Pomoc dla "franciszkan"?

2

Krótko i na temat. Czy "franciszkanie" czyli posiadacze kredytów hipotecznych we frankach szwajcarskich powinni w obecnej sytuacji otrzymać pomoc od budżetu państwa lub od banków?

4

takie sa skutki brania kredytu w obcej walucie (w ktorej sie nie zarabia)

Jezeli mieli tanio to jakos nie oddawali panstwu. Teraz jest drogo i chca pomocy od Panstwa? Dla mnie to bezczelnosc...

5

Brać kredyt na 30 lat w obcej walucie i liczyć na to, że przez te 30 lat nic się nie stanie? Może szczeniak jeszcze ze mnie, ale w życiu nie założyłbym sobie takiej pętli na szyi, której szansa zaciśnięcia jest więcej niż pewna, biorąc pod uwagę charakterystykę gospodarki światowej. I co... teraz przewalutują im kredyty na kurs, przy którym podpisywali umowy, państwo spłaci ich długi, a kurs franka po pewnym czasie się unormuje, spadnie, banki zarobią, a podatnicy stracą? To jakaś paranoja. Brali, to niech spłacają i czekają na spadek wartości franka.

2

Nie bezpośrednio. Rola państwa w tym przypadku może polegać na ograniczeniu spreadu:

  • rozliczanie kredytu po kursie NBP - czyli uwalenie banksterkiej praktyki sprzedawania po 4,5 i "odkupowania" po 4.
  • możliwość spłacenia w gotówce - to już jest

Oraz taka zmiana przepisów by wybór waluty kredytu nie wpływał w dużym stopniu na zdolność kredytową (to już rola KNF-u i jego rekomendacji).

fasadin napisał(a)

takie sa skutki brania kredytu w obcej walucie (w ktorej sie nie zarabia)

Nie zgodzę się. To są skutki braku odpowiednich regulacji w tym zakresie tak by nie powstawała pokusa do (zbyt)"szybkiego zarabiania" po stronie banków. Brak regulacji powoduje, że menadżerowie myślą w krótkiej perspektywie co jest niekorzystne zarówno dla klientów jak i rynku.

0

Ogółem nie pomagać. To bolesna lekcja, ale bardzo potrzebna. Jeżeli natomiast umowy nie zawierały klauzuli dotyczących ryzyka można dochodzić swoich praw w Sądzie, tutaj dopuszczam pomoc państwa, może nawet pozwy zbiorowe.

4

Rozsądne banki pomogą i tak, bo jak klient ogłosi upadłość, to swojej kasy nie dostaną.

1
Koziołek napisał(a):
fasadin napisał(a)

takie sa skutki brania kredytu w obcej walucie (w ktorej sie nie zarabia)

Nie zgodzę się. To są skutki braku odpowiednich regulacji w tym zakresie tak by nie powstawała pokusa do (zbyt)"szybkiego zarabiania" po stronie banków.

  1. Nie zgodzę się. Ostatnia afera frankowa nie wybuchła ze względu na brak regulacji. Szwajcarski bank centralny ogłosił, że przestaje bronić swojej waluty, co doprowadziło do dramatycznego wzrostu kursu franka. Zatem obecna sytuacja i problemy kredytobiorców wynikają z przyczyn niezależnych od polskich banków.

  2. Poza tym cały czas mówimy o ekonomicznych wyborach dorosłych ludzi, którzy mają wybór:

  • mieszkanie u rodziców
  • wynajem
  • kredyt złotówkowy
  • kredyt w walucie obcej.

Nie można zwalać odpowiedzialności na banki, państwo czy innych podatników. Najbardziej chciwi często byli sami kredytobiorcy, którzy zachęceni pozornymi i chwilowymi zaletami kredytu we franku, wybierali go zamiast złotówkowego, żeby zyskać. Nie można traktować dorosłych ludzi jak małe dzieci.

