Zatrudnianie się przez rekrutera (linkedin)

0

7 lat temu zatrudniłem się jako początkujący fullstack (moja pierwsza praca) i tak jakoś wyszło że już zostałem. Ostatnio jakoś z czystej ciekawości założyłem konto na linkedinie "bo każdy ma", mimo że nie szukam pracy i tak jak się spodziewałem mimo wszystko odezwała się jakaś rektuterka pytając czy czasem nie rozważam zmiany. Spodziewałem się jednak, że po prostu jeżeli odpowiem "tak" to zacznie mi wysyłać wszystkie ogłoszenia jakie się da niczym urząd pracy, byle by z kategorii IT. Ale o dziwo zaproponowała mi konkretną ofertę (w pierwszej wiadomości, bo jeszcze nic nie odpisałem) w konkretnej firmie która odpowiada 100% mojemu techstackowi.

I tu moje pytanie - na ile taka propozycja jest warta skoro wychodzi ona od rekturera (niepracującego w tej firmie, tylko firmy pośredniczącej) a nie samej firmy? Jeżeli bym był zainteresowany to jak przebiegałby dalszy proces rekrutacji? Mam jakkolwiek większe szanse na zatrudnienie dzięki temu że to oni (ona) znalazła mnie niżeli bym sam się zgłosił przez jakiś serwis dla szukających pracy? Czy jeżeli powiem "chętny" to po prostu będzie mi kazać wysłać CV i tyle?

I na ile takie firmy są chętne do zatrudniania przez rektuterów (wiadomo że płacą prowizję)? Czy będzie lepiej/gorzej jeżeli zignoruję rektutera i zgłoszę się sam przez jakiś portal lub bezpośrednio przez ich stronę (ogłoszenie jest publiczne)?

Czy ktoś z was ogólnie szukał pracy (lub praca znalazła jego) przez takiego rekrutera i jakie macie wrażenia? A może z jakiegoś powodu unikać ich jak ognia?

0

Też sie nad tym zastanawiam. Szczególnie, że te oferty leca masowo. Kiedys na piwku ze znajomymi z branży praktycznie o tej samej godzinie wszyscy dostaliśmy tą samą oferte :D

1

To są w ogóle 2 oddzielne tematy: jaka strategie przyjąć na LI oraz czy lepiej aplikować bezpośrednio do firmy czy przez kontraktornie.

  1. Z mojej praktyki wynika, że 99% ofert na LI jest słabych (masówka, dużo legacy, gruszki na wierzbie), czasem (raz na rok?) trafi się jaka perełka (np. napisze do Ciebie bezpośrednio jakiś manager, Facebook albo Google zaprosi Cię na event, rekrutacje). Z reguły warto budować sieć kontaktów na czarną godzinę, na zaczepki można nie odpowiadać. Dopóki jest ciśnienie na rynku, to „rekruterzy” się nie obrażają. Warto dodać, że to nie są „rekruterzy” sensu stricte, tylko zagajacze - oni przeważnie nie wiedza o czym pisza, ale tez nie taka jest ich rola.
  2. Nie każda firma zatrudnia na b2b, czasem po prostu technicznie musi być pośrednik. Pośrednika zdobywasz albo aktywnie aplikując do kontraktorni, albo pasywnie czekając na ofertę na LI. Osobiście wole sam sterować swoją karierą, wiec wybrałem opcje „aktywną”. Wychodzę z założenia, że wartościowi pracodawcy nie musza zagajac na LI, tylko pracownik musi się postarać i tam zaaplikować.
0
  1. Z mojego doświadczenia firmy które potrzebują headhunterów są słabe (mówisz ze ta rekruterka nie pracuje dla docelowej firmy -> w takim razie jej firma została wynajęta jako headhunterzy)
  2. Większych szans nie masz, raczej takie same ;) Ale jednak headhunterom zależy żebyś został zatrudniony (mają od tego spory bonus) więc zdarzało mi się, że dostawałem od takich różne hinty i dość dokładny opis kroków rekrutacji, żebym się mógł dobrze przygotować ;)
  3. Niczego to nie zmieni dla firmy czy jesteś od headhuntera czy z ulicy. Zupełnie inni budżet. Manager który zatrudnia nie ponosi kosztów headhunterów więc dla niego to bez różnicy.
  4. Zdarzało mi się rekrutować z takich ofert i już tego nie robie. Moim zdaniem nie warto, bo zwykle "coś jest nie tak z firmą".
2
Shalom napisał(a):
  1. Z mojego doświadczenia firmy które potrzebują headhunterów są słabe (mówisz ze ta rekruterka nie pracuje dla docelowej firmy -> w takim razie jej firma została wynajęta jako headhunterzy)

