Zarobki - jak to w końcu z nimi jest?

0
Janusy napisał(a):
ItsFine napisał(a):

Trudno mi sie wypowiedzieć jak jest po bootcampach, ale po studiach (a najczęściej nawet w trakcie) w wiekszych miastach spokojnie znajdziesz prace, a co lepsi od razu wskoczą na juniora. Zarobki są różne. Ode mnie z kierunku(AGH) wszyscy dostali sie na staż. Wymiatacze już po 2 roku studiów mieli stażę, ale 3k netto prawie nikt nie miał. Po stażu pracowali na 1/2 albo 3/5, ale po roku już mają po 4-7k netto.

Mi sie udalo załapać na staż gdzie miałem od razu 3k na ręke, po 3 roku studiów. Ogólnie pracodawcy bardzo chętnie zatrudniają studentów, ale tak jak wszyscy piszą, jest BARDZO dużo kandydatów. Z tego co mówili nam na początku stażu: Firma przyjęła prawie 100 kandydatów, a było ponad 10 osób na miejsce. Po stażu, pensja x2 i przyjmują nawet na 1/2 etatu, żeby ludzie nie uciekali gdzie indziej. Jak pół roku popracujesz, to już oferty same będą spływać, bo przesycenia już nie ma, a na seniora to chyba w każdej firmie masz otwarte pozycje.

Ja widziałem, że wiele osób po tym całym AGHu, który rzekomo jest najlepszą uczelnią a w rzeczywistości nie dostara do pięt UJotowi, PWwa czy PWro pracuje jako java Dev w Koszmarchu.

Tak więc nie wiem czy jest się czym chwalić.

Co prawda po tym AGH nie jestem, tylko od konkurencji, ale to co kiedyś miał AGH informatycznego przy Nawojki wchłonęło swego czasu część wcale nienajgorszej kadry UJotu, acz to było już ponad dekadę temu i może się już rozwodniło, nie wiem. Tak czy siak jako studenci tylko tę katedrę respektowaliśmy. Reszta była traktowana per "kto nie skacze ten z agiehu".

0
Kot Oggy napisał(a):

Wydaje mi się że jesteśmy w takim punkcie "hype cycle" który się nazywa "peak of inflated expectations", bardzo dużo ludzi ma bardzo duże oczekiwania co do tego zawodu, trochę tak jak w latach 00 było z zawodami związanymi z ekonomią. Za chwilę większość osób straci cierpliwość do szukania pracy, pojawi się opinia że programowanie to ściema, że ten zawód to nie jest droga na skróty do dużej kasy itd. i wszystko się unormuje, będzie jak z innymi zawodami(a i pewnie zarobki będą coraz mniej odstawać od średniej dla innych profesji).

Przecież praca w ekonomii jest dobrze płatna. Jest sporo zawodów wymagających mniejszych nakładów nauki i lepiej płatnych niż zawody z it.

0
Bezimienny Andrzej napisał(a):

Przecież praca w ekonomii jest dobrze płatna. Jest sporo zawodów wymagających mniejszych nakładów nauki i lepiej płatnych niż zawody z it.

Np. Jakich?

0
Spyze napisał(a):

bo na takim AGH

Na AGH masz kilka informatyk które baardzo różnią się poziomem

0
Bezimienny Andrzej napisał(a):
Kot Oggy napisał(a):

Wydaje mi się że jesteśmy w takim punkcie "hype cycle" który się nazywa "peak of inflated expectations", bardzo dużo ludzi ma bardzo duże oczekiwania co do tego zawodu, trochę tak jak w latach 00 było z zawodami związanymi z ekonomią. Za chwilę większość osób straci cierpliwość do szukania pracy, pojawi się opinia że programowanie to ściema, że ten zawód to nie jest droga na skróty do dużej kasy itd. i wszystko się unormuje, będzie jak z innymi zawodami(a i pewnie zarobki będą coraz mniej odstawać od średniej dla innych profesji).

Przecież praca w ekonomii jest dobrze płatna. Jest sporo zawodów wymagających mniejszych nakładów nauki i lepiej płatnych niż zawody z it.

