Zmiana pracy jedyną szansą na sensowną podwyżkę?

5

Też macie podobne doświadczenia?

Gdybym ciągle pracował w tej samej firmie to zarabiałbym teraz przynajmniej o połowę mniej niż zarabiam.
Czy w tym kraju musi być tak że trzeba zmieniać robotę za każdym razem kiedy chcę się podwyżkę większą niż 10%? Zawsze jest jakiś argument, a bo jesteś za wolny, a bo za rok pogadamy, a bo nie angażujesz się, a bo zapomniałeś cośtam, a bo coś tam innego. Ale jakimś cudem podczas zmiany roboty zawsze udawało mi się utargować minimum 30% więcej. A potem płacz: ale jak to odchodzisz? Przecież taka dobra firma, taki dobry projekt, przecież mamy owocowe środy, piłkarzyki(na które nie masz czasu).

W jednej firmie siedziałem 3 lata, zależało mi na projekcie, starałem się jak się dało. Ale z perspektywy czasu żałuję, że siedziałem tam aż 3 lata bo pewnie byłbym sumarycznie 50k do przodu gdybym siedział tam krócej o dwa lata.

Ale już koniec, teraz mam taką zasadę siedzę max 1.5 roku i zmiana roboty. Wam też polecam tak robić.
Wiem że traci na tym pracodawca bo wyszkolenie pracownika trochę trwa, tracę też ja bo zmiana jest stresująca i czasem szkoda opuszczać ciekawy projekt i fajny zespół. No ale takie są realia i pracuje się po to żeby ZARABIAĆ jak najwięcej się da. Częsta zmiana roboty chyba jedyny sposób żeby zarabiać rynkowo.

3
  1. Tak
  2. Ewentualnie sama "groźba" rzucenia papierami też pomaga, przynajmniej czasowo.
0

I pracy i miasta.

Groźba rzucenia papierami? Chcesz zmienić pracę to po prostu to zrób bez opowiadania co masz zamiar zrobisz jak nie dostaniesz podwyżki

Z opowiadaniem o rzucaniu papierami kojarzy mi się tekst tego kawałka Pussycat Dolls

1

Tak; sensowna podwyżka to zmiana pracy.
Ale w każdej nowej pracy będziesz się czuł jak najemnik, dobrze opłacony najemnik.
Jak chcesz robić to co kochasz i za zupełnie inne pieniądze - idź w swój biznes.

1

"problemem" (albo zaletą) pracy programisty jest to, że wartość rynkowa rośnie szybciej niż pensje pojedynczej firmy. Swoją drogą z czego to wynika - może nie ma w tym nic dziwnego a bierze się po prostu z tego, że firm na rynku jest dużo i na ileś firm zawsze znajdzie się firma, która będzie w stanie zapłacić o wiele więcej? Natomiast jak jesteś w jednej konkretnej firmie, to firma ma jakiś konkretny budżet na programistów i dlatego ciężko uzyskać znaczną podwyżkę?

Czyli może to normalne? Jesteś na pewnym etapie kariery, zatrudniasz się w firmie X za określoną pensję, która w danym momencie jest dobrym dealem. Potem jednak twoje umiejętności wzrastają i "wyrastasz z firmy", i musisz szukać innej, którą da więcej. A firm jest dużo na rynku i któraś się zgodzi.

No ale takie są realia i pracuje się po to żeby ZARABIAĆ jak najwięcej się da.

Nie. Pracuje się (dla kogoś) nie po to, żeby zarabiac jak najwięcej się da, tylko po to, żeby mieć stabilność finansową. Żeby zarabiać jak najwięcej się da, to trzeba byłoby własny biznes stworzyć (ew. markę osobistą - jak znani piłkarze czy aktorzy) - tylko, że jest to trudne, niepewne, wymagające długotrwałej pracy - więc dlatego większość ludzi pracuje dla kogoś za mniejsze lub większe ochłapy (ale zyskując stabilność, to że te pieniądze będą co miesiąc wpływać na konto). Rzadko słyszałem, żeby programista na etacie zarabiał "jak najwięcej się da" (czyli ile? 50 tysięcy miesięcznie? 100 tysięcy? Niektórzy i więcej zarabiają mając nie takie wcale duże biznesy)

