Pracuję zdalnie dla firmy z USA. AMA.

0

A mnie zastanawia kilka spraw:

  • jaki masz w tym interes, że opisujesz swój "złoty", prawie jak ze snu, sposób na życie?
  • jeżeli jesteś programistą, to tworzysz sobie konkurencję w firmie a na tym nie powinno Tobie zależeć. No chyba, że jesteś HR-naganiaczem.
  • dlaczego nie piszesz na forach hinduskich, tam będą tańsi programiści i wcale nie gorsi?

Poza tym, było już w necie wiele firm szukających zdalnych programistów. Prowadzili szeroką rekrutację, a później nie płacili.
Prosta sprawa, bo kto poleci do USA szukać firmy, która go oszukała jak nie ma żadnej "prawdziwej", podpisanej umowy. Chodzi mi o dokument podpisany osobiście przez pracodawcę i pracownika.
Jedna firma prowadziła wieloetapowy proces rekrutacji, na każdym etapie należało napisać jakąś "testową" aplikację/www/kod w celu sprawdzenia kandydata, bez zapłaty oczywiście. Po każdym etapie, otrzymywałeś odpowiedź, że SUPER !!! przeszedłeś do kolejnego etapu rekrutacji !!! Po kilku etapach niestety kończyło się to odpowiedzą, że nie przeszedłeś do ostatniego etapu :(
A, tak na prawdę, firma działała bardzo sprytnie i swoje zlecenia komercyjne wrzucała jako testowe do "procesów rekrutacji" :)

Pozdrawiam,
belamy

0
Szalony Ogrodnik napisał(a):

@cerrato: Anglosasi czesto sa przez Polakow odbierani jako falszywi, nieszczerzy, dwulicowi czy wrecz slabi, bo nie mowia co mysla. W mojej opinii to jednak pochopny osad. Po prostu oni sa bardziej skupieni na uczuciach swojego rozmowcy. Preferuja nie powiedziec rozmowcy prawdy czy nawet popelnic male klamstewko anizeli sprawic mu przykrosc czy nie daj boze urazic. Polacy natomiast sie nie patyczkuja, potrafia dopiec komentarzami i zadawac pytania, ktore wprawiaja w zaklopotanie. To zwykla roznica kulturowa: my cenimy bezposredniosc i szczerosc, a oni przedkladaja nad nie dobre samopoczucie swojego rozmowcy.

Amerykanie za to lubią dużo szczerzyć swe nienaturalnie wybielone zęby i walić co chwila gadki o wspaniałości i innowacyjności itp. (albo jak to rządy Trumpa to wskrzeszona III Rzesza) jak ich gasisz typowo polskim realizmem z nutką cynizmu to potrafią strzelać takie fochy, że głowa mała i się dowiadujesz, że jesteś najgorszą istotą stąpającą po Ziemi od czasów Adolfa Hitlera czy coś w ten deseń. Niemcy też ich często gaszą. Ale generalnie nie wiem jak zakwalifikować szczerość Niemców w drabince. Za mało miałem kontaktów i rozmów na tematy mogące być drażliwymi.

0
Wesoły Kura napisał(a):
Szalony Ogrodnik napisał(a):

@cerrato: Anglosasi czesto sa przez Polakow odbierani jako falszywi, nieszczerzy, dwulicowi czy wrecz slabi, bo nie mowia co mysla. W mojej opinii to jednak pochopny osad. Po prostu oni sa bardziej skupieni na uczuciach swojego rozmowcy. Preferuja nie powiedziec rozmowcy prawdy czy nawet popelnic male klamstewko anizeli sprawic mu przykrosc czy nie daj boze urazic. Polacy natomiast sie nie patyczkuja, potrafia dopiec komentarzami i zadawac pytania, ktore wprawiaja w zaklopotanie. To zwykla roznica kulturowa: my cenimy bezposredniosc i szczerosc, a oni przedkladaja nad nie dobre samopoczucie swojego rozmowcy.

Amerykanie za to lubią dużo szczerzyć swe nienaturalnie wybielone zęby i walić co chwila gadki o wspaniałości i innowacyjności itp. (albo jak to rządy Trumpa to wskrzeszona III Rzesza) jak ich gasisz typowo polskim realizmem z nutką cynizmu to potrafią strzelać takie fochy, że głowa mała i się dowiadujesz, że jesteś najgorszą istotą stąpającą po Ziemi od czasów Adolfa Hitlera czy coś w ten deseń. Niemcy też ich często gaszą. Ale generalnie nie wiem jak zakwalifikować szczerość Niemców w drabince. Za mało miałem kontaktów i rozmów na tematy mogące być drażliwymi.

