naukowcy stwierdzili, że być może wirus może być ukryty w naszym ciele przez parę lat i aktywować się potem ze zdwojoną mocą
To już bardziej brzmi jak temat dla Wróżbity Macieja ;) Rozumiem obserwacje tego, co się dzieje obecnie, szybkości rozprzestrzeniania się itp, ale teksty w stylu "coś może gdzieś zostanie, a potem może uderzy i siła będzie 2,84 raza większa niż za pierwszym razem"
jakoś nie brzmią zbyt przekonywująco.
Do mnie argument "no ale na nowotwór umiera 50k ludzi rocznie" nie trafia
A do mnie tak. Bo kwestia jest taka, że inaczej patrzy się na temat, kiedy ktoś bliski właśnie Ci umiera z powodu wyplucia płuc, a inaczej gdy się patrzy globalnie. Te statystyki, które podałeś, wprawdzie procentowo rzeczywiście mają duży wzrost, ale patrząc na ilości bezwzględne to są jakieś ułamki w skali 60-milionowego kraju, jakim sa Włochy. OK, zgadzam się, że jakby nie podejmować środków bezpieczeństwa/prewencji, to ilości by wzrosły, ale nawet jakby to było 100 tysięcy, to nadal starałbym się na to patrzeć globalnie i z należytym dystansem.
To jest tak samo jak z samolotami oraz podróżami samochodem. Codziennie w wypadkach samochodowych giną dziesiątki tysięcy osób w skali świata i na nikim nie robi to wrażenia, ale jak co parę miesięcy walnie jakiś samolot osobowy i pociągnie za sobą 200 osób, to jest wielkie halo i temat numer 1 we wszystkich dziennikach.