Jaki jest pożytek z takich konferencji humanistów?

4

https://modakonferencja.wordpress.com/przebieg-relacja/

Profesorowie i adiunkci nauk humanistycznych np. z polonistyki czy kulturoznastwa urządzają sobie ogólnopolskie konferencje na których gadają o wpływie mody na kulturę... sami zobaczcie relację ze spotkania:

Wykład ekspercki, otwierający pierwszy dzień konferencyjny, wygłosiła prof. dr hab. Anna Łebkowska. Usłyszeliśmy o tożsamościotwórczej roli mody, modzie przeciwko kolonizatorom, krępowaniu stóp, modzie zdecydowanie stojącej po stronie przemocy (jako się rzekło Perecowi) oraz wielu innych kontekstach  obszerny, zawierający perspektywę historyczną, przybliżający kształty oraz kierunki modowych dyskursów odczyt prof. Łebkowskiej skutecznie wpisał się w, mający dopiero się utworzyć, kolaż różnorodnych, interdyscyplinarnych ujęć, zaprezentowanych w referatach.

0

OP odkrywa, że czasem naukowcy interesują się niepraktycznymi rzeczami.

1

@Inquis1t0r: zwróć jednak uwagę na sam sposób pisania sprawozdania ze spotkania. Masło maślane.

8

Spędy humanistów to niepotrzebna produkcja CO2. Ekolodzy powinni się tym zainteresować.

15

Jakby na konferencjach IT chodziło o coś więcej niż wypicie kawki (a czasem czegoś więcej) z ludźmi z branży :D

13

To, że ktoś ma wąskie horyzonty i nie jest mu potrzebna jakiejkolwiek aktywność, która nie prowadzi do powstania kolejnych linijek konfiguracji Springa w XML, nie znaczy jeszcze, że dana aktywność nie ma sensu.

2

Każdy taki spęd jest jakby wartoscią samą w sobie i nigdy nic z niego nie wynika. Humanistyczny czy informatyczny, nie ma to znaczenia. Ludzie to zwierzęta stadne i lubią organizować sobie spędy, wtedy lepiej się czują. Spęd humanistów, feministek, programistów php, wigilia w pracy, msza w kościele, wszystko ten sam mechanizm

2

Pewnie jest podobny pożytek, jak z różnych konferencji programistycznych, gdzie kolejni prelegenci opowiadają o zaletach frameworka X, Y czy Z czy o jakichś prostych sztuczkach, których się nauczyli. Rozrywka intelektualna, jedni mają "tożsamościotwórczą rolę mody" a inni mówią przez pół godziny jakieś banały o frameworkach, i myślą, że są cool :)

Swoją drogą nie wiem czy to taki głupi temat, chciałbym posłuchać jakiejś konferencji, na której analizowano by "tożsamościotwórczą rolę mody" na przykładzie współczesnego JavaScriptu i tego, jak kształtuje się tożsamość front-end developera. To mogłoby być ciekawe (programiści to trochę jak subkultura, gdzie masz odłamy i np. React, Angular to trochę jak punki czy metale - zresztą wystarczy popatrzeć na laptopy programistów, którzy obklejają je nawet naklejkami, to trochę jak naszywki na plecaku z nazwami zespołów).

1

albo jak prać flanelowe koszule, czy jak często wietrzyć piwnicę :)

1
loza_szydercow napisał(a):

Jakby na konferencjach IT chodziło o coś więcej niż wypicie kawki (a czasem czegoś więcej) z ludźmi z branży :D

Wypraszam sobie. A zbieranie gadżetów?

5

Aż mi się polski ze szkoły przypomniał. A pamiętam mało, bo spałem z otwartymi oczami i tylko czasem kisłem.

0

Można się oczywiście wykłócać na ile sensowny jest rozwój takich dziedzin nauki z pieniędzy publicznych, ale pomijając ten wątek...kto zabroni ludziom zajmować się badaniem nawet najbardziej bezsensownych elementów rzeczywistości?

