Czy magisterka się przydaje?

1

Hej,

Wiadomo, że w Polsce nie ma presji na skonczone studia i można dostać pracę bez nich. Ciekawi mnie jednak jak jest z awansami, pracą za granicą. Jednak nie chodzi mi o stan bycia bez studiów w ogóle.
Mam już tytuł inżyniera i zastanawiam się czy się wybrać dalej na studia magisterskie. Ogólnie średnio mam ochotę, bo jestem samoukiem, zastanawiam się po prostu czy robić studia magisterkie "dla papierka".

  1. czy tytuł inżyniera wystarczy w firmach które życzą sobie absolwentów uczelni?
  2. jak jest w tej kwestii za granicą?
4

"Jak programowanie widziałeś głównie na filmach, to daj nam chociaż nadzieje tym swoim marnym papierkiem."

0

https://jobs.web.cern.ch/content/career-paths

edit: taka ciekawostka warta wspomnienia. CERN (ESA też) bardzo mocno patrzy na wykształcenie, ale w obie strony. Tzn jeśli jest otwarta rekrutacja na pozycję dla "inżyniera" to ktoś bez takiego wykształcenia jej nie dostanie, ale nie dostanie jej też ktoś z mgr albo dr.

1

Czy w Twojej firmie są profity z posiadania tytułu magistra?

Pracownik nigdy do końca nie wie, co brał pod uwagę rekruter a czego nie.

To pytanie powinno być raczej do osób rekrutujących: czy faworyzujesz kandydatów z magisterką?

4

pytanie bylo zadawane w tej czy innej formie chyba z milion razy, chyba dlatego ze nie ma na nie jednoznacznej odpowiedzi bo wszystko zalezy od firmy i/lub rekrutera.
mnie nie obchodzi wyksztalcenie kandydatow tylko umiejetnosci, co nie znaczy ze jest to regula.

2

Ja rozumiem teraz swiat jest globalna wioska. Wojny a relacjonowane jak TopTrendy w Sopocie... Wszystko mozna wiedziec,studiowac przez internet...nawet kursy na Harvardzie,MIT,Stanfordzie itd mozna robic przez internet,ale najlepsze jest jedno,ze teraz ludzi dziela na pokolenie x pokolenie y...Wedlug mnie to jest gowno prawda. Pokolenie naszych dzadkow,naszych rodzicow bylo nauczone ciezkiej pracy i jezeli mialo marzenia to je realizowalo,a obecne pokolenie? Mysla,ze wszystko im sie nalezy...najlepiej fura chata i kasa i zero wysilku wlasnego... @katelx napisala bardzo dobrze temat walkowany milion razy i ciezka poszukac naprawde to jest takie ciezkie... Teraz najgorsze jest to,ze swiatem rzadzi kasa... Kazdy zadaje pytanie czy tytul potrzebny kariera zarobki itd... Kurcze trzeba wziac sie za robote,bo programowanie to nie tytul to PASJA jesli bedziesz ja mial osiagniesz wszystko i tytul Ci nie bedzie potrzebny z tego co wiem to nawet google nie chce juz tytulu tylko relevant experience.. Potrzba tylko PASJI i nic wiecej. Jesli jej nie masz to nauczsz sie programowac,ale to bedzie jak czyszczenie kibla reka zrobisz to,ale uwalisz sie gownem i to rzucisz. Proponuje zapoznac sie z biografia Chrisa Gardnera albo obejrzec The Pursuit of Happyness;) Teraz poleca hejty ; )

6

swoja droga, autorze - po pytaniach ktore zadajesz wnioskuje ze masz zerowe obycie z rynkiem pracy, mimo ze ukonczyles juz jeden stopien studiow.
oczywiscie nie jestem wyrocznia, ale mysle ze jesli nie zaczniesz chocby praktyk w zawodzie to zdobycie tytulu magistra nie zmieni twojego wizerunku w oczach potencjalnych pracodawcow.

