Wybór ścieżki zawodowo-edukacyjnej

0

Cześć,

jestem studentem II r. I st. Finansów Międzynarodowych na Uniwersytecie Łódzkim. Kierunek uważany za całkiem niezły w kwestii perspektyw zawodowych, jednakże w ostatnich latach w środowisku ludzi uczących się, uczących kogoś i pracujących coraz głośniej mówi się, że przyszłość branży stoi pod ogromnym znakiem zapytania na skutek rozwoju AI (w takim miejscu nie muszę chyba tłumaczyć dlaczego). Zagłębiłem się w temat, przeanalizowałem informacje ze źródeł bardziej wiarygodnych niż wywody na uczelnianym korytarzu i okazuje się, że istotnie, w perspektywie 3-5-10 lat AI ostro ograniczy możliwości rozwoju dla osób w branży: zagrożone jest ok. 3/4 sensownych rozwojowo i płacowo stanowisk w takim mieście jak Łódź, gdyż pracy za 3500 zł brutto w 5-osobowym biurze rachunkowym pani Grażyny nie biorę pod uwagę teraz ani nigdy (to już naprawdę lepiej zostać handlowcem).

Jednak to nie o sztuczną inteligencję chciałbym Was zapytać. Wspomniałem o niej tylko w charakterze wprowadzenia, a jednocześnie zorientowałem się w temacie na tyle dobrze, że nie widzę sensu o tym dyskutować (tym bardziej, że to w dużej mierze wróżenie z fusów). Kluczowa informacja jest taka, że z w/w powodów oraz kilku dodatkowych (m.in. tak banalna kwestia, że zupełnie nie czuję mięty do tematu finansów) nie widzę się raczej za 10 lat w branży i od dobrego roku zacząłem uczyć się web developmentu, konkretnie jednego z popularniejszych języków backendowych w mieście takim jak Łódź. Tak, jestem świadom sytuacji na rynku juniorskim (uważnie poczytałem archiwalne tematy w dziale), więc nie musicie mnie uświadamiać, jak to ciężko jest, a będzie jeszcze ciężej przez kryzys (tym bardziej, że pod każdym tego typu tematem pojawiają się zawsze ci sami użytkownicy z takimi samymi, jednozdaniowymi opiniami). Pytanie do Was jest następujące: w jakim kierunku poprowadzić swoją formalną edukację, jeśli ze wszystkich dostępnych ścieżek najbardziej widziałbym siebie web developer? Stworzyłem listę dostępnych dla mnie opcji:

  1. Skończyć licencjat z Finansów Międzynarodowych i na studia magisterskie wybrać się na Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu, na kierunek Informatyka w biznesie. Jest to podrasowana wersja standardowej na uczelniach ekonomicznych Informatyki i Ekonometrii, co do której można powiedzieć tyle, że program studiów jest znacznie bliższy "standardowej" informatyce, a robiąc research na LinkedIn da się zauważyć, że znacznie większa część absolwentów IwB zostaje programistami niż w przypadku IiE (ok. 50%,dane oczywiście mocno wyrywkowe). Do pewnego stopnia kierunek mgr pasuje też do licencjatu, co da mi opcje zawodowe w przypadku totalnej porażki na wrocławskim rynku IT.

  2. Skończyć licencjat z finansów i udać się na studia magisterskie z "czystej" informatyki na prywatnej uczelni w Łodzi. Tak, jest to możliwe po jakimkolwiek dyplomie studiów I stopnia. Tutaj zaletą jest formalny tytuł, innych zalet próżno szukać.

  3. Przerwać aktualne studia i od zera rozpocząć niestacjonarne studia licencjackie z informatyki na Uniwersytecie Łódzkim. Opcja zakłada wyrzucanie do kosza niemal 2 lat z życia, pomimo tego, że zostało mi niecałe 15 miesięcy do obrony licencjatu. UŁ sam z siebie uczelnią techniczną nie jest (co jest widoczne także w losach absolwentów), a rynek łódzki przy wrocławskim to jednak drugi sort.

  4. Pomimo tego, że finanse mnie nie kręcą, a AI stanowi realne zagrożenie dla moich pierwotnych planów zawodowych, pozostać przy aktualnej ścieżce aż do zdobycia tytułu mgr z finansów, gdyż mimo wszystko wygląda to lepiej niż powyższe punkty, tzn. ryzyko zawodowej katastrofy jest wg Was niższe.

