Umieram w pracy

3

Mam problem, który niekorzystnie przekłada się na moją pracę.

Co rok zmieniam firmę, bo po 5-7 miesiącach rozpoczyna się proces nudzenia. Czuję to po sobie dość wyraźnie, np. robię się coraz bardziej leniwy, ospały, a na widok jiry tylko mnie mdli.

Pierwsze 3-4 miesiące zwykle są spoko. Mam możliwość poznać projekt, nowe technologie i jest więcej rozkmin niż zazwyczaj. Pojawiają się nawet jakieś krótkie deadliny albo nietypowe problemy i trzeba się wywiązać. To super sprawa, zagrzewa do boju (zwłaszcza jeśli jest totalnie nowy temat) i wtedy mam zajebiste chęci to walki z komputerami.

Natomiast potem (własnie tak po 4-5 miesiącach) zwykle jest to jakieś utrzymanie + dodanie nowej funkcjonalności. Natomiast zaczynam tracić w tym wszystkim sens. Zdecydowanie za mało się dzieje, a "praca" trwa stanowczo za długo.

Zmieniając firmę staram się przewrócić świat do góry nogami i wybieram odmienne tematy. Np. kiedyś była webówka, potem tylko sam backend, potem tylko sam front, było też tworzenie gry, a teraz jest uczenie maszynowe. I zawsze jak mija pół roku (albo mniej) to rzygam tęczą.

title

Staram się z tym walczyć, by nie zwalniać się za często (w sumie rok to dla mnie naprawdę wyczyn, choć wiem, że dla pracodawcy to i tak podejrzany temat).

Biegam, żeby zgasić tą ospałość. Umysł próbuję zająć czymś co mnie ciekawi, np. clojurescript/clojure, tłukę własny projekt w typescript, ale finalnie to wszystko sprawia, że jeszcze mniej chęci mam do pracy w firmie jakiej jestem. Praca w pewien sposób hamuje moje pomysły i aktywności jakie chciałbym naprawdę realizować.

Czy macie jakiś pomysł co mógłbym zrobić, by chociaż trochę poprawić mój stosunek do pracy? Nie chcę być jak proces Aktualnie brakuje mi sensu/funu/emocji i urozmaiceń.

0

Chodziło mi o proces idle :-)

3

Powinieneś uczyć się też czegoś innego, czegoś poza IT, wtedy spożytkujesz swoją żądzę wiedzy i nowości.

1

Odpaliłbym Vmkę w czasie pracy i tłukł swoje, a w pracy robił to czego wymagają najlepiej jak umiem, bo za to płacą. Korzystaj też z fun roomu i nie żyłuj się do granic możliwości - rób tyle, by nie stracić pracy / premii / uznania pracodawcy, a zarazem tyle, by nie zawstydzać kolegów, że oni siedzą na kwejku, a nie nad kodem ;)

6

Praca to praca, chodzisz tam zęby zarabiać kasę a nie przeżywać ekscytujące przygody. Jeśli jest w miarę znośna to tylko dodatkowy bonus, jak jesteś spragniony wrażeń to zaciągnij się do legii cudzoziemskiej albo zostań szyprem statku rybackiego na Alasce.

0

Odpaliłbym Vmkę w czasie pracy i tłukł swoje, a w pracy robił to czego wymagają najlepiej jak umiem, bo za to płacą.

To złodziejstwo, nie wiesz o tym?

Korzystaj też z fun roomu i nie żyłuj się do granic możliwości - rób tyle, by nie stracić pracy / premii / uznania pracodawcy, a zarazem tyle, by nie zawstydzać kolegów, że oni siedzą na kwejku, a nie nad kodem ;)

Piłkarzyki, gry wideo to nie to samo. Mi nie chodzi o odmóżdżenie, a o ciekawe zadania, w których coś się dzieje.

Praca to praca, chodzisz tam zęby zarabiać kasę a nie przeżywać ekscytujące przygody.

Spoko. Mi na kasy tak bardzo nie zależy. W pracy chcę się rozwijać.

0

To kiepsko bo pracodawcy nie płacą za rozwój tylko za robienie tego co dobrze już znasz, bo zrobisz to lepiej i szybciej niż ci którzy musieliby dopiero się tego nauczyć. Jedyna realna opcja to zostać naukowcem, lub zatrudnić się wjakimś dziale R&D, tylko w tym drugim wypadku to musi być jakaś poważna firma zagraniczna, a takie raczej nie eksportują R&D do Polski.