0
maciejs napisał(a):

Ja rozumiem teraz swiat jest globalna wioska. Wojny a relacjonowane jak TopTrendy w Sopocie... Wszystko mozna wiedziec,studiowac przez internet...nawet kursy na Harvardzie,MIT,Stanfordzie itd mozna robic przez internet,ale najlepsze jest jedno,ze teraz ludzi dziela na pokolenie x pokolenie y...Wedlug mnie to jest gowno prawda. Pokolenie naszych dzadkow,naszych rodzicow bylo nauczone ciezkiej pracy i jezeli mialo marzenia to je realizowalo,a obecne pokolenie? Mysla,ze wszystko im sie nalezy...najlepiej fura chata i kasa i zero wysilku wlasnego... @katelx napisala bardzo dobrze temat walkowany milion razy i ciezka poszukac naprawde to jest takie ciezkie... Teraz najgorsze jest to,ze swiatem rzadzi kasa... Kazdy zadaje pytanie czy tytul potrzebny kariera zarobki itd... Kurcze trzeba wziac sie za robote,bo programowanie to nie tytul to PASJA jesli bedziesz ja mial osiagniesz wszystko i tytul Ci nie bedzie potrzebny z tego co wiem to nawet google nie chce juz tytulu tylko relevant experience.. Potrzba tylko PASJI i nic wiecej. Jesli jej nie masz to nauczsz sie programowac,ale to bedzie jak czyszczenie kibla reka zrobisz to,ale uwalisz sie gownem i to rzucisz. Proponuje zapoznac sie z biografia Chrisa Gardnera albo obejrzec The Pursuit of Happyness;) Teraz poleca hejty ; )

Pasji to może potrzebuje te 10%, które będzie wymyślać nowe rozwiązania. Reszta to rzemieślnicy do korpo za 5k netto.

0
maciejs napisał(a):

Ja rozumiem teraz swiat jest globalna wioska. Wojny a relacjonowane jak TopTrendy w Sopocie... Wszystko mozna wiedziec,studiowac przez internet...nawet kursy na Harvardzie,MIT,Stanfordzie itd mozna robic przez internet,ale najlepsze jest jedno,ze teraz ludzi dziela na pokolenie x pokolenie y...Wedlug mnie to jest gowno prawda. Pokolenie naszych dzadkow,naszych rodzicow bylo nauczone ciezkiej pracy i jezeli mialo marzenia to je realizowalo,a obecne pokolenie? Mysla,ze wszystko im sie nalezy...najlepiej fura chata i kasa i zero wysilku wlasnego... @katelx napisala bardzo dobrze temat walkowany milion razy i ciezka poszukac naprawde to jest takie ciezkie... Teraz najgorsze jest to,ze swiatem rzadzi kasa... Kazdy zadaje pytanie czy tytul potrzebny kariera zarobki itd... Kurcze trzeba wziac sie za robote,bo programowanie to nie tytul to PASJA jesli bedziesz ja mial osiagniesz wszystko i tytul Ci nie bedzie potrzebny z tego co wiem to nawet google nie chce juz tytulu tylko relevant experience.. Potrzba tylko PASJI i nic wiecej. Jesli jej nie masz to nauczsz sie programowac,ale to bedzie jak czyszczenie kibla reka zrobisz to,ale uwalisz sie gownem i to rzucisz. Proponuje zapoznac sie z biografia Chrisa Gardnera albo obejrzec The Pursuit of Happyness;) Teraz poleca hejty ; )

Proponuje ciężką pracę nauczenia się, gdzie stawiać przecinki i jak trafiać w klawisze.
Skoro uważasz że to takie straszne, że światem rządzi kasa, to idź programować w wolontariacie.

katelx napisał(a):

swoja droga, autorze - po pytaniach ktore zadajesz wnioskuje ze masz zerowe obycie z rynkiem pracy, mimo ze ukonczyles juz jeden stopien studiow.
oczywiscie nie jestem wyrocznia, ale mysle ze jesli nie zaczniesz chocby praktyk w zawodzie to zdobycie tytulu magistra nie zmieni twojego wizerunku w oczach potencjalnych pracodawcow.

Niestety nie zrobisz kariery wyroczni, bo pracę mam, ale nie chce zamykać sobie jakiejś możliwości w przyszłości przez brak jakiegoś papierka.

1
Wielki Samiec napisał(a):

Pasji to może potrzebuje te 10%, które będzie wymyślać nowe rozwiązania. Reszta to rzemieślnicy do korpo za 5k netto.
frustracja czy po prostu ograniczenie z twojej strony? bo ciezko mi wymyslic inny powod na wypisywanie takich bzdur.

