Nie wiem, jak zatytułować ten wątek, ale chodzi o to, że ja i zapewne większość inteligentnych ludzi jestem przeciwny ocenianiu człowieka czy firmy po zasobności portfela.
Jednak ja w swojej firmie mam wrażenie, że przy ustalaniu warunków umowy na wdrożenie systemu informatycznego, im klient jest bogatszy (większa powierzchnia biura, więcej pracowników, większe obroty, większy dochód), tym ma większy wpływ na warunki umowy, ja nie biorę udziału w procesie ustalania warunków, więc nie wiem, czy tak jest naprawdę, ale mam takie wrażenie. Któtko mówiąc, można powiedzieć, że im masz więcej pieniędzy, tym masz większą siłę w dyktowaniu wygodnych dla siebie warunków umowy (przede wszystkim terminy i kary zapisane w umowie).
Może być firma bogata, ale mieć na koncie dużo różnych przekrętów, jak również może być firma biedna, ale uczciwa i solidna.
Czy w Waszych firmach przy ustalaniu umów (nie tylko na usługi informatyczne) też zarząd wyznaje taką zasadę, że im klient bogatszy, tym wykonawca bardziej uległy i na odwrót?