Jest dobrze płatna. Ale wiesz, odwrotnie niż w IT gdzie non stop powstają startupy dochodzisz do szklanego sufitu. Mozesz wejsć w korpo i się w nim rozwijać, ale nie oszukujmy się. nie potrzeba setki kierowników regionu. Poza tym masz ciągłe fuzje np. Santander sie łączy z WBK i przejmuje DB. I się okazuje ze przy jednej ulicy masz o 2 placówki bankowe mniej. O 2 centrale mniej, o dwa call center mniej.
Poza tym praca ta często jest powiązana ze sprzedażą a co za tym idzie z systemem prowizyjnym. W bankowości dochodziło do sytuacji gdzie wskutek norm sprzedażowych magicznie personalia zakładających konta były tożsame z personaliami z nekrologów. Dziś zakładasz denatowi konto. Tydzień później usuwasz. Ale uzyskujesz prowizje od sprzedaży .

0

Jest masa zawodów ekonomicznych, dobrze płatnych i nie związanych ze sprzedażą. To bardzo ciekawe jak mnie straszysz tymi strasznymi zmianami na rynku. Ja się w bankowości jakoś odnajduję i w sumie wiele innych osób też. A akurat znajomi z DB są zadowoleni zmianami, w końcu dostaną... laptopy.

0
Bezimienny Andrzej napisał(a):
Kot Oggy napisał(a):

Wydaje mi się że jesteśmy w takim punkcie "hype cycle" który się nazywa "peak of inflated expectations", bardzo dużo ludzi ma bardzo duże oczekiwania co do tego zawodu, trochę tak jak w latach 00 było z zawodami związanymi z ekonomią. Za chwilę większość osób straci cierpliwość do szukania pracy, pojawi się opinia że programowanie to ściema, że ten zawód to nie jest droga na skróty do dużej kasy itd. i wszystko się unormuje, będzie jak z innymi zawodami(a i pewnie zarobki będą coraz mniej odstawać od średniej dla innych profesji).

Przecież praca w ekonomii jest dobrze płatna. Jest sporo zawodów wymagających mniejszych nakładów nauki i lepiej płatnych niż zawody z it.

To oczywiście w dzisiejszych czasach prawda(choć nie zgodzę się z tym że to co jest lepiej płatne wymaga mniej nakładów nauki, firmy potrafią wyceniać umiejętności a np. aktuariusz to nie jest mały nakład nauki) ale mi chodzi o nieco szerszy czasowo kontekst - w latach 90-tych zaczęły się otwierać w Polsce oddziały zachodnich korporacji, wtedy osoby które miały studia ekonomiczne i mówiły po angielsku zaczęły robić bardzo szybkie kariery, bo rynek rósł jak szalony. Szybko pojawił się "hype" że wystarczy mieć puls i licencjat z zarządzania żeby po 5 latach zostać dyrektorem finansowym, doprowadziło to do otwarcia uczelni i kierunków ekonomicznych w każdym budynku mającym ogrzewanie i miejsce na tablicę. Skończyło się to tym że firmy zostały zalane tysiącami CV, dostanie się na wartościowy staż było możliwe tylko dla osób które zostały polecone albo studiowały na topowych uczelniach, reszta kończyła na śmieciówkach przysłowiowo "parząc kawę", wśród słabszych kandydatów pojawiło się powszechne przekonanie że kierunki ekonomiczne to czas i pieniądze wywalone w błoto. Po latach smuty nastąpiło unormowanie - szybkich karier wprawdzie nie ma, ale w miarę solidni zawodnicy dostają się na sensowne staże, stopniowo sobie tam awansują i po kilku latach zarabiają tyle że mogą się na normalnym poziomie utrzymać, i ich zarobki są porównywalne z zarobkami specjalistów z innych branż. Branża IT przechodzi wg mnie dokładnie taki cykl i tak samo się unormuje zarówno zarobkowo jak i pod względem progu wejścia jak wszystkie inne branże.

0

Może faktycznie zamieszałem - nie żyłem jako dorosły człowiek w okolicach początku tysiąclecia, więc w sumie nie wiem jak było. Wiem jednak, że teraz na pewno nie jest tak jak piszesz. Dobry hajs w bankowości można zrobić znacznie łatwiej niż przy np. programowaniu. Widzę czym się zajmuję, co robi się u mnie w pracy. Oczywiście, większość osób u nas to matematycy, obrotne osoby, ale wcale takim być nie trzeba żeby tu wbić i się rozwijać. Ja sam jestem przykładem.

0

Z zarobkami jest różnie. Można mieć na kontrakcie 7k netto + vat / miesiąc , ale jak przepracujesz mniej godzin niż jest przewidziane w danym miesiącu, to dostajesz kase proporcjonalnie do przepracowanych godzin, czyli odpowiednio mniej jak przepalisz mniej godzin niz było przewidziane. W kontrakcie masz 7k netto, a fakturke wystawiasz na np. 5.5k netto.

