Nie chcę się wypowiadać technicznie, ale tak na chłopski rozum, z punktu marketingowego "co końcowy użytkownik dostaje" to zaletą chmur miało być chyba to, że dane są wszędzie, więc się nie utracą jak jeden serwer padnie, i w ogóle jak jeden serwer padnie, to drugi przejmie.
Tylko, że ironią jest to, że większość chmur jest pod kontrolą wielkich korporacji, które mogą w każdej chwili wyłączyć dane konto (cenzura polityczna, przypadkowy ban, zakończenie świadczenia usługi, zmiana regulaminu itp.), więc o ile może od strony technicznej chmury są jakoś inaczej rozwiązane niż zwykły serwer (nie chcę już wnikać), to od strony użytkownika zasada jest taka sama - zaufasz jakiejś jednej konkretnej firmie i trzymasz dane na ich serwerach, dopóki ci pozwolą i dopóki sami będą w stanie to robić (czyli dopóki nie nastąpi awaria chmury, bo wtedy nastąpi koniec internetu).
Czyli ta mityczna "chmura" to dzisiaj taki single point of failure trochę, jak na ironię. Ufając chmurze musisz po prostu zaufać jakiejś wielkiej korporacji, która będzie trzymała twoje dane gdzieś i mieć nadzieję, że nie dostaniesz bana, ani nie zmienią regulaminu w przyszłości itp.