ZUS od dochodu. Koniec b2b?

1
czysteskarpety napisał(a):

W Polsce jest nadal kult zapierdolu i kombinowania.
B2B? o tak panie, już przechodzę
Odpowiedzialność całym majątkiem? tak mistrzu biorę na siebie
Rozliczanie i problemy ze skarbówką? też na klatę jak Sasha Grey
Nadgodziny i pracujące soboty? czemu nie, dokładaj więcej o panie
Niskie stawki, minimalne 1600zł? super! miska ryżu starczy
i tak dalej.

Celowo mieszasz:

  • zapierdol z B2B
  • minimalną z B2B

Jedyny punkt, który tak naprawdę jest problemem to właśnie odpowiedzialność całym majątkiem.

2
wartek01 napisał(a):

Celowo mieszasz:

  • zapierdol z B2B
  • minimalną z B2B

Jedyny punkt, który tak naprawdę jest problemem to właśnie odpowiedzialność całym majątkiem.

Nie, pokazuję tok myślenia w tym kraju, a to się wszystko wiąże, bo w IT B2B jest często wymuszane przez rodzimą cebulę, nawet na goowno stawkach, no ale pan wymaga to wszyscy się pokornie zgadzają, potem mamy "biznesmenów" płaczących, że zus 1300zł trza zapłacić :)

5

Tak tylko nieśmiało spytam kiedy waloryzacja kwoty wolnej od podatku i porgów, bo zusiki to waloryzują jak porąbani.

1
durdur napisał(a):

Czyli mogę spac spokojnie? https://www.money.pl/gospodarka/zmiany-w-zus-proporcjonalnosc-skladek-jednak-tylko-dla-najmniejszych-firm-6422984974993537a.html

Generlanie tak to sobie wyobrażałem jak usłyszałem. Proporcjonalnie tylko do pewnego X pułapu dochodu, żeby pani z warzywniaka nie musiala placic 1500 ZUS od dochodu 3000. Powyzej kwoty X juz pelny zus ale stały.

BTW strasznie mnie to irytuje, że wszystkiego w tym Państwie trzeba się domyslać bo jeden powie w wywiadzie jedną rzecz, drugi na wiecu inną a trzeci jeszcze inną. I planuj tu biznes na lata....

0
Koziołek napisał(a):
  • Ukrócenie fikcji, jaką jest w ogromnej części JDG.

Dlaczego nazywasz fikcją rzecz zgodną z prawem?
Gdzieś w prawie jest napisane że na jednoosobowej działalności gospodarczej nie można wykonywać usługi sprzątania?

Nie, że bronię wyzysku, ale nazywajmy rzeczy po imieniu. To jest legalna działalność gospodarcza, a nie żadna fikcja. Przynajmniej w ramach obecnego prawa.

2

@nie100sowny: w dużej ilości przypadków JDG jest zakładana pod presją pracodawcy i ma na celu obejście przepisów prawa pracy. Zatem to nie jest do końca legalne. Jeżeli osoba zatrudniona na podstawie umowy B2B wykonuje pracę, która wyczerpuje znamiona pracy na etacie, to PIP za pośrednictwem sądu pracy ma prawo zamienić jej umowę B2B na UoP, a wszelkie koszty z tym związane m.in. zległe skłądki obciążają pracodawcę.

4
dbCooper napisał(a):

BTW strasznie mnie to irytuje, że wszystkiego w tym Państwie trzeba się domyslać bo jeden powie w wywiadzie jedną rzecz, drugi na wiecu inną a trzeci jeszcze inną. I planuj tu biznes na lata....

Niczego nie trzeba się domyślać, wystarczy czytać ustawy, a nie clickbaitowe teksty w necie i panikować.

nie100sowny napisał(a):

To jest legalna działalność gospodarcza, a nie żadna fikcja. Przynajmniej w ramach obecnego prawa.

Fikcja nie implikuje nielegalności.

1

Zapowiadali kiedyś że do jakiejś kwoty ZUS będzie liczony proporcjonalnie do kwoty dochodu(chyba przy 5000zł płaciło by sie 100% zus'u a jak mniej to proporcjonalnie). Czy to nie to ?

3

Póki co to nie wiadomo nic. Puszczono w mediach informację i rząd patrzy jak duży jest skowyt i na ile mogą wydoić obywateli.

10

To jest sprytna zagrywka Pisu zrobili zamęt z tym zusem od przychodu tylko po to by później się wyjaśniło ,że ryczałt zostanie bez zmiany.
Ludzie odetchną ufff ,część osób pomyśli "ten Pis taki zły nie jest" lub "Jednak nie są na tyle głupi", a przy okazji oswoją się ze wzrostem pensji minimalnej czyli ze wzrostem składem zusowskich.

