Boom na programowanie - plus czy minus?

1

Wczoraj w busie podsłuchałem konwersacje dwóch przypadkowych ludzi ok. 25 lat. Nie mam pełnej transkrypcji, ale z kontekstu wyrwane wyglądało to mniej więcej tak:

  • A mogłam zostać programistą.
  • Noo, mogłabyś nic nie robić a kasa fajna.
  • Dokładnie, a większość pracuje sobie w domu.

Mi już tu nie chodzi o bootcampy, artykuły mówiące o "brakuje miliard programistów w warszawie", itp. Bardziej o sam fakt, że coraz więcej Kowalskich myśli, że programowanie to prosty zawód. Coraz więcej Kowalskich chce zostać programistami. Niewykluczone, że popularność będzie rosła wykładniczo. (o ile już nie rośnie)

W każdym razie pewne jest to, że jest "BOOM" na programowanie. Czy osobiście dla Ciebie ten boom działa jako zaleta czy wada? Może wolałbyś, żeby w ogóle go nie było - albo, żeby był jeszcze większy? Chciałbym poznać Wasze opinie.

14

No to się zdziwią:D

6

Co z tego, ze jest boom? Chcieć to każdy może, lecz niewielu z tych co chcą, zostaną programistami, to nie takie proste jak się wydaje, a wymagane jest coraz więcej.

1

A niech się uczą. Ilość miejsc pracy na entry lvl jest ograniczona i wszyscy pracy nie dostaną. Może faktycznie ktoś się w tym odnajdzie, ale większość polegnie przed wysłaniem pierwszej cefałki.

Wesołego nowego roku. Mniej plucia na bootcampy i przebranżawiaczy wam życze.

1

Uważam, że ten boom niczemu nie grozi, gdyż każdy taki kandydat zderzy się z bolesną rzeczywistością i zaniecha swoich starań :P

Happy new year 2019! :)

Pozdrawiam, gjm

5

Powodzenia życzę ;-) Patrzą na zarobki, na to że nikt nic nie robi więc myślą że się nadają.

Chcieliby zarabiać jak programista ale przeskoczyć dwa etapy których ciężko im będzie zrozumieć:

  1. Pasja - pokażcie mi palcem tego któremu tego brakowało gdy zaczynał a udało mu się "wyjść przez szereg" i przebić jedynkę lub dwójkę z przodu...
  2. Częste zarwane noce gdy nie chciało się czekać aż się skończy pisać bo naszła ochota na pisanie, lub wstawanie w nocy bo "coś się przyśniło" i nie mogło czekać do jutra...

Oczywiście możecie się nie zgodzić, ale myślę że pieniądze w początkowym okresie powinny być raczej na ostatnim miejscu gdyż inaczej szybko można stracić chęci do pogłębiania swojej wiedzy.

1

Wiem przecież, że rzeczywistość inaczej wygląda niż sytuacja jaką opisałem w głównym poście.
Nadal nikt nie napisał w jaki sposób wzrastająca popularność programowania wpływa korzystnie/niekorzystnie na niego.

Wiadomo, że dla juniorów coraz ciężej będzie skoro coraz większa konkurencja. No i entry-level salary spadnie.

A u midów i seniorów jak to wygląda, jak to na nich wpływa?

No i czy może ktoś z szerszej perspektywy spojrzeć na cały temat i jakieś mniej oczywiste konkrety dopowiedzieć?

13

Z punktu widzenia developera, mam obawy, że przyjdzie mi pracować z osobami niekompetentnymi lub ciężkimi w obyciu.
Chciałabym pracować z juniorami, którzy:

  • są inteligentni, ambitni i pokorni (wiedzą że nic nie wiedzą i chcą się uczyć)
  • znają podstawy
  • potrafią korzystać z google
    Ludzie tutaj piszą, że to nie ma wpływu na ich pracę, nie biorą pod uwagę, że może przyjść ci z kimś takim potem pracować.
0

Dla kogoś gdzie programownie sprawia przyjemność to będzie z górki, bo jeśli komuś programowanie sprawia przyjemność to i praca jako programista będzie lepsza, może być mnie inteligentnym to i tak odniesie sukces, a dla kogoś kto idzie w programowanie tylko dla pieniędzy i programownaie nie sprawia mu przyjemności to będzie miał pod górkę.