A jak wygląda kwestia "szczerości" wśród Szwedów i Holendrów?

0

W czym piszesz? IDE, edytor, języki, frameworki?

1

Czy fakt, ze pracujesz zdalnie i to dla klienta tak odleglego(z punktu widzenia geografii) nie sprawia Ci czasami klopotow? Przykladowo ze sprawami czysto technicznymi albo personalnymi?

Fajnie jest sobie posiedzieć w biurze i liczę na to, że w końcu się zrekrutuje ktoś z Warszawy, bo mamy silną reprezntację we Wrocławiu. Fajnie byłoby razem wynająć biuro.
Raz - dwa razy do roku mój zespół się spotyka gdzieś w świecie na tydzień.
Raz do roku cała firma leci w jedno miejsce i tak mamy czas twarza w twarz.

Fajnie byłoby więcej, ale w pewnym momencie tego latania jest dużo.
Więc: technicznie nie ma żadnych problemów.
Personalnie - byłoby fajnie mieć ludzi bliżej, faktycznie - taka jest wada tego.

Powiedz mi - kim tam jesteś. Czy "szeregowym" klepaczem, czy masz jakieś "wyższe" stanowisko - przykładowo coś w stylu kierownika projektu. Pytam po pierwsze z ciekawości, a po drugie -

Jestem powiedzmy 60% klepaczem, 40% PLem. Stanowisko PLa u nas jest jest dość przechodnie.
Liderzy zespołów zajmują się bardziej sprawami motywacyjno-hrowymi i nie chcę tego robić. Wolę kodzić niż się martwić ludźmi.

parę razy pisałeś rzeczy w stylu "szukamy ludzi" - można to zrozumieć albo ogólnie - że "Wy" jako firma, albo też że masz w tym czynny udział. Wyjaśnij proszę.

Silnie się identyfikuję z firmą - może za silnie :D

Nie ma u nas poleceń.
Piszę to AMA bo chcę napisać fajnego posta o pracy w USA na blogu https://zdalnyninja.pl/ i chcę wiedzieć jakie pytania macie.
Ale do firmy zapraszam. Napisałem już szczegółowego posta jak się rekrutować do tej konkretnej: http://piszek.com/2016/04/05/automattic/

Kolejne pytanie - czy wszystko co robicie to są tematy OS (bo z tego co zrozumiałem to pracujesz nad rozwojem WP - jeśli się mylę, to proszę o sprostowanie), czy raczej kod "tajny"?

Przez 2 lata robiłem tylko Open Source w projekcie https://github.com/Automattic/wp-calypso . Przez ostatnie pół roku robię dużo "zamkniętego" kodu od systemów płatności.

Nie oszukujmy się - większość kodu który się produkuje to nie są rewolucyjne algorytmy.
Są to integracje systemów z systemami. Wartość jest w architekturze i konktretnym dopasowaniu, w interfejsie użytkownika, procesach biznesowych
Zreplikowanie kodu to nie jest duże ryzyko.
Mogę skopiować kod Airbnb i nie będę dla nich konkurencją.

czy np. możesz sobie brać do pomocy kolegów albo z różnych powodów oficjalnie zlecić część prac innej firmie?

Chyba do części by nikt nie zauważył :D
Ale nie, oficjalnie nie mogę. Zlecamy tematy kontraktorom, ale to musi iść przez oficjajne kanały.
Generalnie jestem traktowany jak pracownik.

Stąd pytanie - czy (oraz jakie) stosujecie metody zabezpieczania własności intelektualnej (ale groźnie zabrzmiało :D )

Ale tak, mam wielostronnicową umowę. Ona broni innych rzeczy niż kodu, ale mam obostrzenia żebym nie narażał firmy na szkody.

więc teraz wypada dla kontrastu pochwalić, bo widzę, że zrezygnowałeś z angielskich wstawek.

Dziękuję :). Mówiłem - czasami piszę szybciej niż myślę i faktycznie myślę o tym więcej :)

jaki masz w tym interes, że opisujesz swój "złoty", prawie jak ze snu, sposób na życie?

Nie jest idealnie, brakuje mi czasem pogaduszek w biurze.