To jest taka zagrywka psychologiczna, czyli dostajesz najpierw pierwszą złą informacje (pensja minimalna w górę), a za jakiś czas dostajesz drugą jeszcze gorszą informacje (zus od przychodu).
Podświadomość myśli o tej drugiej gorszej informacji a jak się okazuje ,że to fake to przychodzi ulga mimo to ,że pierwsza informacja nadal jest aktualna.
Człowiek zmanipulowany już podświadomie zaakceptował tą pierwszą informacje gdy jego mózg trawił drugą informacje.

Nie pamiętam jak się to fachowo nazywa ,może jest jakiś psycholog co się przebranżawia się wypowie.

3

Po pierwsze, podnoszenie ZUS zostało już zdementowane.

Po drugie...

Oficjalna cena iPhone 11 Pro w wersji 64 GB w Polsce będzie wynosić 5199 zł. Przy założeniu, że przeciętne wynagrodzenie w naszym kraju wg danych GUS za drugi kwartał 2019 roku to 4839 zł brutto (3438 zł netto), statystyczny Polak musiałby przepracować 31,8 dnia, aby pozwolić sobie na zakup tegorocznego flagowego modelu iPhone’a (bez uwzględnienia pozostałych kosztów życia). Jest to o 0,7 dnia mniej w porównaniu z zeszłym rokiem.

**32 dni robocze, proszę nie mylić z dniami kalendarzowymi. Wychodzi około półtora miesiąca pracy a nie jeden miesiąc
**
(cała kasa na iPhone, jedzenie u mamusi, spanie u mamusi, ubranka od mamusi, dojazd do pracy autem i na paliwie mamusi)

Indeks ajfona

0

@BraVolt:
Czy Mógłbyś wytłumaczyć, co ma cena iPhone do tej dyskusji i którą pozycję ta grafika wspiera?

1

https://www.rp.pl/ZUS/309109871-Nowy-system-naliczania-skladek-jak-wycisnac-wyzszy-ZUS-z-przedsiebiorcy.html

Jednak źródła „Rzeczpospolitej" twierdzą, że w Kancelarii Premiera, a także w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej rzeczywiście trwają prace nad zmianami zasad płacenia ZUS przez przedsiębiorców. Do czasu wyborów mają być objęte najściślejszymi klauzulami tajności.

– Obecnie są rozpatrywane trzy scenariusze – zapewnia nasz informator. – Pierwszy zakłada pełne oskładkowanie dochodów z działalności gospodarczej. Jest jednak najmniej prawdopodobny, bo oznaczałby trzykrotne zwiększenie wpłat do ZUS: z obecnych 20 mld zł do przeszło 60 mld – wyjaśnia. I dodaje: – Dwa pozostałe pomysły to wprowadzenie górnego limitu dochodów z działalności, od których byłyby potrącane składki, lub wprowadzenie zryczałtowanej składki ZUS rzędu 2–3 tys. zł miesięcznie dla osób rozliczających się podatkiem liniowym i pełne oskładkowanie dla rozliczających się według skali podatkowej. Wtedy mikroprzedsiębiorcy z niewielkimi dochodami zapłaciliby faktycznie niższe składki, a pozostali dużo więcej niż obecnie.

6

Czy tylko ja uważam, że stracenie nawet kilku tysięcy z przychodu nie jest jakimś kompletnym końcem świata? Ja bardzo dobrze rozumiem, że strata takich pieniędzy nie jest niczym przyjemnym, ale nawet dla mnie, juniora z "dużego miasta" to oznacza co najwyżej wyjście na obiad kilka razy mniej w miesiącu albo wakacje w trochę tańszym hotelu. A różnica w poziomie życia jest w Polsce troche spora. Są wsie, w których nie ma nawet bieżącej wody w domach. Z tej strony to jest troche moralne pytanie w stylu: Czy naprawde mam prawo do tysiąca złotych więcej, kiedy ktoś inny musi przez to żyć jak w XIX wieku?

Może mam trochę inny punkt widzenia niż wszyscy, ale na wejście do branży dostałem stawkę 2x większą niż moja matka, nauczycielka z 30 letnim stażem pracy. Nie odbierajcie tego jak ataku, ale naprawdę chciałbym poznać opinie ludzi którzy tak bardzo atakują te zmiany.

1

Płace w IT w PL i tak są zaniżone, dlatego jest tyle outsourcingu.
Pewnie zatrudnienie na UoP z taka samą stawką netto zabolało by bardziej rodzimą biznes-cebulę niż pracowników, którzy przecież skorzystaliby na urlopach, chorobowych, odpowiedzialności itp.
W innych, bogatszych krajach praca w IT jest w sumie bez sensu, bo tam pensje są bardziej spłaszczone i utrzymasz się nawet z minimalnej robiąc małe nadgodziny, które są dobrze płatne.
U nas IT jest synonimem dobrobytu (jak w Indiach), bo ogólnie jest bieda w kraju.

