Podwyżki - ile i jakie

0

Witam,
Ostatnio dostałem podwyżkę. Jestem z niej zadowolony, ale... tak naprawdę nie wiem jak wygląda z nimi sprawa.
O ile orientuję się dość dobrze w zarobkach w danych miastach i ogólnie w kraju na stanowisku programisty, to nie za bardzo wiem jak wygląda kwestia podwyżek.

Ostatnio dostałem podwyżkę 31%. Oponowałem za nieco większą, ale ta jest ok szczególnie, że niedługo kolejna mnie czeka.
Jednak jak to wygląda faktycznie u większości i w innych firmach?

Jaki jest przedział podwyżek w danych latach doświadczenia?
30%, potem 20%, potem 15%, potem 12%, potem 10%, potem 6% itd?

A może lepiej Wam podać stawki?
1000 zł potem 700 zł... itd.

Możecie wypisać podwyżki w firmach z Waszego doświadczenia? Podobnie jak to robicie przy zarobkach.

Pozdrawiam.

4

Jeżeli w momencie zatrudnienia byłeś wart (wg. innych firm) 10k, a teraz jesteś wart 12k, to jeżeli dostaniesz 2k podwyżki, to jest to 20%.
100% podwyżki dostaniesz jeżeli poszedłeś pracować za 4k (a byłeś wart 10k), a teraz (po podwyżce) zarabiasz 8k (a wart jesteś 12k). W takim wypadku podwyżka jest.... duża czy mała? Wg. mnie duża (100%, albo inaczej 4k). Problem w tym, że zarabiasz ciągle poniżej swojej wartości rynkowej, więc czy jest sens cieszyć się z tak "dużej" podwyżki?

Jeżeli traktujesz podwyżkę, jako bonus motywacyjny to super, jest się z czego cieszyć. Ale jeżeli traktujesz ją jako wyrównanie do Twojej aktualnej wartości rynkowej (w końcu wynagrodzenie jest ustalane w momencie zatrudnienia, nie później (później nazywamy to "podwyżką")), to istotniejsze jest, ile teraz zarabiasz i na ile wyceniają Ciebie inne firmy...

0

Tak powiedzieli. Zresztą... jak słowa nie dotrzymają to sobie pójdę gdzieś indziej.

Nie w tym jednak rzecz. Wiele firm nie chce dać od razu dużej podwyżki, bo... nie mogą. Różne przepisy "z góry" itd.
Zastanawiam się jak to u Was było / jest.
Stawka - w sensie zarobki, wiem jaka być powinna i tyle dostaję, ale zastanawiam się, czy podwyżki mają pewne widełki. Tzn, czy przypadkiem nie jest w złym tonie zaśpiewać powiedzmy 60% - wiadomo nikt się nie obrazi, ale jednocześnie, czy ktoś kiedyś taką podwyżkę dostał?

Interesuje mnie to jakie są stawki podwyżek, nie zaś samych zarobków.

0

ja lubie rzeczy czarno na bialym dlatego juz na poczatku warto ustalic sobie pulapy podwyzek i tego sie trzymac, bo potem mozna chodzic i prosic. podwyzka powinna byc wynagrodzeniem inflacji + wspolczynnik umiejetnosci i doswiadczenia, stad dla mnie podwyzki powyzej 15-20 procent co pol roku smierdza i wynikaja z ogromnego niedoszacowania, bo wynika z nich ze po 2 latach jestes wart 2 razy tyle ile byles przed rozpoczeciem. pewnie powiecei ze jak masz 3000 to zeby miec 6000 to musialbym pracowac 10 lat. i tak i nie bo pulap podwyzek rozni sie na poczatku kariery , gdzie wspolczynnik umiejetnosci rosnie szybciej niz w latach pozniejszych. Dlatego jesli jestes we wczesnych stadiach kariery to ustalaj stawek i potem pay review po 3 miesiacach a kolejne po 6 mies. ALe taka rzecz nie bedzie miala miejsca gdy u pracodawcy pracujesz dluzej. po jak pracujesz dluzej i twoja pensja jest na poziomie 8-10k to 30 procentowe podwyzki sa jakis dziwnym tworem, bo przyrost wiedzy i umiejetnosci po 8-10 latach pracy jest inny.

