Choroba zawodowa - nadwaga i jak sobie z nią radzicie?

0

Panowie,
ostanio zdalem sobie sprawe z faktu, iz pomimo regularnego badmintona (2-3 razy w tygodniu, 1.5 - 2.0 h) zapuscilem sie straszliwie (95kg przy 1,72m) po prostu kocham slodkie :). Jak to u Was wyglada i jak sobie z tym radzicie ?

0

60kg, 1.65, 19%BF, siłka 3x w tygodniu, do tego WCS pewnie z 4h w tygodniu łącznie będzie i stanie przed biurkiem w pracy przez pół czasu.

5

Nie nazwałbym tego chorobą zawodową ;)

1

Przede wszystkim nie polecam głodówek. Przynoszą błyskawiczne efekty a długofalowo nic nie dają. Daje trwała zmiana sposobu odżywiania. U mnie działało np. jak zamiast kanapek zaczęłam robić sobie taką "sałatkę" z jednej kromki chleba z dodatkami i łyżką oleju. Co do słodkiego, to - niestety - "życie zmarnowane" ale trzeba odstawić :( Z ćwiczeń najbardziej pomagały mi aeoroby: bieganie 1h, rower 1-2h, spacery 2-3h (licząc od najskuteczniejszych). Tylko z bieganiem trzeba uważać, można sobie pozwolić poniżej 80kg i zaczynać od małych dystansów. Natomiast rower jest bardzo dobry na początek.

0

185 cm i 115kg ale nie narzekam, dzięki mojej wadze mam siłę , jeden cios prawym prostym i KO

0

Zacznij się regularnie ruszać - najlepiej codziennie lub min. 3 razy w tygodniu: siłka, basen, bieganie, czy co tam chcesz. Każdy jest w stanie wygospodarować 1h / dobę na trening. Nie da się regularnie trenować i jeść szitu, więc będziesz musiał też zrewidować spożywane przez siebie posiłki. Najlepiej wyeliminować słodycze oraz alkohol lub ograniczyć je np. do 1 dnia w tygodniu. Możesz jeść dużo warzyw, bo mają niską kaloryczność i można się nimi zapchać. Możesz też pić dużo wody i kawę 2 lub 3 razy dziennie, gdyż redukuje to poczucie głodu. Warto też ograniczyć lub nawet wyeliminować węglowodany, bo są bardzo kaloryczne (wszystkie potrawy na bazie ciast - np. pizza, makarony, ryż, kasza). Węglowodany występują też naturalnie w warzywach, więc i tak je dostarczysz do organizmu. Spokojnie możesz jeść same warzywa, owoce, mięso i nie umrzesz z głodu. Możesz też liczyć kalorie jakąś apką (ja użwam od niedawna Fitatu) i sprawdzać, czy nie przekraczasz swojego dziennego zapotrzebowania na kalorie (przeciętny człowiek ma zapotrzebowanie ok. 2000 kcal). Nie jestem żadnym trenerem, ani dietetykiem. Moją wiedzę czerpię z internetu oraz rozmów z ludźmi, więc potraktuj ten komentarz jako ogólną wskazówkę z przymrużeniem oka ;).

11

Musisz mieć ujemny bilans kaloryczny. Ot cała filozofia :D

2

Ja poszedłem na rentę i nadal się rozrastam.

1

Jesz więcej niż potrzebujesz -> tyjesz, mniej niż potrzebujesz -> chudniesz. Nie ma nic prostszego. Możesz mieć w diecie pizze, kebaby i lody, a o ile nie będzisz specjalnie przesadzał i trzymał się bilansu kalorycznego, to wszystko będzie cacy.

Nie ma też za bardzo sensu trzymać się jakiś dziwnych diet i tego typu rzeczy. Głownie dlatego, że zrzucisz X kg, porzucisz dietę i znowu wrócisz do pierwotnej wagi. Musisz zmienić swój sposób odżywiania na stałe. Ja też jadłem mnóstwo słodyczy, ale:

  • część słodyczy zamieniłem na owoce (zawsze mam na biurku jabłka zamiast tabliczki czekolady w szufladzie)
  • część deserów typowo słodkich (lody, czekolada, batony) zamieniłem na te mniej słodkie i podobno trochę zdrowsze, ale równie przyjemne w jedzeniu na przykład pudding chia, ciastka owsiane, czy własnoręcznie robione batony proteinowe z masłem orzechowym + kakao
  • zamiast codziennie zjadać przynajmniej jednego batona i w międzyczasie kilogram cukierków, to biorę jednego/dwa cukierki do kawy i to wszystko, na więcej pozwalam sobie w sobotę.
0

Idź do dobrego lekarza i dietetyka - nie uzależniaj rozwoju swojej choroby od opinii przypadkowych osób w internecie. To są bardzo indywidualne sprawy, ktoś Ci może powiedzieć, że powinieneś robić 5 przysiadów i to pomoże - bo mu pomogło - ale co z tego, skoro macie inne organizmy?

