Cześć,
jestem studentem II r. I st. Finansów Międzynarodowych na Uniwersytecie Łódzkim. Kierunek uważany za całkiem niezły w kwestii perspektyw zawodowych, jednakże w ostatnich latach w środowisku ludzi uczących się, uczących kogoś i pracujących coraz głośniej mówi się, że przyszłość branży stoi pod ogromnym znakiem zapytania na skutek rozwoju AI (w takim miejscu nie muszę chyba tłumaczyć dlaczego). Zagłębiłem się w temat, przeanalizowałem informacje ze źródeł bardziej wiarygodnych niż wywody na uczelnianym korytarzu i okazuje się, że istotnie, w perspektywie 3-5-10 lat AI ostro ograniczy możliwości rozwoju dla osób w branży: zagrożone jest ok. 3/4 sensownych rozwojowo i płacowo stanowisk w takim mieście jak Łódź, gdyż pracy za 3500 zł brutto w 5-osobowym biurze rachunkowym pani Grażyny nie biorę pod uwagę teraz ani nigdy (to już naprawdę lepiej zostać handlowcem).
Jednak to nie o sztuczną inteligencję chciałbym Was zapytać. Wspomniałem o niej tylko w charakterze wprowadzenia, a jednocześnie zorientowałem się w temacie na tyle dobrze, że nie widzę sensu o tym dyskutować (tym bardziej, że to w dużej mierze wróżenie z fusów). Kluczowa informacja jest taka, że z w/w powodów oraz kilku dodatkowych (m.in. tak banalna kwestia, że zupełnie nie czuję mięty do tematu finansów) nie widzę się raczej za 10 lat w branży i od dobrego roku zacząłem uczyć się web developmentu, konkretnie jednego z popularniejszych języków backendowych w mieście takim jak Łódź. Tak, jestem świadom sytuacji na rynku juniorskim (uważnie poczytałem archiwalne tematy w dziale), więc nie musicie mnie uświadamiać, jak to ciężko jest, a będzie jeszcze ciężej przez kryzys (tym bardziej, że pod każdym tego typu tematem pojawiają się zawsze ci sami użytkownicy z takimi samymi, jednozdaniowymi opiniami). Pytanie do Was jest następujące: w jakim kierunku poprowadzić swoją formalną edukację, jeśli ze wszystkich dostępnych ścieżek najbardziej widziałbym siebie web developer? Stworzyłem listę dostępnych dla mnie opcji:
-
Skończyć licencjat z Finansów Międzynarodowych i na studia magisterskie wybrać się na Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu, na kierunek Informatyka w biznesie. Jest to podrasowana wersja standardowej na uczelniach ekonomicznych Informatyki i Ekonometrii, co do której można powiedzieć tyle, że program studiów jest znacznie bliższy "standardowej" informatyce, a robiąc research na LinkedIn da się zauważyć, że znacznie większa część absolwentów IwB zostaje programistami niż w przypadku IiE (ok. 50%,dane oczywiście mocno wyrywkowe). Do pewnego stopnia kierunek mgr pasuje też do licencjatu, co da mi opcje zawodowe w przypadku totalnej porażki na wrocławskim rynku IT.
-
Skończyć licencjat z finansów i udać się na studia magisterskie z "czystej" informatyki na prywatnej uczelni w Łodzi. Tak, jest to możliwe po jakimkolwiek dyplomie studiów I stopnia. Tutaj zaletą jest formalny tytuł, innych zalet próżno szukać.
-
Przerwać aktualne studia i od zera rozpocząć niestacjonarne studia licencjackie z informatyki na Uniwersytecie Łódzkim. Opcja zakłada wyrzucanie do kosza niemal 2 lat z życia, pomimo tego, że zostało mi niecałe 15 miesięcy do obrony licencjatu. UŁ sam z siebie uczelnią techniczną nie jest (co jest widoczne także w losach absolwentów), a rynek łódzki przy wrocławskim to jednak drugi sort.
-
Pomimo tego, że finanse mnie nie kręcą, a AI stanowi realne zagrożenie dla moich pierwotnych planów zawodowych, pozostać przy aktualnej ścieżce aż do zdobycia tytułu mgr z finansów, gdyż mimo wszystko wygląda to lepiej niż powyższe punkty, tzn. ryzyko zawodowej katastrofy jest wg Was niższe.
Do opcji 1, 2 i 3 naturalnie dokładam ciężką pracę nad samodoskonaleniem i własnymi projektami (którą już rozpocząłem). Z różnych względów studia na Politechnice (Łódzkiej czy Wrocławskiej) wykluczam, tak samo jak opcję z rzuceniem studiów i bezrefleksyjnym udaniem się na bootcamp za jedynie 15k. Kierunki pośrednie między IT a finansami także z różnych względów wykluczam jako pierwszy wybór (więc bardzo proszę, odnoście się do dostępnych opcji, bo wiem co mówię).