Do opcji 1, 2 i 3 naturalnie dokładam ciężką pracę nad samodoskonaleniem i własnymi projektami (którą już rozpocząłem). Z różnych względów studia na Politechnice (Łódzkiej czy Wrocławskiej) wykluczam, tak samo jak opcję z rzuceniem studiów i bezrefleksyjnym udaniem się na bootcamp za jedynie 15k. Kierunki pośrednie między IT a finansami także z różnych względów wykluczam jako pierwszy wybór (więc bardzo proszę, odnoście się do dostępnych opcji, bo wiem co mówię).

1

Planujesz karierę akademicką albo pracę w miejscach gdzie całki to podstawa? Jeśli nie, to formalne wykształcenie w przypadku programowania nie ma większego znaczenia.

0
maciejk44 napisał(a):

Stworzyłem listę dostępnych dla mnie opcji:

Niby fajne te opcje, ale mam dwa ale:

  • Nie wiem czy po finansach będziesz w stanie z marszu ogarnąć drugi stopień studiów informatycznych. Ostatecznie wszystko jest do douczenia się. Cała potrzebna wiedza żeby być programistą jest w książkach i internecie. Nawet licząc tylko jego darmową część.
  • Nie wiem czy to w ogóle jest możliwe według prawa żeby po pierwszym stopniu w ogóle nie związanym z informatyką studiować drugi stopień informatyki. Wiem że elektronicy i automatycy czasem tak przechodzą, ale finanse to jednak co innego.

Ja bym do tych opcji dołożył jeszcze dwie

  • Skończyć pierwszy stopień i starać się samemu wyszkolić na programistę. Może próbować załapać się na staż studencki jeszcze. Na początek nawet nie jako programista tylko tester lub tester automatyzujący
  • Skończyć pierwszy stopień i pójść do IT nie jako programista tylko jako tester lub analityk biznesowy do projektu związanego z finansami. Wiele programów przy okazji normalnego działania musi wystawiać faktury i potrzebuje ludzi którzy się na tym znają
1
maciejk44 napisał(a):

Cześć,

jestem studentem II r. I st. Finansów Międzynarodowych na Uniwersytecie Łódzkim. Kierunek uważany za całkiem niezły w kwestii perspektyw zawodowych, jednakże w ostatnich latach w środowisku ludzi uczących się, uczących kogoś i pracujących coraz głośniej mówi się, że przyszłość branży stoi pod ogromnym znakiem zapytania na skutek rozwoju AI (w takim miejscu nie muszę chyba tłumaczyć dlaczego). Zagłębiłem się w temat, przeanalizowałem informacje ze źródeł bardziej wiarygodnych niż wywody na uczelnianym korytarzu i okazuje się, że istotnie, w perspektywie 3-5-10 lat AI ostro ograniczy możliwości rozwoju dla osób w branży: zagrożone jest ok. 3/4 sensownych rozwojowo i płacowo stanowisk w takim mieście jak Łódź, gdyż pracy za

amgółbyś wytlumaczyć co to za praca i co to za sensowne rozwojowo stanowiska którym AI zagrozi? chyba że ten skrót w innym znaczeniu ozywasz niż to najpopularniejsze na forum

0
Miang napisał(a):
maciejk44 napisał(a):

Cześć,

jestem studentem II r. I st. Finansów Międzynarodowych na Uniwersytecie Łódzkim. Kierunek uważany za całkiem niezły w kwestii perspektyw zawodowych, jednakże w ostatnich latach w środowisku ludzi uczących się, uczących kogoś i pracujących coraz głośniej mówi się, że przyszłość branży stoi pod ogromnym znakiem zapytania na skutek rozwoju AI (w takim miejscu nie muszę chyba tłumaczyć dlaczego). Zagłębiłem się w temat, przeanalizowałem informacje ze źródeł bardziej wiarygodnych niż wywody na uczelnianym korytarzu i okazuje się, że istotnie, w perspektywie 3-5-10 lat AI ostro ograniczy możliwości rozwoju dla osób w branży: zagrożone jest ok. 3/4 sensownych rozwojowo i płacowo stanowisk w takim mieście jak Łódź, gdyż pracy za

amgółbyś wytlumaczyć co to za praca i co to za sensowne rozwojowo stanowiska którym AI zagrozi? chyba że ten skrót w innym znaczeniu ozywasz niż to najpopularniejsze na forum