0

(dobry) Dietetyk to jest dobry, jeśli jesteś jakimś sportowcem. Tutaj wystarczy po prostu mniej żreć...

0

Polecam czekoladę mleczną, pączki i czarną kawę z cukrem (1).
Efekt: -12 kg w ciągu roku, czyli ponad 10% (2)
.
.
.
.

  1. czekolada - raz, dwa razy w tygodniu 2-4 kostki
    pączki - raz na 2 tygodnie 2 pączki naraz zamiast obiadu
    kawa z cukrem - codziennie

  2. oprócz tego:

  • ćwiczenia 6x w tygodniu w tym kardio
  • mierzenie liczby kroków (w styczniu 114 km / 10k kcal) - Krokomierz na telefonie
  • woda: apka przypominająca na telefonie
  • dużo warzyw (najlepiej nieprzetworzone)
  • mało chleba (1 kromka, max 2)
  • tłuszcze - tyle ile potrzeba, ale lepiej piec
  • zdrowe przegryzki: marchewka, chleb ryżowy, orzechy
  • zero bomb kalorycznych (np. czipsów czy pizzy)
0

Ja zaczalem sporo jezdzic na rowerze (przez kilkanascie lat wcale, ostatni sezon ponad 2000 km).

... i przyciezalem o 2 kg od tego. Ale mocno poprawilo mi sie samopoczucie i kondycja od tego. W tym roku ciag dalszy + poprawa zwyczajow zywieniowych.

Kiedys faktycznie zjechalem mocno z wagi. Po prostu maksymalne ograniczenie weglowodanow + zasada ze po 18 nie jem weglowodanow, wiec jak zglodnieje najwyzej jarzyny, owoce itp. Do tego silownia 3xw tygodniu, aktywne weekendy itp. Ale pozniej dziecko, obowiazki, brak czasu i kilka kilo przybylo.

Np. kolega z pracy jest na diecie miesno-tluszczowo warzywnej, ale calkowicie odstawil weglowodany i jest chudy jak szczapa. Przy czym sa rozne opinie na temat tego czy taka dieta jest zdrowa, na pewno nie jest polecana jak sie ma duzy cholesterol.

Tu masz bardzo dobry filmik jak zaczac: zwlaszcza jak na poczatku omawia "standardowy mechanizm"

Tutaj masz tez przyklad ze sie da: http://runaroundthelake.blogspot.com/2018/12/5-zwodniczych-hipotez-ktore-nie.html

I ciekawe podejscie tutaj: http://ryslaw.pl/2015/05/29/powrot-do-formy/

1

Choroba zawodowa? WAT? o_O Chyba wręcz przeciwnie, większość znajomych programistów to raczej prezentuje sie nieźle, chodzą na siłownie, squasha, jeżdżą rowerami i generalnie żyją dość aktywnie. Choroba zawodowa dla programistów to zespół cieśni nadgarstka jakiś a nie otyłość.

Ja osobiście biegam 15-20 km 5 razy w tygodniu, weekendami odpoczywam albo robię jakieś 30+
No i do tego na wakacje 1000+km z plecakiem :)

1

Licz kalorie, po prostu ;)

Są teraz dobre aplikacje jak myfitnesspal itp. i wszystko co zjesz możesz łatwo wklepać. Na razie nie musisz trzymać się żadnych diet, ani liczyć co do grama, ale chociaż wpisuj mniej więcej co zjadasz. Po prostu zauważ ile mniej więcej kalorii pochłaniasz na co dzień i zauważysz jak to działa.

