R&D w Polsce

1

Czy w polskich firmach / polskich oddziałach firm funkcjonuje w ogóle coś takiego jak Research & Development?

Uciąłem dziś sobie krótką pogawędkę z @tdudzik o studenckich ideałach, marzeniach (może powinienem to raczej nazwać młodzieńczą naiwnością?) o ciekawej pracy, rozwojowych projektach i o smutnej rzeczywistości i taka mnie naszła refleksja - czy w Polsce funkcjonują w ogóle jakieś oddziały firm IT, które skupiają się bardziej na rozwoju, prototypowaniu, rozwiązywaniu jakichś technicznych problemów, niż na odwalaniu brudnej roboty i przepisywaniu do kodu czyichś wymagań?

Czy może jednak jedynym ratunkiem przed

  • nudą
  • odhaczaniem tasków w JIRA do kotleta
  • pracą urozmaiconą jedynie zastanawianiem się "co oni znowu wymyślili" i dyskusjami nad tym, jak to zrobić, żebyśmy jak najmniej dostali później po d*pie
  • stopniowym przysychaniem na wpół bezczynnego mózgu do wewnętrznej strony czaszki

jest ucieczka zagranicę, do krajów bez łatki taniej, postkomunistycznej małpiarni, za którą - takie przynajmniej odnoszę wrażenie - najwyraźniej uważają nas na zachodzie?

0

Pytanie jest chyba źle zadane. Ja np. często prototypuję i rozwiązuję problemy techniczne, aby spełnić zdefiniowane przez kogoś wymagania. Ty szukasz jakiegoś R&D dla idei, a nie dlatego, że biznes chce coś osiągnąć?

Co do ostatniego akapitu - tu nie chodzi o to, że Polska jest krajem postkomunistycznym, po prostu firmy trzymają krytyczne działy firmy w swoich centralach, a outsourcują rzeczy obarczone mniejszym ryzykiem.

2
superdurszlak napisał(a):

Czy w polskich firmach / polskich oddziałach firm funkcjonuje w ogóle coś takiego jak Research & Development?

Oczywiście że są. Ale pytanie co Ty rozumiesz przez R&D? Inżynierię rozwiązań jakąś? Tworzenie nowych frameworków? Tworzenie założeń do sieci 6G? Jeśłi chciałbyś pracować w RD, dajmy na to, firmy zajmującej się jakimiś rozwiązaniami AI, Big Data etc, to najprawdopodobniej (o ile nie jesteś samoukiem geniuszem) żeby na jakieś stanowisko związane z researchem się dostać, musiałbyś coś wcześniej sobą wykazać. Jakąś dobrą pracę magisterską/doktorancką w temacie, udział w pracach i kołach naukowych etc, super studia itd, ewentualnie wieloletnie doświadczenie w temacie. To że januszsofty łopatami zatrudniały programistów wcale nie oznacza, że człowiek z ulicy wskoczy do działu R&D w jakiejkolwiek firmie. No chyba że jako klepacz - ale wtedy uwierz, ta robota będzie taka sama jak w januszsofcie.

Z tego co kojarzę to np. takie firmy jak np. Google, Nokia, czy IBM miały swoje oddziały R&D także w Polszy. Więc zapewne mają je i teraz.

.... jest ucieczka zagranicę, do krajów bez łatki taniej, postkomunistycznej małpiarni, za którą - takie przynajmniej odnoszę wrażenie - najwyraźniej uważają nas na zachodzie?

Uciekać zawsze można, zarobisz z jednej strony lepiej, ale z drugiej strony dojdziesz do wniosku że programista to jednak jest nikt w porównaniu do innych profesji. Myślę że jeśli chcesz dostać się do R&D, to nawet na początek łatwiej będzie ci w PL. Zagranicę polecam później.
Jeśli szukasz jak dostać się do jakiejś konkretnej działeczki, proponuje wejść na linkedina, poszukać takich osób, które pracują w interesującym Cie temacie, zobaczyć jak wyglądała ich droga do tego i nawet zapytać o rady, co robić i u których drzwi pukać.

1
superdurszlak napisał(a):

Czy w polskich firmach / polskich oddziałach firm funkcjonuje w ogóle coś takiego jak Research & Development?