3

Ja bym inaczej postawił sprawę:
O ile nauki ścisłe poradzą sobie bez pieniędzy publicznych (po prostu kadra 60+ która nigdy nie pracowała po bożemu miałaby problem na rynku, ale finansowanie prywatne na badania bez problemu by się znalazły... chociaż niekoniecznie w Polsce z naszymi przedsiębiorcami którzy potrafią jedynie obniżać koszty), to te działy związane z kulturą (chociaż nie wiem czy określiłbym je, na potrzeby konstrukcji, naukami) potrzebowałyby wsparcia, żeby działalność nierentowną, a potrzebną z kulturalnego punktu widzenia utrzymać (opery, teatry, filharmonie, wiejskie kina, świetlice dla dzieci i młodzieży).

I na to jest sens łożyć pieniądze publiczne. Co do badań które nie przyczyniają się do rozwiązania faktycznych problemów (a jest wielkie pole do popisu dla psychologii, kulturozawstwa-socjologii, politologii), to receptą zdaje się po prostu spora redukcja etatów. Wiecie - wielu z tych "doktorów" nauk humanistycznych produkuje jakieś badania tylko dlatego, że każe im to zrobić rozporządzenie, w związku z czym produkują odpady "naukowe", a nie faktyczne, potrzebne i oczekiwane opracowania.

5

Jakby ktoś kiedyś nie wykombinował jak wsadzić psychologię do sprzedaży, to programiści Androida czy IOS byliby bezrobotni, a tak trzepią kasę na technologicznym dziadostwie i jeszcze lżą swoich potencjalnych chlebodawców. Że dobrych psychologów jest niewielu? A ilu jest dobrych koderów?
Albo pójdźmy dalej: jakby ubijać wszystko co jest nierentowne to Google by pewnie nie powstało; zresztą najsampierw proponuję zlikwidować CERN czy ESA bo też raczej zysków nie przynoszą. A potem wróćmy do jaskiń bo ten samolot też miał nie polecieć.
A poważniej: w inżynierii też jest bazylion ślepych zaułków, zauważa się tylko te udane koncepcje.

Pozdrawiam myślących (krytycznie też), ale pogardliwemu pieprzeniu na pohybel.

0

Fajnie że nie niektórzy mimo lat nie ogarniają czytania ze zrozumieniem. Napisałem wyraźnie, że chodzi o działalność która w dający się przewidzieć sposób nie zmierza do konkretnych i przydatnych wniosków. Jakoś w USA sobie z tym poradzili, ale u nas nie, jak ktoś chce żeby nie płacić za przepisywanie książek do nowej książki i dostawania za to habilitacji, to Od razu zapędzają do jaskini.

Tak, nie wiem czy wiecie, ale wiele osób dostało wysokie stopnie naukowe za robienie streszczeń z innych opracowań bez dodawania krzty od siebie.
Tu chodzi tylko i wyłącznie o tępienie dziadostwa, niezależnie od tego czy kręci się dookoła fizyki, matematyki czy socjologii.

2

Humaniści powinni się zająć ratowaniem języka polskiego. Z roku na rok jest coraz gorzej, ludzie po szkole średniej nie umieją normalnie pisać, nie mówiąc już o ortografii. Na polskim zamiast uczyć się polskiego "interpretuje" się jakieś bohomazy.

0
alagner napisał(a):

Jakby ktoś kiedyś nie wykombinował jak wsadzić psychologię do sprzedaży, to programiści Androida czy IOS byliby bezrobotni, a tak trzepią kasę na technologicznym dziadostwie i jeszcze lżą swoich potencjalnych chlebodawców.

He? Że co?