Tutaj działa prosta matematyka. Pomijając różne choroby, to można uwzględnić to że każdy organizm jest inny i ma inne zapotrzebowanie "bazowe" i po prostu zależnie od tego czy w dłuższym okresie (powiedzmy kilku dni / tygodnia) jesz ponad swój limit czy poniżej to będziesz chudł lub tył - tyle. Wszelka aktywność fizyczna tylko może Ci ten limit zwiększyć, ale nie musisz się zmuszać do czegokolwiek - znajdź taką aktywność, która Ci odpowiada i daje Ci frajdę, bo tylko taką utrzymasz w dłuższej perspektywie, a to jest ważne. Ważne są nawyki - chodzenie na piechotę, po schodach czy do sklepu chociażby - to zwiększa Twoją aktywność, a większość dnia przecież siedzimy przed kompem. Warto ćwiczyć na siłowni i uprawiać sport, żeby zniwelować zły wpływ siedzenia na nasze ciało ;)

2

Po bieganiu jesteś sucharem, dodatkowo jak jesteś wysoki to tym bardziej wygląda kijowo, polecam hantle i chwyty do pompek, ładnie idzie w barki, bicki i klatkę, trochę w brzuch, tłuszczyk też pali, można rozszerzyć o brzuszki i przysiady, ładnie wzmacnia kręgosłup i stawy, szczególnie jak gnijesz przed kompem.

0
baant napisał(a):

(dobry) Dietetyk to jest dobry, jeśli jesteś jakimś sportowcem. Tutaj wystarczy po prostu mniej żreć...

Na endomorfika bankowo zadziala ;) Jak ktos ma prawdziwie genetyczne problemy to oprocz tego, ile je, liczy sie to, co je i o jakich godzinach.

0

aktywność fizyczna to po pierwsze, po drugie to możesz do swojej diety włączyć zieloną herbatę oraz ostrą żywność, zwiększają metabolizm ;)

0

Z tego co widze Panowie, to ja w porownaniu do Was poszedlem w extremum. Zona namowila mnie na glodowke :) nie tyle, zeby schudnac ile zeby sie oczyscic i pozbyc laknienia na slodkie bo bez tego nie ma sensu przestawiac sie na jakiekilwiek zdrowe zywienie. Jestem 5 dzien na samej wodzie i elektrolitach (badminton oczywiscie tez). W planach mam zamiar dociagnac do 7-10 dni.

3

Rady i dobre ale brakuje najważniejszego: jak zmotywować się do tego.
Często słodycze to po prostu efekt niedoboru serotoniny. Jeśli towarzyszy temu długotrwały spadek nastroju, smutek lub wybuchy agresji to warto się przejść do psychologa, by zgłębić co tam w tej naszej podświadomości siedzi, tudzież dalej do psychiatry po pigułki, bo jesteśmy zwyczajnie chorzy. Niestety czekanie samemu, aż się zachce często się nie sprawdza.
Co do samych ćwiczeń to niestety bez odpowiedniej diety one nic nie dadzą. Sam robiłem tysiące km na rowerze, a miałem nadwagę, dopiero zmiana nawyków żywieniowych spowodowała, że zrzuciłem 16kg w 3 miesiące, a problemem głównie było to, że opychałem się słodkim (w nowej diecie ilościowo wcale mniej nie jadłem, ot jakościowo lepiej). Tylko wpierw właśnie potrzebna jest do tego ta motywacja :)

P.S. Z doświadczenia wiem, że ochota na słodkie dopiero po 5 tygodniach mija, a głodówka, to jednak nie jest najlepszy pomysł - po prostu metabolizm Ci zwolni i tyle, a po jej skończeniu szybko przybierzesz na wadze.

1

Ilość kalorii sama w sobie problemu nie rozwiązuje. Często człowiek je więcej niż potrzebuje energetycznie, ale i tak nie dostarcza wystarczającej ilości witamin, tłuszczów etc o które organizm prosi => jesz więcej lub chorujesz (albo jedno i drugie)... Czyli zła dieta.

Czasem zła dieta może polegać na tym, że ktoś ma problem z przyswajalnością poszczególnych pierwiastków/witamin i mimo teoretycznie zrównoważonej diety, nadal ma problem. Dlatego tworzenie diety uniwersalnej bez badań i weryfikacji niedoborów organizmu jest naiwnością i brakiem wiedzy, bo to jest dużo bardziej złożone. I warto słuchać organizmu.

Polecam wyeliminować pszenicę z diety, która zamula jelita (czyli ogranicza przyswajanie witamin etc => musisz więcej jeść), wzmaga łaknienie sama z siebie, a jednocześnie nie daje praktycznie żadnych pozytywnych wartości. Każde tzw puste węglowodany są słabe, ale pszenica tu przoduje.

Aktywność fizyczna zawsze jest pożądana, choćby po to, żeby rozruszać limfę.