Widzisz, można sie skupiać na jednej z dwóch rzeczy. Albo upatrywać wszędzie niebezpieczeństwa i starać się zabezpieczyć swoją sytuację, albo wyjść do świata i może komuś pomóc. Ja wolę tą drugą stronę.
Robię ten wątek, bo chcę napisać posta i chcę wiedzieć jak wyglądają pytania.
Może chcę pomóc zbudować społeczność pracowników zdalnych np. w Warszawie? Byłoby fajnie mieć wspólny cowork czy coś takiego. NIe wiem, różne rzeczy mogą się okazać.
Tracę tutaj trochę czasu, ale staram się odpowiadać jak lecą testy. Poza tym nie widzę innej straty, więc czemu nie?

jeżeli jesteś programistą, to tworzysz sobie konkurencję w firmie a na tym nie powinno Tobie zależeć.

Nie rozumiem. Firma chce zatrudniać ludzi. Ja jestem jeden.

No chyba, że jesteś HR-naganiaczem.

Dobrze zakamuflowanym. Zapraszam: https://github.com/artpi

Prosta sprawa, bo kto poleci do USA szukać firmy, która go oszukała jak nie ma żadnej "prawdziwej", podpisanej umowy. Chodzi mi o dokument podpisany osobiście przez pracodawcę i pracownika.

Ja mam umowę podpisaną obustronnie przeze mnie i CEO, ale pracuję z Polski więc nie muszę nigdzie lecieć.

Jedna firma prowadziła wieloetapowy proces rekrutacji, (...)

No tak, w internecie ludzie oszukują czasem :/

1

W czym piszesz? IDE, edytor, języki, frameworki?

Kiedyś Sublime, teraz PHPStorm.
Piszę dużo Reacta no i siłą rzeczy PHP 😨.
Trafia się czasem trochę Elastica, oczywiście jakiś SQL też jest.

A i zabawa z dockerem czasem.

Jestem jednym z tych dziwnych ludzi którym nie przeszkadza PHP.

Pracuję na Macbooku pro 13'' z touchbarem i uważam że ten touchbar jest bezużyteczny.

0

A ja zadam trochę pytanie z innej beczki, obecnie staram się doszlifować swój angielski do stopnia pozwalającego mi na bezproblemową, płynną komunikację (obecnie łapię się na tym, że niekiedy w rozmowie brakuje mi jakiegoś słówka). Powiedz proszę, w jaki sposób doszedłeś do takiego poziomu umiejętności konwersacji w języku angielskim?

4

Powiedz proszę, w jaki sposób doszedłeś do takiego poziomu umiejętności konwersacji w języku angielskim?

Nauczanie języka angielskiego w PL to jest temat który mnie bezustannie doprowadza do szału. Uważam, że obowiązkowy angielski w takiej formie w jakiej jest robi więcej szkody niż pożytku.

  • British English forsowany w szkołach jest przestępstwem. Cały świat (włącznie z połową brytoli) mówi angielskim który znają z filmów, seriali i piosenek, dodatkowo pokaleczonym naleciałościami lokalnymi. To czy piszesz color czy colour nie ma żadnego znaczenia, nie mowiąc o fetyszyzowaniu akcentu. Nauczyciel który cię opierdziela za używanie amerykańskiej wersji słowa chce się tylko wywyższyć a nie dac Ci szanse w przyszłości. Człowiek się nauczy czegoś poza szkołą, przyjdzie na lekcje i zamiast pochwały słyszy jakieś brednie że to nie brytyjskie. NIe wiadomo w imię czego.

  • Nauka ma być radością. Im więcej będziesz czytał / oglądał rzeczy które Ci sprawiają radość tym bardziej komfortowo będziesz się czuł

  • Fiksacja na gramatyce to też trochę przesada.

  • Akcent w międzynarodowych firmach nie ma żadnego znaczenia

  • w pracy zdalnej 95% komunikacji to komunikacja tekstowa, więc wymowa nie jest tak ważna, chociaż oczywiście bardzo pomaga

Ja się nauczyłem angielskiego oglądając cały serial "Friends", 3 razy. Bez napisów i dubbingu.
Oglądanie jeszcze raz mi pozwoliło zrozumieć różne rzeczy z kontekstu, ale przede wszystkim była to radocha.

Moja rada jest taka: Zacząć oglądać rzeczy bez napisów i w oryginale.

Appka Duolingo też jest dobra.