0
Bezimienny Andrzej napisał(a):

Może faktycznie zamieszałem - nie żyłem jako dorosły człowiek w okolicach początku tysiąclecia, więc w sumie nie wiem jak było. Wiem jednak, że teraz na pewno nie jest tak jak piszesz. **Dobry hajs w bankowości można zrobić znacznie łatwiej niż przy **np. programowaniu. Widzę czym się zajmuję, co robi się u mnie w pracy. Oczywiście, większość osób u nas to matematycy, obrotne osoby, ale wcale takim być nie trzeba żeby tu wbić i się rozwijać. Ja sam jestem przykładem.

Opowiedz.

0
CiekawskiUżytkownik napisał(a):
Bezimienny Andrzej napisał(a):

Może faktycznie zamieszałem - nie żyłem jako dorosły człowiek w okolicach początku tysiąclecia, więc w sumie nie wiem jak było. Wiem jednak, że teraz na pewno nie jest tak jak piszesz. **Dobry hajs w bankowości można zrobić znacznie łatwiej niż przy **np. programowaniu. Widzę czym się zajmuję, co robi się u mnie w pracy. Oczywiście, większość osób u nas to matematycy, obrotne osoby, ale wcale takim być nie trzeba żeby tu wbić i się rozwijać. Ja sam jestem przykładem.

Opowiedz.

BI, ryzyko kredytowe, bazy danych, jakieś inne ryzyka na których się nie znam, jakieś ubezpieczalnie, od których pełno ofert w firmach outsourcingowych. Pracując z wykorzystaniem excela można zarobić dużo więcej niż średnia krajowa.

0
Bezimienny Andrzej napisał(a):
CiekawskiUżytkownik napisał(a):
Bezimienny Andrzej napisał(a):

Może faktycznie zamieszałem - nie żyłem jako dorosły człowiek w okolicach początku tysiąclecia, więc w sumie nie wiem jak było. Wiem jednak, że teraz na pewno nie jest tak jak piszesz. **Dobry hajs w bankowości można zrobić znacznie łatwiej niż przy **np. programowaniu. Widzę czym się zajmuję, co robi się u mnie w pracy. Oczywiście, większość osób u nas to matematycy, obrotne osoby, ale wcale takim być nie trzeba żeby tu wbić i się rozwijać. Ja sam jestem przykładem.

Opowiedz.

BI, ryzyko kredytowe, bazy danych, jakieś inne ryzyka na których się nie znam, jakieś ubezpieczalnie, od których pełno ofert w firmach outsourcingowych. Pracując z wykorzystaniem excela można zarobić dużo więcej niż średnia krajowa.

Opie, jaki poziom wiedzy z Excela masz na myśli?

0

Tak jak napisał Cogito, tyle że z tym poziomem skomplikowania bym nie przesadzał. Nawet bez znajomości tabel przestawnych można spokojnie się do takiej pracy załapać. Z ekonometrii wystarczą totalne podstawy. Fajnie mieć jakąś podstawę programistyczną, podstawy SQL (pisanie zwykłych zapytań, jakieś creaty, delety i tak dalej, bez żadnych pętli czy innych cudów). Serio to wystarcza, tylko trzeba umieć się sprzedać. Reszty się douczy człowiek w pracy.

0
Bezimienny Andrzej napisał(a):

Tak jak napisał Cogito, tyle że z tym poziomem skomplikowania bym nie przesadzał. Nawet bez znajomości tabel przestawnych można spokojnie się do takiej pracy załapać. Z ekonometrii wystarczą totalne podstawy. Fajnie mieć jakąś podstawę programistyczną, podstawy SQL (pisanie zwykłych zapytań, jakieś creaty, delety i tak dalej, bez żadnych pętli czy innych cudów). Serio to wystarcza, tylko trzeba umieć się sprzedać. Reszty się douczy człowiek w pracy.

Andrzej, a wrzuciłbyś przykładowe oferty, albo nazwy stanowisk?
No i w sumie co do tej trudności to są dwie sprzeczne opinie :P

0
CiekawskiUżytkownik napisał(a):
Bezimienny Andrzej napisał(a):

Tak jak napisał Cogito, tyle że z tym poziomem skomplikowania bym nie przesadzał. Nawet bez znajomości tabel przestawnych można spokojnie się do takiej pracy załapać. Z ekonometrii wystarczą totalne podstawy. Fajnie mieć jakąś podstawę programistyczną, podstawy SQL (pisanie zwykłych zapytań, jakieś creaty, delety i tak dalej, bez żadnych pętli czy innych cudów). Serio to wystarcza, tylko trzeba umieć się sprzedać. Reszty się douczy człowiek w pracy.

