Ilu z Was nie nadaje się do it?

0
Wielki Leń napisał(a):

A co jeśli ktoś nie ma żadnego syndromu, tylko potrafi obiektywnie sam się ocenić?

o takich nie pisałem

0
Defcer napisał(a):

Ja się nadaje. Czasem mam co prawda wątpliwości do tego bo patrze na ludzi z dużym doświadczeniem z ogromną wiedzą (dopiero zaczynam) i potem patrząc na siebie myślę co ja chce na tym rynku zrobić. Tylko, że zawsze przychodzi czas, w którym nie mam co robić lub po prostu coś trzeba zrobić i ktoś mówi "nie da sie", albo "trzeba to wyklikać ręcznie" i wtedy ja siadam i np zarywam nockę, a potem przynoszę programik, który robi coś w parę sekund. Wnioskuję po tym, że mam aspiracje na jakiś tytuł w tej branży. Poza tym jestem zdania, że warto próbować.
Btw fajny temat, tak się wkręciłem, że postanowiłem to napisać :P

Ja samą nazwę tematu i pierwszy post bardzo w sumie spłyciłem, ale fakt, zgadzam się, że temat jest fajny. Na ten temat można pracę naukową z psychologii napisać. Dlatego bardzo się cieszę, że tyle osób podchwyciło zagadnienie i jest aktywnych :)

1

czasem jak nie ogarniam jakiegos tematu ktory jest dla wielu oczywisty to jest to dolujace (na chwile), poza tym to sie nadaje i nie chce innej pracy.

0

a ja bym chętnie spróbował, ale nie umiem jeszcze kodować :(

2

Ja się nie nadaję, bo cenię sobie czas wolny, a programista powinien usiąść jeszcze na 6 godzin po pracy, żeby być zajebistym.
Serio, wczoraj słyszałem to przy piwie od kumpla. Nie układa mu się życie prywatne, zerwał zaręczyny z kobietą, w której był zakochany po uszy, bo nie rozumie dlaczego ona ma jakiś problem i pieprzy mu, że nie ma czasu, bo przecież on zarabia 4x więcej od niej i powinna go ubóstwiać. Pracuje po 14 godzin dziennie, w soboty uczy programowania, ma B2B jak ja, ale bez dnia wolnego, "bo większa stawka"...
To jest autentyk. Wczoraj gość gadał o tym dwie godziny i nie widział problemu.
Czy tylko ja jestem popieprzony, że pasuje mi mieć 60% jego kwoty, ale móc pracować z Hiszpanii albo nawet z Australii, jakby mi się chciało i mieć totalny luz, czas dla rodziny i korzystać z życia?
Uważam, że lubię swoją pracę, jara mnie to, ale żyję dla życia po pracy, a nie dla pracy.. a ostatnio mam wrażenie, że ta branża jest wypełniona ludźmi, którzy mają dokładnie odwrotne podejście.

1
Programista Tylko W Pracy napisał(a):

Ja się nie nadaję, bo cenię sobie czas wolny, a programista powinien usiąść jeszcze na 6 godzin po pracy, żeby być zajebistym.
Serio, wczoraj słyszałem to przy piwie od kumpla. Nie układa mu się życie prywatne, zerwał zaręczyny z kobietą, w której był zakochany po uszy, bo nie rozumie dlaczego ona ma jakiś problem i pieprzy mu, że nie ma czasu

Nie wiem dlaczego na podstawie tego, że podjął inne decyzje, niż w jego sytuacji podjąłbyś Ty, uważasz że życie prywatne mu się nie układa. Po prostu wybrał to co sam uważał za ważniejsze, zamiast wybrać to co za ważniejsze uważa ogół społeczeństwa.

0

Czy się nadaję? Nie wiem, pewnie bardziej niż inni, a trochę mniej niż jeszcze inni. Nie rozmyślam o tym, cieszę się, że mogę robić coś co mnie interesuje i jeszcze dostawać za to pieniądze. ¯\_(ツ)_/¯

0

Ja nie nadaję się do IT, bo nie mam wycwiczonego myślenia algorytmicznego, dlatego nikomu nie zawracam d**y idiotycznymi postami i tematami jak zostac fół deweloperem madafakerem w weekend...