2

Śmieszna sytuacja jest w przypadku twardej/stałej polityki firmy, gdzie programiści stanowią tylko niewielki procent. Przychodzi taki ktoś bez doświadczenia dostaje te 1800-2000, ok na początek, ale maksymalna możliwa podwyżka to 10% na pół roku, bo taka stawka jest dla wszystkich, w rezultacie większość odchodzi po kilku miesiącach i przychodzi następny, projekt ma ciągle obsuwę, nikt tak naprawdę nie zna projektu. Dla ludzi bez doświadczenia i umiejętności dobre miejsce na wpis do cv, co mnie dziwi, to że beton na górze nie widzi, że mimo pozornych oszczędności traci bardzo dużo.

0

czy jak teraz zarabiam 1000 zl na pol etatu jako programista Javy w Krakowie to jakiej mniej wiecej podwyzki moglbym sobie zyczyc ( tak zeby nie powiedziec za duzo i zostac zwolnionym) Dodam ze mam z 7-8 miesiecy doswiadczenia i Jave oraz frameworki takie jak Hibernate, Spring itd znam dobrze

0

@Pijany Mleczarz mam nadzieje ze to netto, ale nawet jeśli to trochę cię wyzyskują. Ja bym sie zastanowił czy jednak nie wolałbyś zmienić roboty po prostu ;) Wyślij CV do kilku firm w krakowie i zobacz ile ci zaproponują ;)

0

Jak się jest dużo powyżej średniej, to dużo trudniej o dużą podwyżkę. Wtedy nawet 10% na rok to dużo. Wielu dostaje 5%. Ale z drugiej strony takie 10% to może być tyle co pensja juniora w Polsce.

0
szalonyfacet napisał(a):

ALe taka rzecz nie bedzie miala miejsca gdy u pracodawcy pracujesz dluzej. po jak pracujesz dluzej i twoja pensja jest na poziomie 8-10k to 30 procentowe podwyzki sa jakis dziwnym tworem, bo przyrost wiedzy i umiejetnosci po 8-10 latach pracy jest inny.

Podwyżka nie zależy tylko od przyrostu wiedzy, ale od produktywności, zaangażowania, ale także sytuacji firmy, tego jakich ma klientów, jakie kontrakty złapała, oraz także od tego, co oferują inne firmy na rynku.
Dlaczego nie prosić o 30% podwyżki, jeśli się wie, że firmę na to stać, albo dostało lepszą propozycję z zewnątrz?

0
somekind napisał(a):

od produktywności, zaangażowania, ale także sytuacji firmy, tego jakich ma klientów, jakie kontrakty złapała

Czy te rzeczy potrafią podnieść podwyżkę, czy jedynie ją obniżyć? Słyszałeś wiele razy o tym, że ktoś dostał podwyżkę i zarabiał więcej niż oferują inne firmy (więcej niż "niewiele więcej", tzn więcej niż zwykłe przebicie)? To oczywiste, że jeżeli bardzo wydajnie pracujesz, jesteś więcej wart dla pracodawcy (przynosisz mu większe zyski), ale czemu miałby Ci dać więcej kasy, skoro nikt inny Ci tyle nie da (w końcu ciężko ocenić wydajność pracownika przed jego zatrudnieniem (pomijając to że wydajność pochodzi ze skilla; mam bardziej na myśli pracę w skupieniu 8h dziennie, nie obijanie się, rozsądne planowanie itp)), więc nie opuścisz firmy z powodu bycia underpaid? Oczywiście, możesz zmniejszyć wtedy swoją wydajność w pracy, ale pytanie brzmi, czy pracodawcy też tak rozumują...?