Andrzej, a wrzuciłbyś przykładowe oferty, albo nazwy stanowisk?
No i w sumie co do tej trudności to są dwie sprzeczne opinie :P

dobra, nazwy stanowisk już mam z twojego poprzedniego posta :)
no ale nadal jest ciekawa kwestia "ssania" w tej branży

0
Spyze napisał(a):
ItsFine napisał(a):

Trudno mi sie wypowiedzieć jak jest po bootcampach, ale po studiach (a najczęściej nawet w trakcie) w wiekszych miastach spokojnie znajdziesz prace, a co lepsi od razu wskoczą na juniora. Zarobki są różne. Ode mnie z kierunku(AGH) wszyscy dostali sie na staż. Wymiatacze już po 2 roku studiów mieli stażę, ale 3k netto prawie nikt nie miał. Po stażu pracowali na 1/2 albo 3/5, ale po roku już mają po 4-7k netto.

Mi sie udalo załapać na staż gdzie miałem od razu 3k na ręke, po 3 roku studiów. Ogólnie pracodawcy bardzo chętnie zatrudniają studentów, ale tak jak wszyscy piszą, jest BARDZO dużo kandydatów. Z tego co mówili nam na początku stażu: Firma przyjęła prawie 100 kandydatów, a było ponad 10 osób na miejsce. Po stażu, pensja x2 i przyjmują nawet na 1/2 etatu, żeby ludzie nie uciekali gdzie indziej. Jak pół roku popracujesz, to już oferty same będą spływać, bo przesycenia już nie ma, a na seniora to chyba w każdej firmie masz otwarte pozycje.

Hmm, a mam takie pytanie, bo słyszałem parę razy, że na tych topowych uczelniach to nie uczą tak dobrze programowania i ze lepiej iść na jakąś, która jest niżej w rankingu ale skupia się na tym aspekcie, bo na takim AGH - owszem matematyka jest na bardzo wysokim poziomie i algorytmika, ale typowego programowania uczą słabo, a jeśli chodzi o front to chyba nawet w ogóle. Czy to prawda? Jak to oceniasz, skoro ukończyłeś tą uczelnię?

Żeby sprostować: nie skończyłem studiów jeszcze.

Po pierwsze, AGH AGH'owi nierówny, bo wydziałów jest sporo. Informatyk jest tyle co wydziałów, bo nawet humanistyczny wydział ma już swoją informatyke społeczną. Z historii innych studentów, to wiem że ukończenie "gorszych" wydziałów wcale nie zamyka Ci drzwi nigdzie, rekruterzy raczej ich nie rozróżniaja. Wiem też że np. na WIET'ie, tym "najlepszym" wydziale prowadzący są bardzo nie na ręke studentów, a wcale niekoniecznie uczą Cię więcej albo lepiej, tylko musisz się tego nauczyć sam. I potem studia kończą rok później, albo po prostu więcej czasu tracą na studia.

Wiedza ze studiów jest bardzo rozrzucona i pewnie 75% przedmiotów na nic Ci sie nie przyda, ale nauczysz sie myśleć jak informatyk, nauczysz się szybko przyswajać wiedzę i wyrobisz sobie wiele kontaków, które dadzą Ci lepsza perspektywę na branże i pewnie otworzą nie jedne drzwi. Wg mnie studia są tego warte, ale tak naprawdę, jeśli jakaś firma przyjmię Cie bez studiów bo jesteś dobry, to chyba lepiej skupić się na pracy, na pewno więcej i szybciej zdobędziesz doświadczenie. Podobnie sprawa ma się z innymi uczelniami - będziesz miał więcej czasu na własne projekty albo prace, pytanie brzmi jak dobrą masz motywację żeby na nie poświęcać czas: ja np. wiem że uczelnia bardzo mnie zmotywowała :D

Sam chciałbym sie dowiedzieć jak bardzo studia wyższe dają Ci jakieś możliwości. Słyszałem opinie że bez magistra nie dostaniesz się na wyższe pozycje w korpo, ale nie wiem czy to prawda. Ktoś ma jakieś opinie/doświadczenia z tym związane? Olać studia 2 stopnia i iść na pełny etat do pracy? Czy siedzieć na pół etatu i dopiąć 1.5 roku magisterki do końca?