Uśredniając to, co udało mi się przeczytać i usłyszeć: w dłuższej perspektywie czasowej będzie to technicznie możliwe, by za pomocą AI zastąpić do 90% czynności finansowo-księgowych, które polegają na relatywnie prostej, powtarzalnej pracy ze skończoną liczbą opcji decyzyjnych. Przenosząc to na grunt dużego miasta w Polsce: jakieś 3/4 stanowisk w godnie płacących korpo (BPO/SSC) to właśnie stanowiska Junior/Mid/Senior AP/AR Accountant w działach zobowiązań czy należności, których pracownicy sami przyznają się do tego, że wymaga się od nich raczej języków i dyplomów niż maestrii w księgowości.

Tak więc jeśli Główny Księgowy ze znacznymi doświadczeniem i znaczną liczbą obowiązków zostanie uwolniony z konieczności zajmowania się w/w przyziemnymi i powtarzalnymi czynnościami, to będzie mógł skupić się na zadaniach managera i konsultanta z korzyścią dla siebie i wszystkich wokół, ale kiedy to samo spotka klepacza faktur, to jego los jest raczej oczywisty. Problem polega na tym, że w BPO/SSC na jednego wymiatacza na wysokim stołku przypada niezdrowo duża liczba klepaczy. Oczywiście temat jest dyskusyjny i do pewnego stopnia jest to czysta futurologia (żeby nie powiedzieć rumpologia), więc każdy może sobie tutaj rozrysowywać swoje scenariusze. Nie zmienia to faktu, że ogarnięci ludzie w branży nie widzą jej przyszłości w różowych barwach.

1
  1. Skończyć licencjat z Finansów Międzynarodowych i na studia magisterskie wybrać się na Uniwersytet Ekonomiczny
  1. Skończyć licencjat z finansów i udać się na studia magisterskie (...)
  1. Przerwać aktualne studia i od zera rozpocząć niestacjonarne studia licencjackie z informatyki na Uniwersytecie Łódzkim.

Nie rozumiem, czemu chcesz koniecznie zapisać się na jakieś studia. To taka trochę droga naokoło i trochę prokrastynacja przed działaniem. Chociaż samo studiowanie jest fajne i ma różnego rodzaju korzyści, to jednak jest to droga strasznie naokoło, jeśli twoim celem jest webdevelopment (szczególnie, że studia zajmują czas, który można wyużyć w lepszy sposób, jeśli chodzi o samą naukę).

Opcja zakłada wyrzucanie do kosza niemal 2 lat z życia,

Jeśli rzucenie studiów uważasz na wyrzucenie do kosza 2 lat życia, to po co chcesz zapisywać się na kolejne, żeby jeszcze więcej "stracić" (w cudzysłowie, bo wierzę, że to kwestia podejścia bardziej, czy dany czas uznamy za stracony, czy jednak coś z niego wyniesiemy).

0
LukeJL napisał(a):
  1. Skończyć licencjat z Finansów Międzynarodowych i na studia magisterskie wybrać się na Uniwersytet Ekonomiczny
  1. Skończyć licencjat z finansów i udać się na studia magisterskie (...)
  1. Przerwać aktualne studia i od zera rozpocząć niestacjonarne studia licencjackie z informatyki na Uniwersytecie Łódzkim.

Nie rozumiem, czemu chcesz koniecznie zapisać się na jakieś studia. To taka trochę droga naokoło i trochę prokrastynacja przed działaniem. Chociaż samo studiowanie jest fajne i ma różnego rodzaju korzyści, to jednak jest to droga strasznie naokoło, jeśli twoim celem jest webdevelopment (szczególnie, że studia zajmują czas, który można wyużyć w lepszy sposób, jeśli chodzi o samą naukę).

Opcja zakłada wyrzucanie do kosza niemal 2 lat z życia,

Jeśli rzucenie studiów uważasz na wyrzucenie do kosza 2 lat życia, to po co chcesz zapisywać się na kolejne, żeby jeszcze więcej "stracić" (w cudzysłowie, bo wierzę, że to kwestia podejścia bardziej, czy dany czas uznamy za stracony, czy jednak coś z niego wyniesiemy).