To trochę brzmi jak "pracuj ciężko i wydajnie a szef Ci więcej zapłaci". Mam wrażenie, że (prawie) nikt nie zapłaci więcej, jeżeli nikt nie chce Ciebie podkupić / nie szukasz lepiej płatnej pracy etc. Tzn. pracownik dostaje nie tyle ile jest wart, a tyle, ile są w stanie zapłacić ze niego inne firmy.

2

Pracodawca zawsze musi odpowiedzieć sobie na jedno, zajebiście ważne pytanie - komu jest łatwiej? Czy jemu znaleźć dobrego programistę, czy dobremu programiście znaleźć pracę.

0

Ale skoro programista nie znajdzie lepiej płatnej pracy (ok, zawsze są miejsca, gdzie lepiej płacą, ale nie zawsze mamy skilla by tam pracować), to nie ma po co przepłacać :). Mimo że koleś jest SuperProgramistą (co niekoniecznie wywnioskujemy po jego CV) i ma wydajność 150% wartości rynkowej to wystarczy mu płacić 110% wartości rynkowej i chłopak już nie pójdzie do innej firmy, bo nikt w okolicy więcej nie zapłaci...

No chyba że nasz bohater skłamie szefowi, że dostał ofertę na 150% wartości rynkowej i jest strasznie zdołowany, że inne firmy bardziej go cenią niż firma, której przynosi takie zyski dzięki swojej pracy. Wtedy, i chyba tylko wtedy, jest szansa na uczciwą podwyżkę...

Chociaż to co napisałeś @somekind to prawda. Otwarcie rekrutacji i szukanie nowego pracownika kosztuje kupę kasy. Tylko po co szukać, skoro obecny programista nie zrezygnuje...

3

ale czemu miałby Ci dać więcej kasy, skoro nikt inny Ci tyle nie da?

No więc to zależy od firmy. Ja lubię pracować w dobrych firmach. Dobra firma to w moim pojęciu np. taka, gdzie szef działu IT robi research rynku programistów, sprawdza jakie są średnie wynagrodzenia, do tego dodaje ~20% i podnosi wynagrodzenia wszystkich w firmie, by nie były niższe niż ta kwota (oczywiście z podziałem na doświadczenie i stanowisko). Takie rzeczy się naprawdę zdarzają, ale tylko w dobrych firmach.

Czemu szef działu IT miałby to robić? No na przykład temu, że alternatywą jest to, że będzie rotacja programistów. Może też mu zależeć na marce firmy i na tym, by programiści postrzegali ją jako taką, gdzie warto pracować. Wtedy ma większą szansę na to, że gdy ogłoszą rekrutację, zgłoszą się na nią ludzie lepiej się ceniący (w domyśle - lepsi programiści). Poza tym, zadowolony i doceniony pracownik jest bardziej wydajny, niż pracownik niezadowolony.

0

To trochę brzmi jak "pracuj ciężko i wydajnie a szef Ci więcej zapłaci". Mam wrażenie, że (prawie) nikt nie zapłaci więcej, jeżeli nikt nie chce Ciebie podkupić / nie szukasz lepiej płatnej pracy etc. Tzn. pracownik dostaje nie tyle ile jest wart, a tyle, ile są w stanie zapłacić ze niego inne firmy.

Sufit jest wysoko, bo firmy takie jak Apple i Facebook płacą po $120k..160k rocznie + bonusy dobrym programistom (i nie mówię tu wcale o sławach czy seniorach z brodą - bo tacy dostają wielokrotnie więcej). Płacąc znacznie mniej niż to zarąbistemu programiście, pracodawca bardzo ryzykuje, że jedna z tych zagranicnych firm mu programistę podkupi i jeszcze pomoże przeprowadzić rodzinę, załatwić szkołę dla dzieci, wizy itp. A Londyn nie jest wcale tak daleko stąd (już abstrahuję od możliwości pracy zdalnej, która się staje coraz bardziej modna i popularna).