0

Dlaczego nie chcesz iść na zaoczne magisterskie? UJ FAIS na magisterskich przezywa oblężenie. Niedawno nie otwierali na zaocznych 2 z 3 kierunków z braku kandytatów, na jeden kierunek brali wszystkich, robili rekrutację lipcową, wrześniową i październikową.

Na ten rok akademickie przed wakacjami na zaocznych magisterskich zamknęli rekrutacje przed wakacjami i przyjęli tylko kandydatów powyżej niemałego progu punktowego.

Za dwa lata twoi koledzy będą mieli dwa lata doświadczenia więcej, ty będziesz mieć dwa lata doświadczenia więcej. Ale oni będą mieli pełne wykształcenie a ty nie. Na teraz to bez znaczenia ale 4 lata temu na pytanie po co inżynier programiście w korporacji pukali się w czoło, po co marnować czas, bo tramwaje tramwaje na Ruczaj jeździły w reklamami pracy "od zaraz" dla programistów. Outsourcingi rekrutowały setkami "na od jutra" kusząc wynagrodzeniem dwa razy większym bez negocjacji-jak negocjowałeś było trzy razy więcej jak w starej firmie. Gazeta Krakowska i Krakowska Wyborcza pisały o boomie na programistów, tamta firma zatrudni 400-stu, inna 200-stu.

Teraz firmy mają zamknięte rekrutacje albo zatrudniają po 3 programistów, wybierają doświadczenie i żądanie klienta żeby programista miał papierek inżyniera informatyka "lub pokrewne".

Jak się nie weźmiesz za zrobienie studiów z marszu to po 2 albo 5 latach nie będzie ci się już chciało.

0

W Wawie co raz częściej można przeczytać w wywiadach z business women/men z korporacyjnych HR chwalenie się standardami kwalifikacji kadry. W wywiadzie i w raporcie nieźle brzmi U naszej firmie 100% specjalistów ma wyższe wykształcenie. Dla firm outsourcingowych które nie walczą ceną korpo-klient ich panem. Korpo wybiera biuro przy Jana Pawła, Rondzie ONZ bo Śródmieście jest prestiżowe. Standard 100% specjalistów z wyższym wykształceniem jest prestiżowe. Nie wydaje mi się żeby do pracy w korpo programista potrzebował więcej od inżyniera ale kiedyś do awansu bycie jedynym nie-magistrem między samymi magistrami w korpo może zablokować awans.

0
drugi monitor napisał(a):

W Wawie co raz częściej można przeczytać w wywiadach z business women/men z korporacyjnych HR chwalenie się standardami kwalifikacji kadry. W wywiadzie i w raporcie nieźle brzmi U naszej firmie 100% specjalistów ma wyższe wykształcenie. Dla firm outsourcingowych które nie walczą ceną korpo-klient ich panem. Korpo wybiera biuro przy Jana Pawła, Rondzie ONZ bo Śródmieście jest prestiżowe. Standard 100% specjalistów z wyższym wykształceniem jest prestiżowe. Nie wydaje mi się żeby do pracy w korpo programista potrzebował więcej od inżyniera ale kiedyś do awansu bycie jedynym nie-magistrem między samymi magistrami w korpo może zablokować awans.

Pytanie brzmi czy będzie miało się parcie na wyższe pozycje czy jednak wybierze się niższą posadę i realizacje poza pracą

0

Jest to prawda, że w niektórych korpo nie awansujesz bez wyższego powyżej jakiegoś progu.

0
fais 2 napisał(a):

Dlaczego nie chcesz iść na zaoczne magisterskie? UJ FAIS na magisterskich przezywa oblężenie. Niedawno nie otwierali na zaocznych 2 z 3 kierunków z braku kandytatów, na jeden kierunek brali wszystkich, robili rekrutację lipcową, wrześniową i październikową.

Na ten rok akademickie przed wakacjami na zaocznych magisterskich zamknęli rekrutacje przed wakacjami i przyjęli tylko kandydatów powyżej niemałego progu punktowego.