0

Zatem obecna sytuacja i problemy kredytobiorców wynikają z przyczyn niezależnych od polskich banków.

No nie do końca, ponieważ to właśnie te banki udzielając kredytów we frankach nie zadbały o ich "jakość". To te banki, a nie SNB tworzyły swoje strategie sprzedażowe w obarciu o krótkoterminowe zyski. W końcu to te banki, a nie SNB w swoich regulaminach mają zapisy jawnie niekorzystne dla klientów.

Najbardziej chciwi często byli sami kredytobiorcy, którzy zachęceni pozornymi i chwilowymi zaletami kredytu we franku, wybierali go zamiast złotówkowego, żeby zyskać

To tylko kolejny dowód na to, że ludzie nie działają racjonalnie, bo ich racjonalność jest ograniczona poprzez możliwości poznawcze oraz dostęp do wiedzy. Co więcej w przypadku braku zdolności kredytowej w złotówkach kredyt we frankach był całkowicie racjonalna decyzją. Nawet uwzględniając wzrost kursu o 50%.

3

Wszyscy "fanciszkanie" z którymi rozmawiałem twierdzą, że i tak są do przodu w stosunku do tego gdyby brali w złotówkach (spłacają od ok 5-6 lat)

4

Państwo powinno pomóc w taki sposób, że powinno zwiększyć świadomość prawną i ekonomiczną obywateli. Na przykład ucząc podstaw tych spraw w szkole.

Problemy frankowiczów to niewiedza. Wielu wciąż spłaca te swoje kredyty w złotówkach, choć tracą wtedy nawet po kilkanaście groszy na każdym franku. Nie wiedzą, że mogą wystąpić do banku o obniżenie raty (wydłużenie okresu kredytowania). W takiej sytuacji, jaka teraz jest na rynku walut, bank byłby głupi, gdyby odmówił. Ale bank nigdy nie zaproponuje czegoś takiego sam z siebie... Z resztą sam fakt zaciągnięcia kredytu we frankach często był efektem niewiedzy i zaufania do przedstawiciela banku.

Niestety, jestem przekonana, że niejeden usłyszał od pracownika banku, np. "Frank na 100% nigdy nie przekroczy 5ciu złotych", "Kredyty walutowe są bardzo bezpieczne" itp. Rozmowy z przedstawicielami banku powinny być nagrywane, a okłamywanie klienta karalne - jako oszustwo z chęci osiągnięcia korzyści majątkowej (prowizji).

Jeżeli kiedyś mi się zdarzy zaciągać kredyt, to zabieram ze sobą dyktafon. Inna sprawa, że zamierzam też przeczytać umowę...

0

W rozsądek banków bym tak nie wierzył. Skoro dawały kredyty w CHF ludziom bez zdolności w złotych, czasem na LTV 100% by tylko więcej zarobić, to zbyt rozsądne nie były. Dlatego banki są co najmniej współwinne tej całej sytuacji.

Moim zdaniem na pewno rząd powinien chronić klientów przed nieuczciwymi praktykami np. przy ustalaniu oprocentowania, wymuszenia podwyższenia zabezpieczenia, podniesienia marż, itp. Generalnie wszelkie klauzule niedozwolone w umowach. LIBOR ujemny, to bank oddaje mniej franków niż pożyczył, dlaczego więc klient ma spłacać jakby LIBOR był 0, a bank miałby czysty zysk? Tak samo z zabezpieczeniem kredytu - żądanie dodatkowych ubezpieczeń teraz to cios poniżej pasa. Nie zmienia się reguł w trakcie gry, a banki lubią to robić.

Kolejna kwestia:
Czy powinniśmy pomóc ludziom, którzy wybrali sobie zły zawód i zarabiają mało? Albo tym, którzy się pobudowali na terenie zalewowym bo taniej było i utracili majątek? Przecież wiedzieli w co się pakują i byli świadomi ryzyka... Jeżeli odpowiedź na te pytania jest "tak" to powinniśmy pomóc franciszkanom. Zwłaszcza, że złotkom pomagamy od dawna.

