Mam 31 lat i od dwóch miesięcy jestem szczęśliwym programistą. Ostatnie 4 lata małymi kroczkami do tego dążyłem i w końcu się udało. Bardzo się obawiałem tego jak mi pójdzie w pracy ale jest o wiele lepiej niż mi się wydawało. Przez ten krótki czas udało mi się solidnie wdrożyć w projekt i wszystkie taski robię na bieżąco bez większych problemów. Po code review jeśli coś muszę poprawić to najczęściej są to mało istotne sprawy. Generalnie jestem bardzo zadowolony i pierwszy raz w życiu z chęcią chodzę do pracy. Ale....
Cały czas mnie dręczy ta myśli, że mam tylko średnie wykształcenie. Zanim znalazłem pracę nie miałem tego problemu i byłem pewien, że bez tego mi się uda. Teraz moje myślenie się trochę zmieniło. Mój zespół liczy 7 osób i tylko ja nie ukończyłem żadnej szkoły wyższej. Gdy na linkedin wchodzę na profil mojej firmy to mam wrażenie, że jestem jedyną osobą ze średnim - cała liczy około 80 osób z czego 50 to są developerzy.
Zastanawiam się czy nie warto rozpocząć jakieś studia zaocznie czy może olać to i uczyć się tylko na własną rękę (do tej pory mi to dobrze wychodziło).
Generalnie w pracy idzie mi bardzo dobrze. W zespole mamy studenta (prawie magister), który pracuje tu miesiąc dłużej niż ja i zauważyłem, że w większości przypadków radzi sobie o wiele gorzej ode mnie. Za to na pewno jego wiedza jest bardziej rozbita na więcej technologii, języków programowania, algorytmikę, matematykę itp - tu czuje się trochę gorszy. Boje się też trochę tego, że przez brak wykształcenia dosyć szybko osiągnę próg którego nie będę mógł przeskoczyć.