5

@ItsFine
Przypominam, że dzieci w Afryce głodują. Ile wpłaciłeś w tym roku na ich ratowanie? Dlaczego zamiast tego pojechałeś na wakacje?

Jakość argumentów w tym wątku osiągnęła już poziom odpowiedni do migracji do działu "Flame".

1

Prawda jest taka, że PiS ma sztab socjologów, którym dziękował w TV przy okazji wyników wyborów do europarlamentu i którzy rozgrywają nas jak chcą.

@Tomasz Kollennger słusznie zauważył, że to zagranie psychologiczne i być może o to chodzi

4
Pijany Krawiec napisał(a):

@ItsFine
Przypominam, że dzieci w Afryce głodują. Ile wpłaciłeś w tym roku na ich ratowanie? Dlaczego zamiast tego pojechałeś na wakacje?

Jakość argumentów w tym wątku osiągnęła już poziom odpowiedni do migracji do działu "Flame".

No ten Twój jest tego doskonałym przykładem, klka innych osób również pisze w tym stylu.

Nikt tu nie sugerował dzielenia się całym swoim dochodem z konkretnymi ludźmi, mowa jest o stopniu partycypacji we wspólnych wydatkach.

2

Osoba która płaci linowy im większy ma dochód tym więcej placi. Pit i ZUS od osoby na B2B z faktura 20 k stanowi więcej niz ZUS/PIT od 5000 brutto. A poza tym sądze że podatek dochodowy powinien być zniszczony. poza tym Ty @ItsFine nie rozumiesz niektórych rzeczy. Np. to że przez 20 lat trace 4k więcej to nie znaczy że strace 80k, to może znaczyć że trace 200k, polecam poczytac co to procent składany. Dodatkowo trzeba wziąśc pod uwagę że bogate osoby sa potrzebne, żeby np. dostarczyć kapitał na nowe firmy, bo bez kapitału nie założysz fabryki, ośrodka badawczego, itd. Po co jest giełda czy po co są obligacje?

5

@durdur i @Crowstorm Mają strasznie duży problem żeby zrozumieć, że są różni ludzie którzy mają różne potrzeby. Są rodziny z przychodem 528 złotych na osobę miesięcznie (np. taki jest próg stypendium socjalnego na AGH, więc takie rodziny są i jest ich sporo). Jeśli ktoś zaoferuję im pieniądze dzięki którym będą żyli jak ludzie, to prawdopodobnie zagłosują na tych co pieniądze oferują.

Prosta teoria gier - każdy głosuje na to na czym mu najbardziej zależy. Na tym forum są ludzie, którym pieniędzy nie brakuje, a nawet z oddaniem tego przykładowego 10% macie wielki problem. To jak reagowalibyście gdyby nagle ktoś wam zaoferował 100% podwyżki przychodów miesięcznych?

W waszym interesie jest żeby swoich pieniędzy nie oddawać, to też jestem w stanie zrozumieć. Ale taki kompletny brak zrozumienia, że ktoś może mieć inny punkt widzenia jest przerażający. Szczególnie określenia typu "podludzie"... Ciekawe jaka grupa ludzi w ostatnim wieku korzystała z takich określeń.

@scibi92 Tylko pod warunkiem że te bogate osoby będą inwestować pieniądze np. w jakiś biznes albo akcje. Jak ktoś chowa po skarpetkach albo wydaje wszystko na dobra zagraniczne, to zysk i wzrost jest z tych bogaczy zerowy. Natomiast większy przychód dla klasy niskiej i średniej oznacza, że więcej mogą wydawać na bieżąco. Wyjdą cześciej do restauracji, kupią nowe ubrania, kupią samochód i będą wydawać na paliwo i utrzymanie. W ten sposób będą wspierać lokalne biznesy. Jak nie będzie miał kto wydawać pieniędzy na dobra produkowane przez bogaczy, to ich inwestycje na nic się nie zdadzą.

1
ItsFine napisał(a):

@durdur i @Crowstorm Mają strasznie duży problem żeby zrozumieć, że są różni ludzie którzy mają różne potrzeby. Są rodziny z przychodem 528 złotych na osobę miesięcznie (np. taki jest próg stypendium socjalnego na AGH, więc takie rodziny są i jest ich sporo). Jeśli ktoś zaoferuję im pieniądze dzięki którym będą żyli jak ludzie, to prawdopodobnie zagłosują na tych co pieniądze oferują.

Prosta teoria gier - każdy głosuje na to na czym mu najbardziej zależy. Na tym forum są ludzie, którym pieniędzy nie brakuje, a nawet z oddaniem tego przykładowego 10% macie wielki problem. To jak reagowalibyście gdyby nagle ktoś wam zaoferował 100% podwyżki przychodów miesięcznych?