2

co do przewalutowania
http://tvn24bis.pl/pieniadze,79/zwiazek-bankow-polskich-chce-ulzyc-frankowiczom-sprawdz-co-proponuje,508605.html

Przewalutowanie kredytu proponował w środę szef Komisji Nadzoru Finansowego Andrzej Jakubiak., choć na innych zasadach. Zasugerował, że osoba, która zaciągnęła kredyt walutowy, mogłaby mieć prawo do przewalutowania go na złote nawet po kursie z dnia wzięcia kredytu, ale powinna wtedy pokryć różnicę między faktycznie poniesionym kosztem spłaty tego kredytu a tym, który poniosłaby, gdyby od początku był to kredyt złotowy.

Rozmawiałem z kilkoma znajomymi, którzy mają kredyt we frankach. Każdy z nich po usłyszeniu tej propozycji odpowiadał tak samo - chyba ich (w domyśle banki) pomerdało - jeszcze mam różnicę płacić... Ot jak wygląda podejście do problemu po stronie najbardziej "zagrożonych"

@aurel jak można NIE WIEDZIEĆ, że kurs waluty to niewiadoma? Jak można myśleć, że przez 30 lat nie straci się pracy/zdrowia/życia/kurs waluty się nie zmieni. To nie była niewiedza to była mamona - omamieni wizjami własnego M, samochodu czy co tam jeszcze za te kredyty pokupowali nie myśleli o tym co może być. U mnie na wsi pobudowało się paru takich frankowców - chaty prawie jak pałace. W PLN dostali by dużo mniejsze kredyty a we frankach wzięli ile bank dawał. Żeby wzięli 70-80% tego co dawał bank i zachowali jakąś granicę bezpieczeństwa to bym jeszcze rozumiał. Ale wszyscy co się nie wstydzili przyznać w rozmowie wzięli 100% tego co bank dawał. A teraz płacz i co oni zrobią? - nic będą płacić dalej.

0

Osobiście współczuję tym osobom problemów finansowych bo to nic wesołego ale bolesna prawda jest taka, że musieli się z tym liczyć. Jakby frank jeszcze potaniał to byłaby cisza w mediach, płaciliby mniej i byli przekonani jacy to nie są wspaniali, że wzięli taki kredyt a nie jak reszta "frajerów"... A kiedy podrożał widzimy co się dzieje.

2

Ankieta jest absolutnie z d**y bo nie rozróżnia pomocy z budżetu od pomocy z banków oraz pomocy od państwa w sprawie przyciśnięcia banków do nie łamania prawa.

Po lekturze powyższych artykułów można dojść do wniosku, że byliśmy (frankowicze) nabijani w butelkę. Nie znam frankowicza, który oczekuje pomocy z budżetu. To byłby absurd na poziomie górników. Za to oczekujemy pomocy od państwa by nie pozwalało na przekręty bankom, które mają mandat zaufania.

Ostatnio czytam sobie http://www.pozwalembank.pl/ i wygląda na to, że też byłem bezprawnie oszukiwany przez mój bank. Co dalej z tym fantem zrobić to na razie czytam i zasięgam języka.

Nie mieszajmy zatem absurdalnej "pomocy od państwa w spłaceniu kredytu" od "pomocy by więksi nie dymali mniejszych".

Jeden z bardziej bezsensownych argumentów "złotówkowiczów" bądź tych bez kredytów przeciw "frankowiczom" to ten, że mogli myśleć, mogli przewidzieć, mogli zrobić doktorat z ekonomii przed kupnem mieszkania. Otóż nie mogli, bo był okres, gdzie wybór był prosty: kredyt w CHF albo brak mieszkania. Na potwierdzenie fragment z "kryminałem" z pierwszego linku. Na złotówkowy "przykro mi, nie ma pan zdolności". Teraz już mądrzy krzykacze wiedzą, że to było nielegalne. Wtedy kredytobiorcy tego nie wiedzieli.