Ale to zależy jak Ci idzie z podchodzeniem do obowiązków. Jeśli CI dużo łatwiej gdy jest ktoś, kto będzie pilnował - ułatw sobie temat.
Ale wartość nauczyciela widzę przede wszystkim jako kogoś kto Ci pomaga utrzymać zapał do nauki.

Czy w zespole są czarni albo żydzi? Czy robisz dla jakiegoś żydowskiego potentata?

Są, mój obecny szef jest z Izraela (Poprzedni był z Texasu). Mam ziomka z Nigerii, ale to nie w moim zespole.
środkowa afryka jest słabo reprezentowana, z RPA jest sporo ludzi ale oni nie są czarni.
Mało jest "żydowskich potentatów" w startupach (chyba że w fintechu). Na pewno są żydzi, ale są dokładnie tacy sami jak wszyscy inni.

1
Artur Piszek napisał(a):

Nauczanie języka angielskiego w PL to jest temat który mnie bezustannie doprowadza do szału. Uważam, że obowiązkowy angielski w takiej formie w jakiej jest robi więcej szkody niż pożytku.

O, tak. Jak pojechałem raz odwiedzić znajomego do UK to zostałem brutalnie sprowadzony na ziemię i zdeptany przez swoją znajomość języka angielskiego. Miałem problemy by kupić głupią kartę SIM w kiosku na lotnisku, ledwo się umiałem wysłowić, brakowało mi słów (z pisaniem po angielsku i rozumieniem tekstów przeważnie problemów nie mam, od czegoś jest Google Translate). Matura z angielskiego to totalna bzdura, wynik nie ma znaczenia. Jeśli ktoś nie ma praktyki w mówieniu po angielsku to nawet najlepsze kursy nie pomogą.

A perfekcyjny szekspirowski angielski zostawmy w szkołach, gdzie tzw. "everyday English" po prostu nie ma, a nauczyciel ma do realizacji program, którego musi się ściśle trzymać. Możesz w szkole ledwo zdać angielski bo cały czas dostawałeś pały ze sprawdzianów z gramatyki, a poza szkołą w najlepsze bawić się ze znajomymi mówiącymi tylko po angielsku np. w jakiejś grze online na komunikatorze głosowym.

0

W temacie angielskiego - piękny przykład: ładne kilka lat temu kuzyn wraz ze swoim kumplem pojechali do Szkocji do pracy. Kuzyn - angielski prywatnie od dzieciaka, w szkole oczywiście też, po szkole - dodatkowe kursy, certyfikaty i takie tam. A kolega - totalnie nic, zero, null.

Po tygodniu pobytu tam, kolega szybko załapał podstawy i się dogadywał, a kuzyn ze swoją teoretyczną znajomością, leżał i kwiczał. Wiadomo - po pewnym czasie role się odwróciły i jednak kuzyn wyszedł na prowadzenie, ale początkowo okazało się, że te ileś lat nauki właściwie nic nie dało.

Sam zresztą miałem podobną sytuację jakoś w liceum. Też - tak samo jak wspomniany kuzyn - teoretycznie piękna znajomość języka, kursy itp. I nagle podszedł do mnie kiedyś na ulicy koleś i zapytał o godzinę (to były czasy, w których jeszcze nie każdy posiadał komórkę... naprawdę, kiedyś tak było :D ). A ja totalnie zgłupiałem i przez kilkanaście sekund nie umiałem powiedzieć słowa. I na tym polega różnica między "szkolnymi" warunkami, a prawdziwym używaniem. W szkole się przestawiasz na "tryb angielski" i jedziesz. Ale potem jest dzwonek, wychodzisz na przerwę i zamykasz w głowie szufladkę z tym językiem. Dlatego też bardzo dużo dają wyjazdy - nawet kilkudniowe, podczas których możesz się porozumiewać jedynie po angielsku.

2

Nie zgadzam się. Pracowałem wcześniej ze Skandynawami, po drodze byli Tajowie, teraz są Brytyjczycy (czy ogólnie ludzie z commonwealth, bo są i Hindusi, i Amerykanie, Nowozelandczycy też mi się trafili). Wymowa: ciężko, żeby obcokrajowca uczącego się polskiego uczyć śląskiego czy białostockiego akcentu i melodii. Tak samo w szkołach uczy się literackiego. To czy, to jest American Standard czy RP to sprawa osobna, ale tak, powinno się uczyć DOBRZE.
Gramatyka - sorry, my mamy przypadki i dość mocno dowolny szyk zdania, języki germańskie - nie, tam szyk zdania robi różnicę. Ogromną. Już parę razy zachodni koledzy prosili mnie o tłumaczenie angielskiego z polskim szykiem na angielski, bo za cholerę ich rozmówca nie umiał się wysłowić zrozumiale. To samo z korespondencją służbową. Nie, nie wypada w niej sadzić baboli.

