Team building - Wasze opinie

0

Co sądzicie o tych całych integracjach w korpo (kręgle, planszowki, gokarty itp) po godzinach pracy? Bierzecie w tym udział?

0

Jeżeli to nie jest sztuczne i ludzie się lubią to dlaczego nie?

0

Jak wyżej. Ja wpadam prawie zawsze ;)

0

Ja nie lubię, bo nie ma nic co by mnie interesowało.
Z kilkoma kolegami z pracy(i z poprzednich prac) co jakiś czas spotykamy się prywatnie na innych ciekawszych dla nas aktywnościach.

Nię lubię jak jest "góra" i na takie nie chodzę nigdy, nawet jak jest coroczny wyjazd integracyjny, albo jak miejsce i forma są ciekawe.

Co do samego budowania teamów poprzez organizowanie wyjść, to jakoś nie jestem przekonany o skuteczności tego.

1

U nas najczęstszym sposobem na integrację po godzinach jest wspólny wypad na piwerko w pubie, obojętnie czy z zarządem czy bez.

W czasie pracy najczęstsze sposoby to wspólny obiad i ostatnio piłkarzyki.

0

Wyjazdy integracyjne sa spoko - ostatnio na takim fundneli nam lot helikopterem nad Mont Blanc. Z wlasnej kiesy pewnie bym na to nie wylozyl.
Trzeba tylko uwazac zeby nie zastapily calkowicie zycia spolecznego poza praca.

0
MiL napisał(a):

Jeżeli to nie jest sztuczne i ludzie się lubią to dlaczego nie?

No właśnie czy nie jest sztuczne. Moda przyszła z Zachodu, a na Zachodzie nie wszystko jest takie "fajne"! Przykładowo mało fajne jest żydowskie multi-kulti (Niemcy i Francuzi to przeklinają).

0
Brunatny Kot napisał(a):
MiL napisał(a):

Jeżeli to nie jest sztuczne i ludzie się lubią to dlaczego nie?

No właśnie czy nie jest sztuczne. Moda przyszła z Zachodu, a na Zachodzie nie wszystko jest takie "fajne"! Przykładowo mało fajne jest żydowskie multi-kulti (Niemcy i Francuzi to przeklinają).
A co ma multi-kulti do "sztuczności" wypadów w pracy w Polsce?

Tutaj chodziło o to, że:

  1. Jeśli się ludzie lubią i chcą wyjść razem - to jest OK, a to że firma płaci to dodatkowy bonus.
  2. Jeśli ludzie się nie lubią - to jest niefajne i nawet to, że firma płaci sprawy nie załatwia. Wtedy właśnie zaczyna się dostrzegać ową sztuczność.
0

Nie sądzisz, że jeśli ludzie się lubią, to sami wyjdą razem, więc firma niepotrzebnie marnuje pieniądze? Ja bym wolał premię dostać, niż mieć wyjście na gokarty…

0

A co Ci po premi wysokosci 300zl?:)

2

Nie sądzisz, że jeśli ludzie się lubią, to sami wyjdą razem, więc firma niepotrzebnie marnuje pieniądze?

Nie sądzę, bo po pierwsze - jest wielu ludzi, których lubię, a jakoś nie możemy się zorganizować, żeby się spotkać. Po drugie, nie martw się o marnowanie pieniędzy - prawdopodobnie i tak potrzebują tych kosztów, żeby księgowość się zgadzała :P

3

Lubie, zwlaszcza ze sami decydujemy co to bedzie i organizujemy. Fajnie jest wyskoczyc raz za czasu z ludzmi chocby na piwo i pogadac o czyms innym niz praca, o wiele latwiej sie pozniej pracuje. W zespolach w ktorych bylem/jestem raz za czasu szlismy nawet samemu bez zewnetrznej inicjatywy, wiec jesli ma sie budzet na wyjscie i zrobienie czegos fajnego to dodatkowy plus.

Gdyby nie takie inicjatywy byc moze nigdy: nie jezdilbym quadem, nie strzelal z AK 47, nie byl w parku linowym, nie nauczyl sie jezdzic na nartach, nie byl w escape roomie, nie nawiazal niektorych przyjazni, nie lowil ryb z pokladu statku na baltyku, nie bawil sie w paintball, nie zjezdzal do jaskini albo ze skalek, nie chodzil po moscie liniowym, nie scigal sie gokartami, nie byl na lekcji chinskiego etc.

1

Pracowałem w firmie, gdzie się sporo środków pompowało w integrację. Myślę, że plony z tego były mniejsze, niż spodziewane.

Z tych wszystkich bombastycznych firmowych eventów więcej było wstydu i rozzłoszczonych małżonek, niż dobrych wspomnień. W dodatku starszyzna plemienna firmy pokazała się raczej od średniej strony, parokrotnie zostawiając upojonych kolegów na pastwę losu (dla mnie to kompletnie zaprzeczenie wartości stojących za hasłem "team") i tygodniami wypominając między rzędami biurek co bardziej kompromitujące sytuacje.

Firma natomiast, miała się czym pochwalić w materiałach promocyjnych ;).

Najważniejsze, to mieć okazję porozmawiać. Jeśli pracownicy mogą swobodnie wyjść na obiad i nie tyka im zegar nad głową, jeśli mogą sobie połazić po jakimś tarasie, pograć w piłkarzyki etc., to jest to świetny grunt pod zbudowanie relacji. Reszta jest już bardziej skomplikowana - ich otwartość, kultura pracy, czy jest atmosfera dzielenia się wiedzą i wzajemnego rozwoju itp. Myślę, że trudniej też zbudować zespół, jeśli miejsce pracy to typowa klepanina tasków na zasadzie - wchodzę do roboty, wychodzę, zapominam.

Firmowe fajerwerki mogą być na pewno miłe, w szczególności dla młodych developerów (wielu to przecież studenci). Ja teraz przychylnie spojrzę na wszelkie ukłony w kierunku rodzin/dzieci, także przemawia przeze mnie z pewnością pewna dziadowatość ;). Anyway, patrząc wstecz, to wszystkie trwałe znajomości które mam z kolegami z poprzednich miejsc pracy nie zostały z pewnością zawiązane na firmowych bibkach. Właściwie na żadnej jakoś dłużej nie pogadaliśmy. To się działo gdzieś między kolejnymi wyzwaniami technicznymi. Uczyliśmy się od siebie nawzajem... a pole do nauki jest zawsze.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1