Drugi argument o przewidywaniach też można prosto obalić. Ja wziąłem kredyt miesiąc przed upadkiem Lehman Brothers, które spowodowało tsunami na rynku kredytowym i załamanie tego rynku. Skoro spece po ekonomii tego nie przewidzieli, to jak Kowalski z Nowakiem mieli to zrobić?

Daleki przykład? To może grudzień 2014? Po referendum kurs franka powinien pozostać stabilny, uważa główna ekonomistka Banku Pocztowego Monika Kurtek. [...] Deklaracje banku centralnego i innych władz szwajcarskich są takie, że ten poziom zostanie utrzymany – mówi Monika Kurtek.. Główny ekonomista mówi jedno, a miesiąc później atakujący frankowiczów zarzucają nam, że nie przewidzieliśmy, że nie znamy się na ekonomii...

Ech, witki opadają.

0
Koziołek napisał(a):

To tylko kolejny dowód na to, że ludzie nie działają racjonalnie, bo ich racjonalność jest ograniczona poprzez możliwości poznawcze oraz dostęp do wiedzy.

W takim razie powinno się odebrać ludziom prawa wyborcze. W końcu nie działają racjonalnie i mogę źle wybrać...

Marooned napisał(a):

Ankieta jest absolutnie z d**y bo nie rozróżnia pomocy z budżetu od pomocy z banków oraz pomocy od państwa w sprawie przyciśnięcia banków do nie łamania prawa. (...) Nie mieszajmy zatem absurdalnej "pomocy od państwa w spłaceniu kredytu" od "pomocy by więksi nie dymali mniejszych".

Co to za różnica czy pieniądze da państwo czy bank? Jeżeli pieniądze da państwo, to zapłacą wszyscy w wyższych podatkach. Jeżeli pieniądze da bank, to zapłacą wszyscy klienci banku w wyższych opłatach bankowych. Obecnie chyba nie ma osób, które nie mają konta w banku, zatem zapłacą de facto wszyscy, tak samo jakby pomoc miała iść z budżetu państwa.

1

Ano taka różnica, że to bank oszukiwał niezgodnie z prawem. Jak sobie na aukcji kupisz smartfona za 500zł a przyjdzie Nokia 3210 i techniczny wnuczek podpowie Ci, że sprzedawca zrobił Cię w wała to będziesz chciał się od niego domagać rekompensaty czy nie, bo inni jego klienci stracą (bo np. podniesie ceny by się odbić)?

2

Jeżeli pieniądze da bank, to zapłacą wszyscy klienci banku w wyższych opłatach bankowych.

Czyli banki mogą dowolnie robić klientów w bambuko i nie mają obowiązku ponosić żadnego ryzyka z tym związanego.

W takim razie powinno się odebrać ludziom prawa wyborcze. W końcu nie działają racjonalnie i mogę źle wybrać...

Nie rozumiesz jak to działa. Nasza racjonalność jest ograniczona, a akurat wybory pozwalają na minimalizację ryzyka związanego z błędną oceną sytuacji przez jednostkę. Efektywnie głosowanie pozwala na wybranie opcji najlepszej dla grupy. Tak działają np. rozproszone systemu obliczeniowe (słowo klucz Paxos).

0
Marooned napisał(a):

Drugi argument o przewidywaniach też można prosto obalić. Ja wziąłem kredyt miesiąc przed upadkiem Lehman Brothers, które spowodowało tsunami na rynku kredytowym i załamanie tego rynku. Skoro spece po ekonomii tego nie przewidzieli, to jak Kowalski z Nowakiem mieli to zrobić?