Problemem w nauczaniu może być a. brak/mała ilość konwersacji w szkole (żeby się odblokować). b. za duże klasy, żeby nauczyciel lepiej przyjrzał się każdemu uczniowi.

Ale gadanie o nadmiarze gramatyki imho bierze się z jej niezrozumienia/kulawego nauczyciela/wielkich grup. Ale broń Boże, nie jest jej za dużo. Zresztą przy niemieckim to ona jest prosta ;P To czy belfer umie ją wyłożyc i wsadzić w kontekst tematu lekcji to sprawa osobna.
Mówię to jako mówiący po niemiecku, angielsku rozumiejący podstawy szwedzkiego i o mały włos (dobra, trochę większy ;) ) nie tłumacz :P

1

w sumie miało być AMA, a jest dywagacja o języku angielskim
pls stop

0
  1. Ile czasu codziennie spędzasz przed komputerem? Mam na myśli czas przeznaczony na pracę oraz na rozrywkę np. filmy, seriale, czytanie wiadomości, być może granie w gry itd.

  2. Co ci się najbardziej podoba w obecnej pracy?

  3. Co ci się najmniej podoba w obecnej pracy? Co chciałbyś, aby zostało zmienione?

  4. Jak dobrze znasz silnik WordPressa? Potrafisz swobodnie się poruszać w kodach źródłowych, wiedziałbyś co i jak wykonać?

0

Czy Social Security number moze jakos uprosci crozliczanie sie z pracodawca w USA?

0

Widzę, że wiele rzeczy jest wspólnych. Też robię dla startupu w USA, tyle że na UoP przez biuro w Londynie.

U nas jest nielimitowany urlop i faktycznie nie wiem, czy da się z tym przegiąć

O, to to właśnie! U nas też to jest!
Ale mimo to i tak większość ludzi bierze mniej urlopu niż by mogli.

0

Ile czasu codziennie spędzasz przed komputerem? Mam na myśli czas przeznaczony na pracę oraz na rozrywkę np. filmy, seriale, czytanie wiadomości, być może granie w gry itd.

Może odpowiem inaczej.
Inni ludzie z pracy prawdopodobnie ~10h, jak mają dzieci i nie mają urlopu to pewnie mniej. Myślę że niektórzy spędzają ~7h na robocie i może 1-2h na dodatkowe rzeczy.
Ja natomiast siedzę przy kompie zdecydowanie za długo. Mam wiecznie jakieś swoje projekty (niezarobkowe). Chciałbym przy kompie siedzieć mniej, ale no cóż.
Myślę że może dochodzić do ~12-13h? Dlatego kiedy się da i ma to sens, to cchę pracować gdzieś na powietrzu.
Wtedy siedzi się przy kompie, ale w ładnym miejscu chociaż.

Co ci się najbardziej podoba w obecnej pracy?

To, że mam naprawdę duży wpływ na to jak idzie produkt i że pracuję nad produktem którego ludzie używają. ( ponad 100 000 000 userów, chociaż sporo tego pewnie boty )
Nie muszę się męczyć nad ficzerem który zobaczy Pani frania z księgowości i nikt inny.

Co ci się najmniej podoba w obecnej pracy? Co chciałbyś, aby zostało zmienione?

Mam pewne uwagi co do tego w jakim kierunku marketingowo idzie produkt i probuję przekonać dział marketingu żeby probowali innego podejścia.
Strukturalnie w firmie mamy też umowę o niekonkurencji.

Oznacza to, że podczas pracy u nas nie mogę dorabiać przy niczym związanym z działalnością Automattica.
A to jest połowa rzeczy w internecie.
Ale nie chcę tego zmieniać, bo znam siebie i wiem, że jakbym miał projekt poza pracą to szybko by mi zabrał energię którą mam w pracy.