4
Adieu napisał(a):
  • Noo, mogłabyś nic nie robić a kasa fajna.

Nie wiem, czy to takie fajne. Momenty, kiedy nic się nie robi, a dostaje się fajną kasę należą do najbardziej dołujących.

1

Przecież jest wspaniale, mogę piąć się w górę po percentylach i to nawet bez dostawania podwyżek :D

Gorzej, jak HRy się obudzą, że przecież mogłyby teraz bezkarnie kliknąć w Excelu i ciachnąć juniorom wynagrodzenia wedle uznania

3

Moim zdaniem to komuś zaczęły przeszkadzać wysokie zarobki w IT. Postanowili więc spopularyzować ten zawód w myśl zasady - jeżeli podaż znacznie przerośnie popyt to pracodawcy będą mogli dyktować warunki. No i tak jak teraz programista w polsce zarabia 1/2 pensji zachodniej, to w takiej sytuacji zarabiałby 1/4, a szefostwo miałoby więcej kasy dla siebie.

Niestety eksperyment przyniósł odwrotny skutek do zamierzonego, bo 90% ludzi po szybkich kursach do niczego się nie nadaje. Mało tego, nawet ci co się nadają nie są wstanie zastąpić pracownika z dużym doświadczeniem. Dlatego moim zdaniem wysxlo na plus, bo firmy zrozumiały, że to tak naprawdę ci seniorzy j midzi są nie do zastąpienia przez świeżych juniorów, a takich ludzi wciąż brakuje.

Tak więc obecnie firmy mają gdzies juniorów co może spowodować upadek rynku za kilka lat, gdy okaże się że ci dzisiejsi midzi i seniorzy nagle odchodzą z zawodu, a firmy nie rekrutowały juniorów, więc nowych ludzi nie ma, bo nikt juniorów nie kształcił

1
Błękitny Kot napisał(a):

Moim zdaniem to komuś zaczęły przeszkadzać wysokie zarobki w IT.

Ciekawe kto miałby podjąć taką decyzję i zrealizować strategię? Przecież to temat na lata, a mało która firma wybiega dalej niż 1-2 lata do przodu.

Wg mnie po prostu jest tak jak to widać z wierzchu - ludzie widzą problem (wysoki próg wejścia) i próbują go rozwiązać (często nieudolnie). Nie dopatrywałbym się tu czegoś poza chęcią zysku firm typu "Bootcamp sp. zoo".

3

Jak pensje spadną to ludzie wrócą do innych zawodów, zwłaszcza inżynierowie innych specjalizacji, wtedy zarobki znowu wzrosną... Ja nie widzę nic złego w tym, że ludzie chcą zmienić swoje życie, wkurza mnie tylko nachalny marketing tych kursów i brak samozaparcia u wielu ludzi, który objawia się wysypem takich samych pytań zamiast korzystania z wyszukiwarki.

1

Moim zdaniem to komuś zaczęły przeszkadzać wysokie zarobki w IT. Postanowili więc spopularyzować ten zawód w myśl zasady - jeżeli podaż znacznie przerośnie popyt to pracodawcy będą mogli dyktować warunki. No i tak jak teraz programista w polsce zarabia 1/2 pensji zachodniej, to w takiej sytuacji zarabiałby 1/4, a szefostwo miałoby więcej kasy dla siebie.

Nikomu nie zaczęły przeszkadzać. To najpierw założyciele pierwszej szkoły programowania zauważyli, że za pomocą dobrego marketingu można robić potężny hajs, do tego podpisać lukratywne umowy z bankami które dają pożyczki na te kursy i się zaczęło. Nigdzie nie widziałem spotów w telewizji, sponsorowanych artykułów takich firm jak Intel, Facebook, Amazon czy Microsoft. Większość sponsorowanych artykułów o niedoborach programistów i tych śmiesznych wykresach które prognozują jak będzie wyglądał rynek w 2039 pochodzi ze szkół programowania.

Niestety eksperyment przyniósł odwrotny skutek do zamierzonego, bo 90% ludzi po szybkich kursach do niczego się nie nadaje. Mało tego, nawet ci co się nadają nie są wstanie zastąpić pracownika z dużym doświadczeniem. Dlatego moim zdaniem wysxlo na plus, bo firmy zrozumiały, że to tak naprawdę ci seniorzy j midzi są nie do zastąpienia przez świeżych juniorów, a takich ludzi wciąż brakuje.