Dlaczego chcę postawić na studia? Dlatego, że rynek juniorski już został zalany samoukami i bootcampowiczami, a w najbliższym czasie (może kilka miesięcy, może kilka dobrych lat) grono aspirujących programistów bez doświadczenia powiększy koronakryzys (zobaczymy w jakim stopniu) - zakładam przynajmniej utrzymanie tempa, w jakim pojawiają się kolejni kandydaci i spadek po drugiej stronie, tj. w liczbie realnie zatrudnianych stażystów/juniorów. Tak więc już jest ciężko z mocnymi prognozami na "jeszcze ciężej". W takich realiach obawiam się, że samodzielna nauka i projekty klepane po nocach mogą po prostu nie wystarczyć bez podbudowy w formalnej edukacji.

0

A nie myślałeś żeby pójść do jakiegoś korpo finansowego, potem zacząć infę i próbować w okolicach drugiego roku zmienić projekt np. na jakiś związany z RPA ? Potem z tego byłoby ci łatwiej startować na "czystego" programistę.

1

Rozumiem, że z jakichś powodów dzienne studia z informatyki nie wchodzą w grę? Bo jeśli jednak tak to warto byłoby rozważyć opcję: studia I stopnia z informatyki i dokończenie obecnych do poziomu licencjata, w sumie w 5 lat można zrobić zamiast licencjat + magister to 2 x licencjat. Oczywiście można też informatykę niestacjonarnie, ale ja akurat jestem jakoś uprzedzony do niestacjonarnych, więc lepiej spytać kogoś kto robił w takim trybie co o tym sądzi.

Opcja dokończenie licencjatu i studia z IwB we Wrocławiu też spoko, ale to nie jest prawdziwa informatyka, nie będzie przydatna do pracy jako programista, bardziej inne zawody w IT: analityk, konsultant ERP, coś z BI, ewentualnie programowanie w SAP.

Myślę, że w twoim przypadku dobrym pomysłem byłoby połączenie wiedzy finansowej i bardziej technologii/narzędzi/języków typu SQL, Tableau, Power BI, VBA czy Python. Czemu web development? Żeby robić to dobrze to trzeba mieć umiejętności o mocno technicznym profilu.

I mała uwaga o AI. Od kiedy takie raporty i przewidywania powstają to najstarsi Indianie nie pamiętają. Polecam sprawdzić co ci magicy przewidywali 10 lat temu. Pewnie, że większość stanowisk w SSC da się zautomatyzować, tylko co z tego jak to się wcale nie opłaca.

1

" widziałbym siebie web developer" przecież to tak naprawdę tragedia. Multum różnych frameworków, css, JS, walka o wypozycjonowanie elementu na stronie itp. bzdury. Teraz właśnie tworzę pierwszą aplikację w Vue i tylko mam nadzieję, że jak już ogarnę temat to będę miał gotowce na zasadzie kopiuj wklej. Poza tym wydaje mi się, że za bardzo wszystko analizujesz i rozważasz, a życie jest tylko życiem i nie raz zaskoczy Cię niespodziewanym kopniakiem w d...

0

Ciekawy wątek :)

Ja nie jestem po informatyce, tylko właśnie po finansach (mgr), pracowałem w bankowości korporacyjnej, potem w centrum finansowym dużej korporacji zagranicznej... i jestem tam do teraz, a zaczynałem tam jako AR Accountant, a teraz jestem na stanowisku Software Developer (bez studiów IT czy bootcampu, samouk, ale mam zacięcie techniczne i jestem po tech. elektronicznym, więc mam pojęcie o tym jak działa komputer, pisałem w assemblerze na 8 bitowce, i w C i Pascalu na kompy, więc jestem trochę nietypowym przypadkiem :) ). Oczywiście nie każde BPO/SSC ma swoich programistów, my tworzymy rozwiązania dla całej grupy, choć zaczynaliśmy od... automatyzacji procesów dla centrum, tak żeby jakiś księgowy nie siedział nad raportem 4h tylko żeby automat to zrobił w 1 minutę itp.

