Kłamstwo. Przelicz sobie efektowną stawkę PIT osoby zarabiającej średnią krajową i porównaj do tego co płaci osoba na B2B.
Napisałem wyraźnie o systemie podatkowym, którego Ty najwyraźniej nie odróżniasz od PIT. Tymczasem istnieją też inne podatki.
- ubezpieczeni, którzy obecnie nie płacą składek są pokrywani z budżetu - to się nie zmienia. Zakładam tutaj jakieś ekstremalne sytuacje.
W Twojej propozycji (składki zależnej od stanu zdrowia płacącego) ludzi nie płacących będzie znacznie więcej. Użyj wyobraźni.
W przypadku punktu 2 miałoby to taki sens, że przynajmniej po części taka osoba ponosiłaby koszt swoich niezdrowych wyborów.
A jeżeli nie dokonała żadnego niezdrowego wyboru?
Kłamstwo. W budżecie z 2019 r. dopłata do służby zdrowia to ok. 95 miliardów złotych, podczas gdy przychód ze składek wyniósł 88 miliardów złotych.
Skąd Ty bierzesz te dane, że 1/5 budżetu idzie na dopłatę do NFZ? Chyba nawet TVP tak nie ściemnia.
W zeszłym roku dopłata z budżetu to było około 2,5 mld.
Źródło: https://www.nfz.gov.pl/gfx/nfz/userfiles/_public/bip/finanse_nfz/2020/ostateczny_plan_na_stronie_za_2020_rok_po_stanowisku_mf-autokorekta.xlsx
Duża część z tych 25-33% obywateli spokojnie mogłaby zostać obciążona wyższymi składkami zdrowotnymi, a w rezultacie wyszłoby to na zdrowie wszystkim.
Obciążyć zawsze można. Można nawet kazać płacić każdemu z nich milion złotych miesięcznie. Albo miliard, czemu nie?
Tylko to trochę naiwnie liczyć, ze zapłacą. Zwłaszcza, że większość z nich nie może legalnie pracować, a część nie umie jeszcze mówić ani chodzić. :D :D :D
Tzn. gdzie?
Np. tu: Tu leży fundamentalny błąd, bo dyskusja nie powinna latać wokół UoP vs B2B
Po pierwsze: już w tej chwili osoby niepełnosprawne (i nie tylko) nie płacą składek NFZ.
Niepełnosprawność nie ma nic do płacenia składek. Składki się płaci jeśli się podlega obowiązkowemu ubezpieczeniu, czyli generalnie albo się pracuje na oskładkowanej umowie albo np. od renty z tytułu niezdolności do pracy.
Po drugie: w trakcie dowolnej terapii składka się nie zmienia. Hipotetyczny scenariusz z mamą będącą na emeryturze - składka dla osób starszych powinna być odpowiednio wyższa, natomiast choroba nie spowoduje dalszego wzrostu składki.
Tylko, że osoby starsze zazwyczaj mają mniej pieniędzy. Na tyle mniej, że mogłoby im na tę składkę nie wystarczać.
Pomijając ekstremalne przypadki typu leczenie sterydami - przeliczcie ile kosztuje nas jako kraj leczenie ludzi, którzy z własnej nieprzymuszonej woli niszczą swoje zdrowie.
Bardzo, bardzo dużo.
Tylko zdajesz się nie uwzględniać upływu czasu w swoich dywagacjach. Tzn. ktoś jest w sile wieku i jest zdrowy, więc według Twojego pomysłu płaci mało, a potem jest już chory, więc składka ma mu wzrosnąć "zależnie od stanu zdrowia", ale jest już na emeryturze, więc prawdopodobnie nie będzie miał jej jak zapłacić.
Do tego doliczcie alkoholików i palaczy.
No ci akurat w ostatecznym rozrachunku więcej wpłacają niż zdążą wyjąć.