Ubezpieczenie B2B

1

Cześć,
bardzo często pracodawcy oferują tylko B2B.
Czy istnieje szansa na ubezpieczenie się od odpowiedzialności cywilnoprawnej w przypadku tej umowy?
Załóżmy, że podpiszę taką umowę dziś.
Czy za miesiąc mogę się ubezpieczyć tak abym nie ponosił strat finansowych w przypadku popełnionego przeze mnie błędu ?
Nie mam na myśli jakiś sztuczek typu:
sprzedam dane klienta
zdropuję celowo bazę danych
cokolwiek innego zrobionego z premedytacją.

Mam natomiast na myśli, że np. popełnię błąd, albo nie wykonam czegoś prawidłowo/na czas. Tak, żeby ubezpieczyciel pokrył potencjalne koszta. Nie zakładam, że do takiej sytuacji mogłoby dojść. I generalnie, czy to działa w rzeczywistości ? Bo może jest tak, że ubezpieczyciel powie: Ok, ale ten błąd nie jest błędem takim jakie obejmuje to ubezpieczenie. Nie pokryjemy Twoich kosztów. Cel jest taki, żeby spać spokojnie.

Co o tym sądzicie ?
Jacyś przykładowi ubezpieczyciele ?
Ile to kosztuje ?

0

I myślisz, że tak łatwo zrzucić winę na programistę i wydusić z niego koszta ponisione przez firmę? hehe zapomnij. Musiałbyś coś zrobić specjalnie by jej zaszkodzić, w innym wypadku udowodnienie przypadkowego błędu będzie bardzo ciężkie, nie mówiąc nie możliwe.

0

Zamiast się ubezpieczać to przepisz wszystko na rodzinę. Wyjdzie taniej i skuteczniej.

0

@xawery:
https://www.uniqa.pl/ubezpieczenia-dla-firm/oc/z-tytulu-prowadzenia-dzialalnosci

Nie wiem czy dokładnie pasuje, ale imo najlepszy sposób to po prostu napisać do nich maila z zapytaniem.

W Internecie możesz też zobaczyć lifehacki o zakładaniu spółki zoo lub komandytowej zoo, ale to jest też bzdura, bo jako prezes spółki i tak możesz być pociągnięty do wysokości całości majątku jeżeli tylko sąd zadecyduje, że kapitał zakładowy był niewystarczający i o tym wiedziałeś.

@Pabloss:
Jeżeli mowa o błędnym kodzie który przeszedł przez Testy i UATy to faktycznie nie ma mozliwości żeby ktoś pogiąnął do odpowiedzialności.

Jeżeli jednak wywali się np bazę na produkcji i nie uda się odtworzyć backupu też z winy tego kto wywalił to już szanse na pociągnięcie są bardzo realne.
Podobnie jeżeli wywali się jakieś serwery niesprawdzonym skryptem który się odpali na produkcji.

@loza_szydercow:
Wtedy jak żona znajdzie kochanka to zostaniesz z niczym.
To nic też nie daje, bo zawsze można wystapić ze skargą pauliańską(bo skoro to taka popularna metoda omijania długów, to są i na to rozwiązania)

0
Pabloss napisał(a):

I myślisz, że tak łatwo zrzucić winę na programistę i wydusić z niego koszta ponisione przez firmę? hehe zapomnij. Musiałbyś coś zrobić specjalnie by jej zaszkodzić, w innym wypadku udowodnienie przypadkowego błędu będzie bardzo ciężkie, nie mówiąc nie możliwe.

Nie prawda. Mając działalność gospodarczą jesteś uznawany za profesjonalistę i wymóg staranności jako profesjonalisty jest podwyższony. Musisz dochować podwyższonej należytej staranności zgodnej z zawodowym charakterem swoich usług. Jedynym powodem, który by w jakiś sposób oczyszczał taką osobę jest "act of god" czyli np. trafił cie piorun i dlatego coś źle zrobiłeś. Ew. w przypadku gdyby pracodawca świadomie kazał ci coś zrobić źle - ale nawet wtedy jego prawnicy mogli by doszukiwać się, że jako profesjonalista miałeś za zadanie pracodawcę ostrzec.

