Wybory parlamentarne 2019 - na kogo będziecie głosować?

0
Freja Draco napisał(a):
szydlak napisał(a):
Freja Draco napisał(a):

Z najnowszych "osiągnięć" twoich ulubieńców, można przytoczyć projekt ustawy zakazującej edukacji seksualnej

Ale z tego co czytałem to nie jest projekt PISu. Co prawda nie czytałem go dokładnie, ale co Ci się nie podoba w : "Projekt zakłada nowelizację art. 200b Kodeksu karnego. Według proponowanych zmian karze grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch będzie podlegał ten, kto publicznie propaguje lub pochwala podejmowanie przez dzieci obcowania płciowego."

Nie przez dzieci, tylko przez osobę małoletnią czyli kogoś przed 18 rokiem życia.

A co mi się nie podoba? Ano wedle polskiego prawa obcowanie seksualne z osobą 16+ jest w Polsce legalne, więc jak się z kimś takim bzykniesz, to będzie ok, bylebyś później z nim/nią o tym nie rozmawiał i w żadnym razie nie wolno ci używać zabezpieczeń, bo to już będzie przecież edukacja seksualna.

Naprawdę nie widzisz w tym paranoi?

Według tego co przytoczył @Julian_ chodzi o publiczne propagowanie. Czytamy ze zrozumieniem ;)

Nie przez dzieci, tylko przez osobę małoletnią czyli kogoś przed 18 rokiem życia.

Nie widzę różnicy pomiędzy dzieckiem a osobą małoletnią.

0
szydlak napisał(a):

Naprawdę nie widzisz w tym paranoi?

Według tego co przytoczył @Julian_ chodzi o publiczne propagowanie. Czytamy ze zrozumieniem ;)

No ok. Więc w wersji poprawionej: bylebyś tylko nie rozmawiał później z tą osobą o tym na fejsie.

Nie przez dzieci, tylko przez osobę małoletnią czyli kogoś przed 18 rokiem życia.

Nie widzę różnicy pomiędzy dzieckiem a osobą małoletnią.

Ustawodawca jakoś widzi (przynajmniej w innych ustawach).

A tak już bardziej serio. To cały ten zakaz edukacji seksualnej wygląda wręcz jak ustawa mająca na celu ułatwienie życia pedofilom pod pretekstem walki z pedofilią.

0
Freja Draco napisał(a):

A tak już bardziej serio. To cały ten zakaz edukacji seksualnej wygląda wręcz jak ustawa mająca na celu ułatwienie życia pedofilom pod pretekstem walki z pedofilią.

Serio? W którym miejscu te zapisy coś ułatwiają?

3
szydlak napisał(a):
Freja Draco napisał(a):

A tak już bardziej serio. To cały ten zakaz edukacji seksualnej wygląda wręcz jak ustawa mająca na celu ułatwienie życia pedofilom pod pretekstem walki z pedofilią.

Serio? W którym miejscu te zapisy coś ułatwiają?

Choćby w tym, że edukacja seksualna utrudniłaby życie pedofilom, zatem zakaz takiej edukacji je ułatwia.

0
GutekSan napisał(a):

Choćby w tym, że edukacja seksualna utrudniłaby życie pedofilom, zatem zakaz takiej edukacji je ułatwia.

Idealnie pasowałby tu cytat Lema.

Uświadamianie dzieciom zagrożeń to nie to samo co edukacja seksualna.

0

Jestem pełen podziwu dla Kaczyńskiego. Znów rozpętał jakąś gównoburzę o sprawy obyczajowe i niepostrzeżenie przegłosuje coś innego. Lemingi reagują, protestują, tańczą jak im prezes zagra. Właśnie przez to w Polsce rządzi PiS ponieważ opozycja jest cały czas pochłonięta obawą, strachem i paranoją przed tym co zrobi Kaczyński, co odbiera im możliwość jasnego myślenia. Normalni ludzie zajęci swoimi codziennymi sprawami widzą w tv rozwydrzone ryje lewaków, protesty, przepychanki z policją o to kto będzie dzieci uczył o pszczółkach i pukają się w głowę, a w dzień wyborów idą głosować na PiS.

1
GutekSan napisał(a):
szydlak napisał(a):
Freja Draco napisał(a):

A tak już bardziej serio. To cały ten zakaz edukacji seksualnej wygląda wręcz jak ustawa mająca na celu ułatwienie życia pedofilom pod pretekstem walki z pedofilią.

Serio? W którym miejscu te zapisy coś ułatwiają?

Choćby w tym, że edukacja seksualna utrudniłaby życie pedofilom, zatem zakaz takiej edukacji je ułatwia.

To nie jest zaden zakaz edukacjo seksualnej!
To jest zakaz zachecania do czynnosci seksualnej nieletnich.