Sorry, ale to jest demagogia. Biorąc kredyt wiedziałeś, że bierzesz go na 25 lat. Z kolei z historii wiedziałeś, że w ciągu 25 lat może się wiele zdarzyć. Przykładowo w ciągu 25 lat od 1914 do 1939 roku mieliśmy: dwie wojny światowe, wielki kryzys, wielki głód na Ukrainie i rewolucję w Rosji. Stary mogłeś to przewidzieć, że może się coś stać i nie wciskaj mi tu, że Cię ktoś oszukał. Wziąłeś kredyt na ćwierć wieku to teraz zaciśnij poślady i spłacaj. Łączymy się w bólu.

0

Z kolei z historii wiedziałeś, że w ciągu 25 lat może się wiele zdarzyć. Przykładowo w ciągu 25 lat od 1914 do 1939 roku mieliśmy

Przykładowo przez 40 lat po II WŚ nie mieliśmy żadnego poważniejszego kryzysu finansowego na skalę światową. Ostatni kryzys poważny ekonomiczny na rynku surowców był w latach 70-tych i jest wpływ na gospodarkę być niewielki już w średnim okresie. Nawet poważne kryzysy jak te, które miały miejsce w latach 80-tych w bloku komunistycznym czy w Ameryce Południowej nie miały wpływu na całość gospodarki.
Ostatnim dużym kryzysem jaki miał wpływ na gospodarkę Polski był ten z 1997 z Korei Płd. bo w jego wyniku zniknęło Daewoo. Nawet kryzys walutowy w Rosji (1998) nie miał znacznego wpływu na Polską gospodarkę.
Obecna sytuacja polityczna jest dużo stabilniejsza niż ta z lat 20-tych i 30-tych, a nawet 70-tych XX wieku. Jak już się bierzesz za analizę techniczną historii to rób to z głową.

1
Krzywy Kot napisał(a):

Sorry, ale to jest demagogia. Biorąc kredyt wiedziałeś, że bierzesz go na 25 lat. Z kolei z historii wiedziałeś, że w ciągu 25 lat może się wiele zdarzyć. Przykładowo w ciągu 25 lat od 1914 do 1939 roku mieliśmy: dwie wojny światowe, wielki kryzys, wielki głód na Ukrainie i rewolucję w Rosji. Stary mogłeś to przewidzieć, że może się coś stać i nie wciskaj mi tu, że Cię ktoś oszukał. Wziąłeś kredyt na ćwierć wieku to teraz zaciśnij poślady i spłacaj. Łączymy się w bólu.
Tyle, że absolutnie nie rozumiesz problemu i wciskasz mi w usta słowa, których nie wypowiedziałem. W żadnym punkcie nie zanegowałem faktu zmiany kursu waluty. Poślady mam zaciśnięte i spłacam. A kitu z oszustwem wciskać nie muszę, bo wyroki sądowe przeciw bankom robią to za mnie. Też masz pretensje do sądów, że potwierdzają oszustwa banków?

A kredyt wziąłem, bo tak skonstruowali ten świat. Gdybym ja był Naczelnym Konstruktorem, kredyty byłyby zakazane. Jestem im całkowicie przeciwny, bo to życie ponad stan, które prowadzi jak widać do problemów. Ale jestem tylko pionkiem i żyję w takich czasach. Mam dwie opcje. Albo żyć jak moja sąsiadka albo kupić mieszkanie. Niestety, nie mam spadku po wujku w Ameryce, w totka też nie wygrałem. Jak chcę mieć "swoje", to muszę się zadłużyć, bo tak to wielcy tego świata sobie sprytnie wymyślili. Taka nowa forma niewolnictwa. Kiedyś Murzyn zbierał bawełnę, dziś spłacamy kredyty. I powtarzam: gdy brałem kredyt miałem dwie opcje: nie brać albo brać w CHF, bo bank nielegalnie (to wiemy dziś) stwierdził, że w złotówkach mnie nie stać, a w CHF magicznie już tak.

Poślady mam spięte, nie bój żaby. Przed styczniową podwyżką już spłacałem dwukrotność tego, co pożyczyłem... teraz wolę nie liczyć.

