Ja mam zupełnie odmienne wrażenia z rozmów rekrutacyjnych... Jak szedłem do pierwszej pracy to mnie przetrzepali dość konkretnie, ale każda kolejna wyglądała coraz bardziej ciekawie, coś w stylu 15 minut o niczym po angielsku, potem rozmowa z jakimś liderem technicznym o swoich doświadczeniach, ale w formie "pogadanka przy kawie". Do ostatniej pracy w ogóle nie miałem rozmowy technicznej tylko od razu 2h rozmowy przez kamerkę o projekcie z PM'em i opowiadanie jak bym do niego podszedł (w sensie do projektu nie PM'a).
Nigdy mi się nie zdarzyło aby ktoś podważał moje kompetencje (choć nie są one wysokie), a wręcz bym powiedział, że rekruterzy "dokładają", że jest lepiej niż wynika z papierów etc chociaż nie wiem na jakiej podstawie bo jak pisałem wcześniej na tych rozmowach nigdy nie ma etapu technicznego. Jako, że poza pierwszą pracą nigdy nie szukałem aktywnie tylko co najwyżej odpowiadałem na zaczepki na Linked In to nigdy też nie podaję kwoty jaka mnie interesuje tylko mówię ile teraz mam, więc pomijam ten trudny etap, gdy muszę podać swoją wycenę i mówią, że sami muszą wiedzieć ile za takie skille są gotowi zapłacić, bo to nie ja do nich się odezwałem tyko oni do mnie (oczywiście opakowuję to w jakieś ładne słowa). Szczerze mówiąc na pieniądzach się mało skupiam - odnoszę wrażenie, że lepiej robić fajne rzeczy bo w długim okresie to doje lepsze pieniądze niż urwanie tu i teraz 2k i ładowanie się w jakieś szambo.
W swoim życiu w IT miałem jakieś ~10 rozmów. Z tych wszystkich tylko 1 wspominam negatywnie - była to jedna z 3 rozmów jakie odbyłem przed dostaniem pierwszej pracy. Nie wiem nawet co tam konkretnie nie zagrało, ale była to rozmowa z komisją 4 osób, gdzie "szefem" był jakiś młody chłopaczek, który chyba potrzebował dowartościowania i prowadził w rozmowę w w takim stylu, że nie miałem tam ochoty pracować. Nic konkretnego, ale po prostu po 20 minutach wiedziałem, że z takim szefem nie będzie fajnie. Na wszystkich pozostałych było bardzo przyjemnie i w moim odczuciu luźno ale profesjonalnie. Co dla mnie szczególnie budujące, nawet jak finalnie podejmowałem decyzję, że odrzucam ofertę to 2-3 razy zdarzył mi się telefon z podziękowaniami za rozmowę i takie "pitu pitu" po. Bardzo to poprawiało moją opinię o firmie i na pewno w przyszłości miałoby to znaczenie dla mnie, gdyby znowu się tam rekrutował.
Co do przebiegu rozmów mid/senior to mam taką teorię, że o ile u juniorów jest co sprawdzać, to od mida w górę trudno cokolwiek sprawdzić więc po prostu jest rozmowa ogólna co dany delikwent robił, kilka ciekawych casów do omówienia, a resztę to już się sprawdzi na okresie próbnym. Takie rozmowy o niczym traktuje jako sprawdzian jak u danego kandydata z komunikatywnością. O ile w wielu przypadkach braki techniczne można jakoś szybko nadrobić o tyle już osobowości nie zmienisz tak łatwo. Jak kiedyś rekrutowałem osoby (na stanowiska nietechniczne) to sam tak robiłem, żeby ocenić jak z daną osobą się będzie współpracowało i w większości przypadków to się fajnie sprawdzało.
Jak czytam takie wątki jak ten to mam wrażenie, że żyję w innym świecie, albo po prostu jeszcze się nie zmanierowałem na tyle, żeby oczekiwać, że ktoś mnie zatrudni bo jestem pan programista i przecież napisałem, że umiem, a oni chcą jeszcze ze mną rozmawiać.