5

Firmy nie lubią dawać podwyżek, bo nie wierzą, że ktoś odejdzie. Z ostatniego dłuższego projektu jak dałem wypowiedzenie dostałem propozycję, że może za miesiąc będą wiedzieli czy dadzą mi po 14 miesiącach podwyżkę 10% gdy ja już miałem dogadaną nową robotę za podwyżkę 50%. Sami się nie odezwali po roku, chociaż zaznaczałem, że prawdopodobnie odejdę ze względu na kasę, dopiero jak dałem wypowiedzenie to temat podwyżki się pojawił na horyzoncie. Już 5 miesięcy szukają kogoś na moje miejsce od czasu do czasu dostaję zapytanie czy nie chciałbym wrócić :D

Ogólnie na przestrzeni 5 lat miałem do czynienia z 9 firmami (z czego w 3 firmach musiałem składać wypowiedzenie w 1/2 miesiącu), jako developer aplikacji mobilnych mam za cel doprowadzić projekt do końca i wtedy poszukać nowego projektu na nowych warunkach. Dla aplikacji mobilnych najczęściej do 1.5 roku można zrobić wszystko czego by biznes chciał od nowej aplikacji. Zaletą zmian pracy w częstszych cyklach niż 3 lata jest ciągła zmiana środowiska dzięki czemu człowiek może sporo się nauczyć i wyciągać wnioski z podejść tych dobrych i tych złych różnych firm. Dodatkowo moja lista pytań na rekrutacji do potencjalnej nowej firmy ciągle wzrasta :)

3

To zależy. Znam gościa skoczka co jest jak kobieta w ciazy- co 9 miesięcy inna robota z podwyżka. Ja bym go nie zatrudnił ;) Jakoś mam awersje do ludzi co po dilu szukają już czegoś nowego. Sam raczej siedziałem długo w firmach. Jakoś nie przeszkadzało to w rozwoju - wszak w ramach jednej firmy można robic wiele rzeczy. Większości podwyżki dostawałem z inicjatywy pracodawcy - rekord 500% wzrostu na przestrzeni lat względem pierwszej umowy. W Polsce jest problem, że ludzie nie potrafią o kasie rozmawiać i nie rozumieją ze wartość rynkowa != wartości dla firmy. Może być tak ze dobry programista o wartości 10k dla firmy jest wart 6K bo nie dogaduje się z ludźmi i kiepsko realizuje zadania w danej firmie. Może być ze gość z wartością rynkowa 5k dla firmy jest wart 15k. Należy patrzeć nie ze względu na rybek ale ze względu na firmę. Tez po odmowie jak prosiłem o podwyżkę raczej nie uciekałem ale traktowałem to jako feedback.

7

Kasa to jedno, ale firmy tak kłamią podczas rekrutacji, że zwykle po tym niecałym roku już mam ich dość. Nawet nie chodzi o to, że firma jest jakaś tragiczna, ale jak obiecali np pracę zdalną 3 razy w tygodniu, a manager twierdzi, że 2 powinny każdemu wystarczyć, to mi osobiście się odechciewa pracować i zaczynam szukać miejsca, gdzie są w 100% szczerzy. A to, że zwykle się to wiąże z większa kasą (chociaż zdarzało mi się zmieniać pracę na gorzej płatną w zamian za obietnicę fajnego projektu, która oczywiście również była kłamstwem) to miły dodatek.

4

Ty się zgadzam. Jak ktoś nie dotrzymuje ustaleń uciekać jak najszybciej.

1

Nikt nie da ci takiej podwyżki jaką dasz sobie sam. Co do wywodów o własnej firmie - w życiu nie będę w stanie prowadzić we własnej firmie projektów tak ciekawych domenowo i technologicznie, jakie teraz prowadzę jako "najemnik", chociaż oczywiście zarabiać więcej byłbym w stanie.