Nie generalizowałbym tego tak właśnie. Jest część firm (choćby te, które używają clojure), które dają możliwości do poznawania nowych rzeczy, rzadziej spotykanych itp Poza tym w Polsce też są firmy, które robią hajs na R&D. Sam w takiej pracuje. Sęk w tym, że dla mnie ciągle mało :-)

2

Jeśli chodzi o programowanie, to jest masa rzeczy które można robić oprócz "pracy".
Załóż bloga, staraj się rozwijać własne projekty, cokolwiek. Jest duże pole manewru.

Wiadomo, życie to też nie tylko programowanie, znajdź coś co Cię interesuję, no ale zakładam że to najbardziej.

A praca to tak jak powiedziano, najważniejsze żeby dawała pieniądze i była jak najbardziej znośna - inne rzeczy są po pracy, np to co napisałem wyżej i wiele wiele innych.

0

Piszesz, że hajs nie ma dla Ciebie znaczenia. Ile masz lat i w jakiej jesteś aktualnie sytuacji? Zastanów się czy chcesz pracować na etacie do końca swych dni. Może warto rozkręcać coś swojego?

1

Co rok zmieniam firmę, bo po 5-7 miesiącach rozpoczyna się proces nudzenia.

Czemu w takim razie dopiero po roku ją zmieniasz, a nie po 5-7 miesiącach?

Czy macie jakiś pomysł co mógłbym zrobić, by chociaż trochę poprawić mój stosunek do pracy? (...) Aktualnie brakuje mi sensu/funu/emocji i urozmaiceń.

Możesz wyjść z inicjatywą i np. zorganizować jakieś lightning talki w firmie (np. co tydzień), gdzie byś dzielił się wiedzą z innymi programistami. Wtedy nie byłoby tylko klepanie. Albo jakieś Hack Day'e.

No i jak masz pomysł, chęci i możliwości realizacji, mógłbyś pewnie spróbować pójść we własny biznes, chociaż wiadomo, że na początku pewnie zarobek będzie ujemny.

2

Może po godzinach jakiś projekt opensource jako kontrybutor + blog? Na blogu możesz pisać o czym chcesz i jak chcesz.

2

Może spróbuj czegoś trudniejszego, bo jak na razie zajmujesz się samymi prostymi rzeczami.
Paradoks Moraveca

1

Coś w tym jest. Najtrudniejsze z pracy front end developera uważam takie rzeczy jak

  • CSS
  • czytanie kodu innych
  • używanie gotowych frameworków
  • mówienie ile zajmie mi dana rzecz
  • zrozumienie poleceń przełożonych czy wyjaśnień innych programistów

Czyli podobno te "łatwe" rzeczy. No bo to "tylko CSS", co jest trudnego w czytaniu kodu albo używaniu gotowca, co jest trudnego w mówieniu ile coś mi zajmie, co jest trudnego w komunikacji itp. A jednak są to często trudne rzeczy.

Natomiast samo programowanie i tworzenie od zera zaawansowanych ficzerów i pisanie znośnego kodu z dobrą architekturą (czyli coś, co rzekomo jest trudne) jest w rzeczywistości akurat dość łatwe*. Może nie zawsze super łatwe, też czasem są trudności, ale na skali trudności, to programowanie 30%, a cała reszta to jakieś 85% trudu.

★ dla wielu osób jest trudne, bo kody jakie widuję to często spaghetti albo big ball of mud czy przeinżynierowane syfy. Ale wydaje mi się, że przyczyny tego mogą być poza-programistyczne np. brak dyscypliny, pycha(w przypadku przeinżynierowania, czy błąd kogoś wyżej w hierarchii (jeśli widzę już taki total spaghetti kod w firmach, to zastanawiam się "kto do licha ponosi odpowiedzialność za rekrutację w tej firmie, że kogoś w ogóle zatrudnili?")

0

Np. kiedyś była webówka, potem tylko sam backend, potem tylko sam front, było też tworzenie gry, a teraz jest uczenie maszynowe.

Albo jesteś wybitny albo robisz proste projekty. Naprawdę w pół roku już wszystkiego się dowiedziałeś z takiego backendu?