To mówisz że google, które też przecież zatrudnia swoich headhunterów i się odzywa na linkedinie jest słabe? ;)

Jeżeli się odezwał do Ciebie pośrednik to bym powiedział że masz większe szanse bo:

  • skoro napisali to jednak (bardzo rzadko no ale) się w miarę wpasowujesz w profil jak sam powiedziałeś
  • jak cię firma końcowa zatrudni to pośrednik obcina % wynagrodzenia więc jak mają możliwość "pchnięcia" twojej aplikacji by cię zatrudnili to na pewno to zrobią
1

Z Google może być inny problem, bo rzeczywiście korzystają z usług zewnętrznej agencji. Moja hipoteza jest taka, że potrzebują urosnąć bardziej niż mogliby to osiągnąć czekając na aplikacje. Być może szukają w ten sposób bardziej doświadczonych inżynierów, którzy z uwagi na dość specyficzny proces rekrutacji, nie aplikują sami z siebie.

0

zdarzało mi się, że dostawałem od takich różne hinty i dość dokładny opis kroków rekrutacji, żebym się mógł dobrze przygotować ;)

Do zooplusa w Krakowie dostałem listę pytań z poprzedniej rekrutacji, na oko 80% się pokryło. Czy takie rzeczy są uczciwe względem tej firmy to nie jestem pewny ;)

0
Charles_Ray napisał(a):

Moja hipoteza jest taka, że potrzebują urosnąć bardziej niż mogliby to osiągnąć czekając na aplikacje. Być może szukają w ten sposób bardziej doświadczonych inżynierów, którzy z uwagi na dość specyficzny proces rekrutacji, nie aplikują sami z siebie.

Ale tak można wytłumaczyć każdą firmę w tym te słabe ;)

null null napisał(a):

Do zooplusa w Krakowie dostałem listę pytań z poprzedniej rekrutacji, na oko 80% się pokryło. Czy takie rzeczy są uczciwe względem tej firmy to nie jestem pewny ;)

Nie jest, ale to jest to co mówiłem masz wypaść jak najlepiej by cię zatrudnili i by kontraktornia mogła odcinać kupony

0
pre55 napisał(a):
  • jak cię firma końcowa zatrudni to pośrednik obcina % wynagrodzenia więc jak mają możliwość "pchnięcia" twojej aplikacji by cię zatrudnili to na pewno to zrobią

Czy ja dobrze rozumiem - jeżeli firmia zatrudnia kogoś za 10k miesięcznie to w rzeczywistości pracodawca płaci np. 12k tylko 2k idzie do pośrednika? Byłem pewien że taki headhunter to jak biuro nieruchomości czyli po prostu jednorazowa prowizja jest płacona przy podpisaniu umowy, a nie że co miesiąc.
Jeżeli jest prawdą co mówisz to na moje pytanie czy lepiej odpowiedzieć pośrednikowi czy zgłosić się osobiście to wychodzi na to że zdecydowanie lepiej osobiście. Skoro pracodawca płaci już i tak i tak więcej to mniejsze szanse dla mnie na podwyżki w przyszłości, bo dla jego konta bankowego nie ma znaczenia czy część tych pieniędzy trafia do mnie czy jakiegoś pośrednika. Pracownik zapyta pracodawcy czy "możemy zwiększyć 10k na 12k" a ten odpowie "płacę już 12k a 14k to za dużo". Słabo

2

Pewnie zależy od firmy ale w większości przypadków nie ma znaczenia czy idziesz przez rekrutera czy bezpośrednio.
Pewnie będzie jakiś procent że lepiej przez rekrutera (bo np zna bezpośrednio managera), pewnie jakiś procent lepiej bezpośrednio, bo to zawsze wychodzi taniej dla firmy.