Jak muszę coś kupić na miejscu w PL i oni mi zrwacają kasę to jest kłopot. Mimo że poniosłem koszt na rzecz firmy i firma mi potem zwrociła pieniądze, Urząd Skarbowy uważa że to przychód. Problem byłby rozwiązany gdybyśmy mieli w PL jakiegoś Team Leada - oni mają karty firmowe i nie ma kłopotu.
Ale firma i Urząd skarbowy mają inne opinie co może być kosztem i to jest upierdliwe

Pracownicy w subsydiach mają prywatne ubezpieczenie zdrowotne itd. Z drugiej strony na fakturę mogę mieć liniowy. Więc koniec końców wolę swoją sytuację.

To ni są problemy że coś jest źle pomyślane, tylko polskie prawo słabo przewiduje tą formę zatrudnienia i czasem trzeba zapłacić (moim zdaniem nienależny) podatek

Jak dobrze znasz silnik WordPressa? Potrafisz swobodnie się poruszać w kodach źródłowych, wiedziałbyś co i jak wykonać?

Całkiem nieźle, chociaż pewnie są ludzie od różnych agencji którzy to znają 100x lepiej

Czy Social Security number moze jakos uprosci crozliczanie sie z pracodawca w USA?

Raczej utrudni. Wystawiam faktury z PL i tu dostaję kasę. Ten aspekt oprócz kosztów jest bezproblemowy

0

@Artur Piszek: napisałeś, że poświęcasz swój czas na projekty niezarobkowe.
Prośba - spójrz na wpis https://4programmers.net/Forum/1494771 i komentarze do niego.

Może będziesz w stanie rzucić jakieś nowe światło na temat OS, bo jakoś mam wrażenie, że za bardzo nie udało mi się przemówić do @heillos - jego podejście do OS pięknie zawiera się w pierwszym wpisie Jakoś nie mam zaufania do produktów OpenSource. Jak grupa studentów coś robi po godzinach nie dla hajsu, to z jakością jest różnie (ewentualnie opcja numer dwa - może potwierdzisz, że projekty OS są robione hobbystycznie, ale w większości są kiepskie ;) )

Może moja klęska wynika z tego, że sam się nie zajmuję akcjami z tworzeniem rzeczy OS/darmowych, ale Ty jako ktoś, kto w tym siedzi, będziesz mógł napisać coś bardziej przekonującego i popartego konkretnymi argumentami.

2

Jak Amerykańcy traktują Polaków wg Twoich obserwacji albo Ciebie jako Polaka i jaki % Amerykanców z którym gadałeś przez skype'a są grubasami?

0

Mam otwartą kartę z wykop.pl i i otwartą kartę z 4p. Może przyoszczędzę ramu skoro różnicy nie widać?

0

Szybki spojrzenie na opis rekrutacji- zadnych "typowych" zadanek w stylu CTCI?

0

Jak Amerykańcy traktują Polaków wg Twoich obserwacji albo Ciebie jako Polaka

Nasza firma jest z USA, ale CEO ( mimo że z Teksasu ) jest bardzo otwarty i chciał zbudować międzynarodową organizację.
Oznacza to, że każdy zrekrutowany do naszej firmy generalnie oczekuje międzynarodowego środowiska i traktuje wszystkich tak samo.
Nie mogę się wypowiadać o Amerykanach jako narodzie, ale generalnie w IT w stanach wszyscy są bardzo otwarci.
Traktują mnie identycznie jak innych amerykanów.

i jaki % Amerykanców z którym gadałeś przez skype'a są grubasami?

Może 3-7% ?
Amerykanie, którzy mają problemy z nadwagą to w większości ludzie ubodzy i słabo wykształceni.
U nas to jest trudno zrozumiałe, ale tam zdrowe jedzenie jest tak ze 3x droższe od syfnego.
Sam miałem problemy z nadwagą i dużo uwagi temu poświęcam. To jest problem bardzo systemowy, ale dotykający właśnie ludzi uboższych.
Rozstrząsanie go wykracza poza ten wątek :)

Mam otwartą kartę z wykop.pl i i otwartą kartę z 4p. Może przyoszczędzę ramu skoro różnicy nie widać?

Wrzucę trochę ramu na githuba w Open Source żebyś Ty i inni mogli pobrać. Może ktoś jeszcze dorzuci.

Szybki spojrzenie na opis rekrutacji- zadnych "typowych" zadanek w stylu CTCI?

żadnych opdytywanek z algorytmów. Tylko to, co faktycznie mógłbyś robić.

0

A może orientujesz się z opowieście czy to prawda, że jak jedziesz autobusem to musisz zawsze mieć 10 dolarów w kieszeni dla murzyna, który podejdzie z nożem?

