Dream Team - gdzie ci ludzie z pasją?

7

Cześć i czołem Koledzy i Koleżanki :) Dawno mnie tutaj nie było..

Jeśli ktoś śledził kilka moich poprzednich wpisów, dobrze wie, że zajmuję się rozszerzoną rzeczywistością w przemyśle. Niezmiennie od 6 lat.
Obecnie jednak w trochę innej formie - jestem współwłaścicielem firmy (na papierze), w praktyce dalej robię to co kocham - programuję.
Pytanie do Was - jak znaleźć ludzi z pasją? Takich jak ja? Co im oferować? Mam wrażenie, że jest to strasznie trudne.. niewykonalne wręcz. Moja wizja zespołu osób z pasją, zajawką... inicjatywą i kreatywnością... i chęcią nauki (nawet jeżeli nie ma żadnych podstaw programistycznych) oddala się.. rozpływa. Mam duszę szalonego naukowca, szukając osób z podobną pasją trafiam na osoby, które tylko na początku (czyt. rozmowa kwalifikacyjna) są zapaleni do pracy i chętni do nauki, z takim powiewem świeżości... a potem (bardzo szybko) to mija. Zaczyna się lenistwo, kombinowanie, zero inicjatywy, zero kreatywności.. wszystko najlepiej zrobić za nich, a nauka sprawia im wewnętrzny ból.. Co z tymi ludźmi nie tak?

Mimo:

  • Dobrego wynagrodzenia (dla Juniora widełki wyższe niż średnia na śląsku nawet przy braku doświadczenia)
  • Super atmosfery w pracy, elastycznych godzin pracy...
  • Możliwości tworzenia własnych rozwiązań - wystarczy pomysł
  • Pracy z ciekawymi projektami: lotnictwo, automotive i najlepszym sprzętem...

Jestem załamana tymi ludźmi.. brakuje mi strasznie takiej pracy zespołowej, wspólnego rozwiązywania problemów, burzy pomysłów, chęci do działania...
I jeszcze niedawno spotkałam się z sytuacją, że pracownik nie robiąc "nic", nie ogarnął podstaw po 3 miesiącach pracy.. nie zrobił nic.. nie wypełnił żadnego tasku, ZERO chęci nauki, czas zmarnowany.. jeżeli już zbierze się na zadanie pytania, to dotyczy ono rzeczy, które każdy powinien wiedzieć po pierwszym dniu (i nie są to rzeczy kosmiczne! jak np. wprowadzenie kluczu licencyjnego do programu, żeby móc robić apkę!) on dalej tego nie wie.. i jeszcze ma pretensje, że w sumie to on nic się nie nauczył.. i że chyba znajdzie jakąś pracę dodatkową.. którą będzie mógł robić w pracy, bo ma tyle czasu... i otwarte pytanie do mnie co ja o tym myślę... Chryste Panie. Gotuje się we mnie na samą myśl.

Nie jestem idealnym szefem - nie potrafię stać nad ludźmi i ich pilnować. To błąd, ale najtrudniej jest zmienić siebie. Jednak to nie praca w kamieniołomach. Nie ma presji, "suchego" pisania kodu, to nie są nudy jak flaki z olejem.. jest ogromne pole do TWORZENIA, na czym mi zależy najbardziej. Często mamy projekty trudne, wymagające dobrego podejścia i wymyślenia rozwiązania. Samej idei. Ostatecznie mało kto wykazuje inicjatywę, żeby w ogóle się pochylić i pogłówkować. Po co taki zespół, skoro ostatecznie i tak wszystko spada na mnie.
Myślałam, że jesteśmy zespołem. Znajdując ludzi, chciałam mieć takich, z którymi będzie się dobrze pracować.. wychodzę z założenia, że to są dorośli ludzie, którzy CHCĄ. I tylko z tego powodu wystarczy ich zatrudnić, bo jeżeli jest nastawienie to wszystkiego można się nauczyć.
Tymczasem okazuje się, że musiałabym ich cały czas pilnować i poniekąd zmuszać do pracy. I to dla mnie za dużo. Gryzie się to z moim charakterem i wizją pracy. Wiem, że praca to praca.. ale nie potrafię przestać wierzyć, że to, co robimy może być też naszą pasją. I tylko takie osoby chciałam mieć u siebie.