Pracuję od 4 lat w R&D, teraz w drugiej firmie. Przykłady problemów nad którymi pracowały moje zespoły:

  • implementacja silnika fotogrametrycznego do rekonstrukcji scen 3D z filmów
  • system tworzenia map HD (high definition) z danych laserowych, do zastosowań w autonomicznych samochodach
  • system rozpoznawania znaków drogowych przy użyciu sieci neuronowych

W Łodzi, czyli mieście uznawanym za 2-gą, jak nie 3-cią ligę informatyczną, są przynajmniej 3 firmy, zajmujące się badawczo tą tematyką. Oprócz tego wiem też o działach R&D w dwóch łódzkich oddziałach międzynarodowych koncernów, choć to już inna tematyka (telekomunikacja i chmury), oraz software house nastawiony typowo na Data Science. Czyli chyba nie tak źle. W sumie to śmieszne, bo ja np. nie znam w ogóle żadnej łódzkiej firmy robiącej typowy web development (no może znałem jednego gościa pracującego w Nabino, co robiła ten niesławny system wyborczy), ale też nigdy się tym nie interesowałem.

Edit:
Dodam, że płacowo nie jest wcale jakoś super, i zapewne praca dla banków jest bardziej opłacalna, mimo to poczucie robienia fajnych rzeczy jakoś mi rekompensuje te 3 czy 4 tysiące mniej :)

0
somekind napisał(a):

Pytanie jest chyba źle zadane. Ja np. często prototypuję i rozwiązuję problemy techniczne, aby spełnić zdefiniowane przez kogoś wymagania. Ty szukasz jakiegoś R&D dla idei, a nie dlatego, że biznes chce coś osiągnąć?

Co do ostatniego akapitu - tu nie chodzi o to, że Polska jest krajem postkomunistycznym, po prostu firmy trzymają krytyczne działy firmy w swoich centralach, a outsourcują rzeczy obarczone mniejszym ryzykiem.

Nie chodzi o to, żeby był oderwany od potrzeb biznesu, tylko żeby był jakikolwiek. Jak dla mnie kombinowanie, jak poradzić sobie z faktem, że ktoś za oceanem koncertowo zrypał design czegoś i nie oberwać za to (bo gość musiałby przyznać, że coś źle zaprojektował i nieraz już przez to wybuchało, ale łatwiej sprać po d*pach polski zespół pod byle pretekstem) to żadne prototypowanie i żaden R&D, tylko syzyfowa praca. Stąd też moje wrażenie, że kwestia uprzedzeń ma jednak jakieś znaczenie.

GutekSan napisał(a):

W Łodzi, czyli mieście uznawanym za 2-gą, jak nie 3-cią ligę informatyczną, są przynajmniej 3 firmy, zajmujące się badawczo tą tematyką.

A byłbyś w stanie powiedzieć coś więcej na temat tych firm? Liga ligą, w mieście ponoć top 3 jak udało mi się znaleźć w projekcie ocierającym się o R&D, to biznes go zaorał praktycznie w momencie osiągnięcia gotowości do wczesnego release... za to dobry znajomy trafił do bardzo rozwojowego projektu "zrobimy tamto urządzenie (o którym nic nie wiemy) od zera ale taniej, bo na podzespołach z Aliexpress i zrobią je studenci" i sam uciekł.

Dodam, że płacowo nie jest wcale jakoś super, i zapewne praca dla banków jest bardziej opłacalna, mimo to poczucie robienia fajnych rzeczy jakoś mi rekompensuje te 3 czy 4 tysiące mniej :)

Jak metalurg z mojej specjalizacji zaproponował mi w zeszłym miesiącu udział w grancie na badania, w których będzie potrzebny "modelarz" i że można by ogarnąć wynagrodzenie, to zacząłem dopytywać o to skąd wezmą dane materiałowe, co będą w stanie dostarczyć jako dane do symulacji i czy ogarną kwestię dostępu do jakiegoś softu z dobrze zaimplementowanym SPH lub inną metodą mesh-free, żeby się przed Cyfronetem nie płaszczyć, a o kwestii wynagrodzenia zdążyłem zapomnieć... także chyba się rozumiemy :)

0

Ja mam wrażenie, że UX designerzy mają więcej przyzwolenia na eksperymenty / research. W sumie zastanawiam się, czy się nie przekwalifikować, bo zawsze mi się wydawało, że UX designerzy to mają ciekawą pracę, a nie tylko kodzenie. Tylko nie wiem, jakie tam są zarobki. No i poza tym pewnie od zera bym musiał startować.