0

@Adam Piszek

Jak myślisz, dlaczego stosunkowo (w porównaniu do ludzi na etatach, w biurach) tak mało ludzi w Polsce pracuje zdalnie dla firm zza granicy?

Jak to jest z potrzebą posiadania tytułu inżyniera lub magistra przy rekrutacji dla pracodawcy z US? Z tego co przeglądałem oferty to zauważyłem, że w "Requirements" dla korporacji z USA dużo częściej pojawia się BSc lub Masters Degree w porównaniu do ofert w Polsce - czy faktycznie za granicą bardziej się na to patrzy?

0

Nie wiem czy to pytanie juz padalo. Jesli tak to pomin.
Jak to jest z rozliczaniem sie przy zdalnej w Twoim przypadku? Doczytalem, ze pensja w PLN. Natomiast podatki kradna tam i w PL? Tylko tam/tylko w PL?
Jesli tylko tam to nie ma problemu u nas ze skarbowka? Czy jednak chca polozyc lapki na Twoich ciezko zarobionych zlotowkach?
Dzieki za odpowiedz :-)

0

Ja mam natomiast inne pytanie. Skoro tak fajnie pracuje się zdalnie i tak wiele możliwości to otwiera, to dlaczego chciałbyś wynajmować biuro w Warszawie jeśli znajdzie się więcej ludzi? Nie jest to trochę bez sensu? Starać się szukać pracy 100% zdalniej tylko po to, żeby i tak pracować później w biurze...

0

@Artur Piszek: nie boisz się że w razie utraty pracy będziesz miał problem ze znalezieniem nowej? jak to jest z zapotrzebowaniem na zdalną pracę z polski? osobiście pracuję tutaj na miejscu ale planuję powrót

Ogolnie w CA zarabiac 100k dolarow rocznie nie jest jakims duzym wyczynem

chyba nie wiesz o czym piszesz, 100k rocznie w CA to jest NIC, 100k zarabia tania siła robocza na wizie H2 w stanach z najniższymi kosztami życia. poziom życia z 100k rocznie w CA jest porównywalne z zarabianiem około 12k zł netto w polsce a więc średnio. ogólnie po przyjechaniu tutaj widzę że zarobki są dużo wyższe niż to co znalazłem w necie

Na umowę o pracę jest normalnie urlop. W Kalifornii, w zależności od stażu pracy 15-25 dni w roku.

skąd bierzesz takie informacje? Osobiście mam zaledwie 14 dni urlopu, wiele osób nie ma w ogóle. w Kalifornii jest to samo

Jak to jest z rozliczaniem sie przy zdalnej w Twoim przypadku? Doczytalem, ze pensja w PLN. Natomiast podatki kradna tam i w PL? Tylko tam/tylko w PL?
Jesli tylko tam to nie ma problemu u nas ze skarbowka? Czy jednak chca polozyc lapki na Twoich ciezko zarobionych zlotowkach?

gdybyś pracował z polski na umowie o pracę w firmie w stanach (czego nie możesz zrobić bez zezwolenia na pracę - zielonej karty lub obywatelstwa) to tak to właśnie by wyglądało - stany to jeden z dwóch krajów na świecie którego obywatele muszą się rozliczać ze względu na obywatelstwo a nie na miejsce pracy. podatki musiałbyś zapłacić przede wszystkim tam a w polsce płaciłbyś wyrównanie do podatków polskich (zazwyczaj wychodzi zero bo podatki tam już przewyższają polskie). ale pracując tak jak autor wątku masz własną firmę i sprzedajesz jej swoje usługi a nie zatrudniasz się w niej więc nic z tego Cię nie dotyczy

0

w zależności od stażu pracy...

warto dodać że chodzi o staż pracy w jednej firmie (!). po zmianie pracy zazwyczaj zaczynasz zbieranie od zera (nie dosłownie)

0

Jak myślisz, dlaczego stosunkowo (w porównaniu do ludzi na etatach, w biurach) tak mało ludzi w Polsce pracuje zdalnie dla firm zza granicy?

Wydaje mi się po prostu, że firmy lokalne mocniej zabiegają o lokalnych pracowników (bo nie mają wyboru). Idzie się tam, gdzie kolega albo gdzie docisnął rekruter.
Z rekrutacją do firmy zdalnej za granicą trzeba się namęczyć i dla niektórych to za dużo.
Inni nie natrafili na takie stanowisko co im odpowiada.
Zresztą sama praca zdalna jest przecież dość nową możliwością - sensowna technologia jest dopiero od 10 lat, a to za mało, żeby masowy rynek pracy w ogóle się zorientował.
Całe życie ludzie słuchają że muszą iść do biura, to nie ma odpowiedniej świadomości.