3
szydlak napisał(a):
GutekSan napisał(a):

Choćby w tym, że edukacja seksualna utrudniłaby życie pedofilom, zatem zakaz takiej edukacji je ułatwia.

Idealnie pasowałby tu cytat Lema.

chyba odnośnie do Ciebie samego

Uświadamianie dzieciom zagrożeń to nie to samo co edukacja seksualna.

Uświadamianie dzieciom zagrożeń seksualnych zawiera się jak najbardziej w edukacji seksualnej. Tak trudno to zrozumieć?

5
Julian_ napisał(a):

To nie jest zaden zakaz edukacjo seksualnej!
To jest zakaz zachecania do czynnosci seksualnej nieletnich.

Naiwny jesteś? Przecież wiadomo, że prowadzenie zajęć z edukacji seksualnej będzie podpadać pod tą ustawę, czego rządzący wcale nie kryją. No bo w końcu każda edukacja w jakimś temacie może zostać uznana za zachęcenie do praktycznego zgłębiania danego tematu. Czy uważasz, że np. nauczanie programowania nie jest formą propagowania programowania jako aktywności?

0
GutekSan napisał(a):

Czy uważasz, że np. nauczanie programowania nie jest formą propagowania programowania jako aktywności?

Jest taka książka ze śmiesznym tytułem "Jak zdobyć bogactwo" autorstwa Felixa Dennisa, przedsiębiorcy i wydawcy takich czasopism jak "PC World" czy "Maxim". Wydawałoby się, że książka będzie zachęcać do bogacenia się, tymczasem autor napisał swego rodzaju antyporadnik i 2/3 książki jest o tym dlaczego prawdopodobnie nie będziesz chciał być bogaty.

0

Zapytajcie o interpretacje prawników (**po jakimś czasie od wejścia ustawiy **jak w końcu będzie wiadomo co ten art. ma oznaczać) oni Wam powiedzą lepiej, znajac literature prawa. Bo będziecie w tej burzy tylko tracić czas. Jest literatura prawa często dostępna, sprawdźcie tam po jakimś czasie, jak już ustawa wejdzie w życie.

wg. mojej subiektywnej opinii nie będziecie w stanie osądzić jak jest, bo często tak jest, że kodeks karny mówi coś bardzo ogólnikowo, a co konkretnie mówi to już trzeba się dowiadywać nie w kodeksie karnym, tylko w literaturze prawa

Edit:
Nie lubie TVN, ale są bezpośrednie cytaty Kaczyńskiego
https://fakty.tvn24.pl/ogladaj-online,60/jaroslaw-kaczynski-ostrzega-przed-seksualizacja-dzieci,974485.html

2
Haskell napisał(a):

Normalni ludzie zajęci swoimi codziennymi sprawami widzą w tv rozwydrzone ryje lewaków, protesty, przepychanki z policją o to kto będzie dzieci uczył o pszczółkach i pukają się w głowę, a w dzień wyborów idą głosować na PiS.

Normalni ludzie? Bardziej pasuje mi tu określenie pożyteczni idioci. Czyli tacy, których nic poza własnym zaściankiem nie interesuje, ani rozmontowywanie demokracji, ani narzucanie własnej ideologii, ani działania szkodliwe dla środowiska. Nie rozumieją, że można protestować o coś więcej niż tylko pieniądze, a wszystkich, którzy to robią, wytrącając ich nieco ze stanu błogiego samozadowolenia, będą nazywać "rozwydrzonymi ryjami".

0
GutekSan napisał(a):

Normalni ludzie? Bardziej pasuje mi tu określenie pożyteczni idioci. Czyli tacy, których nic poza własnym zaściankiem nie interesuje, ani rozmontowywanie demokracji, ani narzucanie własnej ideologii, ani działania szkodliwe dla środowiska. Nie rozumieją, że można protestować o coś więcej niż tylko pieniądze, a wszystkich, którzy to robią, wytrącając ich nieco ze stanu błogiego samozadowolenia, będą nazywać "rozwydrzonymi ryjami".

Słyszałeś o czymś takim jak piramida potrzeb Maslowa? Większość mieszkańców naszego pięknego kraju musiało do niedawna martwić się jak przeżyć do pierwszego, albo skąd wziąć pieniądze na wyprawkę dziecka do szkoły. Oni widzą rozwydrzone mordy oszołomów i tak, to właśnie są "normalni" ludzie, zajęci swoją doczesnością i walką z biedą. Oni mają w du%ie edukację seksualną, sytuację Kurdów czy perspektywę wzrostu średniej temperatury powietrza o 0,5 stopnia Celsjusza. Oni się teraz martwią o to jak najtaniej ogrzać swój dziurawy dom w czasie zimy.

1
szydlak napisał(a):
Freja Draco napisał(a):

A tak już bardziej serio. To cały ten zakaz edukacji seksualnej wygląda wręcz jak ustawa mająca na celu ułatwienie życia pedofilom pod pretekstem walki z pedofilią.