0

tylko z drugiej strony czy lepiej miec 100k $ w za granica niz powiedzmy kkolo 130-150k zlotych w Polsce ?

mi sie wqydaje ze ta druga opcja...

0

Jeżeli nic Cię tu nie trzyma (ewentualnie możesz to wziąć ze sobą) i raczej nie myślisz o powrocie to pierwsza.

Ceny większości rzeczy mamy prawie europejskie, lepiej u nas jest trochę z mieszkaniami domami.
Za to na zachodzie masz większą szansę na godziwa emeryturę.

Tyle finansowo.

Zostają kwestie życia codziennego i kultury. Może się komuś nie podobać ze względu na to mieszkać poza Polską. Ale to nie są kwestie które są się przeliczyć.

0
aurel napisał(a):

Czemu szef działu IT miałby to robić? No na przykład temu, że alternatywą jest to, że będzie rotacja programistów.

A to nie jest tak, że jak pracownik dostanie wyższą ofertę z innej firmy, to po prostu pójdzie pogadać ze swoim przełożonym i wtedy może (w tym wypadku zakładamy, że dostanie) dostanie podwyżkę? Po co samemu z siebie dawać mu podwyżkę, skoro o takową może nawet nie zapyta? Pracownicy mogą dostawać nawet 20% mniej niż ich wartość rynkowa, a póki nie zwolnią się (w końcu każdy pogada z pracodawcą o podwyżce jak dostanie inną ofertę), to rotacjo pracowników nie będzie.

Oczywiście są ludzie, którzy w wypadku oferty z innej firmy, nie rozmawialiby już z obecnym pracodawcą (tak jak ja, moje zdanie w takim wypadku to - "jestem wykorzystywany / nie cenią mnie / ktoś zarabia na moim niskim wynagrodzeniu, nie na produkcie"), ale to chyba mniejszość (a może większość? szczerze mówiąc, nie mam pojęcia jak inni myślą o takich sytuacjach).

A co do reszty Twoich przykładów to zgadzam się z nimi, taka firma miałaby dobry image, choć osobiście nie słyszałem o takich praktykach (może po prostu mało słyszałem).

Krolik napisał(a):

To trochę brzmi jak "pracuj ciężko i wydajnie a szef Ci więcej zapłaci". Mam wrażenie, że (prawie) nikt nie zapłaci więcej, jeżeli nikt nie chce Ciebie podkupić / nie szukasz lepiej płatnej pracy etc. Tzn. pracownik dostaje nie tyle ile jest wart, a tyle, ile są w stanie zapłacić ze niego inne firmy.

Sufit jest wysoko, bo firmy takie jak Apple i Facebook płacą po $120k..160k rocznie + bonusy dobrym programistom (i nie mówię tu wcale o sławach czy seniorach z brodą - bo tacy dostają wielokrotnie więcej). Płacąc znacznie mniej niż to zarąbistemu programiście, pracodawca bardzo ryzykuje, że jedna z tych zagranicnych firm mu programistę podkupi i jeszcze pomoże przeprowadzić rodzinę, załatwić szkołę dla dzieci, wizy itp. A Londyn nie jest wcale tak daleko stąd (już abstrahuję od możliwości pracy zdalnej, która się staje coraz bardziej modna i popularna).

Właśnie o tym mówię @Krolik, "póki nikt nie chce Ciebie podkupić" :). Jeżeli masz inne oferty, możesz dostać podwyżkę. Jeżeli nie masz innych ofert, to choćbyś był superprogramistą (zakładamy, że Google/Facebook nas nie chcą, albo aż tak dobrzy nie jesteśmy), podwyżki nie dostaniesz... Generalnie chodzi mi o to, że podwyżki nie będzie, póki nie będzie zagrożenia utraty pracownika, wydajność pracownika nie ma żadnego znaczenia (chyba że jest ujemna, wtedy można go wyrzucić).