2
Defcer napisał(a):

Ja się nadaje. Czasem mam co prawda wątpliwości do tego bo patrze na ludzi z dużym doświadczeniem z ogromną wiedzą (dopiero zaczynam) i potem patrząc na siebie myślę co ja chce na tym rynku zrobić. Tylko, że zawsze przychodzi czas, w którym nie mam co robić lub po prostu coś trzeba zrobić i ktoś mówi "nie da sie", albo "trzeba to wyklikać ręcznie" i wtedy ja siadam i np zarywam nockę, a potem przynoszę programik, który robi coś w parę sekund. Wnioskuję po tym, że mam aspiracje na jakiś tytuł w tej branży. Poza tym jestem zdania, że warto próbować.
Btw fajny temat, tak się wkręciłem, że postanowiłem to napisać :P

Ludzie ogólnie, nawet pozornie doświadczeni, mają tendencję do mówienia "nie da się", nie dlatego, że faktycznie się nie da, ale dlatego, że mówią tak z lenistwa umysłowego, bo nawet nie pomyślą, czy się da, czy nie, nigdy nie próbowali, ale zakładają, że się nie da, bo to łatwa odpowiedź, nie wymagająca myślenia. Nie da się zwykle znaczy Nigdy o tym nie myślałem

A potem jest tak, że Wszyscy wiedzą, że czegoś nie da się zrobić, aż znajdzie się taki jeden, który nie wie, że się nie da, i on to robi. (podobno Einstein tak powiedział).

Najgorsze, że ci ludzie od "nie da się" często albo są w większości albo mają władzę decyzyjną w projekcie i wiele ciekawych rozwiązań nie przejdzie, bo jakiś pacan mówi, że się nie da.

Dlatego już czasem lepiej postawić ich pod faktem dokonanym, ew. robić research na własną rękę.

"trzeba to wyklikać ręcznie"

Mam wrażenie, że ludzie lubią klikać ręcznie z pamięci niż przysiąść na kilka godzin i zrobić automat. Bo klikanie z pamięci nie marnuje zasobów intelektualnych, a myślenie wymaga jednak dużego wysiłku.

Ale rozumiem ich w jakimś stopniu, gdybym chciał automatyzować wszystko to musiałbym stworzyć np. ileś wtyczek do Chrome (Albo jedną z wieloma funkcjami) i wtyczki do edytora, ileś skryptów konsolowych... Czasami łatwiej jest nieautomatyzować. Gorzej jeśli rzeczy, które powinny być zautomatyzowane robi się ręcznie, bo nikomu się nie chce zabrać za automatyzację.

0

Ja się nadaję, żyję z tego już od 7 lat, zarabiam pieniądze, o których przyznam się nigdy nie marzyłem.

Programowanie nie jest moją pasją i jak tylko mam możliwość to robię coś innego. Nie siedzę po nocach, od początku przygody z kodowaniem żelazne zasady: praca od 8/9 do max 18. Jeden z moich nauczycieli na studiach powiedział, że prawdziwy programista nie chodzi spać przed 2 w nocy... (nie miał na myśli Netflixa). No cóż może nie jestem prawdziwym programistą ale jestem na tyle dobry i zorganizowany, że ludzie mi za to płacą.

Programista Tylko W Pracy napisał(a):

Ja się nie nadaję, bo cenię sobie czas wolny, a programista powinien usiąść jeszcze na 6 godzin po pracy, żeby być zajebistym.
Serio, wczoraj słyszałem to przy piwie od kumpla. Nie układa mu się życie prywatne, zerwał zaręczyny z kobietą, w której był zakochany po uszy, bo nie rozumie dlaczego ona ma jakiś problem i pieprzy mu, że nie ma czasu, bo przecież on zarabia 4x więcej od niej i powinna go ubóstwiać.

Nic nowego, też mam takiego kolegę, kwestia priorytetów w życiu.

A tak na koniec, czytając to forum doceniam to co mam bo widzę ilu jest zdesperowanych ludzi, którzy chcą się przebranżowić i podpiąć do tej "żyły złota" jaką jest IT.

5

Praca w IT jak każda inna, niektórzy idealizują utożsamiając z jakimiś stereotypowymi nerdami dla których świat sprowadza się do programowania.

Czasami miałam wątpliwości natury, że w sumie to ja jestem słaba technicznie, nie wiem/nie rozumiem jak coś działa itp. Przez co czułam się poniekąd "oszustem", że pisze te aplikacje nie rozumiejąc niższej warstwy.

Miałam też przypadki, gdy przez to, że jakaś jednostka nie ceniła mnie jako specjalisty, podupadała moja samoocena.

Jednakże po krótkiej refleksji, nadaję się. Nawet jeśli ktoś uważa inaczej.
Lubię to.
Mam swoje mocne strony.
Widzę, że moja praca ma wartość.