W waszym interesie jest żeby swoich pieniędzy nie oddawać, to też jestem w stanie zrozumieć. Ale taki kompletny brak zrozumienia, że ktoś może mieć inny punkt widzenia jest przerażający. Szczególnie określenia typu "podludzie"... Ciekawe jaka grupa ludzi w ostatnim wieku korzystała z takich określeń.

@scibi92 Tylko pod warunkiem że te bogate osoby będą inwestować pieniądze np. w jakiś biznes albo akcje. Jak ktoś chowa po skarpetkach albo wydaje wszystko na dobra zagraniczne, to zysk i wzrost jest z tych bogaczy zerowy. Natomiast większy przychód dla klasy niskiej i średniej oznacza, że więcej mogą wydawać na bieżąco. Wyjdą cześciej do restauracji, kupią nowe ubrania, kupią samochód i będą wydawać na paliwo i utrzymanie. W ten sposób będą wspierać lokalne biznesy. Jak nie będzie miał kto wydawać pieniędzy na dobra produkowane przez bogaczy, to ich inwestycje na nic się nie zdadzą.

Stypendium socjalne to najbardziej rakowe stypendium na świecie 3/4 tych ludzi tak na prawdę wyciąga kasę od państwa (dosłownie 70% mojego roku zylo dzieki temu na duzo wyzszym poziomie niz reszta) mimo ze rodzina zarabia duzo więcej mam nadzieje ze to zdechnie i będą tylko stypendia naukowe

0
ItsFine napisał(a):

@scibi92 Tylko pod warunkiem że te bogate osoby będą inwestować pieniądze np. w jakiś biznes albo akcje. Jak ktoś chowa po skarpetkach albo wydaje wszystko na dobra zagraniczne, to zysk i wzrost jest z tych bogaczy zerowy. Natomiast większy przychód dla klasy niskiej i średniej oznacza, że więcej mogą wydawać na bieżąco. Wyjdą cześciej do restauracji, kupią nowe ubrania, kupią samochód i będą wydawać na paliwo i utrzymanie. W ten sposób będą wspierać lokalne biznesy. Jak nie będzie miał kto wydawać pieniędzy na dobra produkowane przez bogaczy, to ich inwestycje na nic się nie zdadzą.

Jak państwo da mi dobre warunki do obracania pieniędzmi czy da mi poczucie bezpieczeństwa to spoko.

Teraz nie daje i jak się da to robię wszystko by zamawiać właśnie dobra zza granicy. Wolę wysłać pieniądze do innego kraju niż napędzać polską patologię, ba, nawet zlikwidowałem lokaty, bo oprocentowanie przy inflacji to jak splunięcie w twarz, więc chociaż podatku od tego też morawiecki nie dostanie.

9
ItsFine napisał(a):

Czy tylko ja uważam, że stracenie nawet kilku tysięcy z przychodu nie jest jakimś kompletnym końcem świata?

Dla mnie nie, gdyż:

  • Na DG ma się de facto promocję podatkową w porównaniu z resztą społeczeństwa. Skoro od wielu lat jest mi lepiej, to liczę się w pewnym momencie, że może przestać być.
  • Generalnie podatki na świecie są wyższe. Tak czy siak nie ma fajnych krajów, w których zapłaciłbym mniejsze podatki (Bułgaria, Rumunia czy Ukraina, no dziękuję).
  • Nie nabieram się na populizmy gościa w muszce.
  • W przeciwieństwie do wielu ludzi nie mam czasu na przegrywanie życia narzekaniem na wszystko.
  • Nie mam problemu z tym, żeby ktoś biedniejszy miał jakąś taryfę ulgową od państwa. Ja sobie po pierwsze radę dam, po drugie żyje mi się całkiem dobrze i lekko w porównaniu z większością ludzi. Nie mam czego zazdrościć biedniejszym od siebie. Nie mam pojęcia, czemu miałbym takim kimś gardzić albo nienawidzić, jak niektórzy członkowie samozwańczej elity programistów.
  • Generalnie wychodzę z założenia, że człowiek jest kowalem swojego losu, więc jeśli się chce więcej zarabiać, to trzeba lepiej pracować, a nie ciągle liczyć na państwo.

To co mnie boli w tym kraju, i w tym rządzie, to to, na co idą pieniądze i jakie są tego konsekwencje, a nie to, ile jest ich zbieranych.

Tak ogólnie, to z rozmów ze znajomymi przedsiębiorcami (takimi, którzy zatrudniają ludzi i startują w przetargach, a nie programistami na B2B), to dla nich też problemem nie są kwoty, tylko czasami prawo, a głównie to jednak znalezienie kompetentnych pracowników.