6
Marooned napisał(a):

Otóż nie mogli, bo był okres, gdzie wybór był prosty: kredyt w CHF albo brak mieszkania.

No właśnie - mimo tak prostego wyboru wybraliście źle.

Drugi argument o przewidywaniach też można prosto obalić. Ja wziąłem kredyt miesiąc przed upadkiem Lehman Brothers, które spowodowało tsunami na rynku kredytowym i załamanie tego rynku. Skoro spece po ekonomii tego nie przewidzieli, to jak Kowalski z Nowakiem mieli to zrobić?

Nie trzeba przewidywać konkretnych wydarzeń, wystarczy przewidzieć, że kursy walut są nieprzewidywalne. Np. mi to wystarczy, żeby trzymać się z daleka. A jeśli ktoś lubi hazard, niech to robi na własne ryzyko.

Ech, witki opadają.

Mi opadają gdy myślę o tych wszystkich ludziach, którzy uwierzyli w to, że oczywistą potrzebą każdego człowieka jest posiadanie kredytu hipotecznego.

Rozumiem zarzuty co do banków, że były nieuczciwe dając te kredyty... Ale kto o zdrowych zmysłach ufa komuś, kto sprzedaje mu bardzo drogi produkt? Przecież oczywiste jest, że będzie ściemniał i zatajał prawdę, aż uda mu się towar wcisnąć.

0
Koziołek napisał(a):

Jeżeli pieniądze da bank, to zapłacą wszyscy klienci banku w wyższych opłatach bankowych.

Czyli banki mogą dowolnie robić klientów w bambuko i nie mają obowiązku ponosić żadnego ryzyka z tym związanego.

Dokładnie tak. Nie ma mechanizmu, który zabroni bankom przerzucić na klientów wyższe koszty obsługi kredytów we frankach lub kary od KNF. Bank sobie wszystko odbije wyższymi opłatami. Z kolei jak bank przytłoczony karami ogłosi upadłość i powie "sorry nie mamy waszej kasy", to przyjdzie państwo i będzie musiało zagwarantować depozyty albo znacjonalizuje bank, żeby zapewnić stabilność sektora finansowego. W efekcie i tak zapłaci Kowalski.

Jeżeli mamy zdjąć z Kowalskiego odpowiedzialność za decyzje finansowe to państwo musi działać. Tymczasem nasze państwo nie działa. Tak jak powiedział Bartłomiej Sienkiewicz minister MSWiA "państwo polskie istnieje tylko teoretycznie". Nie może być tak, że Amber Gold sobie robi wałki przez ponad 3 lata, a później dzielny Tusk przed kamerami wkracza do akcji, łapie Plichtę i mówi "państwo zdało egzamin". Ludzie, którzy wsadzili pieniądze do Amber Gold już tej kasy nie odzyskają, ponieważ państwo zareagowało za późno.

Podobnie jest z bankami podlegającymi KNF, które oszukiwały klientów przy podpisywaniu umów na kredyt we frankach. Albo państwo reaguje od razu i robi porządek z bankami, albo jest za późno tak jak teraz.

0
Koziołek napisał(a):

Obecna sytuacja polityczna jest dużo stabilniejsza niż ta z lat 20-tych i 30-tych, a nawet 70-tych XX wieku. Jak już się bierzesz za analizę techniczną historii to rób to z głową.

Jak już się bierzesz za czytanie moich postów to rób to z głową. Na początku posta postawiłem tezę: "przez 25 lat może się wiele zdarzyć", a następnie ją uzasadniłem podając skrajny przykład z historii. Wiem doskonale, że po II wojnie światowej było stosunkowo spokojnie. Jednak to w żaden sposób nie obala mojej tezy, że przez 25 lat może się wiele zdarzyć. Biorąc na swoje barki takie zobowiązanie jak kredyt hipoteczny na 25 lat, trzeba wziąć pod uwagę wszystkie ewentualności.