Można powiedzieć więcej, odpowiedzialność ubezpieczyciela jest często wyłączona w przypadku rażącego niedbalstwa. W przypadku, w którym jesteś ubezpieczony.

To co piszesz jest możliwe tylko na UoP, wtedy przy winie nieumyślnej odpowiadasz do trzykrotności pensji. Przy winie umyślnej do pełnej wysokości szkody.

0

Czyli ubezpieczać się nie opłaca ?

3
xawery napisał(a):

Czyli ubezpieczać się nie opłaca ?

Zacząłbym od tego:

  • negocjacje z pracodawcą: można spróbować podpisując B2B obniżyć potencjalne kary do 5-krotności albo 3-krotności pensji etc. Lub w ogóle je wyłączyć. Problem z tym, jest taki, że takie wpisy w umowie mogły by świadczyć o znamionach umowy o pracę. Najlepiej w ogóle nie pisać o krotności, tylko z góry ustalić kwotę potencjalnej kary - krotność kojarzy się z prawem pracy.
  • przed kupnem ubezpieczenia przejść się do kilku ubezpieczycieli i sprawdzić jakie mają wyłączenia, zanim podpiszesz z konkretnym. Rażące niedbalstwo to tylko przykład, innym przykładem jest wykonywanie pracy pod wpływem alkoholu. Można też spróbować wynegocjować z ubezpieczycielem usunięcie pewnych wyłączeń z ubezpieczenia. Może się to wiązać jednak z dużo wyższymi kosztami polisy
  • brak ubezpieczenia może się wiązać z dużym stresem - znam przypadek załamania przez fakt nie posiadania ubezpieczenia i pomyłkę, która spowodowałą stratę finansową
  • rażące niedbalstwo to specyficzny przypadek niewykonania poprawnie pewnych obowiązków (lekarz zaszywający chustę w ciele pacjenta, prawnik nie jadący na rozprawę bo zapomniał, tester zatwierdzający zmianę na produkcji, której nie przetestował itp)

Ja uważam, że w przypadku B2B ubezpieczenie, to coś bardzo ważnego - i sam nie zdecydował bym się na pracę w miejscu, gdzie straty firmy przez pomyłkę mogą być duże np. w banku, bez takiego ubezpieczenia. Chyba, że kontrakt całkowicie wyłączał by wszelką odpowiedzialność cywilną. Oczywiście, jak wspominałem niesie to ze sobą niebezpieczeństwo tego, że organ państwowy (np us albo zus) może przy okazji kontroli zakwestionować taką formę.

0

No dobrze. Trochę się zdziwiłem bo bardzo wielu moich kolegów od lat tak pracuje - do głowy im nie przyjdzie coś takiego jak ubezpieczenie.

Zatem są dwie ścieżki:
B2B z konkretnym ograniczeniem - powiedzmy X tys. zł.
Czy to oznacza, że nie można od Ciebie wyciągnąć więcej niż X tys. zł ?

Druga ścieżka to ubezpieczenie się. Ile mniej więcej wyniesie ubezpieczenie się miesięcznie ?
P.S Widziałem takie oferty ubezpieczyciela, w których było jasno powiedziane, że zabezpiecza nawet od rażących zaniedbań.

0
xawery napisał(a):

No dobrze. Trochę się zdziwiłem bo bardzo wielu moich kolegów od lat tak pracuje - do głowy im nie przyjdzie coś takiego jak ubezpieczenie.

Może po prostu nie współpracują z januszosoftami i wiedzą, że nie mają się czego bać?

0
xawery napisał(a):

No dobrze. Trochę się zdziwiłem bo bardzo wielu moich kolegów od lat tak pracuje - do głowy im nie przyjdzie coś takiego jak ubezpieczenie.

  1. Myślę, że świadomość w Polsce tego, że można, a nawet trzeba się ubezpieczać pojawiła się dopiero od niedawna w branży IT (co innego np. w medycynie).
  2. W mniejszych firmach, gdzie potencjalna pomyłka niesie mniejsze kłopoty, pewnie nie jest to potrzebne. Wielkie korporacje mogą się nie patyczkować i wyciągać konsekwencje od kontraktorów.