Naprawdę nie da się stworzyć takich zespołów? Jak wasze doświadczenia ?

17

Ludzie pracują dla pieniędzy.
Pasję mają w czasie wolnym.

W paskudnych dużych korpo rodem w Mordoru Mokotów problem (nie)opanowywania podstaw i (braku)systematyczności rozwiązano prosto: zapraszamy studentów ostatniego roku informatyki (lub kierunków pokrewnych) i absolwentów. Pozostałym dziękujemy.

5

Z tego co zaslyszalem na konferencjach to najlepiej dziala rekrutacja z polecenia. Nie potrafię stać nad ludźmi i ich pilnować.- wchodni managment musi stac nad ludzmi inaczej kombinuja i nic nie robia. Wiem po sobie ;) Jak to zmienic? U mnie pomogla rozmowa i codzienne raport co dzisiaj zrobilem. Dlaczego tak a nie inaczej, moze byc zwykla tabelka wekselu. Gdzie sa ludzie z pasja? Tam gdzie robia cos dla ideii. Tutaj chyba open source sie wpasowuje.
Jestem załamana tymi ludźmi.. brakuje mi strasznie takiej pracy zespołowej, wspólnego rozwiązywania problemów, burzy pomysłów, chęci do działania... - tak mi tez tego brakuje u mojego szefostwa ;)

11

Hm, trudne pytanie. Myślę że pasjonaci w IT to byli większością 20 lat temu jak nikt nie wiedział ile kasy można tu zarobić. Teraz w IT pracuje mnóstwo ludzi którzy przyszli tu dla pieniędzy i programowanie nie jest ich pasją. Moja żona cały czas narzeka że prawdziwych programistów nerdów coraz mnie (moja żona jest testerem oprogramowania)
Z drugiej strony po 9 latach zawodowego programowania w imperatywnej Javie jakoś pasja do imperatywnego klapania pętli we mnie umarła. Żaden projekt który jest w Javie czy w innym imperatywnym języku nie jest dla mnie wybitnie ciekawy. Nie mówię że programowania imperatywne stało się dla mnie nudne. Dalej jest to lepsze niż pisanie dokumentacji czy ustawianie koloru w CSSach.
Co innego Scala/Haskell/Clojure/Scheme - projektów w tych językach jest mało i programistów tam też jest mało, ale mam wrażenie że tam jest o wiele łatwiej spotkać pasjonatów. Wystarczy tylko spojrzeć na Community Scali jak mocno wszystko przeżywają i jakie opery mydlane oraz dramaty się tam odbywają :P

8

Naprawdę nie da się stworzyć takich zespołów? Jak wasze doświadczenia ?

Da się, sam w takich pracowałem/pracuje, tylko że problem jest raczej w tym że tacy ludzie nie idą rekrutować się do twojej firmy :) Zamiast tego mają jakieś Ciekawe i nietypowe staże/praca dla już-nie-studentów

4

@Shalom: delikatnie ujął o co chodzi.

Prawdziwi zdolni ludzie, lubiący pracę, inteligentni, wykształceni nie idą do polskiego small businessu gdzie szefowa rozumie zarządzanie przez "stać nad ludźmi" bo inaczej organizować pracy nie potrafi

1

@BraVolt: Ja wiem, ale u nas to nie tylko programowanie. Pisania kodu jest garstka. Wszystko wokół przemysłu..
Mamy automatykę, sterowanie, czujniki.. eksprerymenty! często coś sami tworzymy, lutujemy, programujemy.. Stworzenie robota, który będzie obsługiwany z poziomu AR? why not! ale nikomu się nie chciało.. a zabawka fajna, budżet ogromny..