0
Krzywy Kot napisał(a):

Biorąc na swoje barki takie zobowiązanie jak kredyt hipoteczny na 25 lat, trzeba wziąć pod uwagę wszystkie ewentualności.
To nie jest istotne czy bierze się kredyt na tydzień na 100zł czy hipoteczny na 30 lat. Moim przewinieniem było to, że zawierzyłem w działanie państwa i jego komórek w pilnowanie by bank mnie nie oszukał. Tak samo wierzę sanepidowi pijąc wodę z kranu czy kupując butelkowaną w sklepie. Tak samo wierzę idąc na basen, że nie wyjdę z gronkowcem. Tak samo wierzę lekarzowi, że obudzę się ze znieczulenia po badaniu, bo anestezjolog musiał ukończyć Lekarski Egzamin Końcowy i wie co robi.

Czasem na tej wierze jak widać można się przejechać, ale człowiek nie ma takiej mocy poznawczej by studiować ekonomię przed pożyczką, studiować medycynę przed wizytą u lekarza czy mikrobiologię przed wypiciem szklanki wody. Czasem musimy zawierzyć, że nasze państwo o nas dba. Teraz płacimy za swoją wiarę.

(powtarzam: nie odnoszę się absolutnie do kursu franka, na którego zmienność zgodziłem się świadomie)

4

Moim przewinieniem było to, że zawierzyłem w działanie państwa i jego komórek w pilnowanie by bank mnie nie oszukał.

Kurczę, chłopie. Czy wierzysz w to, że ZUS wypłaci ci godziwą emeryturę? Albo że w razie raka czas oczekiwania na terapię w NFZ nie będzie dłuższy niż przewidywana długość twojego życia? Czy wierzysz w to, że wyrok sądu gwarantuje ci egzekucję długu? Czy wierzysz, że zabiorą jakoś wkrótce przywileje emerytalne górnikom? Czy uwierzyłeś, gdy mówili, że podniesiony VAT (23%) będzie tylko do 2014 roku? Jak myślisz, ile soli drogowej zjadłeś w wędlinach?

Czemu nasze państwo miałoby akurat w tym przypadku dobrze zadziałać, skoro w niemal każdej innej dziedzinie nawala...? O swój tyłek trzeba dbać samemu, a nie liczyć na jakieś tam państwo...

1
Marooned napisał(a):

Czasem na tej wierze jak widać można się przejechać, ale człowiek nie ma takiej mocy poznawczej by studiować ekonomię przed pożyczką, studiować medycynę przed wizytą u lekarza czy mikrobiologię przed wypiciem szklanki wody. Czasem musimy zawierzyć, że nasze państwo o nas dba. Teraz płacimy za swoją wiarę.

Nie ma za bardzo wyjścia. Każdy z nas musi wiele decyzji podejmować na wiarę. Obecnie w Polsce funkcjonuje niezliczona ilość aktów prawnych (ustaw, rozporządzeń itp). Poza prawem krajowym obowiązują nas również dyrektywy UE. Słyszałem, że w sumie obowiązuje nas około 100tyś aktów prawnych. Nie wiem ile jest prawdy w tej liczbie, wiem jednak na pewno, że nie ma w Polsce prawnika, który byłaby w stanie powiedzieć jakie prawo w Polsce obowiązuje, który znałby wszystkie te akty prawne.

W związku z taką ilością prawa można wątpić w to, że państwo może działać efektywnie oraz, że te prawo w całości powstało w interesie obywateli. Każdy z nas jest narażony na to, że podpisując jakieś umowy, podpisze się pod kruczkami prawnymi, które zadziałają w przyszłości przeciwko nam. Z kolei instytucje nadzorujące np. pracę banków mają wielki problem w tym, żeby skutecznie nadzorować ich pracę, jeżeli ich działalność może podlegać tak rozbudowanemu i skomplikowanemu prawu.

