Ze szpitala do programowania

2

Uszanowanko!

Wiem, że już niejeden podobny temat tutaj powstał, ale chciałbym uzyskać jakąś spersonalizowaną opinię, czy moje wysiłki mają sens.
Kończyłem biologię. Od paru lat pracuję w laboratorium szpitalnym i nie widzę perspektyw rozwoju w tej branży. Chcialbym przejść do IT. Trochę poczytałem forum i zauważyłem, że opinie o samoukach i bootcampowcach są niskie/pogardliwe. Od kilku tygodni uczę się Pythona z kursu na Udemy, uczę się tworzyć funkcje, klasy, piszę proste gierki typu kółko i krzyżyk czy blackjack.
Nie liczę na kokosy. W mojej obecnej branży nie mogę liczyć na więcej niż 3.5k. Staram się samodzielnie rozwiązywać problemy i eksplorować możliwości języka. Wiem, że miesiące i lata pewnie miną zanim coś przydatnego będę potrafił. Generalnie, pisanie kodu sprawia mi frajdę.
Pytanie mam takie: czy osoba taka jak ja jest skazana na radosną grafomanię do szuflady czy, powiedzmy, po roku, dwóch codziennego męczenia kodu miałbym szanse na jakiś staż?

Przepraszam za wałkowanie tego samego tematu po raz kolejny!

1

Masz szansę.

0

Nie wiem po co dalej pchacie się w programowanie. Junior front-end Warszawa - 550 osób na miejsce a wy dalej uczycie się programowania. Branża IT upada, musicie to w końcu zrozumieć

2

Pewnie że masz szansę. Dodam, że jeżeli codziennie coś ciekawego porobisz to nawet nie czekałbym roku. Po jakimś rozsądnym czasie, może paru miesiącach, posłałbym CV i zobaczył jak wygląda reakcja i rynek. Jeśli 0 odzewu to znów za parę miesięcy. I w międzyczasie poprosiłbym np tu o sprawdzenie CV, czy brak odzewu nie wynika z kiepskiego CV.
Pochodzenie na rozmowy wiele da.

Jeżeli mówimy o stażu, to nie czekałbym długo. Pozycje juniorskie to już ciut głębsza woda, ale warto próbować.

Pamiętaj, że nawet parę miesiący siedzenia i nic nie robienia u Janusza daję Ci duuużą przewagę nad kimś bez doświadczenia. Więc warto się zaczepić prawie gdziekolwiek i w najgorszym wypadku uciekać po pół roku.

7

Hej!

Napiszę Ci jak najbardziej szczerze: oczywiście, że masz szanse i tylko od Ciebie (i nieco szczęścia, kontaktów, przypadku) zależy czy i jak szybko znajdziesz pracę jako programista ;) Co musisz robić:

  1. Dalej się uczyć kodować. Skoro uczysz się Pythona to nie poprzestawaj na samej składni języka, ale ogarnij dobrze Pythona3 (+ różnice z Pythonem2, który pomału odchodzi do lamusa), dodatkowe często używane biblioteki (np. requests, beautifulSoap etc.), pip, virtualenv, jakiś web framework (flask, django), dobre IDE (Pycharm) i trzymaj się standardów pisania (PEP8), unit testy (unittest)
  2. Nie zniechęcaj się - nic nie przychodzi w życiu łatwo, tylko krok po kroku rób swoje i bądź cierpliwy
  3. Wstawiaj nowe apki na GitHuba, ale nie kolejny setny "TODO list" app, jakie są na bootcampach (same w sobie nie są złe, ale chodzi o to, by nie przepisywać za prowadzącym kurs jak małpa i tyle umiesz, co skopiujesz i wkleisz)
  4. Pracuj nad swoim charakterem - wierz mi, ale w dzisiejszych czasach to jest naprawdę ważne, by można się było z kimś w pracy dogadać. Wielu ludzi uważa siebie za bogów programowania, a ma charakter prima balleriny. Najlepsi są skromni i gotowi dzielić swoją wiedzą :)

Powodzenia :)

1

Ostatnio widzę, że wokół mnie dużo osób, które się przebranżowiło zostało zatrudnionych. Z bardzo różnych branż - sprzedaż detaliczna / marketing / medycyna - więc imo jak się przyłożysz to czemu nie.

6
jerro napisał(a):

zauważyłem, że opinie o samoukach i bootcampowcach są niskie/pogardliwe.

Pierwsze słyszę. Sam jestem samoukiem i trochę innych stałych bywalców też.