Ogólnie zgadza się, że finanse-księgowość są najbardziej narażone na automatyzację, ale to nie jest ani proste ani szybkie. I ważna uwaga, w takich centrach zapomnijcie o polskiej księgowości, zwykle prace wykonywane na stanowiskach AR/AP są proste i nie wymagają wiedzy finansowo-księgowej (poza tym obsługuje się jednostki z innych krajów, a tam oczywiście są inne przepisy, więc poza pewnymi fundamentami, większość wiedzy jest mało przydatna). Najważniejsze są języki (angielski + inne, tj. niemiecki, szwedzki, litewski itd.), bowiem na wszystko jest detaliczna instrukcja i robi się punkt po punkcie, tak żeby osoba z ulicy (z łapanki) potrafiła sobie poradzić, i coś zaksięgować.

I nie mniej istotne, różne centra to różne ekosystemy, zwykle dużo legacy softu (często lata 90), to one są najczęściej powodem, dla którego czegoś nie można łatwo i szybko zautomatyzować, temat rzeka. Czasem taniej jest trzymać polskiego pracownika, żeby klepał coś manualnie, niż wykosztować się na rozwiązanie IT, tego już także doświadczyłem.

Na miejscu autora najpewniej dokończył bym studia, dalej rozwijając swoje umiejętności programistyczne. Da się połączyć i użyć wiedzy z tych dwóch Światów :)

Aha... no i jedna rzecz, dla mnie praca ta to przede wszystkim rozwiązywanie problemów, a nie tylko kodzenie, po technologiach będzie się prawie zawsze skakać, u mnie to było tak, że nie uczyłem się, i nie nastawiałem się na coś konkretnego (bo muszę coś umieć), tylko jest problem i jak go mam rozwiązać? Jak już doszedłem do tego co muszę zrobić, to douczałem się tego czego nie umiem z danej technologii i wdrażałem.

0
maciejk44 napisał(a):

jestem studentem II r. I st. Finansów Międzynarodowych na Uniwersytecie Łódzkim. Kierunek uważany za całkiem niezły w kwestii perspektyw zawodowych

Z Łodzi dojeżdżają do pracy do Warszawy ale polecam po studiach zamieszkać w Warszawie

  1. Skończyć licencjat z finansów i udać się na studia magisterskie z "czystej" informatyki na prywatnej uczelni w Łodzi. Tak, jest to możliwe po jakimkolwiek dyplomie studiów I stopnia. Tutaj zaletą jest formalny tytuł, innych zalet próżno szukać.

Szkoda czasu, bo najprawdopodobniej tych studiów nie ukończysz. Za głęboka woda, tylko 1,5 roku.

Po dyplomie z finansów idź do pracy w... finansach :), rozwijaj się, pomyśl o programowania jaku uzupełnieniu finansów. W W-wie możesz w tym układzie zarabiać lepiej od programisty.

Zakładam, że zdajesz sobie sprawę, iż słuchanie światłych rad "programista nie musi mieć nawet matury" z łączeniem finansów międzynarodowych i programisty fin-tech to nie jest dobra opcja.

PS
Przykładowa pozycja gdzie możesz się rozwijać

MASZ JAK W BANKU:
dobór modeli do rozwiązywania zagadnień analitycznych;
mierzenie i bieżącą optymalizację efektywności biznesowej modeli;
współpracę z programistami implementującymi rozwiązania;
przygotowywanie i wstępne przetwarzanie danych;
przygotowywanie dokumentacji do tworzonych modeli;
proponowanie oraz udział we wdrażaniu narzędzi opartych o rozwiązania sztucznej inteligencji oraz uczenia maszynowego;
poszukiwanie nowej wartości dla biznesu na podstawie skomplikowanych algorytmów analitycznych;
TWÓJ KAPITAŁ:
minimum 4 lata doświadczenia w analityce danych (w tym w uczeniu maszynowym) i wdrażaniu biznesowym zaawansowanych modeli;
doświadczenie w stosowaniu modeli matematycznych lub algorytmów wykorzystywanych w Data Science (Machine Learning, Artificial Intelligence) np. deep learning, sieci neuronowe, regresja liniowa/logistyczna, drzewa decyzyjne, random forest;
doświadczenie we wdrożeniach biznesowych modeli z dobrymi wynikami biznesowymi;
praktyczne umiejętności tworzenia zapytań do baz danych;
wiedza z zakresu produktów bankowych;
doświadczenie w stosowaniu narzędzi programistycznych takich jak Python (IPython, Jupiter Notebooks) lub R (R Shiny);
doświadczenie w pracy na narzędziach analitycznych klasy IBM SPSS/SAS EG;
umiejętność negocjacji oraz prezentowania wyników analiz w formie zrozumiałej dla partnerów biznesowych;
doświadczenie lub znajomość statystyki w zakresie stawiania i testowania hipotez statystycznych

0
GotowanaKukurydza napisał(a):

Rozumiem, że z jakichś powodów dzienne studia z informatyki nie wchodzą w grę?