Serio? W którym miejscu te zapisy coś ułatwiają?

Powiedz mi, czy jak będę mówić małoletnim, że:

  1. jeśli będą się bzykać, to powinni się zabezpieczać,
  2. co to w ogóle jest seks i że czasem dorośli mogą chcieć tego od niedorosłych.

To łapię się już na te kilka lat w więzieniu? Tylko ze 100% gwarancją, bo jak nie będę mieć tej stuprocentowej gwarancji, to wolę nie mówić, więc dzieciaki nie będą wiedzieć, więc (odnośnie pkt 2) staną się potencjalnie łatwiejszą ofiarą wszelkiej maści pedofilów.

Czego nie rozumiesz?

A tak BTW, to w świetle drugiej wczorajszej ustawy, to jak będę mówić dzieciakom:
3) co to w ogóle jest seks i że czasem dorośli mogą chcieć tego od niedorosłych, i że czasami to mogą być np. księża.

To łapię się już na dwie wczorajsze ustawy :p

0
Haskell napisał(a):

Słyszałeś o czymś takim jak piramida potrzeb Maslowa? Większość mieszkańców naszego pięknego kraju musiało do niedawna martwić się jak przeżyć do pierwszego, albo skąd wziąć pieniądze na wyprawkę dziecka do szkoły. Oni widzą rozwydrzone mordy oszołomów i tak, to właśnie są "normalni" ludzie, zajęci swoją doczesnością i walką z biedą. Oni mają w du%ie edukację seksualną, sytuację Kurdów czy perspektywę wzrostu średniej temperatury powietrza o 0,5 stopnia Celsjusza. Oni się teraz martwią o to jak najtaniej ogrzać swój dziurawy dom w czasie zimy.

Widzę że mimo bycia Konfederatem potrafisz uderzyć w socjalistyczny ton gdy Ci pasuje :)

Z pewnością jest taka grupa mieszkańców Polski, ale nie większość. Chyba za mocno weszła Ci narracja Szydłowej o "Polsce w ruinie". I nie uważam też, żeby opisywani przez Ciebie ludzie stanowili "normę". Nie jesteśmy jakąś Syrią czy innym Zimbabwe. Żyjemy w Europie XXI w., i większość ludzi nie musi angażować całej swojej energii w przeżycie. Mogą zainteresować się nieco światem i problemami wyższego rzędu. Zwłaszcza, że co bystrzejsi dostrzegają, że problemy dnia codziennego mają swoją przyczynę wyżej.

Faktem jest natomiast, że niektórym rządom zależy właśnie na tym, by ludzie byli takimi lemingami jakich opisujesz - żeby byli zajęci wyłącznie martwieniem się o dziury w ścianach i wyprawkę dla dziecka, i by wtedy nie mieli czasu na przeszkadzanie w procesie utrzymywania ich w takim żałosnym stanie. I jeśli te "rozwydrzone mordy" nie będą protestować, to jesteśmy na dobrej drodze do stania się takim społeczeństwem lemingów.

0
Julian_ napisał(a):

To nie jest zaden zakaz edukacjo seksualnej!
To jest zakaz zachecania do czynnosci seksualnej nieletnich.

Zważywszy na to, że różne prawicowe oszołomy już wielokrotnie powtarzały, iż samo mówienie o sprawach seksu rozbudza w dzieciach zainteresowanie i popycha je ku aktywności seksualnej, nie wątpię jak to "zachęcanie" będzie przez nich interpretowane.

2
GutekSan napisał(a):

Z pewnością jest taka grupa mieszkańców Polski, ale nie większość. Chyba za mocno weszła Ci narracja Szydłowej o "Polsce w ruinie". I nie uważam też, żeby opisywani przez Ciebie ludzie stanowili "normę". Nie jesteśmy jakąś Syrią czy innym Zimbabwe. Żyjemy w Europie XXI w., i większość ludzi nie musi angażować całej swojej energii w przeżycie.

Widzę, że politycy i informatycy 14k są w tym kraju jednak mocno oderwani od rzeczywistych problemów przeciętnego Polaka :p

0
Freja Draco napisał(a):

Zważywszy na to, że różne prawicowe oszołomy już wielokrotnie powtarzały, iż samo mówienie o sprawach seksu rozbudza w dzieciach zainteresowanie i popycha je ku aktywności seksualnej

I na prawdę uważasz, że nie jest to prawda?

1
Freja Draco napisał(a):
GutekSan napisał(a):

Z pewnością jest taka grupa mieszkańców Polski, ale nie większość. Chyba za mocno weszła Ci narracja Szydłowej o "Polsce w ruinie". I nie uważam też, żeby opisywani przez Ciebie ludzie stanowili "normę". Nie jesteśmy jakąś Syrią czy innym Zimbabwe. Żyjemy w Europie XXI w., i większość ludzi nie musi angażować całej swojej energii w przeżycie.