2

Wszystko zależy od firmy i jakim pracownikiem jesteś. Ja przyszedłem z informacją na koniec miesiąca, że chciałem złożyć wypowiedzenie, chodziło głównie o hajs, ale obecna firma była bardzo spoko i trochę mi było szkoda. Jak się okazało firmie też zależało, żebym został, ustaliliśmy kwotę, którą bym chciał zarabiać i tego samego dnia już miałem potwierdzenie, że dostanę tą kwotę. (z 9k netto na 12k netto UoP) . Niestety takie firmy to rzadkość, pracując w typowym korpo raczej nie ma na to szans.

1

Idź do firmy z zagranicznym kapitałem mówili, to nie będzie problemu z kasą, a teraz nie wiem czy w ogóle dostanę jakąkolwiek podwyżkę... znaleźli sobie tanią siłę roboczą.
Tak więc z mojego doświadczenia wynika, że trzeba zmienić pracę.

1
  1. Tak
  2. Czasem warto zasugerować pracodawcy wystosowanie "wniosku o przyjęcie podwyżki" żeby sprawdzić co można byłoby ugrać
1

Niestety tak natomiast polecam jednak miesiąc/dwa wcześniej porozmawiać o podwyżce żeby potem nie wyjść na osobę, która "szantażuje", a i z samym sobą będziesz czuł się lepiej

5

Czytałem rano ten temat i możliwe, że sztanga spowodowała odpływ krwi z mózgu do mięśni, bo miałem wrażenie, że ktoś zniechęca do zmiany pracy i zachęca do zostania lojalnym wobec firmy bez względu na zarobki i w wolnej chwili chciałem napisać o tym, że nie każdy czytelnik tego forum ma myślenie roszczeniowe i w przypadku wystąpienia problemów między nim i firmą szuka problemów w sobie, a nie w swoim otoczeniu. Teraz nie umiem znaleźć w tym temacie takiej demotywującej wypowiedzi, ale możliwe, że tym razem alkohol spowodował utratę spostrzegawczości. W takiej sytuacji zastanawiając się nad zwolnieniem z powodu swoich niskich zarobków "biedny" programista mógłby wziąć sobie takie opinie do siebie i zostać przy obecnej pracy bez względu na wszystko. Czytając wypowiedzi osób, które zniechęcają do pochopnej decyzji o zmianie pracy w poszukiwaniu lepszych zarobków mógłby popełnić błąd i tkwić w swojej beznadziejnej sytuacji nie zdając sobie sprawy z tego, że osoba dająca takie rady może mieć bardzo dobrą sytuację finansową, więc sam będzie się męczył ze swoją niską pensją bardzo oszczędzając na wydatkach, żeby być w stanie odłożyć np. 500 zł miesięcznie na konto oszczędnościowe, a jeśli ma dobry miesiąc i uda się zaoszczędzić na paliwie, jedzeniu na mieście, alkoholu i rachunkach, to może nawet uda się odłożyć tą graniczną kwotę 1500 zł (nawet nie posiadając żadnego kredytu). Niektórzy muszą zdać sobie sprawę z tego, że mają bardzo dobrą sytuację i podwyżka tylko ją polepszy, ale nie jest niezbędna, a inni muszą zdać sobie sprawę z tego, że zarabiają bardzo mało i pracodawca liczy na to, że nie dowiedzą się o dużo wyższych zarobkach pozostałych członków zespołu i pozostaną lojalni wobec firmy tkwiąc w pracy za bardzo niską pensję (bardzo niską jak na programistę).

1
paxos napisał(a):

Czy w tym kraju musi być tak że trzeba zmieniać robotę za każdym razem kiedy chcę się podwyżkę większą niż 10%?

Bardzo wątpię, żeby to była kwestia kraju.

W jednej firmie siedziałem 3 lata, zależało mi na projekcie, starałem się jak się dało. Ale z perspektywy czasu żałuję, że siedziałem tam aż 3 lata bo pewnie byłbym sumarycznie 50k do przodu gdybym siedział tam krócej o dwa lata.