Z tej strony to jest troche moralne pytanie w stylu: Czy naprawde mam prawo do tysiąca złotych więcej, kiedy ktoś inny musi przez to żyć jak w XIX wieku?

Tak moralnie to chyba mam, bo nie ja jestem przyczyną dla której ten ktoś tak żyje. I jeśli faktycznie wciąż tak jest, to niech się wstydzą politycy, którzy do tego dopuścili nierozsądnym wydawaniem pieniędzy do tej pory.

scibi92 napisał(a):

Osoba która płaci linowy im większy ma dochód tym więcej placi. Pit i ZUS od osoby na B2B z faktura 20 k stanowi więcej niz ZUS/PIT od 5000 brutto.

Nie, nie stanowi. Ten na B2B płaci mniej, i w liczbach względnych, i w wartości pieniądza.

Cały problem rozbija się o tę mityczną sprawiedliwą partycypację we wspólnych wydatkach, a więc i sprawiedliwy system podatkowy. Tyle tylko, że każdy ma inną definicję sprawiedliwości, więc dla jednego sprawiedliwy będzie podatek liniowy, dla innego progresywny, dla innego regresywny, dla innego pogłówny, i właściwie znajdą się argumenty potwierdzające sensowność każdego z tych rozwiązań.
Tyle, że to będzie wyłącznie subiektywna sprawiedliwość - obiektywnie sprawiedliwego podatku dochodowego nie da się wymyślić, więc moim zdaniem w ogóle nie powinno takiego podatku być, bo jest (poza brakiem efektywności i generowaniem zbędnej biurokracji) źródłem wiecznych konfliktów między obywatelami. (A może o to właśnie chodzi władzy?)

PS. Ja tylko mam nadzieję, że nikt z twierdzących, że podatki to kradzież i narzekających na pomysły ich zwiększania przez PiS nie bierze czasem 500+ na dzieci. Byłaby to straszna hipokryzja, no i w sumie paserstwo.

7
somekind napisał(a):

To co mnie boli w tym kraju, i w tym rządzie, to to, na co idą pieniądze i jakie są tego konsekwencje, a nie to, ile jest ich zbieranych.

O, w końcu coś napisałeś sensownego. Ja również nie miałem z tym problemu (podatkami), aż do 2015, zacząłem widzieć kto jest beneficjentem tych pieniędzy, zacząłem widzieć pianę na pysku tych ludzi, chcą jeszcze więcej, kosztem oczywiście tych paskudnych złodziei i oszustów, cwaniaków i lewaków. Od tej pory pluję na każdą złotówkę przelaną państwu z nadzieją, że zarazki na niej zaszkodzą temu, kto ją później dostanie.

Poważnie nie miałbym problemów w pomocy poważnie potrzebującym, których skrzywdził los, ale nie lenistwo czy słabe wybory życiowe. Chętnie płaciłbym wysokie podatki, by polska inwestowała w naukę, technologię, co mogłoby zaprocentować w przyszłości (ale potem i tak wszystko sprzedajemy, ale wynalazca emigruje). Również mógłbym płacić więcej na służbę zdrowia, jeśli nie stałbym później miesiące w kolejce a ludzie by nie umierali z powodu leczenia sposobami sprzed kilkudziesięciu, nastu lat. Chętniej płaciłbym większe podatki, jeśli drogi w mojej kolocy faktycznie by się polepszały. Zamiast tego mam zwężanie ulic, wciąż jeden, zrujnowany pas drogowy, który w godzinach szczytu po prostu stoi, komunikacja miejska przepełniona żulami, bez klimatyzacji i ciągle stoi, nie ma nawet chodnika po którym mógłbym sobie pójść na pieszo, nie wspominając o drodze rowerowej.

Dlaczego więc mam być szczęśliwy, że państwo coś ode mnie bierze, jak niewiele dostaje w zamian, dostają za to ludzie, którzy nadawaliby się jedynie do przywiązania kuli u nogi i zmuszenia do ciężkiej fizycznej pracy dla dobra ogółu.

Co do brania 500+, mi to akurat nie grozi, bo nie ma takiego modelu kobiety kompatybilnego z moją osobowością, ale brałbym 500+ jak porąbany, w końcu odzyskałbym swoje pieniądze. Jeśli jest to hipokryzja to w sumie mam to w pupie, warto być hipokrytą.

3

PS. Ja tylko mam nadzieję, że nikt z twierdzących, że podatki to kradzież i narzekających na pomysły ich zwiększania przez PiS nie bierze czasem 500+ na dzieci. Byłaby to straszna hipokryzja, no i w sumie paserstwo.