Co do prowizji, to wszystko zależy od tego jak firma się dogada. Zazwyczaj [1-6]x(miesięcznych pensji)
Więc rekruterzy mają o co walczyć.

Natomiast nie zgodzę się z kolegami żeby nie zwracać uwagę na te oferty. Najlepsze oferty jakie dostawałem w ostatnich 2 latach to były oferty dawane przez zagraniczne firmy rekrutujące do Polskich firm które się właśnie otwierały.

0
nore napisał(a):

Jeżeli jest prawdą co mówisz to na moje pytanie czy lepiej odpowiedzieć pośrednikowi czy zgłosić się osobiście to wychodzi na to że zdecydowanie lepiej osobiście. Skoro pracodawca płaci już i tak i tak więcej to mniejsze szanse dla mnie na podwyżki w przyszłości, bo dla jego konta bankowego nie ma znaczenia czy część tych pieniędzy trafia do mnie czy jakiegoś pośrednika. Pracownik zapyta pracodawcy czy "możemy zwiększyć 10k na 12k" a ten odpowie "płacę już 12k a 14k to za dużo". Słabo

nie do końca, ale najczęściej 'kontraktornie' renegocjują warunki po roku i wtedy też możesz negocjować, ale nie zdarzyło mi się, żeby pracodawca dał komuś identyczną stawkę jak pośrednikowi

1

Nie jestem pewien czy dobrze rozumiem oryginalne pytanie. Ogromna większość ofert, które dostaje się na LinkedIn to konkretne oferty od firm rekruterskich. Rzadko są to oferty bezpośrednie. Po prostu firmy z reguły wolą zapłacić komuś za przeprowadzenie pierwszych etapów rekrutacji i wstępną selekcję niż bawić się w to samemu. Jakiś pracownik będzie musiał być oderwany od swoich obowiązków żeby przeprowadzać rozmowy techniczne z kandydatami. Lepiej więc, żeby ci kandydaci byli już przesiani. Zupełnie normalne zjawisko.

Osobny temat to pośrednicy, który pobierają prowizję. Może być ona jednorazowa lub stała. Z jednej strony de facto zabierają część wynagrodzenia. Z drugiej dają jakąś opiekę, np. znalezienie kolejnego projektu.

Wielokrotnie przechodziłem rekrutacje zaczynające się od znalezienia mnie przez rekrutera na LI, czasem też sam aplikowałem na publikowane ogłoszenia. Nie wydaje mi się żeby któryś z tych sposobów był gorszy. Oczywiście o rekrutacyjnych WTF-ach napisano wiele, ale ja bym tego nie odrzucał. W końcu jak się trafi na etap rekrutacji w firmie docelowej, to tam też spotyka się WTF-y.

1

Warto zwrócić tez uwagę na fakt, że kontraktornia jest zobowiązana do dostarczenia określonej liczby programistów na określony termin (musi zachować ciągłość prac). To daje firmie względne zabezpieczenie (w praktyce różnie to wychodzi, nie każdego się bierze) na wypadek, gdyby ktoś się wykruszył, wtedy pośrednik podstawia nowego kandydata asap.

0

Jak dotąd, raz zmieniłem pracę przystając na ofertę z linkedin, a raz przez ofertę na slacku. Nie ma znaczenia kanał komunikacji jakim się dowiesz o możliwości pracy - podczas dalszych etapów, wszystko powinno być zweryfikowane - zarówno przez firmę, jak i przez ciebie.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1