Ja mam natomiast inne pytanie. Skoro tak fajnie pracuje się zdalnie i tak wiele możliwości to otwiera, to dlaczego chciałbyś wynajmować biuro w Warszawie jeśli znajdzie się więcej ludzi? Nie jest to trochę bez sensu? Starać się szukać pracy 100% zdalniej tylko po to, żeby i tak pracować później w biurze...

To jest częsty argument i pomija coś, co jest możliwe tylko w pracy zdalnej:
Chciałbym czasem pójść do biura jak mam ochotę.

Na przykład 1-2 w tygodniu na pój dnia - bardzo chętnie. Posiedzieć z ludźmi, pogadać itd.
W pracy zdalnej nie muszę się deklarować gdzie będę - mogę sobie siedzieć gdzie mi się podoba.
I czasem chciałbym tam, gdzie są znajome twarze.

nie boisz się że w razie utraty pracy będziesz miał problem ze znalezieniem nowej? jak to jest z zapotrzebowaniem na zdalną pracę z polski?

W najgorszym przypadku mogę iść do biura (a w CV mam już firmę z doliny krzemowej, więc u nas to łykną bankowo.).
Ale to ryzyko istnieje w każdej pracy. Nigdy nie bałem się czegoś takiego.
Dzięki Open Source w pracy mam też mocne plecy na Githubie w kilku firmowych projektach

Jak to jest z rozliczaniem sie przy zdalnej w Twoim przypadku? Doczytalem, ze pensja w PLN. Natomiast podatki kradna tam i w PL? Tylko tam/tylko w PL?

Mam działalność w PL, wystawiam faktury. Tak jak na B2B w kraju. Takie same podatki płacę i ZUS też mam.
Urząd skarbowy USA mnie nie interesuje :)

chyba nie wiesz o czym piszesz, 100k rocznie w CA to jest NIC

Trochę tak,.
Ostatnio rodziny z 120 K przychodu w CA zostały uznane za Low income.

Osobiście mam zaledwie 14 dni urlopu, wiele osób nie ma w ogóle. w Kalifornii jest to samo

To jest mocno uznaniowe nie? Tak samo chyba jak ubezpieczenie emerytalne - jak firma da to super, ale różnie bywa

0
Wielki Kotfds napisał(a):

Ogolnie w CA zarabiac 100k dolarow rocznie nie jest jakims duzym wyczynem

chyba nie wiesz o czym piszesz, 100k rocznie w CA to jest NIC, 100k zarabia tania siła robocza na wizie H2 w stanach z najniższymi kosztami życia.

Tania siła robocza zarabia kilkadziesiąt tysięcy. I mieszkają po kilkanaście osób w domu, albo dojeżdżają po parę godzin (!) z innych miast. Polecam artykuły o braku ludzi do restauracji i podobnych prac w SF.

Na umowę o pracę jest normalnie urlop. W Kalifornii, w zależności od stażu pracy 15-25 dni w roku.

skąd bierzesz takie informacje? Osobiście mam zaledwie 14 dni urlopu, wiele osób nie ma w ogóle. w Kalifornii jest to samo

Stąd, że tu pracuję. Jeżeli już się czepiać czy 14, czy 15 dni, to obie liczby są błędne, bo w USA się dostaje urlop za każdy przepracowany dzień (~20 minut dziennie?), a nie na rok z góry. W każdym stanie jest trochę inaczej. Kontraktorzy mogą mieć inne warunki.

Nieposkromiony Ogórek napisał(a):

w zależności od stażu pracy...

warto dodać że chodzi o staż pracy w jednej firmie (!). po zmianie pracy zazwyczaj zaczynasz zbieranie od zera (nie dosłownie)

Tak, chociaż niektóre firmy oferują transfer tego stażu, wszystko jest do wynegocjowania. Zależy jak bardzo chcą Cię podkupić.

0

Tania siła robocza zarabia kilkadziesiąt tysięcy. I mieszkają po kilkanaście osób w domu, albo dojeżdżają po parę godzin (!) z innych miast. Polecam artykuły o braku ludzi do restauracji i podobnych prac w SF.

no przecież piszę o naszej branży a nie o kasie w walmarcie

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1