Jesli założymy że padatki to kradzież, to co w tym dziwnego że chce odebrać część dochodu jaka została mi zabrana w postaci 500+? Nie widzę w tym żadnej hipokryzji
Swoja droga ja tez miewałem okresy kiedy byłem bardzo biedny i miałem niepewną przyszłość i nigdy nie popierałem jako dorosły człowiek "podatku progresywnego". Dla mnie to byłoby żałosne i nie czułbym się mężczyzną gdybym musiał liczyć że "bogaty" mi się dołoży do czegoś albo że , czułbym jak się ostatni przegryw gdybym z zawiścią chciał opodatkowac tych którzy sobie lepiej radza.A ty @somekind możesz ku chwale sprawiedliwości społecznej rozliczac się podatkiem "progresywnym"
A poza tym sądze że podatki od dochodu/przychodu powinny być zniszczone

1
somekind napisał(a):
ItsFine napisał(a):

Czy tylko ja uważam, że stracenie nawet kilku tysięcy z przychodu nie jest jakimś kompletnym końcem świata?

Dla mnie nie, gdyż:
...

  • Generalnie podatki na świecie są wyższe. Tak czy siak nie ma fajnych krajów, w których zapłaciłbym mniejsze podatki (Bułgaria, Rumunia czy Ukraina, no dziękuję).

Nie zgodzę się. Podatki są wyższe głównie w demorkacjach socjalnych 1 świata, na całym świecie bywa z tym różnie. Mierząc realne opodatkowanie dniem wolności podatkowej okazuje się również, że np bardzo rozwinięte kraje anglosaskie (USA/UK/AUS/NZ/IRL), czy poza tym np. Szwajcaria, Litwa, Estonia mają te podatki % niższe.

  • Nie mam problemu z tym, żeby ktoś biedniejszy miał jakąś taryfę ulgową od państwa. Ja sobie po pierwsze radę dam, po drugie żyje mi się całkiem dobrze i lekko w porównaniu z większością ludzi. Nie mam czego zazdrościć biedniejszym od siebie. Nie mam pojęcia, czemu miałbym takim kimś gardzić albo nienawidzić, jak niektórzy członkowie samozwańczej elity programistów.
  • Generalnie wychodzę z założenia, że człowiek jest kowalem swojego losu, więc jeśli się chce więcej zarabiać, to trzeba lepiej pracować, a nie ciągle liczyć na państwo.

Też nie mam z tym problemu, i nawet są mechanizmy którymi tych bedniejszych można łatwiej wspierać, o których u nas się zapomina - np. kwota wolna od podatku, chociaż to de facto kolejny próg podatku dochodowego, którego fanem nie jestem.

To co mnie boli w tym kraju, i w tym rządzie, to to, na co idą pieniądze i jakie są tego konsekwencje, a nie to, ile jest ich zbieranych.

W punkt. Też nie miałbym nic przeciwko nawet jakiejś drobnej podwyżce podatków, gdyby to szło na "zbożny" cel (drogi, służba zdrowia, jakaś tam ekologia ). U nas rozdaje się pieniądze w celach 100% wyborczych, tylko do grup które są za daną partią i bez opamiętania 13 i 14, 500+ itd. W dodatku jest to kontrproduktywne - bo rozkręcając tym inflacje, to sytuacja budżetówki staje się de facto gorsza (a nigdy dobra nie była). Jeszcze nie dawno rząd dał podwyżki nauczycielom i np. nauczyciel dyplomowany - czyli ten najwyżej w hierarchii nauczycielskiej, będzie teraz zarabiać 3817 zł brutto. Czyli mniej, niż za chwilę będzie minimalna, więc za chwilę będzie kolejny protest nauczycieli.

Tak ogólnie, to z rozmów ze znajomymi przedsiębiorcami (takimi, którzy zatrudniają ludzi i startują w przetargach, a nie programistami na B2B), to dla nich też problemem nie są kwoty, tylko czasami prawo, a głównie to jednak znalezienie kompetentnych pracowników.

To prawda, i może nawet nie tylko samo prawo a stosunek państwowych organów do prawa. Ale to że te kwoty nie bolą dziś, nie znaczy że nie zabolą jutro. Większości moich znajomych przedsiębiorców (nie programistów na b2b czy kontraktorow), którzy zatrudniają 10+ ludzi, opłaca się już bawić w optymalizacje podatkowe, tworzenie jakichś dziwnych tworów prawnych, albo nawet spółek zagranicznych itd więc nie dziwie się, że ich ten zus i pit aż tak nie boli.

scibi92 napisał(a):

Osoba która płaci linowy im większy ma dochód tym więcej placi. Pit i ZUS od osoby na B2B z faktura 20 k stanowi więcej niz ZUS/PIT od 5000 brutto.

Nie, nie stanowi. Ten na B2B płaci mniej, i w liczbach bezwzględnych, i w wartości pieniądza.

To akurat nieprawda.

