- Na Polskich studiach nie nauczą Cię niczego, czego nie znajdziesz w publicznym Internecie. Więcej nauczysz się z dokumentacji technicznej. Jak już Cię ciągnie do środowiska akademickiego, to pooglądaj sobie nagrania wykładów udostępniane przez uczenie w USA, poziom jest znacznie wyższy.
Wiedza o przetwarzaniu informacji będzie podobna. Jak ktoś chce studiować informatykę, to nie nauczy się jej z dokumentacji technicznej. Nie myl klepania kodu z informatyką.
OP pisał, że postawił na frontend, nie na informatykę. Nie myl klepania frontendu z informatyką.
Poza tym nie napisałem, że należy ograniczyć się do czytania dokumentacji technicznej, dobrych materiałów z dziedziny informatyki w Internecie nie brakuje.
- Studia wymagają sumiennej pracy za możliwość wykonywania której będziesz musiał niemało zapłacić. Czas ten możesz przeznaczyć na wykonywanie drobnych zleceń poza główną pracą, za które otrzymasz wynagrodzenie. A nauczysz się więcej niż na studiach.
Z drobnych zleceń nie nauczy się teorii liczb, metod numerycznych, czy modelowania zjawisk równaniami różniczkowymi. Pytanie kto czego chce od życia. I kolejny raz "Nie myl klepania kodu z informatyką".
Teoria liczb, metody numeryczne i modelowanie zjawisk równaniami różniczkowymi na frontendzie webowym? Chyba nie. I kolejny raz: nie myl webówki z informatyką.
- Na studiach musisz pracować ciągle, jak zrobisz sobie przerwę na studiach, to będziesz miał później nadrabianie różnic programowych. Jak przyjdzie Ci chęć na douczenie się poza główną pracą, to możesz zrobić coś mniejszego na umowie o dzieło albo podłubać w jakimś swoim prywatnym projekcie. A jak Ci się odechce dodatkowej nauki, to możesz np. iść do parku na spacer :)
Ucząc się i pracując jednocześnie też wychodziłem na spacer jak mi się nie chciało :P
Ja pisałem o dłuższej przerwie. Spacer to był taki eufemizm :P
- Jeśli będziesz chciał zmienić uczelnię, jeszcze więcej biegania i różnic programowych (na Twoim koszt, w Twoim czasie wolnym). W razie zmiany pracy nowy pracodawca Cię wdroży i doszkoli do używanych technologii (na koszt pracodawcy).
Życie nie jest łatwe. W USA tak zachwalanym przez Ciebie, jak ktoś zmienia uczelnię w trakcie toku studiów to też nadrabia różnice. I w ogóle wszędzie. Inna sprawa, że status studenta jest bardzo przydatny - można zrobić praktyki w Cernie, Google, Facebooku, w Instytutach Fraunhofera i paru innych fajnych miejscach. Nikt nikogo do tego nie zmusza, ale jak się chce to można celować wysoko.
Ja nie zachwalam USA. Stwierdzam tylko, że według wszelkich międzynarodowych rankingów renomowane polskie uczelnie są daleko w tyle za odpowiednikami w USA. Opinię można też sobie wyrobić na podstawie udostępnionych nagrań wykładów.
I nie napisałem, że w USA nie ma nadrabiania różnic programowych.
- Kwestia praw autorskich majątkowych: co stworzysz, to będzie należeć do uczelni, jak będziesz miał dobre oceny w zamian dostaniesz chyba 250 zł stypendium za wyniki. Pracodawca też przejmie prawa autorskie, ale zapłaci Ci poważną stawkę.
Większej głupoty dawno nie słyszałem. Jak coś tworzysz prywatnie to jest Twoje, tak samo jak coś robisz na zajęcia to nie podpisujesz klauzuli, która przekazuje prawa uczelni.