Zatem są dwie ścieżki:
B2B z konkretnym ograniczeniem - powiedzmy X tys. zł.
Czy to oznacza, że nie można od Ciebie wyciągnąć więcej niż X tys. zł ?

Najlepiej skonsultuj się z prawnikiem :)

Druga ścieżka to ubezpieczenie się. Ile mniej więcej wyniesie ubezpieczenie się miesięcznie ?
P.S Widziałem takie oferty ubezpieczyciela, w których było jasno powiedziane, że zabezpiecza nawet od rażących zaniedbań.

Tak jak napisałem - najlepiej przejść się po ubezpieczalniach i sprawdzić samemu, poczytać. I tak niczego nie powinno się podpisywać bez przeczytania - chyba, że korzystasz z konsultacji prawnika. Im więcej obejmuje ubezpieczenie, tym więcej trzeba zapłacić. W ubezpieczalni kupujesz produkt, który ci pasuje.

4

@stackoverflow: słyszałeś kiedykolwiek o tym, żeby jakakolwiek firma ścigała kontraktora za cokolwiek?

Przecież to z każdej strony byłaby ogromna wtopa wizerunkowa dla takiej firmy. Zarówno z punktu widzenia kontraktorów (raczej nikt rozsądny nie chciałby potem z taką firmą współpracować), klientów (outsourcują do niekompetentnych ludzi, przestaniemy korzystać z ich usług), jak i firmy jako takiej (jakim cudem jeden kontraktor mógł zrobić krzywdę, przecież to znaczy, że procesy QA nie działają).

0

Ale chwila chwila.
A czy przypadkiem ubezpieczenie nie obejmuje konkretnej ustalonej kwoty ? Bo jeśli to np. 200k to jakoś bardzo nie urządza. Ja bym chciał, żeby ktoś ubezpieczył moją odpowiedzialność bez limitu (=całym majątkiem)

0
somekind napisał(a):

@stackoverflow: słyszałeś kiedykolwiek o tym, żeby jakakolwiek firma ścigała kontraktora za cokolwiek?

Przecież to z każdej strony byłaby ogromna wtopa wizerunkowa dla takiej firmy. Zarówno z punktu widzenia kontraktorów (raczej nikt rozsądny nie chciałby potem z taką firmą współpracować), klientów (outsourcują do niekompetentnych ludzi, przestaniemy korzystać z ich usług), jak i firmy jako takiej (jakim cudem jeden kontraktor mógł zrobić krzywdę, przecież to znaczy, że procesy QA nie działają).

xavery nie pyta o to, czy poniesie konsekwencje. Tylko o to, czy może je ponieść - prawnie taka możliwość istnieje.
Jeśli, tak jak mówisz, taka sytuacja jest niemożliwa, to proponuje, żebyśmy w każdej podpisywanej umowie B2B wykluczali wszelką odpowiedzialność. Każdy dział HR na pewno bez problemu uzna taką proponowaną zmianę.
To, że firmy nie korzystają z tego prawa, nie oznacza, że żadna z niego nie skorzysta.

Nie do końca chce mi się wierzyć, że jakaś duża korporacja, w której każdy chce pracować, będzie się przejmować wizerunkowymi skutkami wykorzystania tego prawa wobec kogoś. Abstrahując czy xavery chce w takiej firmie pracować, czy też nie.

0
xawery napisał(a):

A czy przypadkiem ubezpieczenie nie obejmuje konkretnej ustalonej kwoty ?

Tak, dlatego dla mnie ubezpieczenie jest mało atrakcyjne, wolę umowę o pracę.

Na przykład obawiam się, że przypadkowo wrzucę do publicznego repozytorium klucz API do Amazon Web Services, w wyniku czego ktoś pozamawia na koszt mojego pracodawcy bardzo drogie usługi. I teraz w przypadku B2B z ubezpieczeniem musiałbym odgórnie zgadnąć, jak wysoki rachunek ktoś będzie w stanie nabić, gdzie każda zgadnięta przeze mnie kwota może być za niska - to czy usługi będą kosztowały 1000 zł za godzinę, czy 10000 zł zależy tylko od tego, co atakujący wyśle przy użyciu tego klucza.