Edit: opnie o bootcampowiczach też nie są negatywne (popatrz na ten wątek). Jedynie bootcampy są oceniane negatywnie, jako sposób wyciągania kasy i mało efektywna metoda nauki.

3
MarekR22 napisał(a):
jerro napisał(a):

zauważyłem, że opinie o samoukach i bootcampowcach są niskie/pogardliwe.

Pierwsze słyszę. Sam jestem samoukiem i trochę innych stałych bywalców też.

Ja myślę, że najlepsi to często samouki. Jeśli byli na studiach to zaczęli lata wcześniej. :)

4

Napisze Ci z wlasnego doswiadczenia.

Programowanie musisz polubic, musisz chciec cos stworzyc. NIE dla kasy, NIE dla kariery, ale dla czystej satysfkacji, ze cos stowrzyles i DZIALA. Uczac sie z mysla o kasie nigdy nie bedziesz dobrym programista, ba.. Bardzo szybko sie zniechecisz, bo nic Ci w glowie nie bedzie zostawac.

Najwazniejsze to zaczac i wyrobic sobie dobre nawyki. Jest multum tutoriali, wystarcza tylko checi. Zanim wybierzesz jakis jezyk w ktorym chcialbys sie rozwijac to tez minie troche czasu - Musisz sprobowac kilku i zdecydowac, ktory Ci pasuje. NIE ma gorszych i lepszych jezykow, jesli jestes w czyms dobry to zawsze bedziesz mial z tego pieniadz.

Nie zniechecaj sie jesli czegos nie umiesz, wszystko przyjdzie z czasem. Robienie maratonow po xh dziennie tez nie jest dobrym rozwiazaniem. Sam swojego czasu tyle siedzialem tworzac wlasne projekty. Ma to swoje plusy, jednak lepiej robic to z glowa.

Podsumowujac - najwazniejsze sa checi.

P.S Sam jestem samoukiem i nie widze powodu, dlaczego mial bym byc gorszy od kogos po studiach ? Znam multum osob po studiach scislych, ktorych poziom jest po prostu mierny. Studia pomagaja, daja podstawy, ale nie zrobia z Ciebie programisty. Szkoda, ze mnostwo ludzi nadal propaguje tego typu demagogie.

1

Przebranżawiający się samouk, najczęściej tylko z maturą, po tutorialach Udemy albo bootcampie, wysyłający 50 CV do korporacji na cierpiące na olbrzymie braki kadrowe stanowiska programistów w szeroko reklamowanym w mass mediach języku Java-Spring ;) zostanie potraktowany 50 razy z buta.
Tak są nastawieni rekruterzy w korporacjach i w firmach headhunterskich.

Nie ma korelacji między juniorem samoukiem sprzed lat i obecnym. Inne czasy, inne okoliczności, inne warunki startu.

0

Własny github, wrzucaj do oceny na forum. Nie obrażaj się na wskazówki. Jak podlapiesz jakiś poziom to chodź na rozmowy i zgarnij feedback od rekruterow. Zobaczysz czy w ogóle cię to cieszy;p

2

opinie o samoukach i bootcampowcach są niskie/pogardliwe

O bootcampowcach tak, o samoukach nie

11

Żebyśmy mieli jasność co ktoś rozumie przez samouka. Kiedyś samouk to był ktoś kogo informatyka zwyczajnie interesowała i często w wieku 10 czy 12 lat już cośtam próbował robić. Trochę jak z ludźmi którzy lubią sobie dłubać w samochodzie. To co niektórzy dziś uważają za samouka to jest ktoś kto chce szybko wskoczyć w IT ale żal mu na bootcamp. Jedno z drugim ma niewiele wspólnego.

5

Dla mnie samouk to ewidentnie człowiek, który się tym jara od dziecka, który swój wolny czas poświęcał na siedzenie przed kompem, a fakt, że coś się kompiluje i wyświetla na ekranie był bardziej podniecający niż piersi koleżanek z klasy ;)

Totalnie nie zgadzam się na określanie jako samouka kogoś, kto rzucił pracę w księgowości albo spedycji, przez kilka tygodni oglądał jakieś tutoriale na YT i teraz się uważa za wyszkolonego we własnym zakresie programistę-samouka.

