Opinia

0

Czytam sobie książki Martina i było tam między innymi o tym, że w przypadku błędu na 10 tysięcy dolarów trzeba od razu wypisać czek na taką kwotę, nawet jeśli to nie do końca wasza wina. Trzeba mieć dobrą opinię.
Ciekawe jak to u was wygląda? Jak sięgnę pamięcią wstecz, to znalazłoby się parę takich sytuacji. Nie da się chyba uniknąć złej opinii od pojedynczych osób. Z drugiej strony wszystkie te sytuacje były na początku kariery i zwykle w mało poważnych firmach.

0

Z tego co widzę i słyszę to każdy popełnia błędy, ale niektórzy dobrze zwalają winę na innych albo się dobrze z nich wybraniają.

0

Drobne błędy to wiadomo, ale chodzi o błędy, które mogłyby wpłynąć na Twoją karierę. Np nie dostaniesz się do jakiejś firmy, bo kiedyś zrobiłeś jakiś poważny błąd.

0

Jeśli nie zrobiłeś czegoś nielegalnie, to tylko w przypadku gdy firma szuka kozła ofiarnego możesz mieć jakieś problemy (druga opcja jak narobisz złej renomy firmie publicznie i podpisałeś się własnym imieniem). Raczej nie dotyczy to większości ludzi

Jeśli chodzi Ci o karierę w tej samej firmie w której popełniłeś błędy to wystarczy, że firma straci trochę kasy to mogą Ci problemów narobić, ale wątpie by miało to wpływ na opinie wśród innych firm

7

Błędów nie popełnia ten, kto nic nie robi.

5
Uczynny Kaczor napisał(a):

Czytam sobie książki Martina i było tam między innymi o tym, że w przypadku błędu na 10 tysięcy dolarów trzeba od razu wypisać czek na taką kwotę, nawet jeśli to nie do końca wasza wina. Trzeba mieć dobrą opinię.
Ciekawe jak to u was wygląda? Jak sięgnę pamięcią wstecz, to znalazłoby się parę takich sytuacji. Nie da się chyba uniknąć złej opinii od pojedynczych osób. Z drugiej strony wszystkie te sytuacje były na początku kariery i zwykle w mało poważnych firmach.

Martin, Martin....
a to ten koleś co najlepiej wie jak pisać oprogramowanie, ale zamiast to wykorzystać i zgarniać ciężkie miliardy na najlepiej napisanym sofcie na rynku, to woli z dobroci serca podzielić się wiedzą z innymi...

3
Sceptyczny Dinozaur napisał(a):

Martin, Martin....
a to ten koleś co najlepiej wie jak pisać oprogramowanie, ale zamiast to wykorzystać i zgarniać ciężkie miliardy na najlepiej napisanym sofcie na rynku, to woli z dobroci serca podzielić się wiedzą z innymi...

W IT nie płaci się za najlepiej napisany soft.

3
GutekSan napisał(a):

W IT nie płaci się za najlepiej napisany soft.

Martin jest męczennikiem w imię dobrze napisanego softu. Mógłby zarabiać 15k, ale on woli pisać dobrze.

0
Sceptyczny Dinozaur napisał(a):
Uczynny Kaczor napisał(a):

Czytam sobie książki Martina i było tam między innymi o tym, że w przypadku błędu na 10 tysięcy dolarów trzeba od razu wypisać czek na taką kwotę, nawet jeśli to nie do końca wasza wina. Trzeba mieć dobrą opinię.
Ciekawe jak to u was wygląda? Jak sięgnę pamięcią wstecz, to znalazłoby się parę takich sytuacji. Nie da się chyba uniknąć złej opinii od pojedynczych osób. Z drugiej strony wszystkie te sytuacje były na początku kariery i zwykle w mało poważnych firmach.

Martin, Martin....
a to ten koleś co najlepiej wie jak pisać oprogramowanie, ale zamiast to wykorzystać i zgarniać ciężkie miliardy na najlepiej napisanym sofcie na rynku, to woli z dobroci serca podzielić się wiedzą z innymi...

napisał książki i robi sobie objazdowe spotkania za które zgarnia ciężki hajs. :)

0

Martin who?

Przynajmniej pierwsza litera nazwiska.

0

Robert C. Martin

3

W\ytwarzanie oprogramowania to jest proces, który zaczyna się analizą biznesową, a kończy różnego rodzaju testami. Jeśli błąd spowoduje straty, to znaczy, że zawiodło wielu ludzi oraz procesów, a nie jeden konkretny programista. Dziwne, że Martin tego nie wie.

9

w przypadku błędu na 10 tysięcy dolarów trzeba od razu wypisać czek na taką kwotę

a gdy soft ktory wyjatkowo dobrze napisalam zarobi o 10k dolarow wiecej niz prognozowane to nadwyzka dla mnie? :)

4
somekind napisał(a):

W\ytwarzanie oprogramowania to jest proces, który zaczyna się analizą biznesową, a kończy różnego rodzaju testami. Jeśli błąd spowoduje straty, to znaczy, że zawiodło wielu ludzi oraz procesów, a nie jeden konkretny programista. Dziwne, że Martin tego nie wie.

to się nazywa szoł

R.C.Martin to taki Kołcz Majk IT; jak go widzę to słyszę w wyobraźni głosem Wawrzyniaka "Bez IOC jesteś w dupie!"

0

tak jak kiedyś słuchałem gościa na yt gdzie opisywał sytuacje w której junior zrobił DROP DATABASE i naraził firmę na straty, pytanie kto dopuścił świeżaka do takich kontuzjogennych operacji? nie tyle on zawinił co ludzie nad nim, tworzenie softu zawsze jest obarczone błędami, jak nie jesteś na to przygotowany to zostaje spawanie ;)

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1