A Unity3D naprawdę w naszym zakresie nie wymaga cudów. Ja wcześniej nie programowałam w ogóle. Zabrałam się za AR nie mając o tym bladego pojęcia. Tłumaczyłam azjatyckie fora, robiłąm tutorial z yt za tutorialem, czytałam, wymyślałam sobie problemy i starałam się je rozwiązywać. Przeszłam przez wszystkie możliwe problemy i błędy wynikające z braku podstaw w wiedzy.. ale udało się. Spędziłam kawał czasu ucząc się i nie miałam nikogo, kto mógłby mi pomóc. Dodatkowo pracując w firmie zarabiając 2,4k nett i wydając własne pieniądze na assety, bo nikt w firmie nie rozumiał, że trzeba coś kupić. Od nikogo tego nie wymagam, chcę ludziom maksymalnie ten proces ułatwić i uczyć ich tego, zapewniając wszystkie narzędzia, z których będą korzystać. Tymczasem oni nie chcą...

0
.mARy. napisał(a):

Spędziłam kawał czasu ucząc się i nie miałam nikogo, kto mógłby mi pomóc. Dodatkowo pracując w firmie zarabiając 2,4k nett i wydając własne pieniądze na assety

W polskim small businesie 2400 zl.
W zagranicznym dyskoncie 1000 zł więcej na start bez żadnych wymagań.

0

@BraVolt: Pracowałam we francuskiej korpo Vinci Energies..

11

Ja spotkałem się z 2 podejściami do takiego problemu (i większą liczbą podejść które nie działają):

  1. Dajesz pracownikom udziały w firmie tak żeby dostali sporo forsy gdy działalność firmy wypali. Popularne w stanach, mało popularne w Polsce. Generalnie pierwsi pracownicy (powiedzmy pierwsza 10tka) powinna dostać tyle akcji żeby już nie musieć pracować gdy pomysł na firmę "wypali". To gwarantuje ze pracownicy niejako czują się właścicielami, więc i działają jak właściciele.

  2. Mocno uzależniasz wynagrodzenie od osiąganych wyników. Jeżeli ktoś nie wyrabia z zadaniami to niestety musisz się z nim rozstać. Jeżeli ktoś dowiózł jakiś mega feature to dostaje 50k premii (jeżeli firma na tym zarobiła 500k powiedzmy). Wysoka premia lub wynagrodzenie uzależnione od osiągnięć ma zmotywować pracowników do działania. Wada jest taka że premia musi być naprawdę motywująca a nie jakieś 10k na rok...

Inna sprawa że twoja firma konkuruje na rynku pracy na którym widły już teraz dobiły do 30k B2B dla dobrych ludzi w wawie. To że płacisz powyżej średniej na śląsku, gdy osoba może się bez problemu przeprowadzić do wawy i pracować za 15k na start na nikim nie robi wrażenia.

Pomijając $$$:
Super atmosfery w pracy, elastycznych godzin pracy...
Możliwości tworzenia własnych rozwiązań - wystarczy pomysł
Pracy z ciekawymi projektami: lotnictwo, automotive i najlepszym sprzętem...

Takie bajki wciskają na każdej rekrutacji. Niewiele osób już się na to łapie. Chcesz rekrutować najlepszych to musi się to odbywać za pomocą poleceń. Jeżeli twoji pracownicy nie przekonują swoich znajomych to znaczy że może jednak nie jest tam aż tak cudowanie?

No ale, zamiast siedzieć na 4p pora wracać do pracy i klepać taski...

4

Od nikogo tego nie wymagam, chcę ludziom maksymalnie ten proces ułatwić i uczyć ich tego, zapewniając wszystkie narzędzia, z których będą korzystać. Tymczasem oni nie chcą...

@.mARy.: Bo ci którzy chcą idą lądować rakietami Muska albo programować marsjańskiego łazika albo robią PhD (najlepiej na jakimś MIT albo ETH), a nie klepać w firmie noname w kamienicy w katowicach :)
Zrób ankiete i sprawdź ile osób z 4p w ogóle o twojej firmie słyszało. Obstawiam <5% (i to już bardzo optymistyczne założenie!), więc jak chcesz zatrudniać ambitnych pasjonatów skoro oni w ogóle o tej firmie nie wiedzą? Na rekrutacje przychodzą ludzie "z łapanki" którzy przypadkiem trafili na wasze ogłoszenie i potem masz takie efekty.
Może warto np. poprowadzić zajęcia/projekty/prace inżynierskie na jakiejś uczelni? Wiele firm/organizacji tak robi właśnie po to zeby się wypromować wśród zdolnych studentów, zanim ci wsiąkną w jakiś FAANG.

