Czytając ten wątek mam przed oczami znajomego, też "autystyka" (tzn psycholog szkolny chciał mu to przypucować bo szkoła dostaje wtedy więcej kasy, a znajomy jest po prostu najzwyklejszym socjopatą) który też zaczął szukać pracy dopiero gdy już miał nóż na gardle, bo rodziciele odmówili dalszego finansowania. Wymagania miał podobne (z dala od klientów, rekruterzy to debile ... ) , rozesłał raptem jakieś dziesięć CV, następnego dnia chodził wk.... , że jeszcze nie odpisali. A jak odpisali (w końcu prawie wszyscy) , to rozmowy kwalifikacyjne prowadził tak wk..., że dostał tylko dwie propozycje pracy ( od tych o stalowych nerwach, lub po prostu od desperatów którzy potrafili znieść ten jego wzrok skacowanego kaprala Legii Cudzoziemskiej), więc zaraz popadł w depresję, że do niczego się nie nadaje, nikt go nie chce, nikt go nie kocha .... .
Krótko mówiąc wyluzuj, na rozmowach się uśmiechaj nawet do debili, w końcu chyba jeszcze ze dwa miesiące przeżyjesz na debecie. Męża znalazłaś, to i pracę znajdziesz.