0

Jeśli, tak jak mówisz, taka sytuacja jest niemożliwa, to proponuje, żebyśmy w każdej podpisywanej umowie B2B wykluczali wszelką odpowiedzialność.

Czy to jest możliwe ?

0
xawery napisał(a):

Jeśli, tak jak mówisz, taka sytuacja jest niemożliwa, to proponuje, żebyśmy w każdej podpisywanej umowie B2B wykluczali wszelką odpowiedzialność.

Czy to jest możliwe ?

Jeśli pracodawca się zgodzi, pewnie. W praktyce, wątpię. Po prostu zaproponuj odpowiednie zmiany w umowie przed podpisaniem. HR prześle to do działu prawnego, i dostaniesz informację czy twój dopisek został lub nie został zaakceptowany. Zdarza się, że firmy wrzucają programistom lojalki na grosze, czemu mieliby rezygnować z potencjalnie większych kwot, w przypadku straty.

Przyznam, że to, co piszę jest bardzo zachowawcze. Ja wolę ubezpieczenie, olbrzymia ilość osób nie zdecyduje się na nie, i nigdy się nie sparzy.

Szczerze mówiąc, po prostu przed podpisaniem umowy poszedł bym do prawnika i poprosił o ocenę i ew. poprawki. Jeśli ta umowa ma cię wiązać przez jakiś czas pracy, warto, żeby przejrzał ją ktoś kto się zna na rzeczy.

1

B2B to nie jest dziecinada tylko umowa gdzie zakłada się że oba podmioty są graczami którzy bardzo dobrze wiedzą co robią. Jeśli ktoś ma tylko takie pojęcie że na B2B są niższe podatki niż na uop to dla swojego bezpieczeństwa niech bierze przykład z dużych firm i nie podpisuje niczego bez konsultacji z prawnikiem,
W tym konkretnym wypadku, jak już wspominano najlepiej negocjować wysokość masymalnej kary za błędy nieumyślne, w praktyce nie powinno być z tym problemu bo normalne firmy oferują równolegle uop, więc taka klauzula nie obniża wartości kandydata.

0
stackoverflow napisał(a):

xavery nie pyta o to, czy poniesie konsekwencje. Tylko o to, czy może je ponieść - prawnie taka możliwość istnieje.

Prawnie to każdy może pozwać każdego o cokolwiek. Pytanie jak bardzo hipotetyczną dyskusję chcemy prowadzić.

Jeśli, tak jak mówisz, taka sytuacja jest niemożliwa, to proponuje, żebyśmy w każdej podpisywanej umowie B2B wykluczali wszelką odpowiedzialność. Każdy dział HR na pewno bez problemu uzna taką proponowaną zmianę.

Dlatego apeluję do Waszych sumień - przestańcie pracować u januszy. Ja żadnej kary za popełnione przez siebie błędy w umowie nie mam, w trzech poprzednich umowach również.

Nie do końca chce mi się wierzyć, że jakaś duża korporacja, w której każdy chce pracować, będzie się przejmować wizerunkowymi skutkami wykorzystania tego prawa wobec kogoś. Abstrahując czy xavery chce w takiej firmie pracować, czy też nie.

Duże korporacje, w których każdy chce pracować, raczej w ogóle się w B2B nie bawią.

Zakręcony Ogrodnik napisał(a):

Na przykład obawiam się, że przypadkowo wrzucę do publicznego repozytorium klucz API do Amazon Web Services

To jest ten sam poziom przypadku, co przypadkowe zrobienie dziecka mijanej w parku nieznajomej kobiecie.
No chyba, że firma korzysta z darmowego publicznego konta na GH, ale tu znowu wracamy do tematu januszsoftów.