  • Podatek dochodowy/msc przy takim b2b to ok. 3300 PLN, ZUS ryczałt (bez składki zdrowotnej) 1300 - razem 4600 PLN.
  • UOP 5000 Brutto: (ZUS od pracodawcy około 800(emerytalne, rentowe wypadkowe), zus od pracownika 500, PIT od pracownika ryczałt ok. 380 pln). Razem 1700 PLN.

Tyle, że to będzie wyłącznie subiektywna sprawiedliwość - obiektywnie sprawiedliwego podatku dochodowego nie da się wymyślić, więc moim zdaniem w ogóle nie powinno takiego podatku być, bo jest (poza brakiem efektywności i generowaniem zbędnej biurokracji) źródłem wiecznych konfliktów między obywatelami. (A może o to właśnie chodzi władzy?)

Tu wydaje mi się że jest to pewien mechanizm rozładowywania napięć społecznych. Ktoś zarabia więcej? To go dowalmy dochodowym, najlepiej progresywnym. Moim zdaniem dochodowy jest również bardzo złym podatkiem, możnaby zabierac to samo w VATach, gruntowych, pogłównych etc. Aczkolwiek zaleta jest taka, że podatek dochodowy generuje sam z siebie relatywnie mało biurokracji, w porównaniu np. z VATem.

PS. Ja tylko mam nadzieję, że nikt z twierdzących, że podatki to kradzież i narzekających na pomysły ich zwiększania przez PiS nie bierze czasem 500+ na dzieci. Byłaby to straszna hipokryzja, no i w sumie paserstwo.

Jeśli złodziej ukradnie mi węgiel z mojej piwnicy, a potem będzie go oddawać za darmo i go sobie odbiore, to jest to paserstwo?

8

PS. Ja tylko mam nadzieję, że nikt z twierdzących, że podatki to kradzież i narzekających na pomysły ich zwiększania przez PiS nie bierze czasem 500+ na dzieci. Byłaby to straszna hipokryzja, no i w sumie paserstwo.

W takim razie wg Twojego słownika jestem hipokrytą i paserem.

Nie uważam, że podatki są złe. Zły jest sposób ich wydawania, bo jest to jawne kupowanie sobie głosów.
Biorę 500+, ba biorę nawet 1000+, a podatki płacę znacznie wyższe. Nie ma problemu, mogę nie brać, ale niech to nie wygląda w ten sposób. I wcale nie chodzi mi o "dajcie mi mniejszy podatek o 2000 to nie będę brał 1000". Niech za te podatki, budują elektrownie jądrowe, niech rozwijają jakieś nowe dziedziny nauki itp. Tymczasem jestem rozgoryczony, że pieniądze wydawane są na taki program, który nie przynosi oczekiwanych rezultatów. (a raczej przynosi, sądząc po sondażach wyborczych)

Apel do PiS i obrońców obecnego status quo: Śmiało, zróbcie ulgi podatkowe dla ludzi z ciężką sytuacją, dajcie im kwoty wolne od podatku, dajcie nawet 5000+ samotnym matkom, dajcie renty dla chorych dzieci czy co tam jeszcze. Ile to będzie pieniędzy jak zlikwiduje się 500+. Podpiszę się pod takim referendum jeśli będzie trzeba - niech stracę.

Tymczasem nie godzę się na to, aby osoby, którym się najzwyczajniej w świecie nie chce nic robić, dostawały 500 zł z kieszeni ciężko pracujących podatników i tyle. Dopóki jest tak jak jest, dopóty będę pobierał 1000+, a jak będę miał trzecie dziecko to będę pobierał 1500+ bo w przeciwieństwie do wielu beneficjentów, przynajmniej się do tego interesu dokładam.

3

Państwo może wspomóc najbiedniejszych przez likwidację PIT oraz CIT i składek ZUS (społecznych przynajmniej), deregulację, i ew. jakieś rozsądne zasiłki - może to byc nawet wyższy zasiłek dla bezrobotnych jeśli jest w sensownym formacie. Nalezy tez poprawić jakość edukacji, wprowadzić bon edukacyjny i dokonać deregulalizacji. To co "uczą się" dzieci w szkole to jakiś żart, sposób prowadzenia lekcji to żart. Obawiam się że to jest najważniejsze, bo to świadomość (współ)kształtuje byt, i bez odpowiedniej świadomości ludzie biedni dalej będą biedni

0
Crowstorm napisał(a):

O, w końcu coś napisałeś sensownego.