Widzę, że politycy i informatycy 14k są w tym kraju jednak mocno oderwani od rzeczywistych problemów przeciętnego Polaka :p

Problemy dnia codziennego towarzyszą wszystkim, niezależnie od stanu majątkowego. Każdy może sobie wypełnić życie skupiając się wyłącznie na nich. Ale każdy też powinien znaleźć czas na zastanowienie się gdzie leży ich podstawowa przyczyna i jak ją wyeliminować.

Jeśli ktoś ma problem z wyprawką szkolną dla dziecka, to powinien walczyć nie o kasę na tę wyprawkę, tylko o system edukacji na wysokim poziomie, który zapewni dzieciom materiały do nauki.
Jeśli ktoś ma problem z chorobą i nie stać go na leczenie, to powinien walczyć o dobrą darmową służbę zdrowia. Bo ile rząd pieniędzy by mu nie dał, to rynek medyczny te pieniądze z niego wyciągnie.

Przeczytajcie sobie ostatni wywiad Sroczyńskiego:
http://next.gazeta.pl/next/7,151003,25280346,jacyno-czy-ta-czy-inna-partia-my-juz-zostaniemy-panstwem.html

Jest tam właśnie przeanalizowana taka sytuacja. Strategią PISu jest zrobienie "prywatnego państwa dobrobytu". Polega to na tym że zamiast eliminować pewne problemy z życia społecznego, pozostawia je ludziom co najwyżej dając kasę by je sobie sami rozwiązali. W ten sposób ludzie zawsze będą skupiali się tylko na "problemach codziennego człowieka", a nie na poprawieniu życia społeczeństwa jako całości.

1
GutekSan napisał(a):

Problemy dnia codziennego towarzyszą wszystkim, niezależnie od stanu majątkowego. Każdy może sobie wypełnić życie skupiając się wyłącznie na nich. Ale każdy też powinien znaleźć czas na zastanowienie się gdzie leży ich podstawowa przyczyna i jak ją wyeliminować.

Ludzie w Warszawie mają zupełnie inne problemy niż mieszkańcy Wąchocka. Większość mieszkańców Polski zarabia poniżej średniej krajowej i raczej nie skłamię gdy napiszę, że mediana znajduje się gdzie w okolicach 3000zł brutto, co daje około 2000zł na rękę. Tymczasem w Warszawie 2000zł kosztuje 1/5 metra kwadratowego mieszkania...

Jeśli ktoś ma problem z wyprawką szkolną dla dziecka, to powinien walczyć nie o kasę na tę wyprawkę, tylko o system edukacji na wysokim poziomie, który zapewni dzieciom materiały do nauki.

Buahahaha, a ten system edukacji na wysokim poziomie to skąd weźmie pieniądze? Zrozum człowieku, że jeżeli ludzi nie stać na wyprawkę, to nie stać ich również na wysokie podatki, które sfinansują ten system edukacji. Rząd nie ma własnych pieniędzy, on musi je najpierw zabrać ludziom, ew. zaciągnie długi, które kiedyś trzeba będzie spłacić. Polski nie stać na taką edukację i taką służbę zdrowia o której piszesz, ponieważ polski podatnik jest zbyt biedny, żeby to sfinansować.

Żeby ludzi było na to stać i to obojętnie czy zrobisz im socjalistyczną utopię czy wolną amerykankę, Polska jako kraj musi zrobić skok rozwojowy. W tym celu konieczna jest automatyzacja jak największej ilości pracy wykonywanej obecnie siłą ludzkich rąk oraz wzrost efektywności gospodarki. Żeby tego dokonać potrzebne są dobry system edukacji oraz przyjazne środowisko dla przedsiębiorców, szczególnie tych najbardziej innowacyjnych.

0
Haskell napisał(a):

Buahahaha, a ten system edukacji na wysokim poziomie to skąd weźmie pieniądze? Zrozum człowieku, że jeżeli ludzi nie stać na wyprawkę, to nie stać ich również na wysokie podatki, które sfinansują ten system edukacji. Rząd nie ma własnych pieniędzy, on musi je najpierw zabrać ludziom, ew. zaciągnie długi, które kiedyś trzeba będzie spłacić. Polski nie stać na taką edukację i taką służbę zdrowia o której piszesz, ponieważ polski podatnik jest zbyt biedny, żeby to sfinansować.

Prezentujesz myślenie typu: "mamy taki zapieprz, że nie ma czasu taczek naładować". To ty zrozum, że polski podatnik jest biedny między innymi dlatego, że musi sam płacić za coś, co w normalnym kraju miałby darmo.