1
stackoverflow napisał(a):

Jeśli, tak jak mówisz, taka sytuacja jest niemożliwa, to proponuje, żebyśmy w każdej podpisywanej umowie B2B wykluczali wszelką odpowiedzialność. Każdy dział HR na pewno bez problemu uzna taką proponowaną zmianę.

No raczej nie, ponieważ umowy B2B bez odpowiedzialności za źle wykonane usługi mogą zainteresować urzędy, które spytają "Czy osoba, która musi wykonywać czynności w wyznaczonym miejscu jak pracownik, w wyznaczonym czasie jak pracownik, i nie ma zapisanych kar umownych jak pracownik nie jest przypadkiem pracownikiem?".

W praktyce - a zdarzyło mi się kiedyś współpracować z trzema firmami jednocześnie - nigdy przy długofalowej współpracy nie zdarzyło mi się podpisać jakiejś listy zadań, za niewykonanie których można by mnie podciągnąć do odpowiedzialności.

0
somekind napisał(a):

Dlatego apeluję do Waszych sumień - przestańcie pracować u januszy. Ja żadnej kary za popełnione przez siebie błędy w umowie nie mam, w trzech poprzednich umowach również.

Jeśli nie ma żadnego zapisu o odpowiedzialności i karach to bierzesz odpowiedzialność w przypadku źle wykonanej usługi.
Dla przypomnienia na umowie o pracę odpowiedzialność jest ograniczona do 3 wypłat i działa tylko w przypadku rażącego zaniedbania lub umyślnego działania w złej wierze.

0
Julian_ napisał(a):

Jeśli nie ma żadnego zapisu o odpowiedzialności i karach to bierzesz odpowiedzialność w przypadku źle wykonanej usługi.

Odpowiedzialność ponosisz bez względu na zapisy - jesteś w końcu przedsiębiorcą ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Zrozumiałem, że w tym temacie rozmawiamy o konkretnych zapisach w umowach pomiędzy zleceniodawcą a JDG, w których określono jakieś kwoty kar umownych za napisanie błędnego kodu. Jeśli takich nie mam, to ich nie mam i nie ma ich jak egzekwować - zostaje tylko powództwo z KC. Jeśli takie zapisy mam, to znaczy, że współpracuję z januszami.

Dla przypomnienia na umowie o pracę odpowiedzialność jest ograniczona do 3 wypłat i działa tylko w przypadku rażącego zaniedbania lub umyślnego działania w złej wierze.

Jest zupełnie odwrotnie - jeśli działałeś umyślnie, to żadnego limitu 3 pensji nie ma. On dotyczy tylko nieumyślnego zaniedbania.

0
somekind napisał(a):

To jest ten sam poziom przypadku, co przypadkowe zrobienie dziecka mijanej w parku nieznajomej kobiecie.
No chyba, że firma korzysta z darmowego publicznego konta na GH, ale tu znowu wracamy do tematu januszsoftów.

Korzysta z darmowego konta i w firmie były już problemy z wyciekami poprzez repozytoria różnych mniej istotnych kluczy, np. do np. systemów zarządzania reklamami, gdzie ktoś z naszego konta emitował nieodpowiednie treści. Nie udało nam się wywalczyć BrowserStacka i innych przydatnych narzędzi, a co dopiero prywatnego konta na GitHubie, które "niczym się nie różni od publicznego, a tych projektów i tak nikt nie znajdzie", a reakcją na poinformowanie że GitHuba skanują boty było "wyolbrzymiacie, wystarczy bardziej uważać przy commitowaniu". Tak to jest, gdy zarządzają "specjaliści od zarządzania". Możesz mi napisać że mogę iść do innej firmy, na co ja odpowiem że w każdej mnie interesującej jest tak samo, bo korporacje i powiązane z nimi technologie mnie kompletnie nie interesują, poza tym mam doświadczenie głównie w naszych wewnętrznych bibliotekach (np. javascriptowej podobnej do backbone.js, ale niebędącej nim), a nie tym czego używa reszta świata.