Zimny Kot napisał(a):

Proponuje ciężką pracę nauczenia się, gdzie stawiać przecinki i jak trafiać w klawisze.
Skoro uważasz że to takie straszne, że światem rządzi kasa, to idź programować w wolontariacie.
proponuje skupic sie na tresci, bo rzucanie takich argumentow nie sprzyja konstruktywnej dyskusji.
tu nie chodzi o to ze pieniadze sa be tylko o fakt ze wielu osob jest leniami i mysla ze jak zdobeda papierek (czesto wcale nie przemeczajac sie na studiach) to potem kasa bedzie leciala sama. wiele osob (przez swoja ignorancje) uwaza ze programowanie to sposob na latwy i szybki zarobek.

Zimny Kot napisał(a):

Niestety nie zrobisz kariery wyroczni, bo pracę mam, ale nie chce zamykać sobie jakiejś możliwości w przyszłości przez brak jakiegoś papierka.
nie mam zamiaru zmieniac branzy :) nie odbieraj tego jako ataki na twoja osobe, po prostu oceniam cie na podstawie tematu ktory zalozyles. jak juz to bylo wspominane wielokrotnie, jesli nie planujesz doktoratu i/lub kariery w r&d to brak mgr nie powinien zamknac ci mozliwosci.

0
katelx napisał(a):
Wielki Samiec napisał(a):

Pasji to może potrzebuje te 10%, które będzie wymyślać nowe rozwiązania. Reszta to rzemieślnicy do korpo za 5k netto.
frustracja czy po prostu ograniczenie z twojej strony? bo ciezko mi wymyslic inny powod na wypisywanie takich bzdur.

Obserwacja. Nie każdy w IT chce być najnajnaj, niektórzy chcą po prostu zarabiać na godne życie.

1
Wielki Samiec napisał(a):

Obserwacja. Nie każdy w IT chce być najnajnaj
po pierwsze co ma chec bycia 'najnajnaj' do pasji w tym co sie robi?
myslisz ze jak ktos pisze sql'e w jakims crm albo robi formatki dla ksiegowosci to znaczy ze nudzi sie w pracy i pracuje tylko po to zeby miec z czego w nastepnym miesiacu zaplacic kredyt?
natomiast jak ktos jest quant devem projektujacym egzotyczne derywatywy w banku i zarabia rocznie milion zielonych to codziennie rano przychodzi do pracy z usmiechem na ustach i palcami wyrywajacymi sie do klawiatury a po pracy czyta poezje wczesnogermanska i kolekcjonuje dziela sztuki nowoczesnej.
otoz grubo sie mylisz, na kazdym szczeblu sa ludzie ktorzy klepia bezmyslnie kod a po pracy gapia sie (rownie bezmyslnie) w tv oraz tacy ktorzy podchodza do pracy i zycia w bardziej ambitny sposob, czy to dzieki pasji czy po prostu taki maja charakter.

Wielki Samiec napisał(a):

niektórzy chcą po prostu zarabiać na godne życie.
nie znosze korwina, ale mam ochote zwyzywac cie od rurkowcow ;)

3

Wydaje mi się jednak, że do tej pracy trzeba mieć jakieś minimum zainteresowania tematyką. Nie musi to być pasja, ale zwykłe zainteresowanie. Osoba, która programuje tylko dla kasy w sensie stricte nie będzie dobrym programistą. Czemu? Programowanie wymaga skupienia. Czy ktoś kto nie interesuje się w ogóle programowaniem będzie w stanie usiąść i kodować przez ileś godzin dziennie, 5 dni w tygodniu, zachowując dużą efektywność pracy? Nie sądzę. To trochę jakby kogoś, kto nie interesuje się matmą posadzić i kazać rozwiązywać całki przez 8 godzin dziennie.

Praca umysłowa, w przeciwieństwie do pracy fizycznej, wymaga pewnego skupienia na wykonywanych czynnościach. A to ciężko osiągnąć z zerowym zainteresowaniem. To nie praca na magazynie, że jedziesz sobie z wózkiem a myślisz o zupełnie innych rzeczach.

Dlatego może nie trzeba mieć super hiper pasji, ale jednak ktoś, kto wykazuje zerowe zainteresowanie tematem, i tylko wykonuje polecenia z góry (samemu nic więcej nie umiejąc), nie będzie nawet dobrym rzemieślnikiem.