A jeżeli chodzi o bonusy za wydajność (po ang to "performance bonus" i chyba nawet lepiej to brzmi po ang...) w takich firmach, które wymieniłeś (albo w bankach za granicą) to faktycznie istnieją. A w Polsce? Pomijając oddziały tych firm i pewne bardzo znane firmy (znane ze swojego szacunku do pracownika, wysokich wynagrodzeń itp)? Koniec końców wszystko zmierza do tego, że póki nie pracujesz w UberFirmie (która jest znana z tego, że dużo płaci, albo jest znaną firmą techową (i koniec końców też dużo płaci)), nie ma co liczyć na uczciwe podwyżki póki nie ma innych ofert...

0

Jest jeszcze jedna rzecz zaczerpnieta z Dilberta - moje 2% podwyzki moze byc kwotowo wieksze niz Twoje 20%.

0
Spinaczer napisał(a):

Tzn. pracownik dostaje nie tyle ile jest wart, a tyle, ile są w stanie zapłacić ze niego inne firmy.

A to nie to samo?
Dla mnie właśnie taka jest twoja wartość "rynkowa" ile rynek (tu: inne firmy) jest gotó za ciebie dać.
I tyle, a nie, iel wydaje się Tobie, mamie, albo wyliczyłeś sobie z CV.

Tak to chyba działa.

0
Spinaczer napisał(a):

A to nie jest tak, że jak pracownik dostanie wyższą ofertę z innej firmy, to po prostu pójdzie pogadać ze swoim przełożonym i wtedy może (w tym wypadku zakładamy, że dostanie) dostanie podwyżkę? Po co samemu z siebie dawać mu podwyżkę, skoro o takową może nawet nie zapyta?

To nie do końca jest dobra (ani uczciwa) strategia ze strony pracodawcy. Pracowałam kiedyś w firmie, gdzie pracodawca chyba miał taki pomysł na politykę kadrową. Jak się szło po podwyżkę, to zawsze było nie. Wywalczenie głupich 200 PLN było cudem, bo nigdy nie było, nie dało się i już.
Ale jak ktoś polazł i pokazał promesę z innej firmy, to się nagle okazywało, że się da wyrównać to tej kwoty, nawet o tysiączek...

Tylko efekt był taki, że...:

Spinaczer napisał(a):

Po co samemu z siebie dawać mu podwyżkę, skoro o takową może nawet nie zapyta?

...ludzie nie pytali, nie pytali o podwyżkę, ale jak już w kimś dojrzała frustracja, decyzja o zmianie pracy i znalazł sobie lepszą ofertę pracy, lepiej płatną ale może też fajniejszą (przede wszystkim odkrył, ze jednak są firmy, gdzie bardziej się ceni ludzi i to już na tarcie, niż u nas po np. 4 latach...) to wtedy odchodził i nie miał juć ochoty negocjować w obecnej firmie, tylko zawijał się do nowej firmy, i tyle był.

Było kilka sytuacji potem, gdzie firma desperaco próbowała zatrzymać pracownika, tylko że jak ktoś się zdecydował na zmianę pracy, to się zdecydował i mówić dramatycznie: było za późno. W dupę sobie mogli wsadzić te podwyżki wtedy.

Moim zdaniem podwyżkę trzeba dać nie wtedy, jak już się pracownik wkurzy i zniechęci i znajdzie lepiej płatną pracę, tylko dawać sensowne podwyżki (sensowne pensje w ogóle) w czas, żeby o tej zmianie pracy na poważnie nie myślał...

0

W firmie, gdzie pracuję jest taka polityka podwyżek, że dają zazwyczaj nie więcej niż 500zł raz do roku. Sytuacja jest taka, że uważam swoje zarobki za małe względem rynku, a także to, że trafiłem do "zespołu" w technologii, na której pracują w firmie 2 osoby (łącznie ze mną), a ta platforma jest na rynku bardzo ceniona ($). Wniosek jest taki, że bardzo się rozwijam w tej platformie, a także firma ma braki kadrowe. Kiedy przyjdzie mój czas na możliwość poproszenia o podwyżkę, czy w porządku będzie wymaganie złamania polityki firmy i domagania sie więcej?