Może Wy się nie nadajecie, ale ja tak pfffff ;)
A ci wszyscy, którzy patrzą na mnie z góry lub cisną złośliwe przytyki, mam was gdzieś.

0

nie skromnie mówiąc - nadaję się, ale po 10 latach doświadczenia mnie to zwyczajnie już nudzi. Zabrakło pasji do walki z maszynami + coraz mniejsza tolerancja na korpobzdury : /

1

@LukeJL: To "nie da się" czasami oznacza "nie opłaca się z punktu widzenia biznesowego". Przykład z mojego podwórka. Mój projekt jest, krótko mówiąc kiepski. O SOLID chyba nikt nie słyszał, Java 6, legacy itd. Pracujemy jako outsourcing jako dodatkowi ludzie istniejących zespołów w Czechach i Niemczech więc nie mamy wiele do powiedzenia.

  1. Parę miesięcy temu zawziąłem się i zacząłem pisać tak jak się powinno. Oczywiście framework mocno to ograniczał, ale już dużym krokiem było w moim odczuciu nie robienie metod po kilkaset lini kodu, a separowanie na kilka mniejszych. Prosta rzecz, ale spotkało się to z negatywnym odzewem. Ich argumenty były wręcz śmieszne: "bo kolejna metoda to kolejny wpis na stacku", "bo źle się debuguje", "bo trzeba wejść do każdej metody żeby zobaczyć co robi i skakać po kodzie", "bo jak jest jedna wielka metoda to idzie się linijka po linijce i czyta jak książkę". Załamałem się i musiałem odpuścić. To jest przykład klasycznego "nie da się", bo projektem zarządza beton technologiczny.

  2. Projekt ogólnie jest ogromny, dziesiątki klientów, setki wersji. Stoimy na SVNie co kiedyś może nie było złym wyborem, teraz brak niektórych funkcjonalności trochę przeszkadza. Ktoś od nas stwierdził, żeby pchnąć ich do przejścia na GITa. Jak już wspominałem, naszych paru Polskich programistów to pionki z punktu widzenia całej firmy klienta i mamy zerową siłę przebicia. Skoro nie dało się pchnąć ograniczonego SOLID to tym bardziej Gita. Przemigrowanie wszystkiego na inne repozytorium to sprawa ogromnie kosztowna i problematyczna. Nie wydaje mi się, żeby to wszystko było wartę bo koniec końców SVN się sprawdza. To jest przykład "nie da się" bo się nie opłaca.

2

Ich argumenty były wręcz śmieszne: "bo kolejna metoda to kolejny wpis na stacku", "bo źle się debuguje", "bo trzeba wejść do każdej metody żeby zobaczyć co robi i skakać po kodzie", "bo jak jest jedna wielka metoda to idzie się linijka po linijce i czyta jak książkę".

Z ich punktu widzenia nie były wcale śmieszne, a raczej to ty miałeś przekombinowany pomysł. Bo po co kombinować z funkcjami, jak jedna duża funkcja jest po prostu wygodniejsza i bardziej KISS. A dzielenie na funkcje to overengineering. No i problemy z wydajnością pewnie to spowoduje (wspomniany przez ciebie wpis na stosie wywołań, jeśli o to ci chodziło. Chociaż dłuższy stack w wyjątku to też poważna wada).

Tzn. ja akurat po twojej stronie tutaj stoję i przyznaję ci rację, raczej chcę pokazać, że każdą głupotę można obronić używając nie tylko naiwnych argumentów ("czytać kod jak książkę" to naiwny argument), ale także odwołując się do powszechnie uznanych profesjonalnie prawd (KISS, overengineering jest zły, troska wydajność itp.).

I to jest negatywne, bo przez to dobre pomysły są mieszane z błotem za pomocą tych samych argumentów, które mogłyby posłużyć do ich obrony. A to, które rozwiązanie jest bardziej KISS, a które to overengineering to już zależy od tego, kto będzie oceniał (często ludzie uważają coś za przekombinowane co jest proste, ale czego nie rozumieją).

0

Hmm...ja właśnie mam dylemat czy się nadaje czy nie, obecnie mam dylemat.