Za dwa lata twoi koledzy będą mieli dwa lata doświadczenia więcej, ty będziesz mieć dwa lata doświadczenia więcej. Ale oni będą mieli pełne wykształcenie a ty nie. Na teraz to bez znaczenia ale 4 lata temu na pytanie po co inżynier programiście w korporacji pukali się w czoło, po co marnować czas, bo tramwaje tramwaje na Ruczaj jeździły w reklamami pracy "od zaraz" dla programistów. Outsourcingi rekrutowały setkami "na od jutra" kusząc wynagrodzeniem dwa razy większym bez negocjacji-jak negocjowałeś było trzy razy więcej jak w starej firmie. Gazeta Krakowska i Krakowska Wyborcza pisały o boomie na programistów, tamta firma zatrudni 400-stu, inna 200-stu.

Teraz firmy mają zamknięte rekrutacje albo zatrudniają po 3 programistów, wybierają doświadczenie i żądanie klienta żeby programista miał papierek inżyniera informatyka "lub pokrewne".

Jak się nie weźmiesz za zrobienie studiów z marszu to po 2 albo 5 latach nie będzie ci się już chciało.

A na zaoczne nie popatrzy rekruter z góry? Zawsze słyszałem opinie że poziom na zaocznych jest dużo niższy niż na dziennych. Kolejna zaleta dziennych jest taka, że wykłady można olać i masz jednak dużo więcej czasu wolnego, niż poświęcenie całego weekendu, podczas którego musisz niestety ciurkiem przesiedzieć wszystko, jeśli masz wymieszane ćwiczenia z wykładami.

Sam jestem na 100% pewien, że chce iść teraz na magistra, w końcu to tylko 1.5 roku. Gdybym poszedł na UJ, to studia skończę rok później, bo rekrutacja jest na październik i studia trwają semestr dłużej. Zastanawiam się nad pójściem na mniej wymagające studia, np. wyżej wspomniany wydział humanistyczny, bo wątpie żeby wydział na AGH miał znaczenie w rekrutacjach, a mógłbym bardziej skupić się na pracy.

Praca na pół etatu nie stanowi dla mnie dużego problemu, pracodawca się na to godzi, a ja bez problemu na tym semestrze wyrabiam na 3/4. Problem stanowi pierwszy semestr magisterki, na którym mam bardzo dużo przedmiotów i boje się, że rozkład zajęć sprawi, że nie będe miał życia poza pracą/studiami. Raczej utwierdziliście mnie w przekonaniu, że magisterka jest tego warta i na razie przychylam się na zapierdol na wydziale na którym przynajmniej wiem czego się spodziewać po prowadzących.

0
ItsFine napisał(a):

Sam jestem na 100% pewien, że chce iść teraz na magistra, w końcu to tylko 1.5 roku. Gdybym poszedł na UJ, to studia skończę rok później, bo rekrutacja jest na październik i studia trwają semestr dłużej. Zastanawiam się nad pójściem na mniej wymagające studia, np. wyżej wspomniany wydział humanistyczny, bo wątpie żeby wydział na AGH miał znaczenie w rekrutacjach, a mógłbym bardziej skupić się na pracy.

  1. Wydział nie jest najistotniejszy a tryb dzienny wieczorowy w ogóle nie ma znaczenie. Tego nawet nie ma na dyplomie w jakim trybie ukończyłeś studia.

  2. Nie idź na wydział Owego, Tego i Informatyki bo nie będziesz mieć luzu, będziesz zasuwać nad dziwnymi przedmiotami Owy i Ten które będzie trudno zaliczyć, w końcu nie starczy ci czasu na studia, rozwój i pracę. Idź na normalną infę jak już poświęcasz się dla studiowania.

  3. Rekrutacja korporacyjna jest wielostopniowa. Każdy stopień ma osiać każdego co się na tym ich etapie nie nadaje, reszta idzie dalej. Na polibudzie miałeś to samo. Pierwszy odsiew matura, drugi pierwszy semestr i matma, pierwszy rok... Reszta poszła dalej. Ostateczny odsiew praca dyplomowa. Inżynier.
    Rekruter nie patrzy przychylnie albo nie, on odrzuca najpierw z góry nie pasujące kandydatury. Po krótkim decyduje kto przeszedł dalej. Rekruter nie zna się na kodowaniu i githubie, merytorycznie sprawdzać będzie inżynier. Rekruter jest ostatnim etapem sprawdzania wykształcenia. Później na rozmowie technicznej nie pytają o szkołę. Ale jak nie masz wykształcenia ale jestes super dobry a wykształcenie jest wymagane to rekruter nie puści cię dalej i oczywiście nie będzie już okazji pokazania jaki jesteś dobry.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1