Pierwsze kursy były z Ruby on Rails. Wtedy mało ludzi zapisywało się na te bootcampy a ich poziom był całkiem niezły, bo im nie zależało na ilości przeszkolonych. Znam osobe która zrobiła bootcamp w 2013/2014 i radzi sobie dobrze. No, na pewno też jakieś predyspozycje ma, ale jednocześnie twierdzi, że program i intensywność kiedyś, a dzisiaj to spora różnica. Teraz takie szkoły lecą na ilość bo mają potężny monopol, chętnych na "łatwy hajs" jest wielu, co chwila widzę ogłoszenia na trenerów w takich szkołach. Pewna szkoła rekrutuje na takich nauczycieli studentów albo wannabe juniorów. Wszystko leci na ilość, masa chętnych czeka a co za tym idzie - masa pieniędzy do zarobienia.

Tak więc obecnie firmy mają gdzies juniorów co może spowodować upadek rynku za kilka lat, gdy okaże się że ci dzisiejsi midzi i seniorzy nagle odchodzą z zawodu, a firmy nie rekrutowały juniorów, więc nowych ludzi nie ma, bo nikt juniorów nie kształcił

Rynek się nie zamknął całkowicie na juniorów, co za bzdury. Te żale ludzi "nie dostałem pracy" to narzekanie ludzi słabych. Dwójka moich znajomych w już zeszłym roku się przebranżowiła i pracę znalazła. Jedna w Warszawie a druga w Katowicach. Da się, ale ludziom obiecano łatwy hajs w przyszłości jak zapłacą teraz 10-12k, a niektórzy obiecują, że jeszcze pracę za nich znajdą.

Idea bootcampów była niezła, ale w tym kraju skończyło się na wydojeniu jak największej liczby osób z jak największej forsy w jak najkrótszym czasie. Programista w 6 tygodni? Proszę was :D

0

bootcampy to są cienkie bolki.

learn java in week
https://www.amazon.co.uk/Learn-Java-in-7-days/dp/1787121852

learn java in one day
https://www.amazon.com/Learn-Java-Day-Complete-Beginners-ebook/dp/B01GXXQ5KG

learn java in 15 minutes

learn 10 programming languages in 15 minutes

0
Adieu napisał(a):

A u midów i seniorów jak to wygląda, jak to na nich wpływa?

Dla mnie w tej ankiecie brakuje najbardziej oczywistej odpowiedzi: "jest mi to całkowicie obojętne". Kandydaci na juniorów nie są konkurencją, bo nawet nie operują na tym samym rynku pracy, więc ich ilość nie ma znaczenia.

No i czy może ktoś z szerszej perspektywy spojrzeć na cały temat i jakieś mniej oczywiste konkrety dopowiedzieć?

Pewnie po boomie nastąpi wielki odwrót, bo wielu się sparzy i mimo wysiłków do branży nie wejdzie. Może będą narzekali na to, że ich media zmanipulowały kłamstwami na temat zapotrzebowania w branży i zarobków.
Prawdopodobnie zwiększy się sprzedaż luksusowych domów i samochodów dzięki właścicielom bootcampów.

2
pol90 napisał(a):

Dla kogoś gdzie programownie sprawia przyjemność to będzie z górki, bo jeśli komuś programowanie sprawia przyjemność to i praca jako programista będzie lepsza.

Prawda. Już Werter w listach pisał, że aby osiągnąć w życiu szczęście należy pogrążyć się całkowicie w tym co się robi, a najbardziej pomaga w tym pasja. Jeśli się tego nie osiągnie to biada człowiekowi w miłości lub sztuce. Kochanek lub artysta niczego wtedy nie osiągnie. Tak samo jest w programowaniu, bo czyż programowanie, tak jak miłość, nie jest sztuką?

0

Dla mnie jest plusem, bo im więcej osób rozbije się o pierwszy lepszy Exception jak Tupolew o brzozę tym większy będą mieli ci wszyscy ludzie szacunek dla mojej pracy i zawodu :)
Cała reszta nie ma dla mnie znaczenia, kto ma predyspozycje i chęci ten będzie programował (nawet hobbystycznie jak nie będzie zleceń komercyjnych) a ewentualny nadmiar kandydatów to problem co najwyżej dla HRów.

