Chcę tu poruszyć, jako, że zdarza się to często nawet wykształconym osobom, jak programiści, pozostawianie w dokumentach (*.doc, *.pdf i innych) swoich danych osobowych zaciągniętych z:
a) konta Windows
b) ustawień edytora tekstu, który je automatycznie pobrał z pozycja a).
Czy nie czas by firmowe komputery (oraz Wasze prywatne) nie zawierały nazwy komputera równej imię+nazwisko, lecz jakąś ksywę, pseudonim lub coś innego, co nie będzie powodować wycieku takich informacji na zewnątrz?
Dla niektórych osób to bardzo cenne informacje w jakim przedsiębiorstwie kogoś szukać, a cała sterta tych dokumentów jest dostępna na stronach firmy. Stąd można się dowiedzieć, kto gdzie pracuje, albo kto u kogo pracuje. Nie przeszkadza Wam to?
Widząc na stronie firmowej, że ktoś pięknie pisze dokumentację do programów lub ładnie wykonuje ulotki reklamowe - mam ochotę go podkupić konkurencji. To jeden z przykładów.
Inne możliwości typowo hackerskie, to pobrać te dane, utworzyć automatycznie adres e-mail składający się z imienia i nazwiska i podesłać tej osobie programik własnoręcznie napisany a więc nie wykrywalny przez AV i przeskanować mu sieć i zasoby...
Skąd taki napór na personalizację kont i maili w pracy? Przecież to zagraża nawet bankom.