Czytałem kiedyś na fejsie wpis jakiejś "madki", z którego wynikała podobna konkluzja: "500+ jest dobre, bo rodziców stać na korepetycje. Bo poziom edukacji jest tak niski, że korepetycje są konieczne dla większości dzieci". Tylko, że jakoś dawniej większość dzieci sobie bez korepetycji dawała radę. I nie trzeba być geniuszem, żeby dostrzec że słaba edukacja publiczna jest efektem słabego jej finansowania, które jest z kolei efektem przeniesienia tych pieniędzy właśnie na 500+. Innymi słowy: "zabierzemy wam dobrą edukację, ale damy wam pieniądze, żebyście mogli namiastkę tej edukacji sobie kupić".

Tak samo jest z publiczną służbą zdrowia, która dawniej działała przynajmniej przyzwoicie. Demontuje się ją, dając ochłapy na korzystanie ze służby prywatnej. I tak ze wszystkim. A jeszcze za mojego dzieciństwa obie te rzeczy działały całkiem dobrze za państwowe pieniądze i nie potrzeba było żadnego "skoku rozwojowego". Bo dużo efektywniejsze jest przeznaczanie pewnej dużej kwoty na poprawienie jakiegoś celu grupowego, np. właśnie systemu edukacji czy służby zdrowia, niż podzielenie jej i danie ludziom by spróbowali to samo zrobić samemu na własną rękę - tak to działa, generalnie robienie rzeczy na większą skalę zawsze jest efektywniejsze. Tego że "madki" tego nie rozumieją można by się spodziewać. Ale młody, zdawałoby się inteligentny informatyk, już trochę mniej.

1

@GutekSan: hahahahahaha. Publiczna edukacja jest słaba, m.in. dlatego że jest tam centralne planowanie. Tak naprawde można zwolnić z połowe nauczycieli spokojnie bo szkoła nie ma w założeniach programowych praktycznie żadnych przydatnych przedmiotów. Ja sam uwazam że zaczałem na serio uczyć się dopiero niedawno, robie to za moje pieniądze.
Nikt w szkole nie mówił o tym jak działa ludzka pamięc, jak szukać informacji, jak zarządzac emocjami, jak przekonywac ludzi. Ale wiadomo, najwazniejsze kto wielkim poeta był :D :D :D

0
scibi92 napisał(a):

@GutekSan: hahahahahaha. Publiczna edukacja jest słaba, m.in. dlatego że jest tam centralne planowanie. Tak naprawde można zwolnić z połowe nauczycieli spokojnie bo szkoła nie ma w założeniach programowych praktycznie żadnych przydatnych przedmiotów. Ja sam uwazam że zaczałem na serio uczyć się dopiero niedawno, robie to za moje pieniądze.
Nikt w szkole nie mówił o tym jak działa ludzka pamięc, jak szukać informacji, jak zarządzac emocjami, jak przekonywac ludzi. Ale wiadomo, najwazniejsze kto wielkim poeta był :D :D :D

@scibi92: nie mówię o treści tylko o metodzie.

Jeśli masz za zadanie wykarmić 10 czy 100 ludzi za X kasy, to gotujesz za te pieniądze gar zupy, a nie dzielisz X na 10 czy 100 i dajesz im by się sami nakarmili.

Jeśli masz zadanie opieki nad dziećmi, to organizujesz grupowy system opieki z X kasy, a nie dzielisz tę kasę i dajesz ludziom by sobie znaleźli niańkę.

Jeśli masz zadanie obrony jakiejś społeczności za X kasy, to organizujesz wojsko/policję, a nie dzielisz tę kasę by każdy sobie kupił pistolet (choć w praktyce będzie go stać na procę).

Niezależnie od skali i rodzaju problemu, bo im większa skala, tym takie rozwiązanie może być tylko bardziej efektywne.

Jest to prosta rzecz, której najwyraźniej nie rozumieją ani PISowcy, ani Konfederaci, których łączy to, że z dziwnych powodów hołubią głupi i nieefektywny system, w którym każdy ma samemu walczyć z tymi samymi problemami co inni. Różnica polega tylko na tym, że wg. Konfederatów masz to robić tylko za własne pieniądze, a jak Cię nie stać to zdychaj. A wg PISu jak cię nie stać, to zabierzemy innym.

1
GutekSan napisał(a):

Czytałem kiedyś na fejsie wpis jakiejś "madki", z którego wynikała podobna konkluzja: "500+ jest dobre, bo rodziców stać na korepetycje. Bo poziom edukacji jest tak niski, że korepetycje są konieczne dla większości dzieci". Tylko, że jakoś dawniej większość dzieci sobie bez korepetycji dawała radę.

To że teraz dzieci chodzą na korepetycje a kiedyś nie chodziły nie wynika wcale z poziomu edukacji kiedyś i dziś. Wynika tylko z tego, że mnóstwo rodziców teraz ma obsesję na punkcie wyników dziecka w szkole. Kilkadziesiąt lat temu tych rodziców z obsesją było znacznie mniej i podchodzili do wyników szkolnych z większym dystansem. Także to wysyłanie dzieci na korepetycje nie jest wynikiem obiektywnej konieczności, lecz wynikiem mody.