2

Zgadzam się z @cerrato i @Shalom. Myślę, że mogę być tego dobrym przykładem. Nakodzę coś w htmlu, js, php, sql, pascalu, podstaw programowania nauczyłem się z notatek rodzicielki, która robiła zaocznie technika informatyka xD a kiedy z komputera wydobył się dźwięk zaprogramowany w turbo pascalu wszyscy kumple z grupy dyskusyjnej wiedzieli (oczywiście po przepalonych 2 impulsach z TPSA :P ). Dłubie sobie do dzisiaj ale czy mógłbym pracować komercyjnie? Wątpie;)

1

@karpov: a moim zdaniem właśnie Ty byś się bardziej nadawał na człowieka komercyjnego, niż ktoś po przyspieszonym kursie, kto tego nie czuje, nie intresuje się, nie ma pasji, a jedynie widzi możliwość w miarę łatwego zarobienia nie najgorszej kasy. Skoro oni mogą robić komercyjnie, to czemu Ty (po jakimś doszkoleniu/nabyciu wprawy) byś miał sobie nie dać rady?

2

Przypominają mi się te czasy kiedy to jako samouk zaczynałem kiedyś w elektronice i dłubałem a potem realizowałem jakieś proste wzmacniacze na tranzystorach, zasilacze stabilizowane, generatory, bazując na wiedzy którą znalazłem w wielu książkach, które można było wypożyczyć ze szkolnej biblioteki a także na czasopismach. A potem na jakiejś rozmowie o pracę miałem pytanie czy jestem w stanie naprawić np. DVD (i niby skąd miałem zdobyć taką wiedzę???).
W innej było np. czy byłbym wstanie zaprojektować sterowanik i układ zasilania do silnika w samochodzie z bezpośrednim wtryskiem paliwa. Realizacja popierdółek w elektronice na tranzystorach, co też miało i odbicie podczas realizacji pracy magisterskiej, gdzie realizacja mikrowoltomierza napięcia stałego na tranzystorach nie wchodziła nawet w grę a koledzy ze studiów sugerowali nawet żeby zrealizować to na procku. A wtedy to nawet nie mieliśmy zajęć na żadnym ATMEGA tylko na słynnym 8051 realizując proste ćwiczenia.

Przypominają mi się również czasy kiedy to zaczynałem z programowaniem, od Pascala, najpierw Turbo Pascal, potem FPC i wreszcie DELPHI a później Lazarus. I też takie popierdółki, chociaż później nawet udało mi się zrealizować dość ciekawe programy np. odtwarzacz mp3 z 31 pasmowym equalizerem, Loudness, inteligentny system Shuffle (propozycje odtwarzania tego co słucham częściej) a później jakieś programy typu CRM.

Dziś mamy o wiele lepszy i łatwiejszy dostęp do wiedzy. Tylko co z tego, kiedy ucząc się samemu można co najwyżej dojść do określonego tylko poziomu? Bo nawet realizacja własnego odtwarzacza mp3 na standardowych kontrolkach Lazarusa to jednak nie to samo co realizacja Winampa czy AIMP, choćby nie wiem jakie były funkcjonalności. Mam nadzieję że wiadomo w czym jest problem. Raz że dostęp do odpowiedniej wiedzy, dwa że nigdy nie będzie to to samo czego można się nauczyć w komercyjnej pracy a trzecia sprawa to kwestia zaufania do samouków.

1

Czytając ten wątek muszę przestać mówić, że jestem samoukiem a zacząć nazywać siebie... no właśnie jak? Pluralsightouk, Udemouk?
Wydaje mi się że mylicie pojęcie pasjonata z samoukiem. Oczywiście jedno drugiego nie wyklucza. PWN mówi "samouk «osoba kształcąca się samodzielnie, bez pomocy nauczyciela»"

Chociaż po chwili refleksji przecież, żeby być pasjonatem nie trzeba mieć pasji w wieku 12 lat :)

Wydaje mi się, że nadal będę mówił o sobie samouk. Przez rok codziennie uczyłem się coś tam kodzić łącząc to ze studiami AiR. Aktualnie jestem szczęśliwym Juniorem z ponad rocznym doświadczeniem. Nadal mnóstwo nauki przede mną, którą będę często przyswajał ucząc się sam - więc według mnie jestem samoukiem - przynajmniej według mojej definicji.

2

Dziś mamy o wiele lepszy i łatwiejszy dostęp do wiedzy. Tylko co z tego, kiedy ucząc się samemu można co najwyżej dojść do określonego tylko poziomu? Bo nawet realizacja własnego odtwarzacza mp3 na standardowych kontrolkach Lazarusa to jednak nie to samo co realizacja Winampa czy AIMP,

Zawsze można zacząć od odtwarzacza mp3 na standardowych kontrolkach, a potem to rozwinąć, napisać własne kontrolki, może przepisać od nowa. Można też przejrzeć istniejące implementacje odtwarzaczy open source'owych, w poszukiwaniu inspiracji. Przecież pojedynczy ludzie też tworzą rozbudowany software, tylko wiadomo, że coś rozbudowanego czy trudnego zajmuje więcej czasu.