2

Odpowiadam tu bo w komentarzu miejsca mi brakuje (swoją drogą: mój sarkzam aż taki był trudny do wyłapania czy po prostu łapiecie mnie za słowa?):
w moim odczuciu presja na "time to market" niestety zarzyna technologię. Złożoność to jedno, inżynierska niemoc - drugie, ładowanie na rynek byle szybciej - trzecie; to ostatnie bez marketingu (ergo psycho-/socjologii) by nie wypaliło. A to czy odniesiemy to do Androida czy wiecznie patchowanych gier to sprawa wtórna. Także programisto, nie sarkaj na tych humanistów od psychologii, bo bez nich musiałbyś się fachu pouczyć zamiast wypuszczać na rynek niedopracowane g**no. Teraz zawiniesz je w celofan i sprzedasz kilka razy. W każdej wersji z poprawką, która 10 lat temu uszłaby za krytyczną i jej niedostarczenie puściłoby Cię z torbami.

PS. Hejterem jeszcze nie byłem, fajnie takowym zostać :D Natomiast "postęp" który mamy teraz w sofcie z jednej strony cieszy w swej obfitości i różnorodności, a z drugiej patrząc na jakość wielu produktów postawiłbym go na poziomie aborcji postnatalnej, bo dostarczanie pewnego gatunku chłamu jest imho aż tak niemoralne. Jeśli nie bardziej.

A co do Androidów i reszty:
Smartfonów nie lubię. Tam może w środku sam papież siedzieć i bity w procu przestawiać, co nie zmienia faktu, że moje wrażenia jako odbiorcy końcowego są po prostu marne. I naprawdę zrezygnowałbym z megapikseli w aparacie na rzecz stabilnego działania. Pojawi się zaraz argument, że pewnie takiego za 500 zł mam to co się czepiam. Otóż czepiam się, bo powyżej 1000 zł kupię sobie komputer a nie zabaweczkę, która ani do pracy mi nie jest wygodna, ani do zabawy potrzebna.

2

Pożytku z tej konkretnej konferencji jest niewiele i na 100% nie powinno się na to płacić z pieniędzy publicznych.

Ogólnie rzecz biorąc uważam, że nie można w żaden sposób bagatelizować siły nauk humanistycznych. Gdyby postawiono mnie przed wyborem - posłowie jednocześnie opanowują starożytną grecką sztukę dyskusji vs posłowie jednocześnie opanowują matematykę na poziomie zaawansowanym - to wybrałbym to pierwsze.

0
Jaki jest pożytek z takich konferencji humanistów?

To chyba pytanie retoryczne :)

6

Zachowujecie się jak banda pseudohumanistów po stosunkach europejskich, która dyskutuje na temat braku przydatności algebry liniowej.

Och, wait... przecież "programiści" po infie też to robią. :D

4

Najlepiej niech na świecie istnieją jedynie ludzie posiadający umysły ścisłe. Zaspokoi to wreszcie osoby, które z racji posiadania takowego umysłu kompletnie ignorują fakt, że ktoś może funkcjonować inaczej aniżeli w świecie aksjomatów, wzorów matematycznych i ogólnie pojętej inżynierii. Ignorancja i dyletanctwo połączone, o zgrozo, nawet z malkontenctwem wręcz wylewa się z tego wątku, a wszystko tylko dlatego, że narzekające na humanistów osoby miały szczęście urodzić się w czasach, w których rynek bardziej pożąda ścisłowców. Cóż... może i pycha jest wpisana w zawód programisty, o czym było parokroć na tym forum ale wszystko powinno mieć swoje granice. Smutne to...

1

a podzial na scislowcow i humanistow ma w ogole jeszcze sens?

edit:
Dla mnie to jest najczęściej "tłumaczenie się". "Nie umiem matematyki bo jestem humanistą" , "Nie umiem historii bo jestem ścisłowcem" itp. Zdolne osoby, które znam raczej nie chcą się 'szufladkować' i nie rzucą tekstem, że czegoś nie umieją albo 'cośtam' tylko raczej 'jeśli będę chciał to się nauczę'

0

ogladam sobie nowe prezentacje z devoxxa az tu nagle jak jebło . Ktos to w ogole kupuje?

0

Przydało by się aby ludzie zajmujący się językiem polskim, w końcu go skompletowali w pełni i udostępnili wygodne api/spis treści, bo tak to ciężko zaimplementować cokolwiek związanego z mową jak wszystkie informacje są porozrzucane po świecie.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1