Reszta to rzemieślnicy do korpo za 5k netto.

którzy zostaną w końcu zastąpieni ludźmi, którzy umieją więcej jak będzie trzeba napisać jakiś większy projekt.

Pasji to może potrzebuje te 10%, które będzie wymyślać nowe rozwiązania.

Zawsze są jakieś nowe rozwiązania do wymyślenia. Przy czym nowe rozwiązanie to może być np. pomysł użycia biblioteki X do rozwiązania problemu Y. Albo stworzenie kawałka kodu, który w 100 linijek robi to, co inny robił w 3000... Albo napisanie skryptu automatyzującego proces, który był wykonywany do tej pory ręcznie... I tu nie ma za 5k netto czy za 3k czy za 10k. Zawsze są jakieś problemy do rozwiązania czy usprawnienia do wdrożenia. Albo techniczne spajki do zbadania.

6
LukeJL napisał(a):

Praca umysłowa, w przeciwieństwie do pracy fizycznej, wymaga pewnego skupienia na wykonywanych czynnościach. A to ciężko osiągnąć z zerowym zainteresowaniem. To nie praca na magazynie, że jedziesz sobie z wózkiem a myślisz o zupełnie innych rzeczach.

Zastanawiam się, skąd u programistów biorą się takie kompleksy i wieczna potrzeba wywyższania nad pracownikami fizycznymi?

Jest wręcz przeciwnie - ludzie wykonujący prace fizyczne, zwłaszcza polegające na prowadzeniu pojazdów albo obsłudze maszyn, muszą w pracy skupiać się bardziej niż programiści. Chociażby dlatego, że przez nieuwagę mogą skrzywdzić siebie lub kogoś. Programista, którego zadaniem jest wykonanie kolejnej, bliźniaczej formatki do wprowadzania danych, nie potrzebuje za bardzo skupienia ani nawet mózgu, wystarczą palce. Taka praca nie jest bardziej ambitna niż skręcanie długopisów na taśmie produkcyjnej. Z kolei hydraulik, który musi dobrać optymalną liczbę odpowiednio umieszczonych w przestrzeni złączek w celu podłączenia kilku odbiorników, ma pracę wymagającą dużo więcej wyobraźni i myślenie abstrakcyjnego niż programista od formatek.

Dlatego może nie trzeba mieć super hiper pasji, ale jednak ktoś, kto wykazuje zerowe zainteresowanie tematem, i tylko wykonuje polecenia z góry (samemu nic więcej nie umiejąc), nie będzie nawet dobrym rzemieślnikiem.

Ludzie, którzy nie interesują się programowaniem w ogóle programistami nie zostają.
Różnica polega na podejściu do programowania - dla jednych to tylko zawód, dla innych to również pasja; jedni chcą się uczyć i rozwijać, drugim wystarczy to, czego już się nauczyli; jedni poznają nowe technologie, inni wolą się skupić na tym, co już znają; jednym wystarczy, że program działa, inni chcą mieć do tego ładny kod; jedni programują tylko w pracy, inni mają także swoje własne projekty.

0
somekind napisał(a):

Zastanawiam się, skąd u programistów biorą się takie kompleksy i wieczna potrzeba wywyższania nad pracownikami fizycznymi?

To chyba domena nie tylko programistów. Tak się utarło, że jak ktoś ma "brudne ręce" to pewnie robol po zawodówce( nie ubliżając takowym). A ktoś kto pracuje "w biurze" to wyższa parta( nawet jak tylko przerzuca dokumenty z kupki na kupkę).

0

Myśle że pytanie pytanie "Czy w Twojej firmie są profity z posiadania tytułu magistra?" jest źle sformułowane. Jeżeli ktoś posiada tytuł Magistra z wydziału informatyki na pewno będzie miał z tego tytułu profity. Pytanie czy te profity są wystarczająco wysokie aby opłacało się zdobyć tytuł magistra.

0

Jest wręcz przeciwnie - ludzie wykonujący prace fizyczne, zwłaszcza polegające na prowadzeniu pojazdów albo obsłudze maszyn,

Są przecież różne prace fizyczne. Bardziej miałem na myśli pracę niewymagającą wielkich kwalifikacji.