1

@Shalom: Nie wierzę, że nie ma zajawkowiczów, ludzi po liceum / w trakcie studiów, dla których taka praca nie byłaby szansą.. Firma jest stosunkowo nowa (październik 2020). Ludzi szukam z polecenia lub znajduję ich z całej puli osób oficjalnie szukających pracy, którzy po rozmowie face2face sprawiają wrażenie dobrych kandydatów. Dlatego może to być nawet osoba od pizzy, jeżeli się w tym widzi i chciałaby się rozwijać - i może to błąd z mojej strony, ale jestem idealistką i każdemu mogłabym dać szansę.
Pulę klientów mam ogromną, zrealizowałam mnóstwo projektów... i z kolejnymi nie ma problemu, wszyscy chętnie odnawiają ze mną współpracę mimo innej nazwy firmy, pod którą pracuję.
Nie sądziłam, że z ludźmi może być tak trudno.

Podsumowując: warunki, które im stworzyłam są mało atrakcyjne, jestem kiepską szefową, najlepszych i tak nie znajdę, siedzę zapyziałej kamienicy w katowicach :), takie osoby jakich szukam nie chcą pracować w takiej firmie.. Bum!
To mam dużo do przemyślenia i do zrobienia..

2

@.mARy.:

.mARy. napisał(a):
  • Dobrego wynagrodzenia (dla Juniora widełki wyższe niż średnia na śląsku nawet przy braku doświadczenia)

Nie jestem idealnym szefem - nie potrafię stać nad ludźmi i ich pilnować.

a dlaczego chcesz ludzi których trzeba pilnować? Dlaczego zatrudniasz Juniorów do projektów które wymagają specjalistów? Bo prawdziwy specjalista ma własne opinie i jest na tyle asertywny ze poiwie czasem NIE ?
Nie wiem jaką formę zatrudnienia proponujesz ale ludzie z pasją często szukają pracy na część etatu

0
Shalom napisał(a):

Może warto np. poprowadzić zajęcia/projekty/prace inżynierskie na jakiejś uczelni? Wiele firm/organizacji tak robi właśnie po to zeby się wypromować wśród zdolnych studentów, zanim ci wsiąkną w jakiś FAANG.

Na stażu student/wkrótce-absolwent dostanie 3000, po stażu 4000, szybko następna podwyżka.

W small businesie ma być praca przez 5 lat za minimalną krajową z wdzięczności, bo jakiś "nieoszlifowany diament sprzedawca z pizzerii" dostał szansę zostania programistą.

*Jakby co, to taka Nokia pokazuje, że nie trzeba studentów i absolwentów i można ich wyszkolić i mieć dobrych pracowników. *

8

Bo ci którzy chcą idą lądować rakietami Muska albo programować marsjańskiego łazika albo robią PhD (najlepiej na jakimś MIT albo ETH), a nie klepać w firmie noname w kamienicy w katowicach :) albo sami zakladaja wlasne biznesy - to odnosnie ludzi z prawdziwa pasja do zawodu. Wiekszosc ludzi pracuje dla pieniedzy w pracy, ktora im nie przeszkadza (jest dla nich neutralna) dzieki czemu po jej skonczeniu maja czas na wlasne hobby.

Jestem załamana tymi ludźmi.. brakuje mi strasznie takiej pracy zespołowej, wspólnego rozwiązywania problemów, burzy pomysłów, chęci do działania... I jeszcze niedawno spotkałam się z sytuacją, że pracownik nie robiąc "nic", nie ogarnął podstaw po 3 miesiącach pracy.. nie zrobił nic.. nie wypełnił żadnego tasku, ZERO chęci nauki, czas zmarnowany.

To moze wlasnie problemem jest to, ze bierzesz tych magikow od pizzy, nabierasz sie na nich gadke na rozmowie rekrutacyjnej, dajesz im na start duzo wyzsze zarobki niz mieli, a oni juz sie czuja wygrani i nic im sie nie chce.

3

@MisiekNaLuzie: to prawda..
Chyba czas zmienić podejście i skupić się na specjalistach..