Ja od początku piszę to samo, tylko niektórzy mogą nie zauważać, bo im zaplute jadem nienawiści oczy nie pozwalają.

zacząłem widzieć kto jest beneficjentem tych pieniędzy, zacząłem widzieć pianę na pysku tych ludzi

A na swoim nie widzisz? Plujesz tu jadem dookoła i określasz innych określeniami, które żadnemu cywilizowanemu człowiekowi na myśl by nie przyszły.

scibi92 napisał(a):

Jesli założymy że padatki to kradzież, to co w tym dziwnego że chce odebrać część dochodu jaka została mi zabrana w postaci 500+? Nie widzę w tym żadnej hipokryzji

No ja bym po prostu nie brał pieniędzy od kogoś, kogo się brzydzę.
A jeśli nie hipokryzja, to przynajmniej całkowita ignorancja ekonomiczna. Bo jeśli ktoś najpierw bierze od rządu pieniądze, a potem narzeka, że rząd chce podnieść podatki, to znaczy, że ten ktoś nie wie, że rząd nie ma własnych pieniędzy.

A ty @somekind możesz ku chwale sprawiedliwości społecznej rozliczac się podatkiem "progresywnym"

A czy ja gdzieś napisałem, że popieram podatek progresywny? Czy ja w ogóle cokolwiek o sprawiedliwości społecznej pisałem? Ja nawet nie wiem co to niby miałoby być i na czym polegać.
Ja pisałem o sprawiedliwym podatku dochodowym, i o tym, że taki nie jest możliwy, więc podatku dochodowego być nie powinno.
W ogóle przemyśl o co Ci w końcu chodzi, bo jeśli jesteś przeciwnikiem podatku dochodowego, a ja piszę, że takiego podatku nie powinno być, po czym Ty mnie atakujesz, to wygląda to mocno dziwnie by nie rzec schizofrenicznie.

Jasnowidz napisał(a):

Nie zgodzę się. Podatki są wyższe głównie w demorkacjach socjalnych 1 świata, na całym świecie bywa z tym różnie. Mierząc realne opodatkowanie dniem wolności podatkowej okazuje się również, że np bardzo rozwinięte kraje anglosaskie (USA/UK/AUS/NZ/IRL), czy poza tym np. Szwajcaria, Litwa, Estonia mają te podatki % niższe.

Możliwe, tu nie będę się sprzeczał, nadmienię jedynie, że pisałem ze swojego punktu widzenia, nie z punktu widzenia średniej. Pisałem też o fajnych krajach - kraje, w których odległość mierzy się stopami, jeździ po złej stronie drogi, a programistów nie stać na zakup mieszkania <30 minut od pracy dla mnie fajne nie są.

Jeszcze nie dawno rząd dał podwyżki nauczycielom i np. nauczyciel dyplomowany - czyli ten najwyżej w hierarchii nauczycielskiej, będzie teraz zarabiać 3817 zł brutto. Czyli mniej, niż za chwilę będzie minimalna, więc za chwilę będzie kolejny protest nauczycieli.

W sumie ciekawe spostrzeżenie. Ciekawe, czy ktoś w tym tzw. rządzie to zauważył. Bo jeśli nie, to będzie niezła wtopa legislacyjna.

To akurat nieprawda.

  • Podatek dochodowy/msc przy takim b2b to ok. 3300 PLN, ZUS ryczałt (bez składki zdrowotnej) 1300 - razem 4600 PLN.
  • UOP 5000 Brutto: (ZUS od pracodawcy około 800(emerytalne, rentowe wypadkowe), zus od pracownika 500, PIT od pracownika ryczałt ok. 380 pln). Razem 1700 PLN.

Prawda, tylko mój błąd. To "bez" mi się tam niepotrzebnie przykleiło, dzięki za czujność. :)

Tu wydaje mi się że jest to pewien mechanizm rozładowywania napięć społecznych.

Bardzo słaby zatem, bo on przecież powoduje powstawanie takich napięć (tyle, że u innych grup ludzi).

Aczkolwiek zaleta jest taka, że podatek dochodowy generuje sam z siebie relatywnie mało biurokracji, w porównaniu np. z VATem.

Moim zdaniem generuje bardzo dużo biurokracji - bo dotyka każdego prawie obywatela, więc jest bardzo wiele zaangażowanych podmiotów i każdy ma swoją dokumentację. Mniej podmiotów płacących podatki to mniej biurokracji.

Berylo napisał(a):

W takim razie wg Twojego słownika jestem hipokrytą i paserem.

To nie do końca mój słownik. ja tylko wyciągam wnioski z definicji podanych przez innych. Jeżeli podatki to kradzież, to branie pieniędzy do tego, kto te podatki zbiera jest paserstwem.
To jest oczywiście bez sensu, ale to dlatego, że bez sensu jest nazywanie podatków kradzieżą. Ogólnie jakby tak nie uprawiać populizmu, trzymać się bardziej definicji i faktów, to łatwiej będzie wtedy o poważną dyskusję.

Nie uważam, że podatki są złe. Zły jest sposób ich wydawania, bo jest to jawne kupowanie sobie głosów.

Bardzo się cieszę, że się zgadzamy.

0 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 0