Mial ktoś z was do czynienia z taką formą komunikacji i prezentowania tego typu treści? Zastanawiam się czy jest prawnie uregulowana konieczność pokazywania wtedy swojej facjaty, czy może wystarczy sam głos? Może jest to po prostu w złym tonie / niegrzeczne i nie wypada kiedy z jednej strony ktoś się dla nas produkuje i stara się mniej lub bardziej wywrzeć jakieś wrażenie, podczas gdy my siedzimy za czarną kurtyną?
Chciałbym mieć takie problemy :D Nie, nie ma obowiązku pokazywania wtedy swojej facjaty. Jeśli jest to większa firma, to bardzo prawdopodobne, że tego gościa od BHP już nigdy nie ujrzysz na oczy.
coraz dziwniejsze problemy tu ludzie maja o_O
Ja miałem takie szkolenie, wystarczył sam głos, a po stronie bhpowca była pokazana prezentacja
Ja nie znam większości twarzy ludzi, z którymi obecnie pracuję - a rozmawiam z niektórymi codziennie przez Skype. Bo i po co - tylko by odkryli jak pracuję zdalnie z łóżka :P Ewentualnie to robią przekaz obrazu/prezentacji. Raz czy dwa włączona kamera na kilka sekund by pokazać się i nigdy więcej.
O BHP przez Skype jeszcze nie słyszałem ;) Jednak każda forma nauki jest dobra. U nas ostatnio szkoliła firma CIACH i ze szkolenia jesteśmy bardzo zadowoleni ;)
A ja Wam powiem, że wcale nie jest to takie niespotykane. Wiadomo, że to ściema i kupowanie papierka, ale sam wiele razy załatwiałem dla naszych pracowników wysyłkowo organizowane kursy BHP, do pracy na wysokościach, stawiania i obsługi rusztowań itp. Oczywiście - jest to parodia, ale papierek w ten sposób uzyskany jest jak najbardziej realny i posiada swoją moc prawną.
Z własnego doświadczenia mogę napisać, że są 3 grupy firm, które robią takie szkolenia. Grupa trzecia ostatnimi czasy dominuje:
1) wysyłają komplet materiałów, po zapoznaniu się z którymi trzeba wypełnić test. Chociaż stwarzają pozory prawdziwego szkolenia
2) wysyłają sam test, który należy odesłać
3) wysyłają jedynie test, ale podczas rozmowy telefonicznej zaznaczają, że proszę się tylko podpisać i odesłać, reszta po ich stronie.
W tym trybie niedawno załatwiałem uprawnienia do nadzorowania prac związanych z wykonywaniem instalacji gazowych. Na swoją obronę mogę dodać, że nasza kierowniczka ma jakieś 60 lat, w branży pracuje z 30, więc papierek był tylko formalnością, którą trzeba dołączyć do dokumentów odbiorowych (po prostu - poprzedni stracił swoją ważność). Ale równie dobrze w ten sposób można zrobić "kurs" dla kogoś totalnie zielonego, co już stanowi realne zagrożenie.
Podsumowując - takich magicznych kursów, gdzie tak naprawdę płaci się za wystawienie świadectwa, a nie realne bycie przeszkolonym, jest pełno. Jest to mocne nadużycie, ale jakoś nikogo to nie boli i nikt nie ma woli uregulowania takiego stanu rzeczy.