1

U mnie w zespole pracuje kobieta junior frontend developer w react, przebranżowiła się, była na bootcampie. Jest z nami juz kilka miesiecy, no niby realizuje taski, ale ciagle pyta o cos senior developera, po kilka razy dziennie, on lubi tlumaczyc wiec mu to nie przeszkadza, jak porownuje do innych frontend developerow w zespole to jest najslabsza, opornie jej idzie nauka........

0

@wiewiorek: pytanie, czy da dziewczyna jest najsłabsza bo jest dziewczyną, bo jest tylko po bootcampie czy po prostu jest średnio rozgarnięta?

4
wiewiorek napisał(a):

U mnie w zespole pracuje kobieta junior frontend developer w react, przebranżowiła się, była na bootcampie. Jest z nami juz kilka miesiecy, no niby realizuje taski, ale ciagle pyta o cos senior developera, po kilka razy dziennie, on lubi tlumaczyc wiec mu to nie przeszkadza, jak porownuje do innych frontend developerow w zespole to jest najslabsza, opornie jej idzie nauka........

Zależy o co pyta. Junior ma to do siebie, ze tak brzydko powiem, g**no jeszcze wie i się uczy. I ja bym raczej był zadowolony, że dziewczyna się pyta, gdy ma problem. Lepiej żeby się pytała, niż siedziała 2 dni i nic w tym czasie nie zrobiła.

1

Każdy dobry programista to samouk. Tego nie da się nauczyć na uczelni czy na kursie.

1

Zależy o co pyta. Junior ma to do siebie, ze tak brzydko powiem, g**no jeszcze wie i się uczy. I ja bym raczej był zadowolony, że dziewczyna się pyta, gdy ma problem.

No jak dla mnie to zależy w czym ma problem. Bo jak pyta o pierdoły których znalezienie zajmuje 5 minut to raczej nie rokuje za dobrze.

Ja np jestem po przebranżowieniu i zawsze stawiałem na samodzielne próby rozwiązywania problemów na jakie natrafiałem. Tyle, że jestem uparty i lubię to co robię.

1
LukeJL napisał(a):

Zawsze można zacząć od odtwarzacza mp3 na standardowych kontrolkach, a potem to rozwinąć, napisać własne kontrolki, może przepisać od nowa.

Bardzo duża ilość pracy za którą nikt Ci nie zapłaci i to jest podstawowy problem. A to może zdemotywować, chyba że odtwarzacz mp3 robisz też dla siebie i tego chcesz używać ale i tak słabo to widzę (możliwe że i tak porzucisz projekt uznając że nie jest to warte dalszych wysiłków). Na desktop to już obecnie słaby pomysł, lepiej na smartfony czyli Android a zatem JAVA albo Kotlin i zabawy w Android Studio.

0

Ile czasu na dobę programista spędza pracując i czy można pracować np. na pół etatu lub kilka miesięcy w roku, czy bez zaangażowania w programowanie w pełni się nie obędzie?

Programowanie liznęłam na studiach z matematyki (spodobało się), do specjalisty dłuuga droga. Pracuję (lubię swoją pracę, umowę mam na czas nieokreślony), ale przydałoby się trochę dorobić, o ile głębsze poznawanie tematu cięgle by sprawiało mi frajdę, w przeciwnym razie bym się w to nie pchała.

0

czy można pracować np. na pół etatu lub kilka miesięcy w roku,

Można ale nie na tym poziomie. Ofert na pół etatu jest bardzo mało, a opcje full remote i dla kontraktorów/konsultantów to zwykle oferty dla ludzi z dużym doświadczeniem bo innych się tak zatrudniać nie opłaca. Jest sporo ofert (przynajmniej ja takie dostaje) na konsultanta na 3-6 miesięcy, ale wtedy wiadomo że to jest pozycja szambonurek, wchodzisz do jakiegoś projektu chylącego się ku upadkowi i masz w te 3-6 miesięcy postawić to na nogi.

czy bez zaangażowania w programowanie w pełni się nie obędzie?

To jest inna kwestia -> informatyka się cały czas zmienia. Są nowe języki, nowe biblioteki, nowe technologie. Da sie wkręcic do dużego korpo na wiele lat bez potrzeby nauki nowych rzeczy, ale zmiana pracy może być potem trudna bo świat idzie do przodu.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1