0
superdurszlak napisał(a):

Jak dla mnie kombinowanie, jak poradzić sobie z faktem, że ktoś za oceanem koncertowo zrypał design czegoś i nie oberwać za to (bo gość musiałby przyznać, że coś źle zaprojektował i nieraz już przez to wybuchało, ale łatwiej sprać po d*pach polski zespół pod byle pretekstem) to żadne prototypowanie i żaden R&D, tylko syzyfowa praca.

Brzmi strasznie, ale nikt nie mówił, że to jest R&D, więc w ogóle nie rozumiem o co Ci teraz chodzi. :(

0
superdurszlak napisał(a):

Nie chodzi o to, żeby był oderwany od potrzeb biznesu, tylko żeby był jakikolwiek. Jak dla mnie kombinowanie, jak poradzić sobie z faktem, że ktoś za oceanem koncertowo zrypał design czegoś i nie oberwać za to (bo gość musiałby przyznać, że coś źle zaprojektował i nieraz już przez to wybuchało, ale łatwiej sprać po d*pach polski zespół pod byle pretekstem) to żadne prototypowanie i żaden R&D, tylko syzyfowa praca. Stąd też moje wrażenie, że kwestia uprzedzeń ma jednak jakieś znaczenie.

@superdurszlak szukaj firm, gdzie zespoły są organizowane projektowo, a nie gdzie mamy filozofię throw over the wall i jakaś grupa biznes analityków robi diagramy oderwane od rzeczywistości, a druga grupa programistow nie moze podjac dyskusji i ślepo to implementuje. Widocznie traktują was jak klepaczy, a nie Software Engineerów.

Przykladowo pracuje w takiej firmie. Co drugi dzień mamy dyskusje jak usprawnić nasze algorytmy, co jakiś czas sobie zapuszczam analizy na firmowej bazie, żeby sprawdzić czy czasem nie mamy jakichś fajnych i użytecznych danych. Codziennie myślę jaki kod już dzisiaj można wywalić. Jak uprościć logikę itp. Biznes analityk zza oceanu nam nie potrzebny. Co najwyżej product owner.

Nie nazwę się jednak R&D. Po prostu wykorzystuję informatykę, aby optymalizować biznes. Słowo klucz to płaski zespół.

R&D to dla mnie robią ludzie na MIT. Ewentualnie Amazon czy Google. To nie jest jednak tak fancy jak Ci się wydaje. Zwykle oznacza miesiące lub lata grzebania w jednym i tym samym.

Polskie R&D to zwykle robienie POC pod presją czasu, które nigdy nie wejdą na produkcję. Dla mnie gdy nie wiem jak projekt działa w praktyce to żadna radocha.

0
superdurszlak napisał(a):

W Łodzi, czyli mieście uznawanym za 2-gą, jak nie 3-cią ligę informatyczną, są przynajmniej 3 firmy, zajmujące się badawczo tą tematyką.

A byłbyś w stanie powiedzieć coś więcej na temat tych firm? Liga ligą, w mieście ponoć top 3 jak udało mi się znaleźć w projekcie ocierającym się o R&D, to biznes go zaorał praktycznie w momencie osiągnięcia gotowości do wczesnego release...

To nie są żadne startupy, tylko firmy o już ugruntowanej pozycji. Jednak w ciągu ostatnich paru lat technologia się na tyle rozwinęła, że pojawiły się nowe pola biznesowe, i takie firmy muszą walczyć, choćby ze startupami, o dobrą pozycję.

Projekty, nad którymi pracujemy to nie są wydumki, w stylu: "hmmm.... zróbmy aplikację zamiawiającą pizzę, gdy usłyszy burczenie w brzuchu, i zobaczymy czy rynek to łyknie", dlatego nie widzę niebezpieczeństwa, że biznes je uwali. Wręcz przeciwnie, dla biznesu mogą być kwestią "być albo nie być", bo konkurencja pracuje nad podobnym rozwiązaniem, albo już zdołali obiecać klientom że coś dostarczą w nowym releasie jakiegoś produktu.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1