1

Jak już kilka osób powiedziało, tycie to prosta matematyka, cokolwiek byś nie jadł ale zachowasz odpowiedni bilans to Twoja waga się nie zwiększy. Jednak warto jeść zdrowo, dla zdrowia właśnie :) To samo tyczy się sportu. Swego czasu szukałem czegoś do poczytania na ten temat i najczęściej polecaną pozycją była ta: https://www.amazon.com/Bigger-Leaner-Stronger-Building-Ultimate-ebook/dp/B006XF5BTG. Przeczytałem całą poza planem treningowym i raczej jest legit, także polecam. ;)

1

Jeżeli będziesz żarł kaloryczne żarcie, to żadne ćwiczenia nie pomogą. Pączka zawierającego 450kcal można zjeść w 30 sekund, a żeby to spalić potrzebujesz jeździć na rowerze 60-90 minut. Jedząc w ciągu dnia np. jajecznicę na bekonie, 10 bułek, 5 pączków, kebaba, dużą pizzę i pijąc 2 litry coli z 0.5 litra whisky, może się okazać, że zabraknie ci doby, żeby to wszystko spalić. Innymi słowy rady "zacznij ćwiczyć" trzeba włożyć między bajki. Ćwiczenia fizyczne mogą i powinny być tylko uzupełnieniem całej zmiany stylu życia począwszy od dbania o długość i jakość snu, regularne i zdrowe posiłki, ograniczenie stresu, po prawidłowe nawodnienie.

0

6 stycznia 2015 wzialem sie pierwszy raz porzadnie za siebie. Z dnia na dzien, zero slodyczy, silka 3 razy w tygodniu i limit 1200 kcal/dzien. Zero slodkiego, zero bialego pieczywa wylacznie ciemne pelnoziarniste. Do polowy maja zjechalem z 98.6kg zjechalem do 72kg. Utrzymalem 76 kg do konca roku, swieta w Polsce z rodzina - nic dodac nic ujac no i polecialo.Oczywiscie kontynuowalem silke ale w pewnym momencie zachcialo mi sie ruchu wiec dostelem korbe na badmintona (swoja droga rewelacja - polecam). Problem polega na tym, ze w owym czasie rezygnacja ze slodyczy i ograniczenie jedzenia nic a nic mnie nie kosztowala. Po prostu w mozgu przestawil mi sie z dnia na dzien jakis przelacznik i przez caly rok mentalnie mialem zero stresu. Niestety tak jak mowilem do czasu swiat. Teraz to zupelnie inna sytuacja. Przelacznik samoczynnie sie nie przelaczyl natomiast zaczalem ambicjonalnie podchodzic do gry widzac roznice w dynamice miedzy mna a ludzmi w klubie z ktorymi grywam. Generalnie z ssaniem da sie wytrzymac, ograniczenie ilosc kcal tez jest do przejscia, ale jak juz ktos wczesniej wspomnial serotonina jest najwiekszym problemem.

0

Ja wiem tyle ze zadne umartwianie sie u mnie sie na dluzsza mete nie sprawdzilo. Tylko cwiczenia. I pączki (jesli akurat mam ochote). Zakladam oczywiscie ze nie rozmawiamy o patologiach typu "dzisiaj na lunch zjadlem tylko 3 kubelki kfc i dalej nie chudne, pomozcie".

1

jedyna choroba jaka widze w przypadku ludzi otylych to 'lenivus et opierdalus'

2

Głodówka nie ma sensu, raz że się zmuszasz, dwa że momentalnie utyjesz jeszcze bardziej jak mądrze tego nie zrobisz (czyli nauczyć się jeść od nowa, od małych ilości do normalnego spożywania) i trzy, że jesteś wyprany - takie pomysły wyrzućcie sobie z głowy, tylko ją zapychają.

Nie jedz słodyczy, typowych zapychaczy ani słodkich napojów - najlepiej sięgnąć po wodę, nawet gazowaną o której jest wiele mitów, oczywiście woda wysokomineralizowana lub z kranu - większość ludzi potrzebuje w zasadzie tylko tyle do chudnięcia. Dieta nie musi być idealna, ważne aby jakaś była nawet w postaci "nie zjem x i y" - i to już jest jakiś postęp, który zbliża nas do schudnięcia, a nie wciskanie sobie idealnej diety, która kompletnie zmienia to co robimy, tak wielu ludzi po prostu nie da rady, bo ma się nie tylko nawyki, ale i mózg jest przyzwyczajony do tego jedliśmy. Nie róbcie tym bardziej z diety jakiejś filozofii lub czegoś skomplikowanego, jeśli nie jesteś sportowcem lub nie masz jakiś większych problemów z dietą.

