Cześć, studiuje informatykę na 4 roku na politechnice i szczerze mówiąc jestem zdziwiony. W tym roku inżynier, prawie połowa deklarowała, że chce pracować jako programista, reszta interesuje się innymi kierunkami. Jako programiści to pracuje może 5-10 osób, z czego większość pracowała zanim dostała się na studia lub od początku studiów. Wiele osób odpadło i zostały osoby, które naprawdę nie podchodzą do tego byle jak, robią projekty na zaliczenie, dokształcają w wolnym czasie. Z tego co wiem na dziennych na 3 roku to pracował już prawie każdy czy chociaż był na jakimś stażu.
Większość osób poszła na zaoczne bo po prostu sama musiała się utrzymywać i nie chciała liczyć na pomoc rodziców. Gdzie tutaj jest sprawiedliwość? Dlaczego studenci zaoczni nie mogą i liczyć na zatrudnienie, podczas gdy są dyspozycyjne na cały etat? Dlaczego pracodawcy tak chętnie biorą dziennych a zaocznych mają gdzieś.
Taki student dziennie dostaje wszystko od rodziców, nie pracuje, może sobie chodzić na imprezki, ma więcej czasu na zaliczenie i naukę własna. Tymczasem student zaoczny nie dość, że pracuje przeważnie w innej branży to jeszcze uczy się na studia, realizuje własne projekty - jest po prostu bardziej samodzielny. Owszem, może i nie poświęca tyle czasu co student dzienny ale myślę, że przez 3-4 lata spokojnie posiada wiedzę na poziomie juniora/stażysty i jest lepszym wyborem niż osoba po kursie(mówię o takim studencie, który się rzeczywiście przykłada i uczy codziennie po pracy + weekend szkoła a nie takim, co robi coś raz na jakiś czas byle zaliczyć przedmiot).
Co ciekawe, u moich znajomych z innych kierunków dużo większe branie mają studenci zaoczni niż dzienni, dzienni nie mogą znaleźć pracy przez studia a zaoczni pracują już na 1/2 roku bez problemu. Natomiast w informatyce jak w lesie, niby piszą, że chcą kogoś na pełny etat a jak przyjdzie co do czego to biorą dziennego na 3/5. Mi na szczęście udało się zdobyć staż już na 2 roku i pracuję, ale kumple z którymi robiłem projekty(nie są to osoby leniwe) szukają już jakiś czas i nic, chodzą tylko wkurzeni i wcale im się nie dziwie.