0

próbowałeś pracy zdalnej? siedzisz sobie gdzieś w cieplutkim kraju i, obserwując ładne widoczki, walisz commity :)

W ten sposób: nie dość, że zmieniasz krajobrazy i widoczki, to jeszcze pracujesz ciągle w jednym zakładzie, bo zmieniasz otoczenie np. co miesiąc ;) Oczywiście to tylko propozycja, bo wiem jak to może wyglądać finansowo :)

7

Nie wiem ile już pracujesz w zawodzie, ale wygląda to trochę jak wypalenie zawodowe.
Nie robisz tego co lubisz?

Jest kilka patentów na taką nudę:

  • rób swoje projekty po godzinach
  • zarejestruj się na 4p i udzielaj na forum
  • rozwiązuj zadania na konkursy, np. HackerRank czy CTF
  • uruchom jakiś swój serwis webowy
  • chodź na konferencje

Ewentualnie coś spoza IT:

  • zapisz się na jakieś ćwiczenia
  • ożeń się
  • kup sobie psa
  • naucz się jakiegoś języka (np. hiszpańskiego)
  • załóż własną firmę (niekoniecznie IT)

W normalnej pracy nie masz aż tak wiele możliwości zmiany technologii i projektów. Są oczywiście wyjątki, ale one tylko potwierdzają regułę.

0

Brzmi, ale ja nie widziałem nigdzie takowych ofert. Natomiast zastanawia mnie fakt jak bardzo trzeba być PRO aby taką dostać

Dostać pracę full remote nie jest strasznie trudno, trudniej jest wyżyć z niej w takim trybie życia. Są czasami digital nomads ale oni raczej robią zlecenia niż mają stabilną długotrwałą pracę. No i jeżdżą po tańszych krajach (chociaż to chyba wcale nie jest taka duża wada).

2

ah ta mlodziez... co to za umierania?? Przez kilka dni chlej do upadlego (minimum 1.5 promila) i choc codziennie rano do pracy (tak na 8-9) - wtedy zrozumiesz co znaczy umierac w pracy!!!
a nie skarzenie sie na jakas tam nude:/

1

Popieram @Joe8888. Poszerz horyzonty. Ja jeszcze do niedawna rozwijałem się głównie w IT. Pracowałem (ta, open source to niezła orka) dużo po godzinach, rozwijałem własne rzeczy, czytałem w szczytowym momencie tygodniowo naście publikacji plus minimum jedną książkę miesięcznie o wzorcach, kodzie, projektowaniu produktów, nowych językach, frameworkach i innych "zabawkach". Oczywiście to mega rozwija, nie da się ukryć, ale też po latach sprzyja wypaleniu, w szczególności, gdy miejsce pracy nie rozwija się tak szybko jak Ty. Wyjątkiem być może są startupy, ale praca tam jest zwykle niestabilna, bywają też problemy z płatnościami i co dla mnie osobiście było największym "bólem", to że produkty zwykle w tych firmach szybko umierają. Jeśli nie przeszkadza Ci to, to może warto spróbować. Czasem trafiają się jakieś oferty zdalne w UK lub w Stanach, nawet niekiedy dobrze płatne. Do różnic w czasie da się przyzwyczaić jeśli nie masz rodziny. ;) Plus w rezultacie otrzymujesz często ogromną dawkę energii, bo team w startupie działa na innych obrotach niż w korpo. Natomiast z doświadczenia powiem Ci, że ja bym odpuścił trochę i zajął się czymś innym. Aktualnie ja tak robię i po przyjściu do domu nie myślę o pracy, a rozwijam się w innej dziedzinie. Dzięki temu też nie czuję takiego zmęczenia tematem i mniej myślę o problemach zawodowych, mam po prostu więcej luzu i dystansu do tych tematów.

0

Czytając ten temat przeszły mnie ciarki, ponieważ od niedawna sobie uświadomiłem, że mam podobnie. Najwięcej przyjemności czerpię z robienia czegoś nowego, uczenia się, zwłaszcza kiedy czuję, że przecieram nowe szlaki. Podobnie: na początku była grafika, potem szybko front-end, aktualnie myślę o gamedevie, w międzyczasie (staram się) rozwiązywać jakieś zadania CTFowe. Aktualnie zrezygnowałem po roku ze stanowiska regulara w fajnej firmie (moim zdaniem ofc). Nawet przekłada mi się to na studiach, są semestry z których mam średnią na stypendium i takie na których jest prawie równo 3.0.