Ale za to nauczyłeś się, że to nie zawsze dobre podejście i dzięki temu zaoszczędzisz sobie błędu za 100 albo 200k w innej firmie.

Ale już koniec, teraz mam taką zasadę siedzę max 1.5 roku i zmiana roboty. Wam też polecam tak robić.

Też kiedyś miałem taką zasadę. Teraz siedzę ponad 3 lata w jednym miejscu, bo nikt nigdzie nie zapłaci mi więcej za ten sam komfort pracy i liczbę przepracowanych godzin.

No ale takie są realia i pracuje się po to żeby ZARABIAĆ jak najwięcej się da. Częsta zmiana roboty chyba jedyny sposób żeby zarabiać rynkowo.

Problem w tym, że jak dotrzesz do rynkowych zarobków, to częste zmiany już niczego nie dają.

1

fakt na pewnym etapie ciezko przeskoczyc rynkowe max widly, zwlaszcza na UoP ale da sie. Na linkedin rzucalem abstrakcyjne kwoty i w koncu trafilo sie korpo, ktoremu zalezalo na tyle ze sie zgodzili. No ale nie sa to takie szybkie zmiany pracodawcy i latwe jak kiedys, gdy zarabialo sie mniej. Inna sprawa ze zarobki w naszej branzy rosna o wiele szybciej niz podwyzki. I tak doszlo do kuriozalnej sytuacji ze w jednej z firm starzy wyjadacze zarabiali po 13k podczas gdy newjoinersi na jeszcze nizsze stanowisko byli zatrudniani z pensja 15k. Apropos tego co napisal somedev o potraktowaniu niskiej podwyzki jako feedbacku: powiem tylko oczywista oczywistosc - kazdej firmie zalezy zeby dobrego pracownika zatrudnic jak najmniejszym kosztem, a potem dawac mu na tyle niskie podwyzki zeby sie nie wysilic ale na tyle duze zeby nie odszedl z firmy. nie ma co dorabiac ideologii tam gdzie jej nie ma.

0

To ja mam chyba farta, bo u mnie w firmie jest podwyzka co roku.

0

Strasznie smutne to co piszecie. Siedze na razie za granica ale zastanawiam sie nad powrotem, jak widze niektore posty to sie zastanawiam mocniej :P
Zeby nie bylo OT: tutaj (Szwecja, mala firma z duzymi klientami ;) ) podwyzka jest co roku, ile % to zalezy od indywidualnych wynikow. Ja najwiecej "wyciagnalem" 12%. 5-6% to standard.

0
paxos napisał(a):

Też macie podobne doświadczenia?

Jak dotąd każda zmiana pracy to dwukrotny wzrost wynagrodzenia.

Gdybym ciągle pracował w tej samej firmie to zarabiałbym teraz przynajmniej o połowę mniej niż zarabiam.

Niewykluczone. Co firma to inna wydolność finansowa oraz możliwości uzyskania podwyżek. To normalne.

Czy w tym kraju musi być tak że trzeba zmieniać robotę za każdym razem kiedy chcę się podwyżkę większą niż 10%?
Zawsze jest jakiś argument, a bo jesteś za wolny, a bo za rok pogadamy, a bo nie angażujesz się, a bo zapomniałeś cośtam, a bo coś tam innego. Ale jakimś cudem podczas zmiany roboty zawsze udawało mi się utargować minimum 30% więcej.

Moja ostatni podwyżka w aktualnej pracy to coś koło tego. Więc da się w bieżącej nawet. Zależy od okoliczności.

A potem płacz: ale jak to odchodzisz? Przecież taka dobra firma, taki dobry projekt, przecież mamy owocowe środy, piłkarzyki(na które nie masz czasu).

No to jest tekst na poziomie kilkuletniego dziecka.

W jednej firmie siedziałem 3 lata, zależało mi na projekcie, starałem się jak się dało. Ale z perspektywy czasu żałuję, że siedziałem tam aż 3 lata bo pewnie byłbym sumarycznie 50k do przodu gdybym siedział tam krócej o dwa lata.