Mianowicie pracuje w małej firmie na B2B gdzie kasa jest względna i robie poniekąd rzeczy które mi odpowiadaja, nie ma deadlinów nie wiadomo jakich, nikt mi nie stoi nad głową, praca w miejscu zamieszkania 5min do pracy, wolne moge zrobić sobie kiedy tylko chce, nawet podczas pracy moge wyskoczyc pozałatwiac swoje sprawy, szef pod tym wzgledem bardzo wyrozumiały. Mogę również pracować zdalnie z domu jak jest taka potrzeba oraz w wolnym czasie jezeli chce to moge robic dalej to co w pracy i doliczać sobie do godzin pracy. Obecnie mam okazję iść do innej firmy ale n UOP, kasa wyższa z możliwością podniesienia jej w przyszłości jednak praca nie ma miejscu około 30min dojazdu autem, deadliny, prezentacje przed bossem z zagranicy po kazdym skonczonym sprincie i duzo stresu i ciągle statystyki i JIRA.

Co byście zrobili na moim miejscu?

0

@adriannowak06:
To zależy o ile większa. Ja mam trochę podobnie jak Ty.
Projekt kiepski, technologie słabe, nie rozwijam się tak jakbym chciał i muszę nadążać za rynkiem indywidualnie, poza pracowo. Z drugiej strony płacą OK, jest luzik jak się umie ogarnąć taski w jirze. Jakby mi ktoś zaoferował stawkę 100zł/MD większą to może i bym poszedł, a może nie.

Popatrz na to pod kątem rozwoju osobistego, postaw sobie cel zawodowy/życiowy. Czy to jest zostanie Team Leadem lub Managerem, czy założenie własnej firmy, czy stały rozwój żeby być super doświadczonym programistą, czy może chcesz zdobyć konkretny zestaw umiejętności, chcesz kupić fajne auto i dom więc liczy się hajs, a może po prostu chcesz sobie bezstresowo egzystować. Potem odpowiedz na pytanie czy zmiana pracy Cię do niego przybliży.

0

@Berylo:
Powiem tak, nie wyobrażam sobie być programistą wiele lat, tak sie po prostu nie da, ponieważ wiem, że młodsze pokoleni zrobi to lepiej i Ci programiści co sa obecnie stną się mniej wydajni lub zastąpi nas sztuczna inteligencja. Kiedyś myslałem, że trzeba dążyć do pieniedzy jednak jak widzę jak ludzie i znajomi się zabijaja dla pieniedzy, tracą zdrowie, czas spedzony z rodziną itd to coraz bardziej jestem przekonany, że trzeba to równomiernie rozgraniczyć, mniej stresu, może mniejsze zarobki ale wydaje mi sie ze szcześliwsze życie z rodziną (którą zamierzam założyć). Jeżeli chodzi o to 100zł/MD to tyle to jestem w stanie wynegocjować w obecnej firmie, co do auta to posiaadm już fajne auto za około 90-100k i mam gdzie mieszkać w domu, w tym lub pryszłym roku planuje kupic mieszkanie zeby ulokowac pieniadze. Mam też innte małe biznesiki z których czerpie troche kasy ale to nie jest nic związane z IT tylko z tym co uwielbiam robić poza pracą. W tym tyg musze podjąc decyzje czy przejśc do nowej firmy i sie katować dojazdami, spotkaniami, statystykami, i mając nad głowa inne osoby w zamian za kase która będzie rosła czy zostać, wynegocjować trochę wyższą stawke a miec spokojną, dobrze płatną prace i żyć szczęślwie....

1
szarotka napisał(a):

Praca w IT jak każda inna, niektórzy idealizują utożsamiając z jakimiś stereotypowymi nerdami dla których świat sprowadza się do programowania.

Czasami miałam wątpliwości natury, że w sumie to ja jestem słaba technicznie, nie wiem/nie rozumiem jak coś działa itp. Przez co czułam się poniekąd "oszustem", że pisze te aplikacje nie rozumiejąc niższej warstwy.

Miałam też przypadki, gdy przez to, że jakaś jednostka nie ceniła mnie jako specjalisty, podupadała moja samoocena.

Jednakże po krótkiej refleksji, nadaję się. Nawet jeśli ktoś uważa inaczej.
Lubię to.
Mam swoje mocne strony.
Widzę, że moja praca ma wartość.

Może Wy się nie nadajecie, ale ja tak pfffff ;)
A ci wszyscy, którzy patrzą na mnie z góry lub cisną złośliwe przytyki, mam was gdzieś.