Zastanawiam się, skąd u programistów biorą się takie kompleksy i wieczna potrzeba wywyższania nad pracownikami fizycznymi?

Bosz... Jakie kompleksy? ;) Przecież to co napisałem przemawia raczej na korzyść pracy fizycznej. Jak pracowałem na magazynie to nie musiałem wiele myśleć, tylko pchałem wózek i dźwigałem książki. Tylko, że bardzo mało płacili, więc szybko zrezygnowałem. Tym niemniej wcześniej jeszcze pracowałem na ulotkach i szczerze mówiąc to dzisiaj chętnie bym popracował, bo tak - stoisz sobie, rozdajesz ulotki, słuchasz muzyki na słuchawkach a kasa leci. Albo praca w kawiarni. Też myślę, że musi być 100 razy bardziej ciekawa od przeciętnej pracy programisty, gdzie trzeba być skupionym na wpisywanych kodach i problemach, które często nie są specjalnie ciekawe, ale trzeba się na nich skupić.

Tyle, że zarobki są większe jednak w IT (więc btw. jeśli już ktokolwiek wywyższa programistów ponad pracowników fizycznych to robią to tylko i wyłącznie pracodawcy. Jak dla mnie to trochę chore jest, żeby ludzie zarabiali po np. 1600zł miesięcznie).

. Programista, którego zadaniem jest wykonanie kolejnej, bliźniaczej formatki do wprowadzania danych, nie potrzebuje za bardzo skupienia ani nawet mózgu, wystarczą palce.

Tu właśnie jest pies pogrzebany. Jeśli coś jest bliźniacze i powtarzalne, to powinno to być jakoś zautomatyzowane. Albo przynajmniej powinno się wydzielić jakąś bibliotekę czy skorzystać z frameworka, który sam ci wygeneruje taka formatkę. Jeśli praca programisty polega tylko na ręcznym wpisywaniu czegoś, to taka osoba przestaje być programistą, a zaczyna zajmować się wprowadzaniem danych, czyli pracą stricte biurową, nie wymagającą specjalistycznej wiedzy na temat programowania. Czyli de facto - pracuje poniżej swoich kwalifikacji. Czymś co mogłaby wykonywać pani Krysia, która jeszcze wczoraj wprowadzała jakieś dane do Excela.

Tyle, że taka praca nie gwarantuje rozwoju i pracując jako klepacz trzeba się rozwijać po godzinach, żeby potem móc znaleźć bardziej ambitną pracę przy programowaniu, żeby nie obudzić się z ręką w nocniku i po 5 latach dalej wprowadzać formatki. Stąd potrzeba zainteresowania programowaniem.

0
teo215 napisał(a):

Myśle że pytanie pytanie "Czy w Twojej firmie są profity z posiadania tytułu magistra?" jest źle sformułowane. Jeżeli ktoś posiada tytuł Magistra z wydziału informatyki na pewno będzie miał z tego tytułu profity. Pytanie czy te profity są wystarczająco wysokie aby opłacało się zdobyć tytuł magistra.

zgadzam się, że pytanie jest źle postawione.
Prawda jest jednak taka, że czy masz MGR cz nie w 90% przypadków pracodawcy to nie interesuje.

Z drugiej strony zdobycie MGR, gdy się już pracuje, jest sygnałem dla pracodawcy "lepiej dać podwyżkę, bo ucieknie do innej firmy". Koniec studiów jest kamieniem milowym, który często prowadzi do poważnych zmian: miejsca pracy, albo nawet miejsca zamieszkania.
Trzeba jednak pamiętać, że student "z definicji" jest nisko opłacany, więc podwyżka po MGR wynika bardziej, z przestania być studentem, niż z faktu zdobycia tytułu.

0

W jednej amerykańskiej firmie, w której pracowałem była polityka niedawania umowy na czas nieokreślony osobom bez studiów (jakichkolwiek) czyli teoretycznie mógłbym tam pracować tylko przez trzy lata, bo po trzech rocznych na czas określony z automatu miałbym na czas nieokreślony. Ale to chyba tylko teoretyczna sytuacja, bo byłem jedną z niewielu osób z takim problemem, a sam oddział w Polsce nie miał jeszcze nawet trzech lat.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1