Rzeczywistość naprawdę jest inna niż myślisz, np. zdarza się że muszę przy każdym commicie stosować procedurę: usunięcie jakiegoś klucza, commit, dodanie jeszcze raz, bo nie można przenieść go do osobnego pliku wykluczonego z wersjonowania, bo jakiś skrypt (parsujący grepem i sedem kod źródłowy) napisany przez zewnętrzny zespół wymaga żeby był w dokładnie takim, a nie innym miejscu i edycja tego skryptu spowodowałaby "utratę gwarancji" na niego, cokolwiek to znaczy.

0
Błękitny Jeleń napisał(a):

a co dopiero prywatnego konta na GitHubie

Mam na myśli konto z możliwością tworzenia prywatnych repozytoriów - precyzuję, żeby ktoś mi nie zarzucił bycia idiotą niewiedzącym jak działa GitHub.

0
Błękitny Jeleń napisał(a):

Korzysta z darmowego konta i w firmie były już problemy z wyciekami poprzez repozytoria różnych mniej istotnych kluczy, np. do np. systemów zarządzania reklamami, gdzie ktoś z naszego konta emitował nieodpowiednie treści. Nie udało nam się wywalczyć BrowserStacka i innych przydatnych narzędzi, a co dopiero prywatnego konta na GitHubie, które "niczym się nie różni od publicznego, a tych projektów i tak nikt nie znajdzie", a reakcją na poinformowanie że GitHuba skanują boty było "wyolbrzymiacie, wystarczy bardziej uważać przy commitowaniu". Tak to jest, gdy zarządzają "specjaliści od zarządzania".

Czyli popełniają błędy i się na nich nie uczą. Do tego oszczędzają zawrotne 9$ miesięcznie na każdym programiście.

Możesz mi napisać że mogę iść do innej firmy, na co ja odpowiem że w każdej mnie interesującej jest tak samo, bo korporacje i powiązane z nimi technologie mnie kompletnie nie interesują

Mnie też korporacje nie interesują, zresztą korporacja i Git w jednym zdaniu mi jakoś nie pasuje. :)

poza tym mam doświadczenie głównie w naszych wewnętrznych bibliotekach (np. javascriptowej podobnej do backbone.js, ale niebędącej nim), a nie tym czego używa reszta świata.

Skoro uważasz, że to jest tego warte. Patrząc z zewnątrz nie wygląda to zbyt zdrowo.

Rzeczywistość naprawdę jest inna niż myślisz, np. zdarza się że muszę przy każdym commicie stosować procedurę: usunięcie jakiegoś klucza, commit, dodanie jeszcze raz, bo nie można przenieść go do osobnego pliku wykluczonego z wersjonowania, bo jakiś skrypt (parsujący grepem i sedem kod źródłowy) napisany przez zewnętrzny zespół wymaga żeby był w dokładnie takim, a nie innym miejscu i edycja tego skryptu spowodowałaby "utratę gwarancji" na niego, cokolwiek to znaczy.

A nie możesz całego configa wykluczyć?
To co opisujesz to jest męczarnia po prostu.

Jest bardzo prosty sposób na unikanie błędów - nie pozwalać ludziom ich popełniać. Jeśli programiści nie mają dostępu do produkcji, to jej nie zepsują. Jeśli repozytoria nie są publiczne, to pierwszy lepszy bot nie wyciągnie z nich żadnych haseł. Jeśli programiści nie mają dostępu do kluczy, to nikomu ich nie udostępnią. Jeśli mamy QA, to szanse, że programista wrzuci na produkcję błędny kod maleją... itd. itp.
Jeśli pracujecie w firmach, które takich prostych zasad nie przestrzegają, to faktycznie - ubezpieczajcie się ile wlezie, bo g**no w końcu wpadnie w wentylator i wszyscy będziecie mieli piegi. Tylko tkwiąc w takiej niebezpiecznej pracy nie różnicie się od swoich nierozważnych pracodawców.

0

A co sądzicie o takiej opcji że wykonawca bierzez pełna odpowiedzialność ale ulgodawca żąda przedstawieni polisy na 1000000 zł i zastrzega że nie będzie rozliczał za nic więcej niż to co w polisie.