Napisałam tutaj i jestem wdzięczna za wszystkie Wasze odpowiedzi. Nie mam doświadczenia w zarządzaniu zespołem, moje wyobrażenia są jakie są. Postaram się podążać za Waszymi radami i uwagami.

1

Czy sprawdzasz kandydatów pod względem minimalnej wiedzy technicznej dla stanowiska? Sam zapał może zgasnąć, bo ludzie mogą czuć się zawstydzeni tym, że nie rozumieją zagadnień i szybko stracą zainteresowanie. Nie ma też co oczekiwać entuzjazmu od wszystkich pracowników. Może warto wybrać kilka zaangażowanych osób, przydzielić im zespoły i pozwolić, aby podlegli im ludzie mogli zwyczajnie wyrabiać normę 8-16?

1

Zle rekrutujesz - jeśli szukasz ludzi z pasja, zainteresowanych tym tematem to stargetuj ich. Dobrze działa employer branding i ludzie z polecenia. Dlaczego ktoś miałby chcieć u Ciebie pracować? Dobra kasa to za mało żeby znaleźć dobra osobę która się zaangażuje i będzie odpowiedzialna. Napisałaś ze szukasz ludzi którym się chce itd - w jaki sposób to wspierasz?

8

Kurcze, temat mnie zaciekawił (i nie mogę pracować :P), naszła mnie jeszcze refleksja odnośnie tego gościa co przez 3 miechy nic nie robił. Wygląda na to ze brakuje tutaj odpowiedniego zarządzania. Te znienawidzone (przynajmniej przeze mnie) standupy spełniają jednak pewną role. Jako szefowa musisz wiedzieć co robią twoji pracownicy i czy nie natknęli się na jakieś problemy. Możesz to robić rozmawiając z każdym indywidualnie co kilka dni, każąc im użyć kanban boarda lub JIRA'y lub robiąc poranne spendy (standup'y). Generalnie taka sytuacja ze ty się dopiero po mięsiącu dowiadujesz że gość nic nie zrobił nie powinna mieć w ogóle miejsca.

Ja nie jestem menadżerom (raz mi proponowali team-lead'a ale odmówiłem bo oznaczało to >50% czasu na spotkaniach), ale lubię czytać książki o zarządzaniu. Przynajmniej po to żeby wiedzieć jakie sztuczki stosują moi przełożeni. Polecam na start "The manager path". Dla soft-dev only "An Elegant Puzzle" jest też ciekawą pozycją.

Ostatnia pozycja której nie czytałem ale mam w kolejce: Management Stripped Bare: What They Don't Teach You at Business School

2
.mARy. napisał(a):

wszystko najlepiej zrobić za nich

Zależy też, czy faktycznie Ty robisz wszystko za nich - jeśli tak, to po prostu się do tego przyzwyczaili. Nie można robić wszystkiego za nich.

wychodzę z założenia, że to są dorośli ludzie, którzy CHCĄ

Błędne założenie.

Ogólnie tak jak już pisali wyżej - warto byłoby zmotywować danego pracownika np udziałami.
Z tego co piszesz, potrzebujesz programisty embedded - elektronika, mechatronika, automatyka i czasem programowanie. Celowałbym w absolwentów po kierunku AiR, zwłaszcza jak sobie coś grzebali w garażu od małego.

1

@Charles_Ray:
Dobra kasa dla przebranżowującego się od podstaw sprzedawcy w sklepie jest dobrą kasa w porównaniu do minimalna krajowa +1 do 2 zł premii za godzinę.

@0xmarcin:
Bo uczyć się samemu i rozwijać to trzeba umieć.
Kto ledwo dał radę (albo nie dał rady) z maturą na poziomie podstawowym będzie na poziomie - to jaki jaki kurs polecacie zrobić żeby zostać programista15k - i dalej się nie rozwinie.

0

@Pinek: jest zamysł aby team, który się sprawdzi był realnie budulcem tej firmy - każdy z udziałami. I każdemu mówiłam o tym od razu. I już siali wizje takiej firmy... bez jakiegokolwiek zaangażowania.