Miałem identyczne myśli. Też czasami zastanawiam się np. czy umiem kodzić nowe rzeczy, bo w zasadzie cały czas łatam bugi (chociaż ostatnio pojawiły się nowe funkcjonalności do napisania i jednak coś pamiętam), czy ktoś nie ma mnie za głąba, bo czasami potrzebuję chwilkę więcej, żeby coś dobrze załapać.
Ale potem uświadomiłem sobie, że mam dopiero niecały rok doświadczenia.
Że tak naprawdę, jak czegoś się nauczę, to wytłumaczę to potem każdemu.
I że rozpierdzielam od strony procesów, metodyk, umiejętności miękkich, dogadywania się z ludźmi, dopasowywania się do nich i że to kwestia czasu aż techniczne też wskoczą na wysoki poziom.
No i kurde... Przecież ktoś mi za to wszystko płaci, mówi, że (jednak!) daję dużą wartość w projekcie i nigdy nie przyszedł do mnie z tekstem "nie nadajesz się", nie? A w zasadzie dostałem już dwa razy podwyżkę, a nie minął cały rok (za nic bym jej nie dostał).
Więc się nadaję! :)

adriannowak06 napisał(a):

Hmm...ja właśnie mam dylemat czy się nadaje czy nie, obecnie mam dylemat.

Mianowicie pracuje w małej firmie na B2B gdzie kasa jest względna i robie poniekąd rzeczy które mi odpowiadaja, nie ma deadlinów nie wiadomo jakich, nikt mi nie stoi nad głową, praca w miejscu zamieszkania 5min do pracy, wolne moge zrobić sobie kiedy tylko chce, nawet podczas pracy moge wyskoczyc pozałatwiac swoje sprawy, szef pod tym wzgledem bardzo wyrozumiały. Mogę również pracować zdalnie z domu jak jest taka potrzeba oraz w wolnym czasie jezeli chce to moge robic dalej to co w pracy i doliczać sobie do godzin pracy. Obecnie mam okazję iść do innej firmy ale n UOP, kasa wyższa z możliwością podniesienia jej w przyszłości jednak praca nie ma miejscu około 30min dojazdu autem, deadliny, prezentacje przed bossem z zagranicy po kazdym skonczonym sprincie i duzo stresu i ciągle statystyki i JIRA.

Co byście zrobili na moim miejscu?

Ostatnio stałem przed bardzo podobnym wyborem, rozejrzałem się za ofertami i jednak nie zmieniłem firmy. Dużo bardziej cenię sobie spokój, atmosferę i luz, niż wyższą stawkę. Bo skoro coś jest dobre, działa i daje mi szczęście, to po co to zmieniać? Zwłaszcza, że praca jest tak fajna, że chce mi się do niej przychodzić (albo odpalać kompa w domu, jak pracuję zdalnie). Kasy też więcej nie potrzebuję, bo spokojnie starcza na różne zachcianki. Jestem też bardzo rodzinny, robię magisterkę, więc bardzo cenię sobie każdy wolny czas i luz, a to wszystko teraz mam. Kiedyś nie miałem i cierpiałem cholernie.

2

Nie będe was okłamywał że mając do wyboru bycie programistą a naparzanie mieczem w śródziemiu wybrał bym to drugie... ale niestety do takiego vr jeszcze troche brakuje :D

A tak realnie ja się nie nadaje do korpo ale w mniejszej firmie gdzie mogę kombinować jak chce jak najbardziej się odnajduje i mi się wiele projektów podoba a robię to już prawie 5 lat. Kolejny etap to ceo lub cto we własnej firmie we własnych projektach nad czym pracuje od kilku miesięcy.

2

do wyboru bycie programistą a naparzanie mieczem w śródziemiu wybrał bym to drugie.

Moim zdaniem naparzenie mieczem w śródziemiu boli tak samo jak w Bydgoszczy. Poza tym można doznać trwałych uszkodzeń. Jak już masz takie skłonności to lepiej jednak jakieś baciki, ewentualnie drewniane kije.

2

@jarekr000000

  1. bydgoszcz to nad wyraz spokojne miasto, to już prędzej w grudziądzu gdzie strach jest po ciemku się poruszać nawet na głównych ulicach.
  2. wiesz, mam zamiłowania do fantasy także pierwszym bym się zgłosił do drożyny pierścienia :D raczej nonamem w centrum bitwy o minas tirith bym nie chciał być :p
0
jarekr000000 napisał(a):

Jak już masz takie skłonności to lepiej jednak jakieś baciki, ewentualnie drewniane kije.

Pisałem już o tym
https://4programmers.net/Forum/Spolecznosc/Pere%C5%82ki/320939-prezent_dla_dziewczyny?p=1557224#id1557224
jak widzę nie jestem jedyny :)

3
mr_jaro napisał(a):
  1. wiesz, mam zamiłowania do fantasy

Też mam. Robiłem clean code w Java EE.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1