Bo dużo efektywniejsze jest przeznaczanie pewnej dużej kwoty na poprawienie jakiegoś celu grupowego, np. właśnie systemu edukacji czy służby zdrowia, niż podzielenie jej i danie ludziom by spróbowali to samo zrobić samemu na własną rękę - tak to działa, generalnie robienie rzeczy na większą skalę zawsze jest efektywniejsze.

Może i jest efektywniejsze, ale pod warunkiem że ta jedynie słuszna droga, którą jakiś rządzący wybrał, jest rzeczywiście taka słuszna, jak mu się wydaje. Gdy natomiast pozostawi się ludziom samodzielność, to wybór jednych sprawdzi się w praktyce lepiej, drugich gorzej, jest co porównywać. Jedni ludzie mogą wyciągać wnioski z osiągnięć innych. Coś co w centralnie sterowanym systemie nie ma jak wystąpić, jako że testowana jest wyłącznie jedna droga rozwiązywania jakiegoś problemu, pozostałe są zakazane.

Jeśli masz za zadanie wykarmić 10 czy 100 ludzi za X kasy, to gotujesz za te pieniądze gar zupy, a nie dzielisz X na 10 czy 100 i dajesz im by się sami nakarmili.

Ze 100 ludzi jeden ma uczulenie na jeden składnik, drugi na drugi, trzech kolejnych pomimo że nie mają zdiagnozowanego uczulenia, nienawidzi tej potrawy... Kolektywistyczne rozwiązanie też ma swoje wady, chociaż istotnie - bywa tańsze.

0
scibi92 napisał(a):

A z jakiś dziwnych powodów rakłemowcy nie wiedza że żeby państwo mogło na coś wydac 500 zł musi najpierw zabrac przynajmniej z 550 :)

Pytanie na co wyda te 500 zł.
Jeśli na 500+ , to tak - jest to nieefektywne. Tylko ani ja, ani "rakłemowcy" (których również nie wiem czemu tu wplątujesz, bo już raz się przejechałeś na tym, że próbowałeś mnie z nimi połączyć i Ci nie wyszło) nie chcą dawać tych 500 zł do łapy, tylko budować dobro publiczne.

Ale jeśli od każdego z miliona ludzi zbierze 550 zł., i będzie miało 500 mln. na wydanie, to i tak w efekcie da ludziom dobra, na które sami musieliby wydać 5000 zł.
Tak inwestujesz w tą swoją edukację na wysokim poziomie, ale wróć może do podstaw, czyli do czytania ze zrozumieniem. Może jakiś wielki poeta nie zaszkodzi :D

Winston Churchill moco masakruje @GutekSan

I contend that for a nation to try to tax itself into prosperity is like a man standing in a bucket and trying to lift himself up by the handle.

Argumentum ad verecundiam
Schopenhauer mocno masakruje @scibi92 :D :D

0
Haskell napisał(a):

Buahahaha, a ten system edukacji na wysokim poziomie to skąd weźmie pieniądze? Zrozum człowieku, że jeżeli ludzi nie stać na wyprawkę, to nie stać ich również na wysokie podatki, które sfinansują ten system edukacji. Rząd nie ma własnych pieniędzy, on musi je najpierw zabrać ludziom, ew. zaciągnie długi, które kiedyś trzeba będzie spłacić. Polski nie stać na taką edukację i taką służbę zdrowia o której piszesz, ponieważ polski podatnik jest zbyt biedny, żeby to sfinansować.

Czyli podatnicy mogą płacić podatki na 500+, ale na lepszą edukację nie?

3
GutekSan napisał(a):

To ty zrozum, że polski podatnik jest biedny między innymi dlatego, że musi sam płacić za coś, co w normalnym kraju miałby darmo.

Zadałem proste pytanie, skąd weźmiesz na to pieniądze. Oczywiście nie napisałeś, ponieważ całe neokomusze towarzystwo z Razem i Biedroniem również tego nie mówią, oni tylko pieprzą jak to państwo powinno stanąć na wysokości zadania i zapewnić usługi wysokiej jakości. Problem w tym, że tego nie da się sfinansować, bo nie ma z czego i nie, pieniędzy z 500+ na to nie starczy... 500 złotych to jest ochłap i przesunięcie tych pieniędzy na służbę zdrowia czy edukację nadal nic nie załatwi.

jakoś dawniej większość dzieci sobie bez korepetycji dawała radę.