Zależy jakie masz priorytety - ja siedziałem kilka lat w jednej ale w tym czasie po prostu kolekcjonowałem "staż pracy" bo jednak w branży panuje fetyszyzm "lat doświadczenia komercyjnego", a to w sumie początek tej słynnej kariery w IT po studiach. Wykorzystałem stabilną sytuację finansową (miałem już dobre zarobki) by sobie popodróżować na różne festiwale muzyczne w Europie, bo za czasów studiów ani na to nie miałem czasu ani kasy.

Ale już koniec, teraz mam taką zasadę siedzę max 1.5 roku i zmiana roboty. Wam też polecam tak robić.

Jeśli sprawdza ci się taka strategia - czemu nie.

Wiem że traci na tym pracodawca bo wyszkolenie pracownika trochę trwa, tracę też ja bo zmiana jest stresująca i czasem szkoda opuszczać ciekawy projekt i fajny zespół. No ale takie są realia i pracuje się po to żeby ZARABIAĆ jak najwięcej się da. Częsta zmiana roboty chyba jedyny sposób żeby zarabiać rynkowo.

Są etapy w życiu kiedy człowiek ma znaczące potrzeby finansowe - np. zakup mieszkania/domu. Wtedy będzie miał ciśnienie żeby wyciągać jak najwięcej się da za swoją pracę. W spokojniejszych etapach życia IMHO jednak trudno będzie wysiedzieć dłużej nawet za 100 tysięcy miesięcznie, jeśli czujesz, że marnujesz w tej pracy życie i potencjał.

3
Pijany Krawiec napisał(a):

Według mnie, dobrze zarządzany projekt informatyczny, to taki gdzie łatwo jest wdrożyć nowych ludzi i nie ma osoby, której odejście jest katastrofą. Dlatego firmy powinny przestać się fascynować lojalnością i wręcz forsować rotację między projektami. Pomysł jest podobny do chaos-monkey: jeśli rockstarzy będą losowo znikać, to w końcu ktoś udokumentuje, to co ma być udokumentowane, i zautomatyzuje, to co od dawna miało być zautomatyzowane.

Podobny pomysł jest opisany w książce Release It!, i został nazwany "symulacja apokalipsy zombie" :), ludzie nie są permanentnie przenoszeni między projektami, tylko wyłączani na jakieś czas.

You can make this more fun by calling it a “zombie apocalypse simulation.”
Randomly select 50 percent of your people and tell them they are counted
as zombies for the day. They are not required to eat any brains, but they
are required to stay away from work and not respond to communication
attempts.

As with Chaos Monkey, the first few times you run this simulation, you’ll
immediately discover some key processes that can’t be done when people are
out. Maybe there’s a system that requires a particular role that only one
person has. Or another person holds the crucial information about how to
configure a virtual switch. During the simulation, record these as issues.

0

Ja aktualnie mam taką pułapkę średniego wzrostu.

około ~1,75 roku temu dostałem 30% podwyżki, sporo benefitów i pare udogodnień które chciałem

a teraz tylko 10% i wątpię abym za rok dostał więcej niż 10% a pewnie o te 10% też będzie trzeba się prosić

szacuje po ofertach które dostaje że spokojnie więcej dostane w innej firmie ale tu jest bardzo dużo plusów i dają dodatkowe zlecenia gdzie wyceniamy się per realizacja zadania a nie godzinowo co mi wychodzi baaaardzo korzystnie i czasem 20-50% w danym miesiącu mogę zarabiać nie poświęcając wiele czasu na to

1

No mi w jednej firmie udało się w przeciągu 1,5 roku wskoczyć z 10k netto na 17,5k netto. Inna para kaloszy, że następne 2,5 roku to stagnacja pensji bazowej. Z drugiej strony wpadło trochę premii w ostatnim czasie.

0

Można jeszcze pójść na swoje. W sensie na "prawdziwe" B2B.

9

Przeważnie każdy kto narzeka zostaje w firmie do końca a ci co najmniej gadają rzucają papierami w najmniej oczekiwanym momencie

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1