No więc od tygodnia spać nie mogę. Z racji że mam wolne od pracy w grudniu to sobie spałem aż do 9:30 czasem i chyba mnie to rozregulowało. Spanie do 7:00 nie pomaga - do 12 jestem nieprzytomny, potem odzyskuje energię i mógłbym do teraz siedzieć i robić cokolwiek, no ale leżę w łóżku żeby stukaniem w klawiaturę czy światłem nie przeszkadzać. Najszybciej w ostatnich kilku dniach zasnąłem w godzinę, najdłużej w 2,5.
Jakieś rady? Brak komputera przez ostatnia godzinę przed snem raczej nic nie zmieni, bo nigdy mi to nie przeszkadzało, no i jak wiercę się przez dwie godziny w łóżku to też jestem bez komputera od godziny. Jutro zamierzam spróbować alkoholem - pije średnio raz w roku (nie licząc pojedynczego toastu na jakimś ew. weselu) i alkohol działa na mnie usypiajaco. Tylko że codziennie przecież pić nie będę.
Ktoś próbował może jakichś medytacji czy jogi? To dobry pomysł jutro przegrzebać Google za tym?