Coraz częściej można spotkać się z "nie podpisujesz - nie studiujesz". Pierwszy z brzegu przykład (źródło: http://www.pja.edu.pl/wazne-dokumenty/download/1006_ad8ea01492f025aa8daf980d8b2f39d0):
§6
-
Na mocy niniejszej umowy Student udziela PJATK bezpłatnej, bezterminowej i niewyłącznej
licencji do wszelkich utworów wytworzonych przez siebie w ramach procesu nauczania w
PJATK, o ile strony nie określą w formie pisemnej innych zasad. Licencja, o której mowa w
zdaniu poprzednim obejmuje wszystkie znane w dniu podpisywania niniejszego kontraktu pola
eksploatacji, zwłaszcza w zakresie wyświetlania, wystawiania, zwielokrotniania, zamieszczania
w sieci Internet, utrwalania na nośnikach oraz udostępniania bezpłatnie lub odpłatnie osobom
trzecim.
-
Jednocześnie Student zobowiązuje się do niewykorzystywania utworów, o których mowa
wyżej, w celach komercyjnych oraz innych, które mogą naruszyć warunki licencji
oprogramowania udostępnionego Studentowi dla celów edukacyjnych. Student oświadcza, że
za wszelkie roszczenia osób trzecich, związane z ewentualnym naruszeniem powyższego zapisu
ponosi wyłączną odpowiedzialność.
-
W przypadku rozpowszechniania utworu, o którym mowa w ust. 1, Student zobowiązuje się do
zamieszczenia w widocznym miejscu, o ile to możliwe, informacji, że dany utwór powstał w
wyniku realizowania procesu edukacyjnego w PJATK.
Osobną kwestią jest to, że taką umowę licencyjną można próbować wypowiedzieć po ukończeniu nauki, z różnym skutkiem.
A jak z pracodawcą podpiszesz coś takiego, to też nie dostaniesz poważnej stawki. Patrz w umowę.
Poważna stawka to wynagrodzenie za pracę.
A jak stworzysz program zupełnie dla siebie, po godzinach pracy i jesteś programistą na umowie o pracę, to pracodawca ma uprawnienie do korzystania i rozporządzania takim utworem na wszystkich polach eksploatacji. Z mocy ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, mimo, że poza umową o pracę nic nie podpisałeś.
- Budzący wątpliwości merytoryczne poziom wiedzy niektórych nauczycieli akademickich, zwłaszcza na niektórych uczelniach państwowych. Poziom prowadzenia zajęć wynikający z poziomu nauczycieli.
Jak wszędzie. Niemniej jak ktoś chce się czegoś nauczyć, to się nauczy. Nawet od miernego dydaktyka można wyciągnąć pożyteczną wiedzę.
No właśnie: chce, to się nauczy, nie trzeba do tego studiów.
Ja niestety zmarnowałem 5 lat życia na studiach na WEiTI PW, zastanów się, czy chcesz powtórzyć moje błędy. Regularnie zarywane noce, pisanie programów na kartkach, praca na przestarzałym, nawet 30-letnim sprzęcie, lata wkuwania definicji, które nie przydały mi się w pracy, wydatki z własnej kieszeni - tego mi nikt nie zwróci.
A ja studiowałem na PWr, które stoi ciut niżej od PW i nie doświadczyłem 30-letniego sprzętu. Zarwałem nocki dopiero jak zacząłem równocześnie pracować. A wydatki? Wydrukować czasem sprawozdanie za 2-3 złote i 2 razy pracę dyplomową z oprawą za max. 40-50zł + opłaty za dyplomy? Więcej na studenckich zniżkach zaoszczędziłem i wyciągnąłem ze stypendiów i nagród ;)
Sprzętu komputerowego nie kupowałeś, za dostęp do Internetu nie płaciłeś? Mieszkałeś z rodzicami?
YMMV
IMO akurat co do studiów to warto przekonać się na własnej skórze i nie próbować wyciągać wniosków z cudzych "błędów". Bo to może być najgorsza decyzja opierać swoją przyszłość na cudzych doświadczeniach.
ditto