Jak już będziesz wiedział co jest nie tak, to się podziel tą informacją. Bo co to może być, słomiany zapał milenialsów?

5

Stawiam, że to są jakieś zaburzenia hormonalne. Najprawdopodobniej niedobór dopaminy nazywanej również "hormonem szczęścia", który objawia się m.in. :

  • zwiększonym poziomem frustracji i stresu
  • uczuciem zmęczenia, znudzenia
  • trudnościami z koncentracją
  • problemami z pamięcią

W celu naprawienia gospodarki hormonalnej trzeba zacząć od podstaw czyli od diety i odpoczynku (sen 8h). Włącz do diety więcej owoców i warzyw oraz orzechy i nasiona np, migdały i słonecznik. Ogranicz spożycie produktów bogatych w cukry i tłuszcze nasycone. Unikaj używek począwszy od kawy i innych produktów bogatych w kofeinę np. coli oraz unikaj alkoholu, papierosów i narkotyków.

1

Cześć Wszystkim,

Na początku dzięki za tak wiele pozytywnych odpowiedzi. Super, że mamy taką fajną społeczność na 4pro :-)

Co do wypalenia to coś w tym już jest, chociaż na tym etapie nazwałbym to nieco inaczej hmm.. na razie jeszcze nie wiem jak :-) Po prostu szkoda mi życia na pracę, która do niczego konkretnego nie prowadzi. Wiesz rano wstań, odpracuj swoje dupogodziny i wracaj do domu. I tak cały czas.

Poza tym z wiekem coraz silniej oddziaływuje na mnie niechęć do bycia czyimś pionkiem/trybikiem. No i nie umiem spojrzeć na pracę inaczej niż jak zdobywanie praktyk. Może, gdyby w tym wszystkim było więcej odpowiedzialności, ryzyka itp A tak to myślę, że prawdziwa praca i wyzwania zaczną się, gdy będę mógł własne wizje wdrażać w życie.

Aktualnie zamiast szukać żonki :-), psa i dodatkowych zainteresowań. Postawiłem na zredukowanie liczby godzin w pracy po to, by w miedzy czasie wystartować z komercyjnym projektem.

@Garen_eye, Nie ma sprawy. Dam znać.

2

Z dopaminą może być coś na rzeczy, ale ja stawiam na charakter. Miałem bardzo podobnie i np. dostarczający wielu bodźców czas wolny (rodzina, zajęcia, zainteresowania) nie zmieniał wiele w stosunku do samej pracy - w weekend kompletnie zapominałem, że jestem programistą, wskoczenie na właściwe tory w poniedziałek było mega ciężkie.

Moim zdaniem masz wiele z przedstawiciela pokolenia milenialsów (pokolenie Y, generacja Z - jak zwał, tak zwał). Bycie trybem w stabilnym środowisku, które zabezpiecza Twój byt nie jest wystarczającą gratyfikacją. Logicznie może powinno być, ale nie poczujesz tego bez ewidentnego noża na gardle, a takiego pewnie nie masz. Pewnie szybko zauważasz wyraźną linię pomiędzy kręgiem osób decyzyjnych w firmie, a trutniami - i czujesz, że awans finansowy to owszem, jest możliwy, ale nie awans do kasty udziałowców.

Ratunek jest jeden - rodzina, kredyt i lekka sraczka o jutro, albo własny interes - jeśli nie wypali, to może na jakiś czas docenisz cieplutki etat. Potem być może znowu wrócą te same uczucia, ale będziesz już na innym etapie życia.

3

idz popracuj chwile na kasie w biedronce to ci sie odechce umierac ;)
a tak bez zlosliwosci - zacznij wykonywac swoje obowiazki w tworczy i ambitny sposob - w najgorszym wypadku sporo sie nauczysz i znajdziesz jakas ciekawa oferte

0

Rozumiem Cie. tez mam podobne objawy po podobnym czasie. Pomogło mi znalezienie zespołu, w którym mam na prawdę zajebistą atmosferę i bardzo dobry sprzęt, dzięki temu jak myślę kolejny raz o zmianie to sobie przypominam, że mogę trafić o wiele gorzej. Jak na razie działa, zobaczymy na jak długo.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1