0

Ja poznałem lepszego ziomka:koleś robi bootcamp "żeby mieć papier"

1
Taki tam śmieszek napisał(a):

Ja poznałem lepszego ziomka:koleś robi bootcamp "żeby mieć papier"

I dobrze robie, robocie z programowania nie wiadomo co a prawda jest taka że średnio ogarniety szympans wykluła w IDE np pet shop

0

Minus, bo pojawia sie mnostwo szumu informacyjnego wobec tego.

0

Zdecydowanie plus, konkurencji się nie boję gdyż poziom zazwyczaj nie ten, a doświadczenie tym bardziej, popyt na różne usługi jest i raczej będzie, a ktoś tym wszystkim ludziom będzie musiał wskazywać kierunek. Także w przyszłości większa szansa na awans pionowy w stronę architekta/dyrektora/CTO.

Ale to z pozycji młodego dinozaura.

0

Ludzie w Comarchu/Sabre będą się bali że zostaną zastąpieni skończona liczba bootkampowiczow. Reszta może spać spokojnie

0
Adieu napisał(a):

Mi już tu nie chodzi o bootcampy, artykuły mówiące o "brakuje miliard programistów w warszawie", itp. Bardziej o sam fakt, że coraz więcej Kowalskich myśli, że programowanie to prosty zawód. Coraz więcej Kowalskich chce zostać programistami. Niewykluczone, że popularność będzie rosła wykładniczo. (o ile już nie rośnie)

Nie prosty, a lekki. Praca w kopalni to nie jest - nie ukrywajmy. Z punktu widzenia większości ludzi w Polsce pensja powyżej średniej, możliwość pracy zdalnej, ruchomy czas pracy, darmowa kawa i herbata, możliwość grania w pracy na konsoli czy nie martwienie się o pracę to kompletna abstrakcja.

W każdym razie pewne jest to, że jest "BOOM" na programowanie. Czy osobiście dla Ciebie ten boom działa jako zaleta czy wada? Może wolałbyś, żeby w ogóle go nie było - albo, żeby był jeszcze większy? Chciałbym poznać Wasze opinie.

Dobrze - to samonapędzająca się maszyna - im większa branża tym lepsze warunki pracy, możliwości rozwoju, ciekawsze projekty. Oczywiście ma to swoje granice, cały hype związany z tym rozwojem (szkoły kodowania, "techno - celebryci") jest irytujący, ale z pewnej perspektywy nieistotny.

0

Ludzie idą na bootcamp z javy i springa w małym mieście bo im się marzy praca z domu w innowacyjnych projektach w niekorporacyjnej atmosferze.

0

Minus, bo na rozmowy kwalifikacyjne przychodzą osoby, które niestety nie mają odpowiedniej wiedzy.

Dodatkowo ten wielki szum ma na celu wyłapać naiwniaków, co zapłacą za szkolenia, czyli tworzy się dodatkowa możliwość zarobienia.

1
Madaoo napisał(a):

Minus, bo na rozmowy kwalifikacyjne przychodzą osoby, które niestety nie mają odpowiedniej wiedzy.

Nie ma problemu.
Duże, dobre firmy mają HR który od razu wyrzuca do kosza CV po bootcampach

Dodatkowo ten wielki szum ma na celu wyłapać naiwniaków, co zapłacą za szkolenia, czyli tworzy się dodatkowa możliwość zarobienia.

Nie ma problemu.
Kredyty napędzają gospodarkę. Pieniądze z kredytu wydane na bootcamp zostają w Polsce, pieniądze wydane na wakacje w Egipcie napędzają egipską gospodarkę.

6

Najgorzej, jak sito rekrutacyjne nie zadziała odpowiednio i osoba bez kompetencji będzie pracować w waszym zespole.

0

To oznacza, że już macie osobę bez kompetencji - tą, która przepuściła osła. A z drugiej strony, najlepsze mimo wszystko są zespoły zrównoważone, juniorzy też się przydają, bo nie każde zadanie w projekcie wymaga nie wiadomo jakiego kunsztu i doświadczenia. Jak masz samych mistrzów i każdy z własną i najlepszą wizją to może być gorzej niż z juniorem.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1