy i tak nie jest to rachunek indywidualny, tylko jakiś wspólny budżet, w którym utrzymuje sikających pod siebie meneli.

Ubezpieczenia nie działają na zasadzie indywidualnych rachunków, po prostu nie miałoby to sensu. Ideą ubezpieczenia jest właśnie brak indywidualności.

Ogólnie nie powinno być żadnej składki zdrowotnej, bo to fikcja. Blisko 100% ludzi w PL jest ubezpieczona, wiec latwiej przyjąć, że każdy ma dostęp do zdrowia, a służba zdrowia finansowana jest ogólnie z podatków, bo inaczej to tylko narzędzie do uderzania w jakąś grupę.

Tu się zgadzam, też bym wolał, aby był po prostu jeden podatek, z którego opłacane są wszystkie wydatki państwowe łącznie z opieką zdrowotną i emeryturami. Biurokracja byłaby znacznie mniejsza, system byłby prostszy, urzędników byłoby mniej. Jeszcze bardziej bym wolał, gdyby podatek dochodowy płacili tylko firmy i przedsiębiorcy, a nie pracownicy, to by zmniejszyło liczbę zbędnej biurokracji jeszcze bardziej. Ale to jest taka moja utopia.
Niemniej jednak w przypadku jednego podatku (nawet liniowego) i tak byśmy płacili więcej niż teraz płacimy, czyli efekt finansowy dla nas byłby podobny jak ustalenie składki zdrowotnej procentowo, a nie ryczałtowo.

Uśpiony wiosenny but napisał(a):

pozostaje Ci opcja wyjazdu jak nie pasuje Ci płacenie dużych stawek ze śmiesznie niskimi programi i dużymi kosztami dochodu.

No, tyle że w ciekawych docelowych lokacjach stawki podatków i składek są zazwyczaj jeszcze wyższe.

0

@somekind: > No, tyle że w ciekawych docelowych lokacjach stawki podatków i składek są zazwyczaj jeszcze wyższe.

Ehhh... znowu porównania dziwne masz, trochę cringe gościu.

Spoko podlicz sobie swoje wszystkie wizyty prywatne 200-400 złotych do tego badania kolejne 300-500 złotych, do tego połowa badań krwi na własny koszt kolejne za każdym razem 200-300 złotych, do tego prywatny rezonans 1000-1500 złotych, o spirometriach, ekg, eek nie wspominająć bo inaczej czekasz sobie aż się zesrasz i zdechniesz i jak podliczysz i zsumujesz to wtedy wróć i mi napisz co wychodzi drożej.

Gadasz o tych większych stawkach na zachodzie, gdzie czekasz maksymalnie tydzień i porównujesz do Polskich warunków gdzie realnie okres oczekiwania jest ponad pół roku do nawet ponad roku dla rezonansu, wizyty u specjalisty.

No chyba, że jesteś zdrowy jak ryba, nie chodzisz w ogóle prywatnie bo akurat masz fajne geny, dobre zdrowie to spoko, ciesz się.

4
renderme napisał(a):

Fakt, ze 9% mojego wynagrodzenia ma stanowic skladka na leczenie jest totalnie absurdalny. Zalozmy, ze zarabiam 20k, to oznacza, ze 2000 miesiecznie wydaje na sluzbe zdrowia. Ostatni raz leczony na nfz bylem w wieku 14 lat. Powaznie? Prawie 10%?

Twoje dziecko zachoruje i co? Ma przyjść jakiś księgowy i rozliczać ile Twój dwulatek odprowadził w składach? Ktoś z Twojej rodziny zachoruje na nowotwór i wszystkie wasze składki z 20 lat nie starczą żeby go wyleczyć.

0
mechanix napisał(a):

Twoje dziecko zachoruje i co? Ma przyjść jakiś księgowy i rozliczać ile Twój dwulatek odprowadził w składach? Ktoś z Twojej rodziny zachoruje na nowotwór i wszystkie wasze składki z 20 lat nie starczą żeby go wyleczyć.

Akurat przykład z nowotworem średnio trafiony. Jak przejdziesz się po takich stronach jak Siepomaga i poczytasz historie ludzi to się okazuje, że leczenie które naprawdę może pomóc nie jest refundowane i trzeba robić zbiórki.

1

@jurek1980:

A co z tobą?

A co ze mną?

Podaj przyklad kraju z "normalnym ubezpieczeniem zdrowotnym".

Np. Szwajcaria, Nowa Zelandia, Singapur

@somekind: nie pierwszy raz wskakujesz na poziom głupiej narracji wykopowej (tutaj - wyzywanie od TVP Info), nie zamierzam na takim poziomie dyskutować. Nie dlatego, że jakoś poczułem się urażony, ale jeśli będę chciał rozmawiać na poziomie szamba to założę sobie konto na wykopie i tam będę się w nim babrał. Dlatego wyjaśnię kilka rzeczy i kończę dyskusję z tobą.

Napisałem wyraźnie o systemie podatkowym, którego Ty najwyraźniej nie odróżniasz od PIT. Tymczasem istnieją też inne podatki.

Aha, czyli jednak nie chcesz sobie przeliczyć ile podatku płaci przeciętny człowiek. Spoko.

A jeżeli nie dokonała żadnego niezdrowego wyboru?

To znajduje się w małym promilu, który można objąć wyjątkiem.

Skąd Ty bierzesz te dane, że 1/5 budżetu idzie na dopłatę do NFZ? Chyba nawet TVP tak nie ściemnia.

Stąd: https://www.gov.pl/web/finanse/budzet-na-2019
I zanim napiszesz - to nie jest dopłata do NFZ, ale ja nie pisałem o dopłacie do NFZ.

Tylko zdajesz się nie uwzględniać upływu czasu w swoich dywagacjach. Tzn. ktoś jest w sile wieku i jest zdrowy, więc według Twojego pomysłu płaci mało, a potem jest już chory, więc składka ma mu wzrosnąć "zależnie od stanu zdrowia", ale jest już na emeryturze, więc prawdopodobnie nie będzie miał jej jak zapłacić.

Oczywiście, że tak. Dzięki niższej składce zdrowotnej osoby młode mogłyby szybciej ustabilizować swoją sytuację finansową. Co do wysokiej składki - można pójść tropem szwajcarskim, gdzie jeśli ubezpieczenie kosztuje więcej niż 8% dochodów to resztę dopłaca państwo.

Np. tu: Tu leży fundamentalny błąd, bo dyskusja nie powinna latać wokół UoP vs B2B

Gratuluję logiki. Twoim dowodem na to, że mylę składki zdrowotne z umową o pracę jest to, że napisałem, że przy dyskusji nt. składek zdrowotnych nie należy ich rozpatrywać w kontekście rodzaju umowy.

No ci akurat w ostatecznym rozrachunku więcej wpłacają niż zdążą wyjąć.

Kolejne kłamstwo: https://www.wiadomoscihandlowe.pl/artykul/ponad-30-mld-zl-wynosza-koszty-spoleczne-naduzywania-alkoholu-w-polsce

Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych wyceniła koszty społeczno-ekonomiczne wynikające z nadużycia alkoholu przez Polaków aż na 30,9 mld zł rocznie. To ponad 2,5-krotnie więcej niż wynoszą wpływy z akcyzy na alkohol (11,8 mld zł w 2018 r.).

Nawet jeśli szacunki są przestrzelone dwukrotnie to i tak wychodzi, że tracimy na problemach alkoholowych.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1