0

Nie czytałem topicu i jestem dość zielony w kredytach i tym podobnych sprawach:

  • jestem jeszcze przed okresem brania jakiegokolwiek kredytu
  • uważam, że każdy kredyt to zło
  • mieszkanie chcę zakupić za gotówkę
  • siłą rzeczy, z powyższych punktów wynika, iż nie znam się na kredytach

Jednak: pomaganie ludziom, którzy zaciągneli kredyt w obcej walucie jest głupie i przypomina plucie w twarz takim ludziom jak ja - którzy kredytów nie biorą.

Jak pomóc tym co taki kredyt wzięli? Poza leczeniem psychiatrycznym może można zrobić coś takiego:

  • Niech wezmą drugi kredyt w złotówkach. Kredyt tak duży aby można było spłacić gotówką cały kredyt we frankach
  • Spłacać nowy kredyt w złotówkach

Da się takie coś zrobić? Ludzie będą stratni, ale przynajmniej podatnicy nie. Frankowicze nadal będą spłacać kredyt, a z powodu swojej głupoty spłacać go będą długo. Jest takie rozwiązanie możliwe? Ktoś się na tym zna? Wyjaśni mi?

1
Zimny Pomidor napisał(a):

Da się takie coś zrobić? Ludzie będą stratni, ale przynajmniej podatnicy nie. Frankowicze nadal będą spłacać kredyt, a z powodu swojej głupoty spłacać go będą długo. Jest takie rozwiązanie możliwe? Ktoś się na tym zna? Wyjaśni mi?

Oczywiście, że się da. Ale jak zostanie przeliczony po obecnym kursie, to kredytobiorca dużo straci, ponieważ obecny kurs jest najwyższy od lat. Obecnie wynosi około 4,24zł, dwa tygodnie temu wynosił około 3,5zł, a w 2008 roku spadł nawet poniżej 2zł. Ponadto takie przewalutowanie może być również nie na rękę bankom, ponieważ może się okazać, że kredytobiorca ma do spłacenia więcej niż jest warte mieszkanie, którego hipoteka jest zabezpieczeniem kredytu. Zatem bank w przypadku gdyby kredytobiorca przestał spłacać może nie odzyskać całej kwoty, którą pożyczył. Bank oczywiście ma narzędzia, żeby się zabezpieczyć np. może zażądać od kredytobiorcy dodatkowego zabezpieczenia (np. hipoteki innej nieruchomości). Kredytobiorca z kolei nie ma za bardzo co zrobić, jest zdany na łaskę banku i kursu.

0

No własnie, ale kredytobiorca podjął ryzyko. Jego strata. Chodzi mi o to, że moje rozwiązanie to pobranie raz jeszcze kredytu, nawet na XX lat, gdzie taki kredyt może być większy niż wartość mieszkania, ale przynajmniej będzie możliwa spłata takiego kredytu.

Teraz z tego co wiem, ktoś kto spłacał np. 1000 zł co miesiąc, płaci dużo więcej (załóżmy 1500zł). Nie każdy może tyle spłacić, a skoro nie to moje rozwiązanie ten problem eliminuje. Jednocześnie spłata kredytu będzie duża i ludzie będą stratni. Sami są jednak sobie winni. Zaś podatnicy nic by nie stracili.

Tak myślę, ale podkreślam raz jeszcze - nie znam się :)

1

Co to za różnica czy pieniądze da państwo czy bank?

Ogromna. Bank to (przynajmniej w teorii) prywatna firma, a kredyt to umowa między bankiem a kredytobiorcą.
Umowę tę można renegocjować, i w obecnych okolicznościach wypadałoby żeby banki dały nowe warunki - ale też nie można się spodziewać że to bank wyjdzie z niekorzystną dla siebie propozycją: to raczej kredytobiorca powinien pójść i postawić sprawę jasno, np. "obniżycie mi marżę albo zbankrutuję i nic nie dostaniecie".

Ingerencja państwa powinna być ograniczona do pilnowania by umowa była zawarta zgodnie z prawem i do przestrzegania tego prawa przez obie strony przez cały czas.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1