Zdecydowanie nie wchodzą w grę. Cokolwiek rozpocznę po licencjacie lub zamiast licencjatu będzie niestacjonarne.

GotowanaKukurydza napisał(a):

studia z IwB we Wrocławiu też spoko, ale to nie jest prawdziwa informatyka, nie będzie przydatna do pracy jako programista, bardziej inne zawody w IT

Masz na myśli, że 1) nie nauczą mnie na tych studiach niczego bezpośrednio przydatnego w webdevie (to akurat można zarzucić do pewnego stopnia nawet informatyce), czy 2) pracodawca poszukujący junior webdeva/stażysty da mi w kwestii wykształcenia tyle samo punktów co za socjologię czy kulturoznawstwo?

GotowanaKukurydza napisał(a):

Myślę, że w twoim przypadku dobrym pomysłem byłoby połączenie wiedzy finansowej i bardziej technologii/narzędzi/języków typu SQL, Tableau, Power BI, VBA czy Python. Czemu web development? Żeby robić to dobrze to trzeba mieć umiejętności o mocno technicznym profilu.

Rozmawiałem w ludźmi na Informatyce i Ekonometrii na moim uniwerku. Ich kierunek jest teoretycznie skrojony pod takie tematy, a pomimo tego ci bardziej "ekonomiczni" idą w stronę analizy finansowej, controllingu, a nawet czystej księgowości, a ci bardziej "techniczni" w stronę webdevu i zbliżonych. Powód: skręcając w prawo lub w lewo masz większe szanse na zatrudnienie niż idąc środkiem drogi: tutaj rynek wydaje się być zbyt mały, a konkurencja zbyt duża i zbyt ogarnięta.

TomekCph napisał(a):

I nie mniej istotne, różne centra to różne ekosystemy, zwykle dużo legacy softu (często lata 90), to one są najczęściej powodem, dla którego czegoś nie można łatwo i szybko zautomatyzować, temat rzeka. Czasem taniej jest trzymać polskiego pracownika, żeby klepał coś manualnie, niż wykosztować się na rozwiązanie IT, tego już także doświadczyłem.

Nikt (ogarnięty) w branży nie twierdzi, że automatyzacja w takich centrach przebiegnie nagle, bezproblemowo i gwałtownie, jak ścięcie głowy toporem (wybaczcie makabryczne porównanie). Mówi się o procesie wewnętrznie złożonym, długotrwałym (albo raczej nie wiadomo ile trwającym) oraz niepewnym co do finalnych rezultatów. Jednakże, mimo wszystko, dotychczasowe tempo rozwoju AI i jej możliwości oraz oczywista obserwacja tego, że większość zadań w takich centrach to nie fizyka kwantowa (mówiąc delikatnie) sugerują, że na dłuższą metę liczba miejsc pracy dla specjalistów z danym dyplomem, doświadczeniem i kompetencjami może się raczej kurczyć niż rozrastać.

BraVolt napisał(a):

Szkoda czasu, bo najprawdopodobniej tych studiów [magisterka z informatyki] nie ukończysz. Za głęboka woda, tylko 1,5 roku.

Magisterce z informatyki w Wyższych Szkołach Czegośtam jest bliżej do bootcampu dla kelnerów niż do magisterki na politechnice, uniwersytecie czy nawet uczelni ekonomicznej. Mówię tu nie tylko o poziomie trudności, ale także o koncepcji, która leży u podstaw tworzenia takich studiów.

0
maciejk44 napisał(a):

Magisterce z informatyki w Wyższych Szkołach Czegośtam jest bliżej do bootcampu dla kelnerów niż do magisterki na politechnice, uniwersytecie czy nawet uczelni ekonomicznej. Mówię tu nie tylko o poziomie trudności, ale także o koncepcji, która leży u podstaw tworzenia takich studiów.