Pamiętasz co pisałem o piramidzie Maslowa? Ludzie mają teraz więcej pieniędzy niż 10, 20 lat temu, a najlepszą inwestycją jak się jest dziadem bez czegokolwiek jest inwestycja w siebie. W związku z tym ludzie masowo się uczą, doszkalają, próbują podążać za co raz szybciej zmieniającym się rynkiem pracy. W PRL-u były PGR-y i miliony ludzi pasło sobie świnki i krówki. Obecnie PGR-ów nie ma, a ludzie na wsi pozostali, stąd też żeby wyrwać się z tej biedy wyjeżdżają na Zachód lub się uczą, żeby wyjechać na Zachód lub do większego miasta. Ostatnią ważną przyczyną popularności korepetycji jest to, że jaśnie rządzący wymyślili sobie, że dzieci na każdym etapie edukacji będą zdawać egzaminy od których będzie zależało czy dostaną się do dobrej szkoły. Czyli rządzący wprowadzili system w którym ludzie już w wieku dziecięcym muszą ze sobą rywalizować o dobre oceny i lepszą przyszłość, ponieważ jeden zły wynik może ich przyszłość przekreślić.

Tak samo jest z publiczną służbą zdrowia, która dawniej działała przynajmniej przyzwoicie.

Kiedyś to granice były zamknięte i wyjeżdżali tylko donosiciele oraz inni uwikłani w układy z władzą. Po 89 roku już można było wyjechać, ale nadal nie było to takie proste, ponieważ były granice, paszporty, pozwolenia na pracę. Dopiero od 1 maja 2004 granice się otworzyły, co spowodowało masowy exodus, ucieczkę z Polski za chlebem i lepszym jutrem. Na Zachód nie wyjeżdżają wyłącznie hydraulicy, wśród "uciekinierów" są również lekarze i pielęgniarki. Poza tym nie przesadzałbym z tym "przyzwoitym" działaniem, niech tylko przypomnę aferę z Pavulonem albo sprawę doktora G i łapówek... Oczywiście, że służba zdrowia jest niedofinansowana, ale sorry w Polsce nie ma pieniędzy, żeby było lepiej. Da się coś zrobić, ale kosztem czegoś innego i ponownie podkreślam, że 500+ to ochłap, przesunięcie tych pieniędzy nic nie załatwi, ponieważ usługi medyczne są dużo droższe i 500zł więcej w służbie zdrowia nic nie zmieni. Oczywiście będzie trochę lepiej, ale lekarze i pielęgniarki nadal będą wyjeżdżać, ponieważ pensje na Zachodzie nadal będą kilka razy wyższe.

1
Haskell napisał(a):
GutekSan napisał(a):

To ty zrozum, że polski podatnik jest biedny między innymi dlatego, że musi sam płacić za coś, co w normalnym kraju miałby darmo.

Zadałem proste pytanie, skąd weźmiesz na to pieniądze. Oczywiście nie napisałeś, ponieważ całe neokomusze towarzystwo z Razem i Biedroniem również tego nie mówią,

Nie napisałem bo myślałem, że piszę dla inteligentnych ludzi i że to dość jasno wynika z mojej wypowiedzi: chodzi o to by w inny sposób przeznaczać pieniądze, które już są w budżecie. Koszt programu 500+ to 40 mld. zł. To prawie połowa wydatków na edukację. A koszt spełnienia wszystkich żądań nauczycieli to 6 mld. zł. Więc nie pisz, że to ochłap, bo ten "ochłap" rozwiązałby wiele problemów, nawet po uwzględnieniu faktu że część pieniędzy z 500+ wraca do budżetu.

Nie jest prawdą również, że politycy lewicowi nie mówią skąd wziąć pieniądze. Biedroń zaproponował usunięcie finansowanie religii z budżetu - 1,5 mld., likwidację Funduszu Kościelnego i opodatkowanie tacy. W sumie szacuje się, że to dałoby 1,8 mld. A ja się do tego przychylam, to jest tyle ile ostatnio PIS przeznaczył na podwyżki dla nauczycieli.

A jakby tego było mało, przycisnąłbym menedżerów na kontraktach, którzy płacą śmieszne podatki w porównaniu do swoich zarobków, no i programistów na B2B ;)

Pamiętasz co pisałem o piramidzie Maslowa? Ludzie mają teraz więcej pieniędzy niż 10, 20 lat temu, a najlepszą inwestycją jak się jest dziadem bez czegokolwiek jest inwestycja w siebie.

Przed chwilą pisałeś coś, że ludzie są biedni.

Skoro tak się podpierasz piramidą Masłowa, to uzmysłów sobie, że na dole tej piramidy większość potrzeb jest taka sama dla wszystkich ludzi. I chodzi właśnie o to by państwo pomagało zaspokoić te potrzeby, bo to w ogólnym rozrachunku byłoby dużo efektywniejsze niż transfer pieniędzy do ludzi by sami sobie prywatnie te potrzeby zaspokajali. A "inwestycja w siebie" to już są kolejne piętra tej piramidy, różne dla każdego.