PS nie korpo

1

Jeżeli uważasz, że należy Ci się większa podwyżka i umiesz to uargumentować na rozmowie, to zawsze jest w porządku się o nią upomnieć. Jeżeli firma będzie chciała się koniecznie sztywno trzymać swoich reguł zawsze można poszukać nowej pracy (tu najłatwiej o spory wzrost pensji). IMO sztywna polityka podwyżek typu np. 500 zł rocznie jest bez sensu. Ludzie maja różne umiejętności, rozwijają się w różnym tempie i maja różne zadania i odpowiedzialności, więc powinni być traktowani indywidualnie a nie wrzucani wszyscy do jednego worka.

0

Uważam, że wynegocjowałem za mało na starcie. Ale jestem studentem (choć mam UoP) i pracuję podczas studiów na częśc etatu oraz to więcej niż w poprzedniej firmie, to przystałem na propozycję. Jednak widząc widełki w innych ogłoszenia krew mnie zalewa ;) Ponadto jak to typowy programista, chcę więcej i więcej, bo umiem więcej. Negocjować mogę dopiero po nowym roku, także jeszcze dużo czasu

0

Skoro jestes studentem i pracujesz na 1/2 etatu to nie dziel pensji na pol z innych ofert bo nie jestes tyle wart (no chyba ze jestes naprawde bardzo dobry) :). Pol etatu znacznie obniza wartosc pracownika (zwlaszcza niedoswiadczonego)

0

Czemu nie dzielić?

0

Ale jestem studentem (choć mam UoP) i pracuję podczas studiów na częśc etatu (...) Jednak widząc widełki w innych ogłoszenia krew mnie zalewa ;)

Spokojnie. Z takim podejściem to całe życie będzie cię krew zalewać, bo zawsze znajdzie się ogłoszenie, które oferuje wyższe widełki. Nie napisałeś, ile masz lat doświadczenia, ale jeśli niewiele (poniżej 2 lat), to to jest okres, gdy się tyłek spina i głowę pochyla z pokorą. Oczywiście są wyjątki, które nie potrzebują pokory, ale większość początkujących programistów nie ma pojęcia o tym, jak wiele nie wie. Rozwijaj się, zbieraj doświadczenie i za rok idź pewnie po swoje. No chyba że już teraz jesteś koksu wymiatacz co na pół etatu robi tyle, co inni na pełen...

Czemu nie dzielić?

Czytaj zdania do końca:

bo nie jestes tyle wart (no chyba ze jestes naprawde bardzo dobry) :). Pol etatu znacznie obniza wartosc pracownika (zwlaszcza niedoswiadczonego)

0

Wcale nie mam poniżej 2 lat doświadczenia. A wiek - 22, język - PHP. Nie jestem juniorem. Robię tyle, na ile pozwala mi niepełny etat, ale nie dostaję z tego powodu żadnych tasków-pierdół. Po prostu nie ma ludzi, żeby kto inny to robił ;)

0

Po pierwszym roku pracy 100% podwyżki. Potem 30% to już był luksus.

0

Żeby dojść do sensownego poziomu po 5-6 latach pracy, trzeba mieć co roku wzrost zarobków o +-30%. Potem prawa fizyki nie pozwalają w PL rosnąć zarobkom w takim tempie :(

Chyba, że się wykorzystuje cały swój potencjał i szybko się wskakuje w ścieżkę "architekt czegośtam" i dalej klepie kodzik, to może się człowiek załapać w lepsze miejsca.

Troche łatwiej jest się załapać do pracy za $ lub €, ew. £ siedząc w swojej jaskini i jedząc kiszone ogórki cały rok.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1