Mówicie o serotoninie, ale słodycze to najprostszy i najbardziej leniwy sposób na jej dostarczenie, produkcje serotoniny wspomagają chociażby banany czy truskawki oraz inne rzeczy, które są bardziej zdrowsze od typowej czekolady. A wiecie co jeszcze zwiększa ilość serotoniny? ĆWICZENIA! Istna eksplozja masy hormonów w tym serotoniny. Zamiast czekolady lepiej położyć się wcześniej spać - odpowiedni cykl dobowy też wpływa na produkcję serotoniny.

Co do motywacji - zróbcie sobie kompletny wypas jeśli chodzi o dietę bez żadnych limitów na jakiś krótki czas po czym zacznijcie się przestawiać na tą zdrowszą dietę. To co odczuje każdy po takiej zmianie sprawi, że będzie miał odpowiednią motywacje - człowiek zaczyna wreszcie czuć się jak człowiek, a nie jak zapchany śmietnik.

0

Przede wszystkim przestań źreć słodycze...
Ja jem je praktycznie tylko w gorach (wysiłek fizyczny) i jest git :)

2

Nie chcę Cię straszyć, ale objaw przybierania na wadzę może być związany z jakimś paskudnym choróbskiem. To, że wcześniej przybrałeś, potem zrzuciłeś a teraz znowu Ci się utyło, nie oznacza, że tylko się zapuściłeś. Dobrze na wszelki wypadek zrobić podstawową diagnostykę, zanim weźmiesz się za siebie.

Jeśli jesteś zdrowy, to regularne posiłki, nie rzadziej niż co 3, góra 4 godziny, dużo płynów w tym wody, unikanie przejadania się, minimalizacja cukrów prostych, białego pieczywa, mięsa powinny dać efekty. Jeśli to nie będzie pomagało to sygnał, że coś nie tak. Jeśli masz tendencję do szybkiego jedzenia to bierz pod uwagę, że sygnał najedzenia przyjdzie z opóźnieniem, więc nie jedz całej porcji bo czujesz głód, tylko odczekaj. Regularne posiłki są bardzo ważne, bo tyje się także dlatego, że organizm karmiony nieregularnie nie jest wstanie przewidzieć, kiedy następny posiłek i zaczyna odkładać na czarną godzinę.

Wbrew pozorom człowiekowi do zdrowego funkcjonowania wystarczy 1 godzina dziennie ruchu, może to być intensywny spacer, taki żeby dostać lekkiej zadyszki, więc na początek radziłbym taki wysiłek. Siłkę czy inne sporty zostawiłby na później jak zacznie Ci spadać waga i wejdziesz w rytm. Wtedy łatwiej zapanować nad dyscypliną, robienie wszystkiego na raz i kontrolowanie tylu zmian może Cię zniechęcić.

3

co to za bujdy z tym regularnym jedzeniem, mamy 2019 rok i nadal się to powtarza? Co ze sposobem jedzenia typu IF, gdzie regularnie robisz sobie kilkunastogodzinne głodówki? Nie ma przeciwwskazań do jedzenia dajmy na to dwóch, ale dużych posiłków w ciągu dnia jeśli Ci to pasuje. Problem jest jedynie taki, że jak ktoś chodzi dłużej głodny to możliwe, że te włączy mu się "wilczy głód" i zje i tak za dużo za jednym razem

Ziomusiu, może przestań w końcu czerpać wiedzę z Youtube. Czy wiesz, że teraz każdy piwniczak, który poszedł na siłownie może wziąć kamerę i kręcić vloga o jedzeniu, ćwiczeniach itp?

Czy wiesz, że na Youtube są filmy o:

  • płaskiej Ziemi
  • kosmitach
  • jaszczuroludziach u władzy
  • płodach w szczepionkach

IF jest bardzo słabo zbadany przez naukowców i większość wiedzy na ten temat pochodzi z wątpliwej jakości blogów, vlogów i forów o diecie. Z badań które istnieją wynika, że stosowana na zwierzętach dieta IF rzeczywiście może sprzyjać odchudzaniu, ale jednocześnie pojawiły się wnioski naukowców, że ADF i IF może sprzyjać hipoglikemii, utracie magnezu i potasu, dużym wahaniom kortyzolu i insuliny, niestrawności, zaburzeniom snu, zaburzeniom nastroju i depresji.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1