Nie wiem, nie wypowiem się. U mnie było od początku wiadomo, do dyplomu dotrwa taka nie inna część albo mniej. Dotrwało mniej.
W twoim przypadku może zamiast następnego gościa od "internety robię" skończ finanse, idź do projektów w korporacji, wciągniesz się w pracy, następne studia nie będą ci potrzebne - bo i po co zdublowane wyższe?

2
GotowanaKukurydza napisał(a):

studia z IwB we Wrocławiu też spoko, ale to nie jest prawdziwa informatyka, nie będzie przydatna do pracy jako programista, bardziej inne zawody w IT

Masz na myśli, że 1) nie nauczą mnie na tych studiach niczego bezpośrednio przydatnego w webdevie (to akurat można zarzucić do pewnego stopnia nawet informatyce), czy 2) pracodawca poszukujący junior webdeva/stażysty da mi w kwestii wykształcenia tyle samo punktów co za socjologię czy kulturoznawstwo?

Mam na myśli 1). A dokładnie to, że tam nie nauczą cię niczego z powszechnych umiejętności wymaganych dla programisty (typu algorytmy i struktury danych, OOP, łączenie z bazą danych), o webdevie nawet nie wspominając (zakładam, że mówimy głównie o backendzie, bo pisałeś, że tego się uczysz). A co do 2) to pracodawca da ci o wiele więcej punktów za IwB, tzn. w praktyce wygląda tak, że ktoś tylko rzuci na to okiem, zobaczy słowo informatyka, więc cię weźmie na rozmowę a tam to już nie będzie cię pytał co robiłeś na jakim przedmiocie tylko co umiesz. Więc informatyka w biznesie jest o wiele lepsza niż socjologia, nawet jeśli nie nauczyłbyś się tam nic...

GotowanaKukurydza napisał(a):

Myślę, że w twoim przypadku dobrym pomysłem byłoby połączenie wiedzy finansowej i bardziej technologii/narzędzi/języków typu SQL, Tableau, Power BI, VBA czy Python. Czemu web development? Żeby robić to dobrze to trzeba mieć umiejętności o mocno technicznym profilu.

Rozmawiałem w ludźmi na Informatyce i Ekonometrii na moim uniwerku. Ich kierunek jest teoretycznie skrojony pod takie tematy, a pomimo tego ci bardziej "ekonomiczni" idą w stronę analizy finansowej, controllingu, a nawet czystej księgowości, a ci bardziej "techniczni" w stronę webdevu i zbliżonych. Powód: skręcając w prawo lub w lewo masz większe szanse na zatrudnienie niż idąc środkiem drogi: tutaj rynek wydaje się być zbyt mały, a konkurencja zbyt duża i zbyt ogarnięta.

No na rzeczy bardziej związane z Data Science to nie ma szerokiego rynku i mocniejsi są ludzie po matematyce, ale już pracy jako analityk biznesowy ogarniający SQL z podstawami programowania to jest pełno, szczególnie w bankowości.

0
BraVolt napisał(a):

Zakładam, że zdajesz sobie sprawę, iż słuchanie światłych rad "programista nie musi mieć nawet matury" z łączeniem finansów międzynarodowych i programisty fin-tech to nie jest dobra opcja.

W pierwszym poście napisałem, że z uwagi na niepewną przyszłość branży finansowej chciałbym jak najszybciej przeskoczyć do webdevu, a "łączenie" obu światów i fin-tech zasugerowano dopiero poniżej.

BraVolt napisał(a):

W twoim przypadku może zamiast następnego gościa od "internety robię" skończ finanse, idź do projektów w korporacji, wciągniesz się w pracy, następne studia nie będą ci potrzebne - bo i po co zdublowane wyższe?

Scenariusz idealny w sytuacji gdyby z perspektywami w branży finansowej wszystko było cacy, a jedynym problemem było to, że programowanie kręci mnie bardziej od finansów. Mam pewne wątpliwości co do scenariusza załapania niezłej (stabilnej) roboty w finansach i douczania się programowania po godzinach ze świadomością tego, że to opcja nieobowiązkowa i w razie porażki nic się nie stanie. Bo jeśli rynek dla finansistów się załamie (co jest realną możliwością), a próg wejścia na rynku junior developera wystrzeli do góry jak pocisk (czego także wykluczyć nie możemy), to zrobi się mocno nieciekawie.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1