4

Tak podsumowując to, co było pisane wcześniej / zbierając to wszystko do kupy:

  1. w wypadku relacji B2B możliwości dochodzenia odszkodowania są o wiele większe, niż jakby ktoś chciał ścigać pracownika.

  2. po to właśnie wymyślono polisy OC prowadzonej działalności. Jeśli operator koparki (sytuacja autentyczna z zaprzyjaźnionej firmy) podczas prac przerwie przewód średniego napięcia, w efekcie czego spowoduje pewne zniszczenia oraz odcięcie dopływu prądu do stojącego obok szpitala - koszty usunięcia szkód oraz odszkodowania z tytułu przerwy w pracy szpitala idą w setki tysięcy. Żeby nie pokrywać tego z własnej kieszeni - daje się poszkodowanym podmiotom swoją polisę i prosi o likwidację szkody w ramach tej polisy

  3. Rozszerzając pkt. 2 - czym różni się pomyłka/niedbałość operatora koparki od Twojej pomyłki (np. przypadkowego wywalenia bazy danych albo opublikowania poufnych danych)? Moim zdaniem - niczym. I tu i tam mamy do czynienia z błędem w sztuce. Dlatego w razie "dania ciała" przez programistę - okazuje zleceniodawcy (lub innym poszkodowanym) polisę i prosi o skorzystanie z niej

  4. pozostaje kwestia wysokości odszkodowania. W wypadku np. koparki, która kopiąc spowoduje osunięcie się gruntu i zawalenie budynku - szkody jest dość łatwo oszacować (ale jeśli w tym budynku ktoś przebywał i zginął - temat robi się już trudniejszy). W branży IT jest gorzej. Na ogół stronom nie udaje się dogadać, więc sprawa trafia do sądu. Sąd przyznaje odszkodowania w wysokości realnie poniesionych strat - ich wykazanie jest procesem trudnym i czasochłonnym (bierze się pod uwagę wszystko - przestój w pracy, koszty odtworzenia zniszczonej bazy, straty wizerunkowe itp.)

  5. Ponieważ ustalenie odszkodowania opisanego w pkt. 4 może być problematyczne - dlatego stosuje się takie coś jak "kary umowne". Tutaj już nie trzeba udowadniać poniesionych strat, podstawą do naliczenia kary jest sam fakt zaistnienia okoliczności, które upoważniają do zastosowania kary umownej.

  6. Kwota polisy - wiadomo, że zakład ubezpieczeniowy nie jest organizacją charytatywną, więc raczej za 50 zł nie sprzeda CI polisy z sumą gwarancyjną 300 milionów Euro (a jeśli sprzeda, to będzie tam tyle obostrzeń, że praktycznie niemożliwe będzie skorzystanie z wykupionej ochrony). Od wysokości kwoty ewentualnego odszkodowania zależy wysokość składki, aczkolwiek muszę przyznać, że te składki są relatywnie niskie (w odróżnieniu od OC komunikacyjnego - tutaj jest bardzo mało naciągaczy i "lewych" zdarzeń). Obecnie w firmie mam (fakt, że inna branża) polisę na 500 000 zł, która kosztowała jakieś 1500 zł - więc chyba nie jest źle. W każdym razie - każda polisa ma jakiś górny limit, jeśli obawiasz się że to za mało, to opcje są dwie - zwiększyć go i zapłacić trochę większą składkę, albo założyć spółkę z o.o.

  7. Pojawił się też wątek wprowadzania pewnych zapisów do umów. Ogólnie - jeśli obie strony się zgodzą, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby np. ewentualną odpowiedzialność ograniczyć do wysokości polisy OC, albo nawet całkowicie wyłączyć. Ważna uwaga - w pkt. 5 poruszyłem temat kar umownych. O ile w umowie nie ma stosownych zapisów, to fakt zastosowania kary umownej nie organiczna możliwości strony poszkodowanej dalszego dochodzenia swoich roszczeń. Domyślnie nie jest tak, jak się wielu osobom wydaje, że skoro zapłaciłem karę, to temat możemy uznać za zamknięty.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1