1
GutekSan napisał(a):

Nie napisałem bo myślałem, że piszę dla inteligentnych ludzi i że to dość jasno wynika z mojej wypowiedzi.

Nadal g**no napisałeś, ponieważ 500+ to około 1% PKB, a potrzeby są znacznie większe. W przypadku służby zdrowia brakuje około 2% PKB żeby dobić do średniej unijnej. Średniej czyli uwzględniamy Rumunię, Bułgarię czy Litwę... Nawet jak przeznaczymy te 2% więcej, to poziom tej usługi nadal nie będzie taki jak obiecuje Zandberg z Biedroniem. Jak słusznie zauważyłeś po więcej rączki wyciągają również nauczyciele, rolnicy i inni. Nie ma pieniędzy na to, żeby zrealizować tu socjalistyczną utopię, a jeżeli ktoś będzie próbował to skończymy jak Wenezuela.

Nie jest prawdą również, że politycy lewicowi nie mówią skąd wziąć pieniądze. Biedroń zaproponował usunięcie finansowanie religii z budżetu - 1,5 mld., likwidację Funduszu Kościelnego i opodatkowanie tacy. W sumie szacuje się, że to dałoby 1,8 mld. A ja się do tego przychylam, to jest tyle ile ostatnio PIS przeznaczył na podwyżki dla nauczycieli.

To starczy na waciki. Nawet na nauczycieli nie starczy.

A jakby tego było mało, przycisnąłbym menedżerów na kontraktach, którzy płacą śmieszne podatki w porównaniu do swoich zarobków, no i programistów na B2B ;)

Świetny pomysł, niech wyjadą z kraju, a lewacki sen będzie się musiał realizować z pożyczek zagranicznych, póki będą dawać.

Przed chwilą pisałeś coś, że ludzie są biedni.

Bo są, ale są zamożniejsi niż 20 lat temu i stąd mają środki, żeby inwestować w korepetycję i naukę. Poza tym wszystkie dzieci nie korzystają z korepetycji, najbiedniejszych nadal nie stać.

Skoro tak się podpierasz piramidą Masłowa, to uzmysłów sobie, że na dole tej piramidy większość potrzeb jest taka sama dla wszystkich ludzi. I chodzi właśnie o to by państwo pomagało zaspokoić te potrzeby, bo to w ogólnym rozrachunku byłoby dużo efektywniejsze niż transfer pieniędzy do ludzi by sami sobie prywatnie te potrzeby zaspokajali. A "inwestycja w siebie" to już są kolejne piętra tej piramidy, różne dla każdego.

To co piszesz, to taki bełkot, że się czytać nie da. Bogatemu to rybka czy swojego lekarza ma opłaconego przez państwo czy opłaca go z własnej kieszeni. On się nie martwi o pieniądze w taki sposób jak martwią się biedni, których na tego lekarza nie stać. Zatem lewackie państwo nie zaspokoi potrzeb bogatego, bardziej niż on może zrobić to sam, z kolei na zaspokojenie potrzeb biednych nie ma pieniędzy, ponieważ obywatele naszego kraju są zbyt biedni i lewackie państwo nie będzie miało komu zabrać, żeby te usługi na wysokim poziomie zaoferować. Zandberg z Biedroniem nie mają na to kasy i nie znajdą w budżecie, bo ich tam nie ma. Z kolei dalsze podwyższanie podatków skończy się jeszcze większym exodusem ludzi, którzy będą uciekali od tego fiskalnego ucisku. Bogaci zawsze znajdą sposób, żeby ominąć podatki, a biedni wyjadą. Zatem jedyna nadzieja dla Zandberga i Biedronia to zabrać ludziom paszporty i zamknąć w jakiś łagrach żeby nie uciekali, a następnie dowalić 80% podatku do czasu aż lewacki sen skończy się jak zawsze czyli rozlewem krwi, ogromną inflacją i upadkiem systemu.

0

Moim zdaniem sprawy typu jaki powinien być system edukacji, służba zdrowia trudno rozstrzygnąć logicznymi argumentami, ja bym bardziej sugerował się statystykami. Np. w USA służba zdrowia jest w znacznej części prywatna i mimo tego, że są bardzo bogatym krajem to, w ogóle się ten system nie sprawdza, co pokazuje np średnia długość życia w USA.
Głównie nie działa to bodajże dlatego, że bogaci opłacają różne drogie zabiegi, które w porównaniu do ceny w niewielkim stopniu poprawiają ich zdrowie, natomiast biedni nie są w stanie opłacić bardziej podstawowych metod leczenia, które w ich przypadku rzeczywiście zrobiłyby różnice. Więc służba zdrowia powinna być raczej publiczna niż prywatna... moim skromnym zdaniem, bo moja wiedza w tych tematach nie jest zbyt szeroka.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1