Licensjat w doroslym wieku

1

Hej pytanie do ludzie co poszli na q roku studiów licensjackich w dorosłym (25+) wieku, jak wy to przetrwaliście?
Trochę o mnie, przerwałem studia na pierwszym roku zeby rozwijać kariere, po latach stwierdziłem, że formalna edukacja z matmy, i bardziej wymagających dziedzin informatyki by sie przydała, wiec wybrałem sie na studia zaoczne na znanej i renomowanej uczelni.
Na pierwszych zajęciach to miałem wrażenie ze do liceum z powrotem do liceum trafiłem, wykładowca wrzeszczy na studentów, obraża ich, o jakimś pytaniu, konstruktywnej krytyce czy pomocy w ogóle nie ma mowy (co po pracy w branży przez tyle lat jest szokiem). Za to jest siedzenie na baczność przez 1,5 godziny, wrzaski, krzyki, zlośliwość, olewnictwo względem studenta i wywyższanie sie na każdym kroku przez prowadzącego. Mam wrażenie, że nawet przeciętny pracownik JanuszSoftu ma wiecej profesjonalizmu, checi i zdolności pedagogicznych niż wysocekulturalni wykrztalceni profesorzy z uczelni.

Pytanie czy tak jest na jażdej uczelni, czy po prostu źle trafiłem? Może na jakichś prywatnych jest spokojniejsza, bardziej konstruktywna atmosfera i lepsze podejście do studenta? Chce mieć studia i wiedzę ale nie chce mentalnie wracać do liceum po to.

1

Nagraj to i gdzieś zgłoś. Na moje oko to podlega pod kodeks karny, ale nie znam się za bardzo na tym rodzaju prawa i trzeba by było wgłębić się w orzecznictwo jak interpretowany jest zapis o "pozostawaniu w stałym i przemijającym stosunku zależności" w 207k.k. Ten człowiek powinien mieć zakaz wykonywania zawodu i wylądować w więzieniu za znęcanie się nad innymi ludźmi.

0
Ideaman napisał(a):

Za to jest siedzenie na baczność przez 1,5 godziny, wrzaski, krzyki, zlośliwość, olewnictwo względem studenta i wywyższanie sie na każdym kroku przez prowadzącego

Spotkałem wielu wykładowców, ale tylko jeden wrzeszczał po ludziach (także po doktorantach). Może to od uczelni zależy

2

Licencjat jak już, i wydawało mi się ze studiują tyko ludzie dorośli, co to za uczelnia i dlaczego piszesz o tym w lipcu?

2

Zdarzają się tacy oczywiście i najwięcej ich jest na "prestiżowych" uczelniach. Przykład pewnego profesora, autora wielu podręczników do matmy od podstawówki aż do szkoły średniej. Wchodził na wykład z siatką alkoholu, dyktował strony i książki na których jest materiał, a następnie szedł na zaplecze. Przy okazji oczywiście pokazując i dając do zrozumienia studentom jakim g**wnem są.
Chyba każda uczelnia w tym kraju zna takie przypadki. Znajomi studiujący na różnych kierunkach w różnych miastach i każdy poznał taki przypadek. Nic nowego. Bardziej zabawne jest to, że te "nieprestiżowe" uczelnie często nie mają takich problemów.

0

Która renomowana uczelnia robi licencjat z informatyki zaocznie? Poszukałem z ciekawości i niestacjonarne widziałem tylko inżynierskie na polibudach, uniwerki zaocznie wolą inne kierunki.

0

Widzicie problem - albo z prowadzącym pogadacie o tym, że sobie nie życzycie takiego traktowania albo do dziekanatu skarga. Póki widzi, że może Was gnoić to to będzie robił. My mieliśmy na studiach podobny problem z prowadzącym i podpierdolka do dziekana pomogła :)

3
purrll napisał(a):

Zdarzają się tacy oczywiście i najwięcej ich jest na "prestiżowych" uczelniach. Przykład pewnego profesora, autora wielu podręczników do matmy od podstawówki aż do szkoły średniej. [...] Bardziej zabawne jest to, że te "nieprestiżowe" uczelnie często nie mają takich problemów.

Najczęściej spotykam się z takim wyjaśnieniem tego stanu rzeczy:

  1. "Prestiż" uczelni zazwyczaj jest utożsamiany z wynikami w rankingach, a te opierają się głównie na tym, ile prac naukowych, patentów etc. uczelnia produkuje.
  2. W Polsce nie ma podziału na "kadrę naukową" i "kadrę dydaktyczną" na uczelniach - każdy musi odbębnić minimum X godzin ze studentami i wyprodukować minimum Y prac.

Z punktu 1) wynika to, że "prestiżowe" uczelnia z reguły mają więcej ludzi, że tak się wyrażę, trzepiących naukę, którzy robią badania i praca ze studentami w ogóle ich nie interesuje. A z punktu 2) wynika, że ustawa ich do prowadzenia zajęć zmusza - więc traktują to jak zło konieczne i podchodzą do studentów z niechęcią (bo jeszcze przyjdzie taki z pytaniami i będzie zabierał czas, który by można przeznaczyć na badania).

0
Ideaman napisał(a):

bardziej wymagających dziedzin [..] wybrałem sie na studia zaoczne

No ale to się nie wyklucza? xD

0

No dobra, jak jest źle, o jejku, w szkole źle
A w pracy jest miło i superowo. Każdemu przydzielona masażystka, grę w piłkarzyki umilają cheerleaderki. Buców można obejrzeć tylko na YT (w przerwie od oglądania kotów).

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1