2

@.mARy.:

jest zamysł aby team, który się sprawdzi był realnie budulcem tej firm

Ale zdajesz sobie sprawę, że w IT normalna rotacja to od 6 miesięcy do 2 lat.
Z tym, że 2 lata to już każdy mówi "ale się zasiedział(em)"

Taka specyfika branży i rynku

2

@szatkus: nie mówię, że wszyscy w zespole tacy są. Są osoby z pasją i zaangażowaniem i fantastycznie się razem pracuje.. a z drugiej strony są Ci, którzy tylko kombinują co zrobić, żeby nic nie zrobić.. pokazując swoim nastawieniem, że mają to wszystko w dupie i wiedząc, że jestem tak mało asertywna, że często nawet nic im nie powiem. Tutaj jest największy problem.. a ja po prostu chciałabym być dla wszystkich dobra i miła 🤦 i przez to mam takich pasożytów, których mam na własne życzenie, licząc że się nawrócą... I którzy jeszcze demotywują zdrową część zespołu..

8

I jeszcze niedawno spotkałam się z sytuacją, że pracownik nie robiąc "nic", nie ogarnął podstaw po 3 miesiącach pracy.. nie zrobił nic.. nie wypełnił żadnego tasku, ZERO chęci nauki, czas zmarnowany.. jeżeli już zbierze się na zadanie pytania, to dotyczy ono rzeczy, które każdy powinien wiedzieć po pierwszym dniu (i nie są to rzeczy kosmiczne! jak np. wprowadzenie kluczu licencyjnego do programu, żeby móc robić apkę!) on dalej tego nie wie.. i jeszcze ma pretensje, że w sumie to on nic się nie nauczył.. i że chyba znajdzie jakąś pracę dodatkową.. którą będzie mógł robić w pracy, bo ma tyle czasu... i otwarte pytanie do mnie co ja o tym myślę... Chryste Panie. Gotuje się we mnie na samą myśl.

Wygląda na problemy komunikacyjne. I nie wiem, czy widzisz, ale w tym momencie, ale jesteś współodpowiedzialna (a nawet w zasadzie bardziej odpowiedzialna za ten brak komunikacji, skoro jesteś współwłaścicielką. To przez 3 miesiące nie zainteresowałaś się, co on robi i czy posiada on wystarczającą wiedzę? Jeśli gość po 3 miesiącach pyta o coś, co powinien wiedzieć po pierwszym dniu, to wygląda jak porażka w odpowiednim wdrożeniu pracownika).

Dobrego wynagrodzenia

Bez podania konkretnej stawki/widełek, to każdą ofertę na rynku można by nazwać "dobrym wynagrodzeniem" czy "atrakcyjnymi warunkami finansowymi". A jak przychodzi co do czego, to się okazuje, że nie do końca.

12

Oczekiwanie, że firma będzie działać w oparciu o pasję pracowników może doprowadzić jedynie do rozczarowania. Zazwyczaj rzeczy pasjonujące mają to do siebie, że dla wykonującego są wybitnie ciekawe, natomiast - bez dołożenia do nich mnóstwa niepasjonującej pracy - nieprzydatne dla innych. Reklamowanie potencjalnym pracownikom, że praca będzie fascynująca, to albo naiwność, albo wciskanie ciemnoty. Oczywiście piszę tutaj o przypadku zwykłej firmy, która w celu zarobienia musi spełnić czyjeś realne potrzeby, a nie ma jakiejś puli pieniędzy nie wiadomo skąd do przepalenia (co być może ma miejsce w niektórych wielkich instytucjach, czy to państwowych czy korporacjach, ale w żadnej takiej nie pracowałem, więc to tylko moje domysły).

Oprócz tego, że często interesujące jest rozwiązanie jakiegoś problemu do połowy, a druga połówka jest nudna, z pasją jest też jeszcze taki problem, że pasjonujące jest wykonywanie jakiegoś zadania PO SWOJEMU. Jest duża szansa, że dwoje pasjonatów się nie dogada. Wyobraźmy sobie taki przykład: dwójka wielkich pasjonatów programowania obiektowego. Jeden wymyśli sobie jakąś hierarchię obiektów, która wg drugiego będzie absolutnie nie do przyjęcia. I ten drugi nie odpuści, bo pasja to silne emocje. Z kolei dwóch pracowników podchodzących do swojej pracy mniej emocjonalnie, na kompromis pójdzie łatwiej.

Jestem w stanie sobie wyobrazić świetną współpracę kilku osób, gdzie wszyscy będą pasjonatami, ale wtedy musi ich łączyć znacznie więcej niż tylko ta jedna pasja - musi być między nimi zgodność co do tego, w jaki sposób poszczególne problemy powinno się rozwiązywać, plus ogólnie dobra relacja międzyludzka. A tego raczej nie da się zweryfikować inaczej, niż przez wspólną pracę z kimś przez dłuższy czas.

0

@LukeJL: ale ja doskonale wiedziałam, że nic nie robi. Dostał jednak czas.. i w dniu rozliczenia, nie pokazał nic. Czy miałam go sprawdzać przez cały czas ? Daliśmy sobie konkretne taski. Dostał wsparcie, naukę.. jeden chłopak ogarnął wszystko.. a ten nic. I jeszcze pretensje, że nic nie umie 🤷 pierwszy miesiąc poświęciłam na uczenie ich.. później dostali własne tajski, problemy do rozwiązania. Jeden pytał, robił, sam szukał rozwiązania.. a drugi nic i zapewnienia, że wszystko zrobi i z niczym nie ma problemu..

1

Może potrzebujesz zatrudnić jakiegoś managera z technicznym backgroundem, żeby Ci to poustawiał? Zbudować i rozkręcić zespół tez trzeba umieć. Zastanowiłbym się nad zarządzeniem oczekiwaniami, ustaleniem ram współpracy i wdrożył regularny feedback, a nie raz na koniec pracy. No i ta rekrutacja - pieniążki to za mało, nie zaangażuje Ci się, nie będzie miał poczucia ownershipu dla samej kasy.

0

@.mARy.: Potrzebujesz lepszej metody zarządzania.

Może spróbuj SCRUMa, i to hardcorowo, z codziennymi standupami na których każdy będzie musiał powiedzieć co dziś będzie robił i co zrobił wczoraj. Rób opieprze jeśli ktoś nie dotrzyma terminów które sam sobie wyznaczył. Jak nie ma celów, to znika motywacja, ludziom czas przecieka przez palce i nie widza sensu w pracy.
SCRUM został wymyślony zwłaszcza po to, by ludzie nadal lubili swoją pracę, a jednocześnie by mieć efekty, więc może być tym, czego szukasz.

1

Idąc do pracy moja odpowiedzialność jest praktycznie zerowa, a stanowisko neutralne. Niezależnie czy firma osiągnie sukces bądź nie to ja i tak wiem, że po mojej stronie i tak nic się nie zmieni więc po co się podpalać do roboty? Ja w pracy wolę odpocząć i robić coś fajnego.

Poza tym ludzie po studiach i Ci którzy też mają dużo doświadczenia po latach szukają komfortowej pracy, a nie takiej żeby wyciskać z nich sok jak z cytryny. Jak trafiam do jakiejś dzikiej firmy to od razu dziękuję, bo wiem, że w ciągu 1-2 tygodni znajdę firmę gdzie jest luźniej i gdzie kasa jest ta sama.

Co do Dream Teamu -

pierwszy problem: im więcej nas tym gorzej nam, zwłaszcza gdy do teamu wchodzą przecietniaki, to wtedy z definicji to nie jest już dream team :-)

drugi problem: typowe biznesowe projekty to w 90% marginalny kod i zarządzanie więc nuda, a jeśli klepiecie to na zlecenie to rzadko ktoś robi kreatywnie, bo jednak trzeba dostosować się do wymagań, budżetu i najgorsze nawet jeśli projekt wypali to i tak to nic nie zmienia (spójrz na początek mojej wypowidzi)

Jedyna rzecz jaka możesz zrobić to wybrać coś co programiści uwielbiają np. haskell, erlangi, lispy a w czym obecnie nie ma roboty i w tym robić projekty nawet jeśli koszt wykonania w tych językach bedzie droższe niż głównych językach - uwaga tutaj programiści dają zniżki, bo nawet klepanie trywialnych rzeczy w czymś spoko jest fajne. Wtedy dostaniesz ludzi o jakich byś mogła pomarzyć, ale będziesz musiała potrójnie głowić biznesowo jak to sprzedać, by nie pójść z torbami.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1